Reklama

Niedziela dla misji

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Bp Giovanni Migliorati, Etiopia
Zwracam się z ogromną prośbą do księży, którzy pragnęliby pracować w duszpasterstwie misyjnym. W naszym wikariacie są duże potrzeby pastoralne: w zakresie duszpasterstwa młodzieży, w seminarium duchownym. Naglącą potrzebą jest podział parafii na mniejsze, aby zapewnić lepszą opiekę duszpasterską, a także pierwsza ewangelizacja. Jest ona dla nas wezwaniem, które nas ciągle przynagla.

S. Leoncja, karmelitanka Dzieciątka Jezus, Kamerun
Żyjąc tutaj, między ludźmi udręczonymi, wręcz zniewolonymi strachem i mocami zła, odczuwamy naglącą potrzebę niesienia światła Jezusa Chrystusa, który uwolni i otworzy na nowe życie oraz przywróci prawdziwą hierarchię wartości.
Jednak aby zanieść światło Jezusa, potrzebujemy wsparcia duchowego przez modlitwę i ofiarę, a także materialnego, które pozwoli dotrzeć tam, gdzie ludzie żyją w głębokim mroku i biedzie. Za każdy wewnętrzny i zewnętrzny gest solidarności dziękujemy, prosząc Pana, by wynagrodził Wasze zaangażowanie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

O. Józef Glinka SVD, Indonezja
Moja przybrana wnuczka Bella poszła do pierwszej klasy. Obejrzałem książki, jakich tam używają. Od strony dydaktycznej na najlepszym poziomie. Jakżeż się metody nauczania zmieniły od czasu, kiedy ja zacząłem szkołę 70 lat temu. Mateusz, syn zamiatacza ulic, ukończył studia i może zacząć zarabiać. To między innymi Wasz dorobek. Bóg zapłać!

Listy misjonarzy pokazują ogrom potrzeb, z jakimi stykają się oni w swojej codziennej pracy. I nie jest to jedynie bieda materialna, której trzeba zaradzić. Faktycznie, często brakuje pieniędzy na dożywianie najuboższych, na lekarstwa, na prowadzenie szkoły. Bardziej jednak dotkliwy jest brak kapłana, który mógłby głosić Ewangelię i sprawować sakramenty. A jak bardzo boli brak otwartości na głoszone Słowo! Gdy siane Słowo zdaje się padać tylko na skalisty grunt i mimo wysiłku i wyrzeczeń nie przynosi oczekiwanego plonu - wtedy bardzo potrzebna jest pomoc. Pomoc z nieba - wymodlona tysiącami serc otwartych na współpracę w ewangelizacji świata.
Dzięki Niedzieli Misyjnej, którą w tym roku obchodzimy 24 października, rośnie w nas świadomość, że osoba głosząca Chrystusa ludziom, którzy Go jeszcze nie znają, występuje nie w swoim własnym imieniu, lecz reprezentuje nas wszystkich, cały Kościół. Jest posłana przez Kościół, dlatego jest misjonarzem. Sama nazwa bierze się od łacińskiego słowa „missio”, co znaczy - posyłam. Jeżeli misjonarz jest naszym reprezentantem, nie może pozostać sam. Niezależnie od tego, czy jest to kapłan, siostra zakonna czy osoba świecka - ma prawo do naszych modlitw, a my mamy zobowiązanie w stosunku do osoby posłanej.
Gdy myślimy o pracy misjonarza, budzi się w nas zainteresowanie i chęć pomocy. Trzeba jednak mówić nie tyle o doraźnej pomocy, ile o stałej współpracy i współodpowiedzialności. W tegorocznym orędziu na Światowy Dzień Misyjny Papież Benedykt XVI zawarł taką myśl: „Misyjne zadanie otrzymali wszyscy ochrzczeni i cały Kościół. Świadomość powołania do głoszenia Ewangelii pobudza wszystkie wspólnoty do coraz większego otwarcia się na współpracę misyjną między Kościołami, by orędzie Ewangelii dotarło do serca każdego człowieka”. Z tych słów wynika, że misja nie jest sprawą samego misjonarza. To zadanie nas wszystkich, całego Kościoła.
W celu ożywienia w całym Kościele ducha współpracy misyjnej został wprowadzony w 1926 r. Światowy Dzień Misji. W Polsce obchodzony jako Niedziela Misyjna. W tym dniu otaczamy modlitwą wszystkich pracujących w pierwszej ewangelizacji i zbieramy dla nich pomoc materialną. Ten dzień ma swój szczególny wymiar. Różni się od innych dni, w których gościmy misjonarza w parafii czy wspomagamy zaprzyjaźnioną siostrę zakonną pracującą np. w Afryce. Niedziela Misyjna to - można powiedzieć - „misyjny dzień papieski”: z woli papieża w tym dniu modlimy się za wszystkich misjonarzy, a ofiarami pieniężnymi wspomagamy tych, którzy pozostają pod opieką papieską, jaką w jego imieniu sprawuje Kongregacja ds. Ewangelizacji Narodów. Kapłanów i sióstr zakonnych pracujących na terenach misyjnych jest ponad 200 tys. Serca niech wystarczy dla wszystkich!
Światowy Dzień Misyjny ma również wielkie znaczenie dla nas samych. W tym dniu czujemy się bardziej cząstką Kościoła powszechnego. Wyrażamy swoją świadomość bycia katolikami przez łączność z papieżem w jego trosce o ewangelizację całego świata. To pogłębia naszą więź z młodymi Kościołami i umacnia wiarę. „Misje bowiem odnawiają Kościół, wzmacniają wiarę i tożsamość chrześcijańską, dają życiu chrześcijańskiemu nowy entuzjazm i nowe uzasadnienie” (Jan Paweł II, „Redemptoris missio”, 2). Współpracując przy ewangelizacji świata, bardziej doceniamy skarb, który posiadamy, i którym chcemy się dzielić.
Ten dzień pozwala nam również niejako dotknąć istoty Kościoła, który „z natury jest misyjny” („Ad Gentes”, 2). Wśród różnych uroczystości, pomiędzy codziennymi zmaganiami przynoszącymi radości i zniechęcenia mamy taki dzień, w którym uświadamiamy sobie, że jesteśmy wspólnotą jednego Kościoła. A nakaz, który Kościół otrzymał na Górze Wniebowstąpienia: „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię” (Mk 16, 15), zobowiązuje…

Na terenach misyjnych pracuje:
38 632 kapłanów diecezjalnych,
23 501 kapłanów zakonnych,
147 343 sióstr zakonnych.
Liczba misjonarzy z Polski po 1989 r. podwoiła się.
Obecnie na misjach pracuje 2 113 misjonarzy z Polski

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Niedziela Ogólnopolska 18/2000

W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju. Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie widoczne.
Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów. Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej.
Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć, energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe. Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących. Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście, Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy życia.
Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina, umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie.
Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała, że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie, gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy.
Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie - Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc, czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby " wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety, chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską.
Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl o niej".
Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj, przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze 30 lat, kiedy tak pisała!
Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne. Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła.
Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański, dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział apostołów pod sztandarem świętego krzyża.
Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego Mistrza.

CZYTAJ DALEJ

Z Biskupem Wojtyłą szła do chorych

Niedziela Ogólnopolska 16/2018, str. 14-16

[ TEMATY ]

wywiad

Hanna Chrzanowska

www.hannachrzanowska.pl

Kard. Karol Wojtyła z Hanną Chrzanowską i osobami chorymi

Kard. Karol Wojtyła z Hanną Chrzanowską i osobami chorymi

Hanna Chrzanowska uświadamia nam, że nasze życie to przede wszystkim służba drugiemu człowiekowi. Świadectwem życia wzywa nas do bezinteresownego otwarcia się na potrzeby bliźnich, zwłaszcza chorych i cierpiących – mówi dyrektor Domu Polskiego Jana Pawła II w Rzymie ks. Mieczysław Niepsuj, rzymski postulator procesu beatyfikacyjnego krakowskiej pielęgniarki, w rozmowie z Marią Fortuną-Sudor.

Maria Fortuna-Sudor: – Proszę powiedzieć, jak Ksiądz Dyrektor został postulatorem w procesie beatyfikacyjnym Hanny Chrzanowskiej.

CZYTAJ DALEJ

Elżbieta Rafalska: Umiejętnie potrafiliśmy skorzystać ze środków unijnych przez 20 lat obecności w UE

2024-04-29 07:49

[ TEMATY ]

Łukasz Brodzik

Elżbieta Rafalska

YouTube

Rozmowa z europoseł Elżbietą Rafalską

Rozmowa z europoseł Elżbietą Rafalską

Umiejętnie potrafiliśmy skorzystać ze środków unijnych przez 20 lat obecności w Unii Europejskiej, a swoboda przepływu osób i usług była najcenniejszą wartością tego okresu - podkreśla Elżbieta Rafalska w rozmowie z portalem niedziela.pl.

Europoseł Prawa i Sprawiedliwości dodaje jednak, że wstępując do Unii Europejskiej byliśmy przekonani o gwarancji zachowania swojej odrębności, co dziś nie jest już takie oczywiste.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję