Nie od dziś naturalne planowanie rodziny (NPR) budzi sprzeciw 
tych, którym nie po drodze z nauką Kościoła. Zarzuca się tym metodom, 
że są nienowoczesne i nienaukowe, zawodne oraz zbyt czasochłonne, 
czyli w praktyce mało użyteczne. Takie nieprawdziwe i niesłuszne 
opinie pojawiają się dość często w środkach przekazu, a ich celem 
może być pośrednia promocja różnych środków antykoncepcyjnych czy 
wręcz zamierzona walka z Kościołem. Jedni świadomie rozsiewają nieprawdę 
o naturalnym planowaniu rodziny, inni, którzy może w dobrej wierze 
chcieli napisać czy powiedzieć coś dobrego, w wyniku nieznajomości 
tych metod oddali sprawie niedźwiedzią przysługę.
  W tym miejscu nasuwa się pierwsza ważna uwaga: niekompetencja 
w sprawach metod naturalnych przynosi tyle samo zamieszania i zła, 
ile celowe manipulowanie wiedzą w tej dziedzinie. Stąd nie muszę 
podkreślać, jak ważne jest, aby o NPR wypowiadały się osoby kompetentne, 
konsultując temat z poradniami katolickimi.
  Ujmując sprawę tych metod w największym skrócie, napiszmy, 
że są one w każdym calu wyjątkowe, w pełni "ekologiczne", tzn. nie 
zagrażające w żaden sposób zdrowiu małżonków oraz ich potomstwa. 
Wskazują i dokładnie określają okres płodności w cyklu kobiety, dzięki 
czemu stają się godne zaufania. Dają małżonkom możliwość dysponowania 
własną płodnością w sposób wolny i świadomy. Jednym słowem, dokładna 
wiedza na temat okresu płodności pozwala małżonkom odsunąć lęk związany 
z niezamierzonym poczęciem dziecka. NPR daje małżonkom poczucie pełnej 
wolności i odpowiedzialności w tym zakresie. Zacieśnia więź między 
małżonkami, sprzyja rozwojowi miłości. Żadnej z wymienionych wyżej 
zalet nie można przypisać antykoncepcji.
  Oczywiście, poznanie okresów płodności wiąże się z pewnym 
wysiłkiem, a konkretnie z obserwacją własnego cyklu kobiety. Potrzebna 
jest przy tym zarówno kompetencja osoby uczącej, jak i zainteresowanie 
ze strony kobiety. Z całą pewnością ów warunek kompetencji spełniają 
katolickie poradnie. Odpowiednie szkolenie instruktorów tychże poradni, 
sprawdzanie co jakiś czas ich pracy, jak również informowanie na 
bieżąco o najnowszych osiągnięciach nauki w tej dziedzinie dają gwarancję, 
że metoda naturalna jest właściwie i rzetelnie przekazywana. Można 
dodać, że instruktor katolickiej poradni nie może działać bez misji 
kanonicznej, czyli zezwolenia biskupa diecezjalnego.
  Bardziej złożonym problemem jest zaangażowanie ze strony 
zainteresowanej kobiety. Najczęściej jest to narzeczona, która - 
uczestnicząc w kursie przedmałżeńskim - uzyskuje wstępne informacje 
na temat NPR. Jeśli poprzestanie na tej bardzo skrótowo podanej wiedzy, 
jeśli nie podejmie wysiłku dalszej współpracy z poradnią, może dojść 
do nieporozumień. Funkcjonuje bowiem potoczne kojarzenie metod naturalnych, 
a konkretnie metody objawowo-termicznej, z kalendarzykiem małżeńskim. 
I w tym momencie muszę z całym naciskiem podkreślić, że funkcjonujące 
w Polsce od 1958 r. katolickie poradnie nie uczyły i nie polecały 
kalendarzyka małżeńskiego ze względu na jego zawodność. Natomiast 
zawsze uczyły metody objawowo-termicznej.
  Dr Teresa Kramarek, twórczyni polskiej szkoły metod naturalnych 
planowania rodziny, od wielu lat główny konsultant i nauczyciel tychże 
metod, wychowawczyni wielu pokoleń instruktorów poradnictwa rodzinnego, 
w podstawowym podręczniku Naturalne planowanie rodziny i jego biologiczne 
uwarunkowania zebrała karty obserwacji cyklów na przestrzeni czterdziestu 
lat. Stanowią one niezwykle bogaty materiał, będący swoistym przeglądem 
metod naturalnych stosowanych w katolickim poradnictwie rodzinnym. 
Poczynając od metody Holta (1958 r.), po wypracowaną w najdrobniejszych 
szczegółach "dzisiejszą" metodę objawowo-termiczną, książka T. Kramarek 
udowadnia, że nie zajmowano się w katolickich poradniach uczeniem 
kalendarzyka małżeńskiego.
  Potwierdza to inna książka - autorstwa drugiej wielce 
zasłużonej osoby dla poradnictwa - Elżbiety Sujak, poświęcona Teresie 
Strzembosz, pierwszej instruktorce, która na życzenie kard. S. Wyszyńskiego 
zajęła się organizowaniem w tamtych latach poradni katolickich. To 
właśnie T. Strzembosz poszukiwała w każdej diecezji osób, które po 
odpowiednim przeszkoleniu zostawały nauczycielami metod naturalnych. 
Jedną z tych osób była nieżyjąca już Dorota Kwapisz, instruktorka 
diecezji sandomierskiej. E. Sujak przywołuje rozmowę T. Strzembosz 
przekonującą D. Kwapisz do pracy w poradni diecezjalnej. Ta , nie 
czując się ani powołana, ani za bardzo przygotowana do pracy w poradnictwie, 
pyta: "No dobrze, ale co ja mam tu do zrobienia?". Teresa odpowiedziała 
jednym zdaniem: "Mierz temperaturę dla celów apostolskich" (w: E. 
Sujak, Charyzmat zaangażowania, s. 106).
  Z tego tekstu jasno wynika, że od początku istnienia 
poradnictwa nie zajmowano się kalendarzykiem małżeńskim, ale cały 
wysiłek skierowano na uczenie metod opartych na osiągnięciach naukowych. 
Pora więc odrzucić mity o poradniach katolickich, a złośliwość czy 
niekompetencję zamienić w rzetelną wiedzę, by narzeczeni i małżonkowie 
z większym zaufaniem odnosili się do nauczania kościelnego o odpowiedzialnym 
rodzicielstwie, by w konsekwencji samo rodzicielstwo stało się źródłem 
radości, a nie kłopotów - jak to zostało opisane w artykule w Niedzieli 
nr 19/2001 (edycja sosnowiecka).
Pomóż w rozwoju naszego portalu
