Reklama

Jeśli nie my, to kto?

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Niektórzy już skończyli studia, inni chodzą jeszcze do podstawówki. Połączył ich hip-hop i chęć pomocy innym. Tak powstała cała armia młodych ludzi, którzy zorganizowali „Trampolinę życia” - akcję pomocy chorym na mukowiscydozę dziewczynkom. Ale na tej jednej inicjatywie nie zamierzają poprzestać.
Podczas rozmowy z koleżanką z pracy Sabina Trojniak dowiedziała się o Kasi i Paulince - dwóch siostrach chorych na mukowiscydozę. Jest to choroba genetyczna, zaburzająca prawidłowe działanie układów: oddechowego i pokarmowego. Potrzebne były pieniądze na kamizelkę drenażową i trampolinę, które pozwoliłyby na samodzielne odkrztuszanie zalegającego w płucach śluzu.
Sabina od dawna zna Łukasza Kipera i Krzyśka Ziębę, dwóch hip-hopowców z Jarosławia, występujących jako „Wake Up Adina”. Mieli już za sobą parę udanych projektów, zwłaszcza sierpniowy „Rap day”. Postanowili znów razem działać. Tym razem cel miał być wyjątkowo konkretny i szczytny: zebrać pieniądze dla chorych dziewczynek.
Teresa Krasnowska prezesuje Jarosławskiemu Stowarzyszeniu Oświaty i Promocji Zdrowia. Prowadzi również „Kuźnię” - klub dla młodzieży, która nie pije, nie pali i, jak mówi Krasnowska, „nie robi innych dziwnych rzeczy”. Organizowała już wcześniej akcje charytatywne, m.in. dla chłopca z padaczką czy dziewczynki z glejakami (nowotwór mózgu).
We wrześniu pewien pan, który ma wielkie zasługi w tym przedsięwzięciu, a który nie pozwala się ujawnić, skontaktował wspomnianą trójkę z panią prezes. I zaczęło się...
Młodzi przedstawili swój plan działania i pomysł zorganizowania koncertu charytatywnego muzyki hip-hop. Chcieli połączyć dużą imprezę z pomocą innym. Z uznaniem przyjęła pomysł młodych i postanowiła podjąć współpracę, ale już na wstępie usłyszeli: Nie liczcie, że będzie łatwo, że przyjdą tłumy.
Nie zniechęcili się. Zimny prysznic był tylko motywacją do większej pracy i lepszej organizacji.
- Cały czas wierzyliśmy, że się uda, musiało... - mówią, choć przyznają, że ryzyko niepowodzenia przecież istniało.
Zaczęli szukać sponsorów. Plakat, promujący imprezę, umieścili na swoich profilach „naszej - klasy”. Szybko podłapali to ich znajomi i tak, po paru godzinach, informację o organizowanym koncercie poznały setki osób.
Nieodpłatnie została im użyczona hala sportowa Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej. Do pomocy włączało się coraz więcej osób. W większości związanych z hip-hopem.
- Nie przypuszczałam, że ta muzyka może skupić tyle osób. Tym bardziej, że dotychczasowe imprezy hip-hop w mieście nie odbiły się większym echem - mówi Teresa Krasnowska.
Znajomi rozmawiali ze znajomymi, którzy mieli innych znajomych i tak w organizacji koncertu uczestniczyło ok. 150 młodych ludzi; uczniowie z podstawówek, gimnazjów i szkół ponadgimnazjalnych, studenci, młodzież w parafiach.
- Poszła lawina, ludzie się zintegrowali. Czuliśmy, że to się uda - opowiada Sabina.
Udało się pozyskać sponsorów, dzięki którym koncert mógł się odbyć. Choć w pewnym momencie strach zajrzał im w oczy.
- Na kilka dni przed imprezą, z obiecanych kilku tysięcy mieliśmy na koncie tylko 300 zł - mówi Łukasz.
Dopiero w przeddzień zaczęły spływać pieniądze. Kwoty nie były wielkie, głównie kilkusetzłotowe. Większych zaledwie kilka, ale grosz do grosza...
W dzień koncertu wszyscy rozpoczęli pracę o 7 rano. Ustawianie sceny, nagłośnienie, dekoracje. I chyba największy stres - czy się uda, czy przyjdą ludzie? Sprzedaż biletów rozpoczęła się na godzinę przed imprezą.
- Dziewczyny kilka razy przybiegały do mnie po więcej biletów, bo im się kończyły. W pewnym momencie pomyśleliśmy, że może ich zabraknąć - mówi Sabina.
W sumie sprzedali 909 wejściówek. Dużo więcej niż się spodziewali. Od 17.00 na scenie pojawili się: tancerze z „Rodzina 103%” (Przeworsk) oraz „Unikal Family” (Przemyśl), potem wystąpili: wokalistka Zyga, zespoły: „DKR” (Kańczuga), „MFS Brygada” (Radymno), „DLTCrew” (Kraków), „Homex & ŁKZ” (Łańcut), „Wake Up Adina” (Jarosław). Odbyły się też pokazy tańca c-walk, freestyle i beatboxu. Gwiazdą wieczoru był słynny zespół hip-hopowy „Molesta Ewenement” z Warszawy. Odbyły się też warsztaty braekdance, hip-hop i graffiti.
- Wszyscy wykonawcy wystąpili za darmo. Z wyjątkiem chłopaków z „Molesty”, którzy też znacznie obniżyli swoje honorarium - wyjaśnia Krzysiek Zięba.
Dzięki współpracy z różnymi instytucjami, m.in. Stowarzyszeniem „Grupa Poetycka”, poza koncertem hip-hop, na rzecz dziewczynek wystąpił również Stan Borys i Elżbieta Wojnarowska - poetka, pisarka, scenarzystka filmowa i teatralna oraz śpiewaczka w jednej osobie.
W sumie udało się zabrać ponad 24 tys. zł. Dzięki zaangażowaniu młodych ludzi, którzy nigdy wcześniej nawet nie widzieli dziewczynek, dla których zrobili całe to zamieszanie w mieście.
- Nie chcieliśmy wchodzić w ich życie, narzucać się. Nie musieliśmy, chcieliśmy tylko pomóc - mówią młodzi.
- Nasze być albo nie być okazało się naszym być - podsumowuje akcję Sabina.
Ze współpracy zadowolona jest również Teresa Krasnowska, która liczy na dalszą inwencję młodych. I pewnie się nie zawiedzie, bo w planie mają jeden koncert charytatywny w roku. Teraz wspólnie przygotowują się do Parady Schumana. Mają wiele pomysłów, są pełni inwencji i energii. Chcą działać w swoim mieście, aby je promować i żeby działo się tu coś dobrego.
Bo jeśli nie my, to kto? - pytają retorycznie. I już wymieniają się pomysłami na kolejne przedsięwzięcia.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Bp Krzysztof Włodarczyk: szatan atakuje dziś fundamenty – kapłaństwo i małżeństwo

2024-04-28 18:43

[ TEMATY ]

Bp Krzysztof Włodarczyk

Marcin Jarzembowski

Bp Krzysztof Włodarczyk

Bp Krzysztof Włodarczyk

- Szatan atakuje dziś fundamenty - kapłaństwo i małżeństwo. Bo wie, że jeżeli uda mu się zachwiać fundamentami społeczeństwa, to zachwieje całym narodem. My róbmy swoje i nie dajmy się ogłupić - mówił bp Krzysztof Włodarczyk.

Ordynariusz zainaugurował obchody roku jubileuszowego 100-lecia bydgoskiej parafii Matki Boskiej Nieustającej Pomocy na Szwederowie. - Została ona erygowana 1 maja 1924 r. przez kard. Edmunda Dalbora. Niektórzy powiedzą, był to piękny czas. Nie było telefonów komórkowych, telewizji, Internetu, żyło się spokojniej, romantycznie, piękna idylla. Czy na pewno? Nie do końca - mówił bp Włodarczyk, zachęcając, by wejść w głąb historii i zobaczyć, czym żyli przodkowie.

CZYTAJ DALEJ

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Niedziela Ogólnopolska 18/2000

W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju. Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie widoczne.
Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów. Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej.
Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć, energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe. Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących. Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście, Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy życia.
Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina, umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie.
Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała, że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie, gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy.
Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie - Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc, czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby " wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety, chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską.
Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl o niej".
Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj, przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze 30 lat, kiedy tak pisała!
Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne. Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła.
Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański, dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział apostołów pod sztandarem świętego krzyża.
Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego Mistrza.

CZYTAJ DALEJ

Redaktor naczelny „Niedzieli”: wiara wymaga od nas odwagi

2024-04-29 15:54

[ TEMATY ]

Jasna Góra

Niedziela

apel

Ks. Jarosław Grabowski

B.M. Sztajner/Niedziela

– Wiara obejmuje zmianę zachowania, a nie tylko powielanie pobożnych praktyk – powiedział ks. Jarosław Grabowski. Redaktor naczelny Tygodnika Katolickiego „Niedziela” poprowadził 28 kwietnia rozważanie podczas Apelu Jasnogórskiego.

– Maryja uczy nas, że wiara to nie tylko ufność, to nie tylko zaufanie Bogu, to nie tylko prosta prośba: Jezu, Ty się tym zajmij. Wiara ogarnia całe życie, by móc je przemienić. To postawa, sposób myślenia i oceniania. Wiara angażuje w sprawy Jezusa i Kościoła – podkreślił ks. Grabowski.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję