Reklama

Jestem wolny od dziwnych interesów

Niedziela warszawska 41/2002

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Irena Świerdzewska: - Co chciałby Pan zmienić w Warszawie?

Reklama

Prof. Lech Kaczyński: - Zamierzam polepszyć jakość władzy w Warszawie. Wiąże się to z usprawnieniem obsługi obywatela w urzędach. Jeśli nie ma sporu między administracją a obywatelem, sprawa powinna być załatwiona od ręki. Po wtóre uważam, że uda mi się zmniejszyć korupcję. Ta kwestia wiąże się i z moralności i ekonomią. Korupcja kosztuje. Nie chodzi tu o wysokość łapówek, ale o zawyżanie wartości usług, z tego powodu, że została wręczona łapówka.
Istotną sprawą jest poprawa bezpieczeństwa w Warszawie. Należałoby też rozsądniej inwestować. Nie powinno być, jak mawiają niektórzy, "piarowskich inwestycji". Chodzi o przedsięwzięcia, które mają sprawiać głównie dobre wrażenie, a dokonywane są kosztem inwestycji naprawdę potrzebnych społeczeństwu.
Inna ważna kwestia to walka o częściową dekomercjalizację kultury, a więc w takim zakresie, na jaki pozwala urząd prezydenta. Warszawa jest stolicą kraju, więc część instytucji podlega ministrowi kultury. Częściowa dekomercjalizacja dotyczyłaby wprowadzenia bezpłatnych usług kulturalnych dla młodzieży. Inaczej wyglądałoby funkcjonowanie Domów Kultury. Dziś są one wynajmowane na zasadach komercyjnych przez różne firmy, które świadczą usługi kulturalne za pieniądze. Te zamierzenia dotyczą roku 2004, ponieważ budżet na przyszły rok jest już określony.
Mój program dotyczy też ładu przestrzennego w mieście. Trzeba doprowadzić do planowanego rozwoju miasta jako całości.

- Każdy z kandydatów wiele obiecuje. Dlaczego ludzie mieliby zaufać Panu?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

- Bo mam spore doświadczenie. Zmieniłem charakter i znaczenie NIK-u w Polsce. Zaktywizowałem walkę z przestępczością. Twierdzenia, że w Ministerstwie Sprawiedliwości nie zrobiłem wiele, mijają się z prawdą. Widać to choćby po statystyce: większej liczbie osadzonych w zakładach karnych, tymczasowo aresztowanych, skazanych. Trzeba tu dodać uchwalenie nowej ustawy o ustroju sądów powszechnych i projekt poważnych zmian w sprawach karnych. To wszystko zostało zrobione w ciągu 3 tygodni. Tyle czasu mi dano.
Niezręcznie jest o sobie mówić, i nie jest to dla mnie miłe. Myślę, że przez 4 lata prezydentury będzie widać zmiany w Warszawie. Nie obiecuję, że uda się zmienić sytuację na bardzo dobrą. Jeśli z oceny miernej przejdziemy na dobrą, to będzie olbrzymi sukces.
Uważam, że mogę dokonać zasadniczej zmiany układu interesów w Warszawie. Wszyscy wiemy, że powodują one trudne sytuacje dla miasta. Np. kwestia z Waparkiem. Choć firma pobiera pieniądze za parkowanie, to zdecydowana ich większość nie wpływa do budżetu miasta. Najchętniej rozwiązałbym umowę, bo jest ona kuriozalna. Inna kwestia to budowanie eleganckich domów komunalnych, które w 75% stoją nie zasiedlone. Podejmuję się te praktyki zmienić. Nie mam związków z obecną władzą w Warszawie, stąd dokonanie niejednej zmiany będzie dla mnie łatwiejsze. Tym różnię się od niejednego z moich najsilniejszych konkurentów. Jednocześnie mam dość silne zaplecze polityczne głównie w Warszawie. Podczas wyborów w 2001 r. w stolicy PiS jako druga partia zebrał najwięcej głosów.

- Jak Pan zamierza poprawić bezpieczeństwo w stolicy?

- W ciągu kilku miesięcy sporządzona będzie mapa bezpieczeństwa. Chodzi o sprecyzowanie, które tereny są najbardziej zagrożone napadami, rabunkami, gwałtami, włamaniami do mieszkań. Będą podjęte działania związane ze szczególnym nadzorem tych miejsc. Bezpieczeństwo będzie opierało się na silnym działaniu policji. Powstałby również warszawski ośrodek dla ofiar przestępstw. Tu poszkodowani uzyskiwaliby poradę i pomoc. Chcę zmienić organizację straży miejskiej, aby jej funkcjonariusze nie prześladowali ludzi za drobne sprawy. Kuriozalną sprawą jest praca strażników miejskich na rzecz Waparku za pieniądze miasta. Funkcjonariusze egzekwują opłaty przez nakładanie blokad. Z tym trzeba skończyć.
Czy Warszawa z tego powodu stanie się najbezpieczniejszą stolicą w Europie, tego nie mogę obiecać. Obiecałbym dużo więcej, gdybym posiadał więcej kompetencji jako prezydent miasta.

- Zapowiadał Pan utworzenie tripolisu: Warszawa-Radom-Łódź z centralnie położonym lotniskiem...

Reklama

- Podaliśmy przykład jednej z koncepcji. Jest to pewna idea, ale czy będziemy podejmować działania w kierunku jej realizacji nie jestem pewien. Jest to kwestia ogólnopaństwowa. Chciałbym współpracować z urbanistami odpowiedzialnymi za rozwój miasta. Chodzi o umieszczenie Warszawy w rozwoju regionu.
Problem stanowi obecna lokalizacja lotniska. Mieszkam w północnej Warszawie. Lotnisko mi nie przeszkadza, ale dla południowych warszawiaków jest utrapieniem. Jakie będą reakcje, gdyby chcieć budować kolejny pas lotniska i architekturę handlową? Już w tej chwili ludzie bardzo narzekają. Hałas zamienia życie w piekło. Nie przekonują mnie argumenty, że obecna lokalizacja opłaca się ekonomicznie. To ekonomia jest dla ludzi, a nie ludzie dla ekonomii. Za przeniesienie lotniska trzeba by zapłacić pewną odległością. Najdalej od Warszawy jest Biała Rawska, ale tam już jest lotnisko. W bliższym stolicy Mszczonowie trzeba by budować wszystko od początku. Mało kto wie, że Polska miała olbrzymią ilość lotnisk wojskowych. Kiedy byłem Ministrem Stanu Spraw Bezpieczeństwa Narodowego, dowiedziałem się, że część tych lotnisk nie jest wykorzystywana. Gdyby wojsko oddało ich część, to koszty przeniesienia lotniska byłyby wielokrotnie niższe niż koszty budowania go od początku.

- A co z komunikacją w stolicy?

- Warszawa ma 7 linii kolejowych, które są zbyt mało wykorzystywane. Jedna trasa tzw. średnicowa ma bardzo długi tunel, spełnia warunki do budowy metra. Podróż tramwajem z okolic Szmulek lub Dworca Wschodniego na Szczęśliwice trwa dosyć długo. Tymczasem można by ją skrócić docierając pociągiem elektrycznym do Ochoty czy Dworca Zachodniego. Brakuje jednak koordynacji, za mało jest pociągów. Interesuje mnie wykorzystanie trasy kolejowej od Dworca Warszawa Żerań. Chciałbym wrócić do komunikacji tramwajowej. Warszawa ma olbrzymią część wydzielonych tras tramwajowych, i często jest to najszybszy środek lokomocji. Bielany chciałbym połączyć z Bemowem. W Warszawie potrzebne są jeszcze dwa mosty, tzw. północny i wawerski. Jest sprawą dyskusyjną, który należy budować jako pierwszy, istnieją bowiem argumenty za pierwszym, jak i za drugim rozwiązaniem.

- Gdzie w tych planach mieści się metro?

Reklama

- Budowa metra będzie przebiegała według dotychczasowych założeń. Linię trzeba przedłużać w kierunku Huty. Są koncepcje zakładające odchylenia np. w kierunku Chomiczówki. Uważam, że teraz nie należy zmieniać planów, bo może to opóźnić budowę. Bardzo chciałbym, abyśmy zaczęli budowę II linii metra na odcinku rondo Daszyńskiego - dawny Dworzec Wileński. Nie mogę obiecać, że stanie się to do końca kadencji, a więc do 2006 r.

- Co Pan myśli o projekcie tzw. małej obwodnicy?

- Chcę zakończyć budowę tzw. obwodnicy etapowej, prowadzącej od Marek przez Most Toruński, aż po Trasę Siekierkowską, ulicę Marsa i Rembertów, należy ją przedłużyć do Marek oraz znaczną część istniejącej już trasy zmodernizować. Jeżeli chodzi o tzw. małą obwodnicę śródmiejską, to projekt jest kontrowersyjny, ze względu na konieczność wyburzenia znacznej ilości budynków na Pradze Południe. Istnieje jednak możliwość innego przebiegu tej trasy, będziemy tę sprawę badać.

- Słychać głosy, że niektórzy kandydaci traktują prezydenturę w Warszawie jako trampolinę do fotela prezydenta Polski. Co Pan na to?

Reklama

- Nie myślałem w takich kategoriach jak niektórzy moi konkurenci - dzisiaj Warszawa, jutro Polska. Swoją kandydaturę na prezydenta Warszawy traktuję jako cel autonomiczny. Lepiej czuję się w sprawowaniu funkcji urzędniczych i samorządowych niż partyjnych czy parlamentarnych. Jest to dla mnie wyzwanie, które z chęcią podejmuję.
Nie mogę jednak zadeklarować, że nigdy nie będę kandydował na prezydenta Polski. Nie wiem jakie będą interesy mojego obozu politycznego. Może kandydowanie będzie w interesie Polski, jeśli trzeba będzie przeciwstawić się kandydatowi z SLD. Gdyby to tylko ode mnie zależało, to powiedziałbym, że nie będę kandydował w najbliższej kadencji. Może za 8 lat?

- Czy nie boi się Pan, że jeśli niekorzystny dla Pana wyrok w sprawie z Gudzowatym, uprawomocni się, gdy Pan już byłby prezydentem Warszawy, może to narazić stolicę na powtórne wybory?

- Będę apelował od tego wyroku, ponieważ nie zgadzam się na skazanie mnie za coś, czego nie zrobiłem. Nie jest to tylko moja opinia. Marszałek Wojciechowski, zawodowy sędzia, postawił tę sprawę w zupełnie innym kontekście niż przedstawiała ją prasa. Uważa wyrok za dziwny, spowodowany przesłankami politycznymi. W sądzie rejonowym taki błąd może się zdarzyć. Asesor na poziomie sądu rejonowego, nie jest sędzią. W sądzie okręgowym, gdzie pracują doświadczeni sędziowie, takiego błędu nie będzie. Sąd okręgowy będzie orzekał, mając przesłanki w postaci faktycznych podstaw oskarżenia, czy zrobiłem to, co mi zarzucono i czy miałem powody do krytyki. Przy normalnym orzecznictwie pan Gudzowaty jest w tej kwestii na pozycji przegranej. W sądzie jestem pewien swojej wygranej. A jak będzie w mieście zdecydują warszawiacy.

- Dziękuję za rozmowę.

2002-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

"Rerum novarum". Kamień węgielny katolickiej nauki społecznej

2025-05-14 21:11

[ TEMATY ]

Encyklika

Leon XIII

Papież Leon XIV

pl.wikipedia.org

Philip de László "Portret Leona XIII" (1900)

Philip de László Portret Leona XIII (1900)

15 maja 1891 r. papież Leon XIII ogłosił encyklikę "Rerum novarum". Ta data, jak i wybór kard. Prevosta na papieża Leona XIV jest okazją do przypomnienia treści tego dokumnetu.

Wspomniany dokument papieski, ogłoszony 15 maja 1891 z podtytułem „encyklika w sprawie robotniczej”, wskazywał zarówno na zakres tematyczny poruszanych w nim zagadnień, jak i na głównych jego odbiorców: świat pracy, rozumiany szeroko, a więc obejmujący i pracobiorców, i pracodawców. Zanim dokument ten ujrzał światło dzienne, jego autor ogłosił kilka innych encyklik o tematyce społecznej, choć z pewnością nie tej rangi, m.in.: „Quod Apostolici muneris” z 28 grudnia 1878 – o prawno-moralnych podstawach porządku społecznego oraz istnienia warstw i klas społecznych; „Humanum genus” z 20 kwietnia 1884 – m.in. o korporacyjnym ustroju średniowiecza, mającym stanowić wzór dla tworzenia nowych form organizowania się społeczeństwa; „Immortale Dei” z 1 listopada 1885 – o chrześcijańskim ustroju państwa; „Diuturnum illud” z 29 czerwca 1887 – o pochodzeniu władzy państwowej; „Libertas” z 20 czerwca 1888 – o wolności osoby ludzkiej; „Sapientiae christanae” z 10 stycznia 1890 – o społecznych obowiązkach katolików.
CZYTAJ DALEJ

Święty oracz

Niedziela przemyska 20/2012

W miesiącu maju częściej niż w innych miesiącach zwracamy uwagę „na łąki umajone” i całe piękno przyrody. Gromadzimy się także przy przydrożnych kapliczkach, aby czcić Maryję i śpiewać majówki. W tym pięknym miesiącu wspominamy również bardzo ważną postać w historii Kościoła, jaką niewątpliwie jest św. Izydor zwany Oraczem, patron rolników. Ten Hiszpan z dwunastego stulecia (zmarł 15 maja w 1130 r.) dał przykład świętości życia już od najmłodszych lat. Wychowywany został w pobożnej atmosferze swojego rodzinnego domu, w którym panowało ubóstwo. Jako spadek po swoich rodzicach otrzymać miał jedynie pług. Zapamiętał również słowa, które powtarzano w domu: „Módl się i pracuj, a dopomoże ci Bóg”. Przekazy o życiu Świętego wspominają, iż dom rodzinny świętego Oracza padł ofiarą najazdu Maurów i Izydor zmuszony był przenieść się na wieś. Tu, aby zarobić na chleb, pracował u sąsiada. Ktoś „życzliwy” doniósł, że nie wypełnia on należycie swoich obowiązków, oddając się za to „nadmiernym” modlitwom i „próżnej” medytacji. Jakież było zdumienie chlebodawcy Izydora, gdy ujrzał go pogrążonego w modlitwie, podczas gdy pracę wykonywały za niego tajemnicze postaci - mówiono, iż były to anioły. Po zakończonej modlitwie Izydor pracowicie orał i w tajemniczy sposób zawsze wykonywał zaplanowane na dzień prace polowe. Pobożna postawa świętego rolnika i jego gorliwa praca powodowały zawiść u innych pracowników. Jednak z czasem, będąc świadkami jego świętego życia, zmienili nastawienie i obdarzyli go szacunkiem. Ta postawa świętości wzbudziła również u Juana Vargasa (gospodarza, u którego Izydor pracował) podziw. Przyszły święty ożenił się ze świątobliwą Marią Torribą, która po śmierci (ok. 1175 r.) cieszyła się wielkim kultem u Hiszpanów. Po śmierci męża Maria oddawała się praktykom ascetycznym jako pustelnica; miała wielkie nabożeństwo do Najświętszej Marii Panny. W 1615 r. jej doczesne szczątki przeniesiono do Torrelaguna. Św. Izydor po swojej śmierci ukazać się miał hiszpańskiemu władcy Alfonsowi Kastylijskiemu, który dzięki jego pomocy zwyciężył Maurów w 1212 r. pod Las Navas de Tolosa. Kiedy król, wracając z wojennej wyprawy, zapragnął oddać cześć relikwiom Świętego, otworzono przed nim sarkofag Izydora, a król zdumiony oznajmił, że właśnie tego ubogiego rolnika widział, jak wskazuje jego wojskom drogę... Izydor znany był z wielu różnych cudów, których dokonywać miał mocą swojej modlitwy. Po śmierci Izydora, po upływie czterdziestu lat, kiedy otwarto jego grób, okazało się, że jego zwłoki są w stanie nienaruszonym. Przeniesiono je wówczas do madryckiego kościoła. W siedemnastym stuleciu jezuici wybudowali w Madrycie barokową bazylikę pod jego wezwaniem, mieszczącą jego relikwie. Wśród licznych legend pojawiają się przekazy mówiące o uratowaniu barana porwanego przez wilka, oraz o powstrzymaniu suszy. Izydor miał niezwykły dar godzenia zwaśnionych sąsiadów; z ubogimi dzielił się nawet najskromniejszym posiłkiem. Dzięki modlitwom Izydora i jego żony uratował się ich syn, który nieszczęśliwie wpadł do studni, a którego nadzwyczajny strumień wody wyrzucił ponownie na powierzchnię. Piękna i nostalgiczna legenda, mówiąca o tragedii Vargasa, któremu umarła córeczka, wspomina, iż dzięki modlitwie wzruszonego tragedią Izydora, dziewczyna odzyskała życie, a świadkami tego niezwykłego wydarzenia było wielu ludzi. Za sprawą św. Izydora zdrowie odzyskać miał król hiszpański Filip III, który w dowód wdzięczności ufundował nowy relikwiarz na szczątki Świętego. W Polsce kult św. Izydora rozprzestrzenił się na dobre w siedemnastym stuleciu. Szerzyli go głównie jezuici, mający przecież hiszpańskie korzenie. Izydor został obrany patronem rolników. W Polsce powstawały również liczne bractwa - konfraternie, którym patronował, np. w Kłobucku - obdarzone w siedemnastym stuleciu przez papieża Urbana VIII szeregiem odpustów. To właśnie dzięki jezuitom do Łańcuta dotarł kult Izydora, czego materialnym śladem jest dzisiaj piękny, zabytkowy witraż z dziewiętnastego stulecia z Wiednia, przedstawiający modlącego się podczas prac polowych Izydora. Do łańcuckiego kościoła farnego przychodzili więc przed wojną rolnicy z okolicznych miejscowości (które nie miały wówczas swoich kościołów parafialnych), modląc się do św. Izydora o pomyślność podczas prac polowych i o obfite plony. Ciekawą figurę św. Izydora wspierającego się na łopacie znajdziemy w Bazylice Kolegiackiej w Przeworsku w jednym z bocznych ołtarzy (narzędzia rolnicze to najczęstsze atrybuty św. Izydora, przedstawianego również podczas modlitwy do krucyfiksu i z orzącymi aniołami). W 1848 r. w Wielkopolsce o wolność z pruskim zaborcą walczyli chłopi, niosąc jego podobiznę na sztandarach. W 1622 r. papież Grzegorz XV wyniósł go na ołtarze jako świętego.
CZYTAJ DALEJ

Łódź: o nadziei dla świata

2025-05-15 14:00

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

Ks. Paweł Kłys

- Gdyby dawanie motywów życia i nadziei miało skończyć się na tej sesji, to myślę, że nie ma co tracić czasu. Ta sesja nie ma prawa skończyć się na refleksji teoretycznej. Dać komuś motyw nadziei do życia, oznacza tyle, co pokazać mu, że się go kocha – powiedział kard. Grzegorz Ryś.

„Kościół jako sakrament nadziei dla świata. Rok Jubileuszowy 2025” to tytuł konferencji naukowej, która odbyła się 15 maja w Wyższym Seminarium Duchownym w Łodzi. Organizatorem wydarzenia było Ogólnopolskie Seminarium dla Starszych Kandydatów do Święceń.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję