Julia Saganiak: Po śmierci papieża Franciszka media głośno komentowały wybór następcy św. Piotra. Pojawiało się wiele fake newsów, spekulacji. Czy ta burza medialna wywierała presję na kardynałów uczestniczących w konklawe?
Kard. Grzegorz Ryś: Myślę, że nie. Gdy zaczęły się kongregacje, wszyscy ograniczyli kontakt z mediami do minimum, a im bliżej było konklawe, tym bardziej. Nie chodzi tu o brak transparentności w Kościele ani o ucieczkę od mediów. W konklawe nie ma exit pollu. Konklawe jest jedną wielką liturgią. To jest coś, co nawet przez media katolickie za bardzo się nie przebija. Kardynałowie uczestniczą w konklawe w stroju chórowym, czyli w tych szatach purpurowych, z komżą. Chodzi nie o to, żeby pokazać swoją pozycję, tylko o uświadomienie sobie, że uczestniczy się w liturgii. W konklawe tak samo jak w każdej liturgii najważniejszy jest Pan Jezus. Za każdym razem, gdy w kolejnym głosowaniu oddaje się głos, wypowiada się łacińską formułę: „Wzywam na świadka Jezusa Chrystusa – Pana, który będzie mnie sądził – że mój głos został dany na tego, którego uznaję, według Boga, że winien być wybrany”. Kiedy człowiek idzie w tej procesji, niosąc jeden głos, to widzi ścianę ołtarzową, na której są Jezus Chrystus na Sądzie Ostatecznym, i ołtarz z krzyżem. Wtedy nie ma się przed sobą tytułów z gazet czy portali, nawet katolickich.
Pomóż w rozwoju naszego portalu