Reklama

Bardzo lubię pobożność ludową

Niedziela warszawska 18/2003

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W pierwszym odcinku "Dekalogu" Krzysztofa Kieślowskiego,
człowiek uwierzył w swoją mądrość, ale przesadził,
jest przecież jeszcze wyższa mądrość, która nie jest zmierzona i nie jest zbadana.

Rozmowa z ks. kanonikiem Janem Gołębiewskim, kustoszem sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia w Sulejówku

Jan Ośko: - Pobożność ludowa jest przez wielu niedoceniana i traktowana dosyć lekceważąco jako gorszy rodzaj wiary...

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Ks. kan. Jan Gołębiewski: - Sądzę, że pobożność ludowa jest bardzo potrzebna. Jeżeli ograniczymy się jedynie do modlitwy wyreżyserowanej to w Kościele robi się pewien chłód. Ludzie pobożni, choć nie należy ukrywać, że są wśród nich osoby dewocyjne, wnoszą dużo ciepła. Pamiętam że moja mama, już nieżyjąca, opowiadała mi, że pobożność w latach jej młodości widoczna była nieustannie, przez cały dzień. Każdy poranek rozpoczynał się od Godzinek, śpiewano Anioł Pański a wieczorem Apel Jasnogórski. Było to w czasach, gdy wielu ludzi nie potrafiło czytać, uczono się więc modlitw na pamięć. Podziwiam moją mamę. Jak zmarła miała 86 lat i do końca śpiewała pieśni bogate w treści religijne. Obecnie treści te są bardziej spłycone. Dzisiaj są tacy co uznają np. Gorzkie Żale za przeżytek i chcą wymyślać coś nowego. A jest to piękne polskie nabożeństwo i myślę, że polską katolicką tradycję należałoby kontynuować.
Gdy przyszedłem do parafii w Sulejówku to wprowadziłem Godzinki, nabożeństwo do Matki Bożej Pocieszenia, a w każdą niedzielę Apel Jasnogórski, każde święto maryjne staramy się uroczyście obchodzić. Z własnego doświadczenia wiem, że im więcej pobożności tym większe stawianie czoła złu, które w różny sposób atakuje Kościół i ludzi Kościoła.

- Istnieje pogląd w środowiskach tzw. intelektualistów katolickich, że znaczna część pobożnych ludzi właściwie nie wie w co wierzy. Ksiądz Proboszcz na co dzień jest z tymi ludźmi, czy to jest pogląd uzasadniony?

- Myślę, że nie. Choć ludzie, którzy chcieliby wszystko wyliczyć, wymierzyć i zbadać intelektem to zazwyczaj tak mówią. Takie stanowisko pokazane było w pierwszym odcinku Dekalogu Krzysztofa Kieślowskiego, gdzie człowiek uwierzył w swoją mądrość, ale przesadził, jest przecież jeszcze wyższa mądrość, która nie jest zmierzona i nie jest zbadana. Trzeba po prostu w nią uwierzyć.

- Prosta wiara ma olbrzymią siłę?

- Jeden ze znajomych księży opowiadał mi, że idzie w ten polski lud, aby posłuchać jak oni się modlą i podbudować swoją wiarę. Przeintelektualizowanie nie musi być atrakcyjne. Zwykła pobożność bardzo pomaga w życiu. Myślę, że gdy ją usuniemy z Kościoła, to on opustoszeje.

- To się zdarzyło we Francji, gdzie ogłoszono, że kto nie rozumie w co wierzy, nie jest katolikiem. Nie można przecież podchodzić do Boga tylko rozumowo.

Reklama

- Nie można. Pan Jezus dopuścił niedowiarstwo Tomasza, ale nie jest to powód, abyśmy mieli postępować tak jak on. Po to mamy rozum, abyśmy wielu spraw dochodzili, ale są granice, których my nie możemy przekroczyć. Na przykład dogmat Trójcy Świętej. Dla wielu jest niezrozumiały grzech pierworodny czy zaparcie się Judasza. To są prawdy wiary, w które wierzymy. Jeżeli nasza wiara przerodzi się w wiedzę, przestanie być wiarą.
Kiedyś usłyszałem taką rozmowę. Ktoś mówił, że gdyby zobaczył Boga, to by uwierzył. Ktoś inny mu odpowiedział, że wierzy, że on ma mamę, bo gdyby nie miał to, by nie istniał. To prosty przykład. Są jednak sprawy, które przyjmujemy oczami wiary.
Wraz z rozwojem nauki mówi się, że intelekt powinien zająć pierwsze miejsce, ale pobożność ludowa jest potrzebna i ja taką pobożność bardzo lubię.

- Paradoks polega na tym, że wiara nie jest sprzeczna z rozumem.

- Wiedza nie powinna oddalać człowieka od Boga. Im człowiek bardziej wykształcony, tym bardziej powinien być bliżej Boga. Spotkałem w życiu ludzi bardzo wykształconych, profesorów wyższych uczelni, którzy byli bardzo wierzący. Spotkałem też ludzi, którzy nie mieli wykształcenia i nie mieli również wiary, próbowali na swój sposób interpretować istnienie Boga.
Myślę tak, że nawet gdy jedno słowo z Pisma Świętego utkwi w człowieku to już coś jest. W czasie ostatnich rekolekcji w naszym sanktuarium młody ksiądz mówił o tym, czym żyje i to do ludzi trafiało. Było dużo ludzi podczas konferencji, każdego dnia coraz więcej ludzi się spowiadało, to pokazuje, że ludzie potrzebują Boga.

- Pobożność ludowa jest nieodłącznie związana z pobożnością maryjną.

- Niektórzy sądzą, że pobożność maryjna przesłania nam Boga. Ale przecież, gdy kochamy Matkę Bożą, to kochamy Tego, kogo Ona kochała. Nie można przecież ich rozłączyć. Nonsensem jest kochać Matkę Bożą, a nie kochać Pana Jezusa.

- Pobożności maryjnej właściwie nie ma bez Różańca.

Reklama

- Różaniec jest modlitwą Kościoła, którą bardzo lubi Ojciec Święty. To zawsze podkreślał. Jest to modlitwa, którą zwalcza się wszelkie zło. Wiem, że młodzi ludzie tej modlitwy nie lubią, uważają, że jest za nudna. Karol de Foucauld powiedział, że jest to modlitwa kontemplacji. Jest to poważna modlitwa, nie można powiedzieć, że jest to jedynie powtarzanie - Zdrowaś i Zdrowaś. Kiedy Matka Boża objawiła się Bernadetcie w Lourdes to wzięła różaniec. Dzieci w Fatimie także modliły się na różańcu. We wszystkich objawieniach maryjnych obecny jest różaniec. Również w polskim Gietrzwałdzie. Gietrzwałd to taka polska Fatima. Gdy miały miejsce objawienia, językiem urzędowym na tych terenach był język niemiecki, a Matka Boża przemówiła w naszym języku ojczystym, na znak, że powróci tam polska mowa. I tak się stało. Jest to bardzo piękne miejsce, przyjeżdża tam wielu ludzi, jest to przecież jedyne zatwierdzone przez Kościół objawienie na ziemiach polskich.
Uważam, że Różaniec jest modlitwą bardzo człowiekowi potrzebną, jest to Ewangelia w skrócie. Rozważa się przecież życie Pana Jezusa i jego Matki. Począwszy od zwiastowania przez ukrzyżowanie, skończywszy na ukoronowaniu Maryi. Teraz dodatkowo mamy Tajemnice Światła.

- Są piękne.

- Tak, piękne. Więc je rozważamy, i chrzest, i pierwszy cud, i głoszenie Ewangelii, i Przemienienie, i Najświętszy Sakrament. Gdyby Różaniec nie miał takiej wartości nie mówiłaby o nim podczas objawień Matka Boża.

- Czasami usłyszeć można lekceważące uwagi o babciach kościelnych, choć może się zdarzyć, że to one wiele rzeczy wymodliły dla swoich bliskich, dla Kościoła.

- Gdy starsi nie będą się modlić, to młodzi też nie będą praktykować. To tak samo, gdy babcia biegnie za wnuczkiem, kiedy widzi, że może wpaść pod tramwaj. Trzeba też zauważyć, że jest także bardzo dużo dobrej młodzieży, która się modli. Choć ta krzycząca młodzież jest bardziej widoczna niż ta modląca się. U nas w parafii jest kilka grup Ruchu Światło-Życie, bardzo ładnie się modlą.

- Co Ksiądz poradziłby osobom mającym wątpliwości: czy więcej się modlić, czy więcej pytać i czytać, czy jedno i drugie?

Reklama

- Św. Piotr był bardzo blisko Pana Jezusa, i miał wątpliwości. Kiedy zwątpił zaczął tonąć, ale w pewnym momencie Pan Jezus podał mu rękę i Piotr wypłynął. Czasem pytam osób, które mają wątpliwości: jak wyglądają twoje praktyki religijne? Czy modlisz się systematycznie? Czy chodzisz do kościoła? Czy przyjmujesz sakramenty święte, spowiedź, Komunię Świętą? Jeżeli tu jest zachwianie, jeżeli praktyki są sporadyczne, to wątpliwości wzrastają. Któż ich nie ma? Musimy się ciągle dokształcać, ciągle pogłębiać naszą wiarę przez modlitwę, przez słuchanie Słowa Bożego, przez samodzielną lekturę Pisma Świętego. Cenne jest czytanie książek i prasy katolickiej. To wszystko wpływa na pogłębienie wiary.
Tak naprawdę to ja nikogo nie nauczę wierzyć. To jest łaska, którą otrzymuje człowiek od Boga i z tą łaską musi współpracować. Pamiętam, że kiedyś dwóch młodych ludzi w trzeciej i czwartej klasie szkoły średniej przychodziło na katechezę. Mówili: Niech nas ksiądz nie zapisuje, chcemy być jedynie wolnymi słuchaczami. Powiedziałem - proszę bardzo. Zdali później egzamin maturalny z religii jako eksterniści. Ich początkowe uprzedzenie do wiary katolickiej wzięło się z nieodpowiedniej lektury, modni wtedy byli Kosidowski, Poniatowski i inni. Te książki - jak twierdzili - poprzewracały mi w głowach swoimi interpretacjami Pisma Świętego. Starałem się jakoś pootwierać im klapki i stali się ludźmi wierzącymi. Po długich poszukiwaniach, po przyjściu na katechezę, doszli do wniosku, że to jest niemożliwe, żeby nie było Boga. Ponieważ człowiek jest cząstką Boga.
Czasy były takie, że trzeba było się zdeklarować przed egzaminami wstępnymi na studia, czy jest się osobą wierzącą. I oni się przyznali, ryzykując, że mogą się na te studia nie dostać. Gdy z nimi potem rozmawiałem, stwierdzili, że nie mogli zaprzeć się Chrystusa. - Nie po to żeśmy znaleźli Chrystusa, aby go znowu stracić.
Wątpliwości zawsze będą, jednak warto przyjść do księdza, porozmawiać. Ale przede wszystkim trzeba się modlić. Modlitwa jest to rozmowa z Bogiem, jeżeli z Nim rozmawiam to oznacza, że nawiążę z Nim przyjaźń.

- Trzeba rozmawiać z Bogiem, ale także trzeba rozmawiać o Bogu.

- Kiedyś leżałem w szpitalu z Rosjaninem, z bardzo dobrym człowiekiem. Powiedział mi, że w swoim życiu nie miał z kim rozmawiać o Bogu. A teraz powoli zaczyna Go odnajdywać. Boga trzeba odnaleźć. Może ktoś w tym pomóc. Czasem wystarczy pójść do kościoła, aby odnaleźć Boga.
Znałem kiedyś taką dziewczynę, która pomogła swojemu chłopakowi odnaleźć Boga. Mieli się pobrać. On pochodził z domu, w którym nie przekazano mu wiary. Ona tak sympatycznie go podprowadzała, zaczął przychodzić na konferencje przedmałżeńskie. Ta dziewczyna dała piękne świadectwo, bez dewocji, bez zmuszania. Mówiła: ja idę do kościoła, a ty możesz na mnie poczekać. To nie było proste. Jego nawrócenie trwało rok. Dzięki niej powiedział mi: Proszę księdza, chciałbym być katolikiem. Zapytałem go więc, dlaczego chce być katolikiem. A on mówi, po pierwsze dlatego, że przykład dała mi moja dziewczyna. A po drugie, gdy wierzę to nie jestem sam, mam zawsze do kogo się zwrócić.
Przyjął wszystkie sakramenty, pobrali się i do tej pory są wspaniałą rodziną.

- Dziękuję za rozmowę.

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Niemcy: Afgańczyk zaatakował nożem grupę przedszkolną; zginęły 2 osoby

2025-01-23 11:33

[ TEMATY ]

Niemcy

PAP/EPA/RONALD WITTEK

Afgańczyk, który zaatakował nożem grupę przedszkolną w parku w Aschaffenburgu, zabijając dwie osoby, ubiegał się o azyl w Niemczech. Od grudnia 2024 roku był zobowiązany do opuszczenia kraju - przekazały bawarskie władze. Kanclerz Niemiec Olaf Scholz określił środowy atak mianem "niepojętego aktu terroru".

Sprawcą ataku jest 28-letni Enamullah O. z Afganistanu, który przyjechał do Niemiec w listopadzie 2022 r. i ubiegał się o azyl. Pod koniec ubiegłego roku przekazał władzom imigracyjnym chęć dobrowolnego powrotu do Afganistanu. Ponieważ jego postępowanie azylowe zostało przerwane 11 grudnia, mężczyzna został zobowiązany do opuszczenia RFN, co ostatecznie się nie stało - przekazał szef bawarskiego MSW Joachim Herrmann.
CZYTAJ DALEJ

Helena Kmieć. Dziewczyna, która stała się wzorem

2025-01-23 21:20

Fundacja Heleny Kmieć

24 stycznia przypada ósma rocznica śmierci, tragicznej śmierci Heleny Kmieć, służebnicy Bożej. W rozmowie z ks. Łukaszem Aniołem SDS, duszpasterzem Wolontariatu Misyjnego "Salvator" przybliżamy osobę tej młodej wolontariuszki misyjnej, a także rozmawiamy o tym, jak staje się ona wzorem do naśladowania na młodych ludzi.

Helena Kmieć pochodziła z Libiąża, mieście w Małopolsce, ale sympatyzowała z Ruchem Młodzieży Salwatoriańskiej i była zaangażowana w działania Wolontariatu Misyjnego "Salwator". - W 2012 roku nawiązała ona z nami kontakt i stała się wolontariuszką naszego wolontariatu misyjnego. Pomimo swojego młodego wieku, była osobą bardzo ambitną, pracowitą, zaangażowaną, a przede wszystkim była głęboko wierząca. Angażując się w nasz wolontariat postanowiła wyjechać na wolontariat do Boliwii - podkreśla ks. Anioła, przywołując tragiczny moment śmierci młodej misjonarki. - Była tam bardzo krótko, dopiero, co rozpoczęła swoją posługę misyjną. 24 stycznia 2017 roku dwóch napastników weszło do ochronki, gdzie posługiwała Helena. Jeden z nich zaatakował ją nożem, zadając jej 14 ciosów nożem.
CZYTAJ DALEJ

Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego zmierza do unicestwienia Muzeum „Pamięć i Tożsamość”

2025-01-23 21:33

[ TEMATY ]

Muzeum „Pamięć i Tożsamość”

Radio Maryja

Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego zmierza do unicestwienia Muzeum „Pamięć i Tożsamość” prezentującego dziedzictwo intelektualne św. Jana Pawła II – najwybitniejszego Polaka. Współzałożycielami placówki są wspomniane Ministerstwo i Fundacja „Lux Veritatis”. W naszej ocenie przedstawiciele aktualnej władzy dążą do zniszczenia tej wielkiej inicjatywy i wielu innych podobnych. W imię politycznego interesu władza pogłębia tak zwaną wojnę polsko-polską, nawet kosztem marnotrawstwa środków publicznych wydanych do tej pory na utworzenie państwowego Muzeum – podkreślił zarząd Fundacji „Lux Veritatis” w wydanym oświadczeniu.

Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego zmierza do unicestwienia Muzeum „Pamięć i Tożsamość” prezentującego dziedzictwo intelektualne św. Jana Pawła II – najwybitniejszego Polaka.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję