Sakrament małżeństwa to wyjątkowy moment w życiu człowieka. Każdy marzy, by był to dzień niepowtarzalny i zapamiętany na zawsze. Coraz więcej młodych ludzi pragnie dzielić się radością tego dnia nie tylko z najbliższymi, lecz także z tymi, którzy z różnych powodów mniej mają okazji do uśmiechu. Jedną z form takiego dzielenia się dobrą chwilą jest pomysł, aby weselni goście zamiast kwiatów obdarowywali młodą parę maskotkami, przyborami szkolnymi, słodyczami, które następnie przekazywane są konkretnym placówkom - domom dziecka, przedszkolom, szkołom, szpitalom, świetlicom środowiskowym, itp.
Nina i Mariusz pobrali się 12 sierpnia. Są młodzi, pełni ideałów, patrzą na życie z wiarą i nadzieją. Uważają, że żyje się nie tylko dla siebie. Chcą kierować się przede wszystkim miłością. Dlatego chcieli, aby owocem dnia ich małżeńskiego ślubowania była też radość chorych dzieci. Wojewódzki Szpital Specjalistyczny im. Najświętszej Maryi Panny w Częstochowie wybrali nie przypadkowo. Znają go dzięki Halinie Synakiewicz, która jest przełożoną pielęgniarek. To również jej opowieści o chorych dzieciach, o tym, jak wiele radości potrafi przynieść im najmniejszy gest troski, każda okazana dobroć, zmobilizowały Ninę i Mariusza do tej nietypowej zbiórki maskotek.
Towarzyszyłam młodym w wędrówce po salach szpitalnych dziecięcych oddziałów Szpitala na Parkitce. Zaskoczeni byli tak pacjenci, jak i personel. Wszyscy również rozpromieniali się, gdy słyszeli, co sprowadza gości. Choroba dziecka to wielki ból całej rodziny. To nie tylko strach o kolejne dni, skuteczność leczenia, walka o nadzieję, to również rozłąka i związana z nią samotność, tęsknota. Odczuwają to chore dzieci i ich bliscy. Dlatego tym przyjemniej było mi towarzyszyć tym wspaniałym młodym ludziom, patrzeć na roześmiane buzie małych pacjentów i ich rodziców. Ta odrobina radości i uśmiechu towarzyszyć im będzie zawsze, gdy spojrzą na pluszowego misia, kotka, pieska, które stały się ich szpitalnymi przyjaciółmi. Zabiorą je do domów i może dzięki nim wspomnienia o wakacyjnym pobycie w szpitalu nie będą aż tak smutne.
Dobrze, że młodzi ludzie potrafią, wbrew temu, co coraz częściej narzuca współczesny świat, myśleć bardziej kategoriami „być” niż „mieć”. Dobrze, że weselni goście Niny i Mariusza Łukasiewiczów zrozumieli ich apel. Należy mieć nadzieję, że w ich ślady pójdzie więcej młodych i niejeden szpital czy dom dziecka rozjaśnią uśmiechy obdarowanych dzieci - nie tylko z okazji 6 grudnia.
Pomóż w rozwoju naszego portalu