Reklama

Na misyjnej ziemi

Afrykańskie kontrasty

Niedziela podlaska 24/2002

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Szczęść Boże! Mija drugi miesiąc moich początków apostołowania w środku Afryki. W tym czasie zostaję mianowany wikarym w parafii św. Franciszka Ksawerego, w dzielnicy Maszina, która znajduje się na krańcach miasta. Jeszcze w latach 70. było tylko kilka domów Belgów, wysiedlonych z centrum, tylko dlatego, że wzięli ślub z kongolijkami. Władze kolonialne źle widziały takie mieszane związki z ludnością tubylczą.

Obecnie na terenie parafii mieszka ok. 30 tys. ludzi, w małych, parterowych domkach wybudowanych głównie z pustaków, często niedokończonych, nie wspominając już o wnętrzu, w którym niejednokrotnie brakuje podłogi i znajduje się zaledwie kilka "mebli", głównie plastikowe krzesła i coś, co można nazwać stołem. Jest również wiele ładnych domów z samochodem na podwórku. W porównaniu z dzielnicą Bitshakutsaku, gdzie spędziłem Święta Wielkanocne, mieszkańcy Masziny mogą uchodzić za bardziej zamożnych. Domy były budowane jeden przy drugim, często " jeden na drugim", nie respektując wymaganych zasad, bez uzbrojenia, więc można wyobrazić sobie warunki sanitarne i higienę, w jakiej żyją ludzie. Jest to dzielnica miejska, a czasami ma się wrażenie, że jest się gdzieś w innym świecie, całkowicie odciętym od cywilizacji. Bardzo poważnym problemem są tu drogi - wąskie i piaszczyste. Aby przejechać przez nie, szczególnie po ulewach, jakie tu mają miejsce prawie co drugi dzień w obecnej porze deszczowej, trzeba mieć terenowy samochód, albo bardzo dobrze znać każdą kałużę, bo to często w dziurach kryją się niespodzianki: metalowe części po starych samochodach, pustaki czy różnego rodzaju śmieci, które wyrzuca się po prostu na drogę. Często też nie ma prądu (czasami nawet przez kilka tygodni), ponieważ ktoś uszkodził kabel elektryczny, który jest najczęściej zakopany 20-30 cm pod ziemią i podczas ulewy wychodzi na powierzchnię.

Generalnie - drogi to bardzo poważny problem w Kinszasie. W mieście, gdzie obecnie mieszka ok. 6-7 milionów ludzi, jest tylko kilka głównych asfaltowych bulwarów i kilka bocznych asfaltowych ulic i to w większości "podziurawionych"; nie ma komunikacji miejskiej z prawdziwego zdarzenia. Największe przedsiębiorstwo posiada 16 autobusów, bardzo mało w porównaniu z latami 60., gdy było ich 600! I to, jak wspominają starsi ludzie, jeździły co trzy minuty. Transport publiczny to głównie prywatne taxi-busy, czyli busiki, które są wypełnione po kilkanaście, a czasami kilkadziesiąt ludzi, niektórzy z nich są dosłownie uwieszeni na drzwiach. Do tego trzeba dodać, że są to najczęściej samochody znalezione na złomowiskach Francji, Belgii czy Niemiec - nie wspominam już o zanieczyszczeniu środowiska!

Dlaczego o tym piszę? Ponieważ staram się pokazać realia, z jakimi spotykam się w moich pierwszych tygodniach pobytu w Kinszasie, które ukazują również codzienne problemy ludzi. 80% dorosłych to bezrobotni, nie mający żadnych zasiłków ani pomocy od państwa. Często są to rodziny wielodzietne, nie 4-5 osobowe, ale z ośmiorgiem dzieci! Często stawiam sobie pytanie, dlaczego najbogatszy kraj świata pod względem zasobów naturalnych, jest jednocześnie jednym z najuboższych. Korupcja, walka o "stołki", chęć wzbogacenia się jak najszybciej i jak najmniejszym kosztem, są to problemy znane na całym świecie. Do tego należy dodać ciągle trwającą wojnę na najbogatszych w diamenty, złoto i ropę terenach, gdzie od 1996 r. zginęło ponad 3,5 mln młodych żołnierzy, często dzieci w wieku 12-16 lat, i ludności cywilnej. Często jest to "wojna" kilku bogatych przedsiębiorstw europejskich czy amerykańskich o wpływy z kopalń, a żołnierze walczą za przysłowiową miskę ryżu. Wiele osób migruje do Kinszasy spodziewając się znalezienia pracy, szczęścia, często spełnienia swoich marzeń. Niestety, często jest odwrotnie i znajduje się w jeszcze gorszej sytuacji niż wcześniej, ale gdzie mają wracać? A jeżeli nawet tak, to często boją się, wstydzą się swojej porażki.

Niestety, dzisiejsza Afryka wielkich miast, na czele z Kinszasą, nie ma nic wspólnego z pięknem, tradycyjną radością, tańcami, zabawą przepojoną mistycyzmem, w jakim żyli jej mieszkańcy na dziewiczych terenach sawanny czy w niedostępnej dżungli. Problem wydziedziczenia i odcięcia się od korzeni (tradycji) jest również znany u nas, może jeszcze bardziej w największych aglomeracjach świata. I tak dziwię się, skąd ci ludzie mają jeszcze siłę na serdeczny uśmiech i wzajemną pomoc, a może właśnie jest to "nielogiczność" Boża, że często w trudnościach, biedzie ludzie są od sobie bardziej zależni a przez to i bliżsi, jak również więcej pokładają nadziei w Bogu i w drugim człowieku. Ale niestety jest to też społeczeństwo w dużej mierze zdesperowane i zmęczone oczekiwaniem na poprawę swojego stanu i między innymi tym można wytłumaczyć popularność sekt, o których pisałem ostatnim razem, które obiecują cud i rozwiązanie wszystkich problemów tak finansowych jak i zdrowotnych! Ale tylko pastorzy na tym korzystają stając się najbogatszymi ludźmi w mieście i prowadzą ludzi do ateizmu, manipulując Ewangelią dla własnych celów, wykorzystując media, głównie telewizję. W Kinszasie są co najmniej 3 kanały, tzw. telewizji chrześcijańskiej, gdzie emituje się ciągle programy, podczas których pastorzy dokonują cudownych uzdrowień. Oczywiście, jest to odpowiednio przygotowane, i głoszą oni płomienne kazania, umiejętnie posługując się wybranymi cytatami z Biblii, służącymi do ich własnych celów, np., że trzeba być często przeciwko rodzicom i słuchać tylko Jezusa i Jego proroków, czyli ich. Są to głównie przesłania skierowane do młodzieży. Wykorzystują do tego celu również muzykę, organizują koncerty, spektakle i w ten sposób przyciągają młodych ludzi, czasami na krótko. Dokonane jednak spustoszenia duchowe są często nieodwracalne. Jeżeli spojrzymy na to w perspektywie ogólnej biedy, niewykształcenia oraz przesądów i magii (o czym pisałem ostatnim razem), nie ma co się dziwić naiwności ludzkiej.

Tym razem prawie nic nie napisałem o mojej pracy duszpasterskiej w nowej parafii. Postaram się więcej napisać o tym następnym razem, bo są to początki, poznawanie tak ludzi, jak i metod duszpasterskich. Pozdrawiam, jak zawsze bardzo gorąco Was wszystkich i polecam moją misję Waszej modlitwie. Z Panem Bogiem!

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2002-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Gorąco w Kokotku! B.R.O rozpalił scenę, ulewa nie zatopiła katolickiego Festiwalu Życia

2025-07-09 13:17

[ TEMATY ]

Kokotek

Festiwal Życia

Festiwal Życia w Kokotku

Grzegorz Szpak/mat. organizatorów

Ani deszcz, ani katastroficzne prognozy, ani mocno przesadzone obawy przed różnorakimi kataklizmami nie przeszkodziły we wtorek w świetnej zabawie uczestnikom Festiwalu Życia w Kokotku. Okazuje się, że ta impreza naprawdę może zmieniać życie.

Wtorek był drugim dniem trwającego przez cały tydzień Festiwalu Życia w lublinieckim Kokotku na Śląsku. To największy plenerowy festiwal chrześcijański dla młodzieży w Polsce, uczestniczy w nim półtora tysiąca osób.
CZYTAJ DALEJ

Castel Gandolfo: bogata historia letniej rezydencji papieży

2025-07-09 19:01

[ TEMATY ]

Castel Gandolfo

Vatican Media

Leon XIV jest szesnastym papieżem, który wypoczywa w Castel Gandolfo – miejscowości wybranej na letnią rezydencję papieży, począwszy od połowy XVII w. Pałac Apostolski, odwiedzony trzykrotnie przez Franciszka, został przez niego udostępniony dla zwiedzających w 2016 r. Część muzealna pozostanie otwarta również podczas pobytu Leona XIV w dniach 6-20 lipca i 15-17 sierpnia.

10 maja 1626 r. Urban VIII (Antonio Barberini) stał się pierwszym papieżem, który zatrzymał się w Castel Gandolfo. Od tego czasu do dziś ta miejscowość położona w regionie Lacjum gości papieży w okresie letnim.
CZYTAJ DALEJ

Bardo. Katecheci szukali nadziei podczas wakacyjnych rekolekcji

2025-07-09 23:11

[ TEMATY ]

katecheza

Bardo

rekolekcje dla katechetów

Archiwum prywatne

Katecheci podczas wspólnej modlitwy w czasie rekolekcji w Bardzie

Katecheci podczas wspólnej modlitwy w czasie rekolekcji w Bardzie

Gdy niepewność wobec przyszłości katechezy rośnie, a szkolne reformy budzą lęk, rekolekcje w Bardzie dla katechetów diecezji świdnickiej stały się oazą nadziei i przypomnieniem, że wciąż są w Jego rękach.

Rekolekcje u stóp Matki Bożej Strażniczki Wiary Świętej prowadził w dniach od 3 do 5 lipca ks. Radosław Mielczarek ze Świdnicy, który w prosty, a zarazem głęboki sposób ukazywał sens zaufania Bożej Opatrzności – szczególnie w trudnym dziś powołaniu nauczyciela wiary. Rekolekcje odbywały się pod hasłem „W Jego rękach” i dla wielu stały się odpowiedzią na pytania i niepokoje związane z przyszłością katechezy w polskich szkołach.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję