Reklama

Strefy przemocy

Niedziela Ogólnopolska 16/2012, str. 36-37

GRAZIAKO

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Proboszcz powiedział, że jak uciekali, to zabrali ze sobą tylko strach...
Niepozorna kobieta i czwórka jej dzieci. Uciekali na piechotę przez pola i las. Poganiali się nawzajem, bo zmierzch czaił się już blisko ziemi. Proboszcz mówi o niej - bohaterka. Niepozorna kobieta w niemodnym ubraniu wyciera z kurzu złote skrzydła aniołów z bocznego ołtarza.
- Co w niej jest bohaterskiego? - pytam księdza.
- Bo odważyła się odejść od męża, który od lat katował ją i dzieci. To rzadkość u nas, na wsi.
Przemoc domowa na wsi i w mieście. Statystyki mówią, że w 40 proc. wiejskich rodzin dochodzi regularnie do aktów przemocy. Sytuację tych rodzin pogarsza fakt, że na wsiach i w małych miasteczkach nie ma gdzie szukać pomocy. Nie ma ośrodków wsparcia dla ofiar przemocy, nie ma Niebieskiej Linii ani terapeutów, niewielkie są szanse na radykalną pomoc. A dokąd ma odejść maltretowana żona, gdy dom to ojcowizna męża?
Na wsi wszystko jest na wierzchu: ludzie znają siebie i swoje grzechy - zwłaszcza te cudze - od pokoleń. Potrafią wytknąć palcem i naznaczyć. Danuta Niczyporuk, współpracująca z dwumiesięcznikiem traktującym o przemocy „Niebieska Linia”, opisuje to zjawisko tak: „Bicie stanowiło na wsi środek wychowawczy. (...) Dalsi krewni lub społeczność ingerowali, gdy skutki przemocy były szczególnie drastyczne, np. doszło do śmierci. Na matki, które ujmowały się za bitymi dziećmi, patrzono w środowisku wiejskim z lekką dezaprobatą. Matczyną troskę i uczucia traktowano jako kobiecą słabość i czynnik osłabiający solidarność rodziny. Podobnie rozumiano przemoc w relacjach małżeńskich. Powszechną praktykę bicia żony nie postrzegano jako łamanie zasady szacunku. (...) Bita mężatka nie znajdowała na ogół oparcia w teściach, z którymi przeważnie zamieszkiwali małżonkowie. Mogła zwrócić się o pomoc do swojej rodziny macierzystej, ale i od niej nie mogła liczyć na wsparcie”.
Najstarsze dziecko p. Stasi miało wtedy jakieś 16 lat, najmłodsze chyba z 6. Schronienie dał im pobliski ośrodek wczasów, gdzie p. Stasia sprzątała. Stary chodził po wsi i wygrażał, że kości policzy, jak wrócą. I że honor swój ma - prosić się nie będzie. Pierwszą zimę przetrwali w ośrodku. Szron na szybach, spali pod stertami brązowych kocy z napisem FWP (Fundusz Wczasów Pracowniczych - przyp. red.), ale spokojnie było, bez awantur, dręczenia i wyrzucania na mróz.
- Jak się wtedy cała wieś oburzała - wspomina proboszcz. - Uznali, że nie godzi się męża porzucać. Ale że on na nich kije łamał, to się godziło latami obojętnie patrzeć? - wytykałem im. Powiedziałem w kazaniu, że nie wolno przyzwalać na zło. A oni przyzwalali.
Patrycja, córka Stasi: - W tamtym tygodniu szłam z siostrą do sklepu. Patrzę, a z przeciwka ojciec idzie. Nogi się pode mną ugięły. Nie wiem, jak nas znalazł. Powiedziałam, że jak mnie uderzy, to takiego rabanu narobię, że policja zaraz przyleci. Patrzył tylko na mnie i patrzył. Tak jak to on - zimno, bez serca. I rękę w pięść zaciskał, i puszczał. A potem bez słowa zawrócił. No, mówię do siostry, udało się. Patrzę, a mała stoi w kałuży. Posikała się na widok ojca...
Pani Stasia: - Dobrzy ludzie pomogli... Gdyby nie oni, to pewnie byśmy nie wytrzymali. Teraz wiem, że takich dobrych ludzi zsyła los. Że jak człowiek wycierpi, co swoje, to dobry Bóg mówi: „Wystarczy”...
W caritasowskim ośrodku wsparcia dla ofiar przemocy niewiele jest kobiet ze wsi. Raptem dwie. Obie trafiły tu razem z dziećmi, głównie dzięki pomocy ich duszpasterzy. Unikają rozmowy. Wylęknione, zacięte, surowe twarze, obgryzione paznokcie. Boją się, że ktoś z dawnego życia przeczyta gazetę i da do przeczytania oprawcy. Dopiero interwencja p. Stasi sprawia, że topnieją. Obiecuję zmylić tropy, tylko opowieść niech będzie prawdziwa.
Aśka, rudowłosa, wygadana. Ma około czterdziestki i II grupę inwalidztwa po kolejnym pobiciu przez męża. Oprawca został raz skazany z art. 184 kk za znęcanie się nad rodziną, jednak za dobre sprawowanie zwolniono go wcześniej. Aśka pamięta jeszcze jego uśmieszek triumfu, gdy wchodził do kuchni. Piekło wróciło...
- Na wsi gospodarz jest panem, a kobieta sprząta, gotuje, wychowuje dzieci i niewiele więcej. Tutaj naprawdę niewiele się zmieniło. Mężczyzna pije, bo który na wsi nie pije. Chyba chory... - śmieje się Aśka. - A kobieta od dziecka uczona jest posłuszeństwa. Zresztą mój tata też miał ciężką rękę. Przez pierwsze lata myślałam, że taki los kobiety. Czasem obrywasz... I wiesz, ja nawet na to „czasem” bym się godziła. Ale nie codziennie. Doszło przypalanie papierosami, zamykanie zimą w komórce... No, mniejsza o to. Jeśli takiej kobiecie jak ja, wystraszonej jak zwierzę w potrzasku, nie powie się stanowczo: zrób tak i tak, i nie bój się! - to niewiele z nas zawalczy o godne życie dla siebie, a nade wszystko - dla dzieci. Mnie tąpnęło, jak zobaczyłam sposób, w jaki mąż bił starszego syna. Żeby śladów nie zostawiać...
Jedyne, co kapłan w takiej sytuacji może zrobić, to rozmowa i napomnienie mężczyzny, który znęca się nad rodziną. Jeśli rozmowa nie pomaga, może zagrozić, że uporczywe obstawanie przy grzechu spowoduje brak rozgrzeszenia. Ale pijacy rzadko pojawiają się w kościele, na nich nie zrobi wrażenia takie ostrzeżenie. Inaczej, gdy nad rodziną znęca się ktoś szanowany w okolicy.
- Zobaczyłem kiedyś, ku swemu przerażeniu, twarz jednej z matek dzieci pierwszokomunijnych. Kobieta była dosłownie fioletowa. Chowała za siebie ręce, bo palce miała powyłamywane w stawach. Zgroza... Nie dam ci rozgrzeszenia, jak jeszcze raz podniesiesz rękę na żonę i matkę twoich dzieci... - wziąłem mężczyznę na bok i tłumaczę. Nauczycielem polskiego był, startował do rady gminy, uwierzy Pani? Co zrobił? Wrócił do domu i zabrał się do bicia. Za to, że do plebana po ratunek biega. Bo to, co się w domu dzieje, należy do strefy ciszy, tak tu mówią. Od tamtej pory kobieta na mój widok odwraca głowę. Pewnie ma żal... Uważam jednak, że nie wolno bagatelizować takich historii. W naszej diecezji Caritas prowadzi ośrodek dla kobiet i dzieci z rodzin doświadczających przemocy... Niemal w każdej diecezji jest takie miejsce.
Marysia przebywa w ośrodku od roku. Pochodzi z popegeerowskiej wsi z okolic Siedlec. Nie nosi sukienek, żeby ludzie nie pytali, „skąd to ma”.
- Pił. Oczywiście, że pił. Matka mówiła, że po ślubie od razu trzeba męża krótko, wtedy przestanie. Pierwsze baty dostałam miesiąc później, jak mu flaszkę chciałam schować. Matka mówiła, że czasem chłop zleje i nie ma co beczeć. Takie jego prawo... Nie bił mnie tylko, jak w ciąży byłam. Ten raz akurat nie wiedziałam. Gorący lipiec był, więc jak się zmęczył, to odpoczywał, pił wodę i wracał. Dzieci pouciekały i od sołtysa wezwały pogotowie. W szpitalu, jak mnie już pozszywali, to przyszła jedna taka pani doktor. Młoda i ładna. Najpierw powiedziała, że jestem w ciąży, która przez to bicie zagrożona się stała. Potem zapytała, czy chcę usunąć, bo dziecko może być uszkodzone... Odmówiłam i strasznie się zdenerwowałam, że mnie będą zmuszać. Ale pani doktor powiedziała tylko, że pomoże, bo nie mogę do domu teraz wracać, że zna zakonnice, które mnie pod dach przyjmą. Nie chciałam się zgodzić, bo w domu trójkę dzieciaków zostawiłam. - Weźmiemy i je - powiedziała. - Kobieto, ty cała w bliznach jesteś, chcesz, żeby twoje córki spotkał taki los?! Rozpłakałam się ze wstydu i żalu za takie psie życie...
Marysia urodziła w schronisku zdrowego chłopca. Z domu samotnej matki trafiła do ośrodka dla ofiar przemocy. Co dalej?
- Do swojego domu rodzinnego nie wrócę, bo rodzice za próg wyrzucą. Do męża jeszcze gorzej. Dopóki wyroku nie dostanie, tutaj zostanę. Stasia, nasz anioł, pokieruje mnie, gdzie trzeba. Wiem po sobie, że najtrudniej jest zacząć. Ale, kobitki, jak nie dla siebie, to dla dzieci - zróbcie to!

Podstawowe informacje i wskazówki, które mogą ci się przydać

Porozmawiaj z kimś, komu ufasz, o tym, co dzieje się w Twoim domu. Poproś sąsiadów, aby reagowali na odgłosy awantur i wzywali policję. Jeśli jest to możliwe, wzywaj policję (tel. 997 - połączenie bezpłatne), żądaj założenia Niebieskiej Karty. Policja powinna Cię poinformować, w jaki sposób może Ci pomóc, oraz zostawić adresy instytucji pomagających ofiarom przemocy domowej. Jeśli zostałaś pobita, poproś lekarza, aby przeprowadził obdukcję.

Gdy chcesz pozostać ze sprawcą, rozważ następujące kwestie:
- Co może zapewnić Ci bezpieczeństwo w nagłych wypadkach?
Kogo można wezwać na pomoc? Czy możesz w porozumieniu z dziećmi i sąsiadami opracować jakiś sygnał, aby oni mogli w krytycznym momencie wezwać policję? Zorientuj się, jakie są niebezpieczne miejsca w domu, nie daj się tam złapać w pułapkę.

Gdy zamierzasz rozstać się ze sprawcą, zastanów się nad następującymi kwestiami:
- Gdzie i kiedy możesz się bezpiecznie przeprowadzić? Czy dysponujesz środkiem transportu? Pieniędzmi? Czy miejsce, do którego zamierzasz się udać, jest bezpieczne? Czy będzie możliwe bezpieczne codzienne przemieszczanie się do pracy lub do szkoły, by odebrać stamtąd dzieci? Kiedy zdecydujesz się na opuszczenie domu, zabierz ze sobą potrzebne rzeczy i dokumenty. Kopie ważnych dokumentów przechowuj u przyjaciół.

Twój zestaw pierwszej potrzeby (jeśli z powodu przemocy najbezpieczniejsza będzie dla Ciebie ucieczka): dowód osobisty, paszport, legitymacja ubezpieczeniowa, akt zawarcia małżeństwa i akty urodzenia dzieci, prawo jazdy, karta telefoniczna, numer konta bankowego, książeczki oszczędnościowe, karty płatnicze, świadectwa szkolne i świadectwa zdrowia, lekarstwa i recepty, ubrania i inne niezbędne artykuły dla Ciebie i dzieci, klucze do mieszkania.

Źródło: www.niebieskalinia.org.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2012-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Fatima - główne treści orędzia Matki Bożej

[ TEMATY ]

Fatima

100‑lecie objawień fatimskich

Fatima – wizerunki Dzieci Fatimskich/Fot. Graziako/Niedziela

Od maja do października 1917 roku - gdy toczyła się pierwsza wojna światowa, kiedy w Portugalii sprawował rządy ostro antykościelny reżim, a w Rosji zaczynała szaleć rewolucja - na obrzeżach miasteczka Fatima, w miejscu zwanym Cova da Iria, Matka Boża ukazywała się trojgu wiejskim dzieciom nie umiejącym jeszcze czytać. Byli to Łucja dos Santos (10 lat), Hiacynta Marto (7 lat) i Franciszek Marto (9 lat). Łucja była cioteczną siostrą rodzeństwa Marto. Pochodzili z podfatimskiej wioski Aljustrel, której mieszkańcy trudnili się hodowlą owiec i uprawą winorośli.

Wcześniej, zanim pastuszkom objawi się Matka Boża, przez ponad rok, od marca 1916 roku, przygotowuje ich na to Anioł. Na wzgórzu Loca do Cabeco dzieci odmawiają różaniec i zaczynają zabawę. Raptem, gdy słyszą silny podmuch wiatru widzą przed sobą młodzieńca. Przybysz mówi: Nie bójcie się, jestem Aniołem Pokoju, módlcie się razem ze mną". Następnie uczy ich jak mają się modlić, słowami: "O mój Boże, wierzę w Ciebie, uwielbiam Cię, ufam Tobie i kocham Cię. Proszę, byś przebaczył tym, którzy nie wierzą, Ciebie nie uwielbiają, nie ufają Tobie i nie kochają Ciebie". Nakazuje im modlić się w ten sposób, zapewniając, że serca Jezusa i Maryi słuchają uważnie ich słów i próśb.

CZYTAJ DALEJ

Komunikat Zgromadzenia oblatów w sprawie zakonników zatrzymanych na Białorusi

2024-05-12 23:03

[ TEMATY ]

komunikat

Red.

O dalszą modlitwę w intencji dwóch misjonarzy oblatów zatrzymanych przez władze białoruskie oraz wiernych, którzy zostali pozbawieni opieki duszpasterskiej proszą ich współbracia zakonni. "Obaj oblaci są obywatelami Białorusi. W związku z powyższym prosimy dziennikarzy i agencje prasowe o roztropność w przekazywaniu informacji na ich temat" - pisze w wydanym wieczorem komunikacie o. Paweł Gomulak OMI, rzecznik Polskiej Prowincji Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej.

W związku z zatrzymaniem przez władze białoruskie dwóch misjonarzy oblatów posługujących w diecezji witebskiej na Białorusi misjonarze oblaci wyrażają wdzięczność za wszelkie wyrazy wsparcia i solidarności oraz modlitwy w intencji ojców Andrzeja i Pawła.

CZYTAJ DALEJ

Komunikat Zgromadzenia oblatów w sprawie zakonników zatrzymanych na Białorusi

2024-05-12 23:03

[ TEMATY ]

komunikat

Red.

O dalszą modlitwę w intencji dwóch misjonarzy oblatów zatrzymanych przez władze białoruskie oraz wiernych, którzy zostali pozbawieni opieki duszpasterskiej proszą ich współbracia zakonni. "Obaj oblaci są obywatelami Białorusi. W związku z powyższym prosimy dziennikarzy i agencje prasowe o roztropność w przekazywaniu informacji na ich temat" - pisze w wydanym wieczorem komunikacie o. Paweł Gomulak OMI, rzecznik Polskiej Prowincji Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej.

W związku z zatrzymaniem przez władze białoruskie dwóch misjonarzy oblatów posługujących w diecezji witebskiej na Białorusi misjonarze oblaci wyrażają wdzięczność za wszelkie wyrazy wsparcia i solidarności oraz modlitwy w intencji ojców Andrzeja i Pawła.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję