Reklama

Olej opałowy w opałach czyli jak zrujnować firmę

Trybunał Konstytucyjny 7 września br. będzie rozpatrywał zgodność z ustawą zasadniczą przepisów stosowanych wobec sprzedawców lekkiego oleju opałowego. Szykanowane, doprowadzane do ruiny małe i średnie firmy, ich właściciele, pracownicy i rodziny czekają na orzeczenie najwyższej instancji prawnej jak na zbawienie. Dla nich to sprawa życia lub śmierci

Niedziela Ogólnopolska 36/2010, str. 32-33

Bożena Sztajner/Niedziela

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W Złoczewie wszyscy się znają. Blisko 3,5-tysięczna gmina miejsko-wiejska, położona blisko Sieradza i Wielunia, nie ma wielu miejsc pracy. Właściwie każda firma w tak małej miejscowości, zatrudniająca kilka osób, jest na wagę złota. Wiadomo przecież, że za każdym pracownikiem stoi jego rodzina i jej codzienny byt. Brak pracy to brak środków do życia dla właściciela firmy, jego rodziny, a także dla zatrudnianych pracowników i ich rodzin. Tę specyfikę małej lokalnej społeczności odczuł na własnej skórze Grzegorz Słaby, gdy urząd skarbowy niekończącymi się kontrolami, zablokowaniem kont, a nawet nalotem policji, zakończonym aresztowaniem całej rodziny, doprowadził do ruiny firmę, która jeszcze w 2007 r. zatrudniała 60 osób. Dziś w firmie pana Grzegorza pracuje 15 osób. Sąsiedzi i współpracownicy odsunęli się, wiadomo, skarbówka, policja - lepiej trzymać się z daleka. Syn osiedlił się 300 km od Złoczewa, by zapomnieć o traumatycznych przeżyciach.

Moda na ogrzewanie ekologiczne

Reklama

A wszystko przez lekki olej opałowy - LOO, którego dystrybucją zajął się pan Grzegorz w 1996 r. W branży małych firm, zatrudniających najbliższą rodzinę, sąsiadów i znajomych, funkcjonował od 1990 r. W terminie wywiązywał się z obciążeń podatkowych, więc z urzędem skarbowym nie miał żadnych problemów. Instalował urządzenia sanitarne, sprawdzał urządzenia hydrauliczne i ciepłownicze w domach mieszkańców Złoczewa, których wielu znał od kołyski.
W połowie lat 90. modne stało się ogrzewanie na lekki olej opałowy. Państwo promowało ekologiczne ogrzewanie, dawało dotację na uruchamianie kotłowni olejowych. Pan Grzegorz także zaczął zachęcać swoich klientów do zakładania pieców na LOO. Ci odpowiadali: „Dobrze, ale sam będziesz nam dostarczał olej”. Przedsiębiorca długo się nie zastanawiał. Do rozszerzenia działalności firmy zachęcał też fakt, że od 1995 r. olej opałowy był zwolniony z jakiegokolwiek podatku, nawet z VAT-u. O podatku akcyzowym nikt wówczas nawet nie słyszał. Nikt również nie śnił, by wykorzystywać olej opałowy do prowadzenia pojazdów.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Wolna amerykanka

Reklama

W latach 1992-97 olejem opałowym oprócz użytkowników nikt się nie interesował. Gdy w 1997 r. w mediach ukazała się notka, że olej opałowy używany jest często jako olej napędowy, Ministerstwo Finansów wprowadziło dla LOO 17 euro za tonę stawki podatku akcyzowego. Dystrybutorzy oleju zostali objęci podatkiem VAT najpierw 7-, później 12-, 18- i 22-procentowym. By ukrócić wszelkie nieprawidłowości w wykorzystaniu LOO, dla odróżnienia oleju przeznaczonego do celów opałowych od oleju napędowego - ten ostatni został zabarwiony i oznaczony nieusuwalnym markerem.
Aby jeszcze bardziej zdyscyplinować kupujących, w 2002 r. wprowadzono instytucję oświadczeń, która okazała się dla tej branży największym bublem prawnym po transformacji ustrojowej. Sprawa była rozpatrywana przez Naczelny Sąd Administracyjny, który skierował ją do Trybunału Konstytucyjnego. I w Trybunale jest już od trzech lat. Ta decyzja dla firm-dystrybutorów LOO - to być albo nie być. Na 1100 firm zajmujących się sprzedażą LOO połowa ma na karku skarbówkę. Część z nich splajtowała albo splajtuje w najbliższym czasie. Konta firm zostały zablokowane przez urząd skarbowy i banki na zabezpieczenie długu, co uniemożliwia im prowadzenie działalności. Właścicielom zajęto majątek trwały firmy: budynki, transport i domy prywatne. Z firm zatrudniających kilkudziesięciu pracowników pozostali sami właściciele. Schorowani, zdesperowani, z ostracyzmem środowiskowym, bo potraktowani przez państwowe instytucje jak przestępcy, tak też są traktowani przez środowisko lokalne. Dziś mają rozbite rodziny i gorycz. Dlaczego?

Cała branża przestępcza?

Reklama

Mirosław Kulak od 1983 r. prowadzi firmę w Szadku k. Zduńskiej Woli. Firma jeszcze w ubiegłym roku zatrudniała 20 osób. Dzisiaj pracują 3 osoby, łącznie z właścicielem. Dla rozwoju firmy pan Mirosław sprowadził z Anglii syna i córkę. Sądził, że będzie to firma rodzinna, dzieło życia - tyle się przecież mówiło w mediach o znaczeniu małych rodzinnych firm w polskiej gospodarce. Dziś syn ma do ojca wielki żal, w Anglii miał dobrą pracę, budował swoją pozycję zawodową, a został bankrutem. Urząd skarbowy, sprawdzając oświadczenia za 2005 r., za uchybienia w oświadczeniach od kupujących LOO naliczył panu Mirosławowi do zapłacenia 1 mln zł z odsetkami. Teraz w firmie jest kontrola oświadczeń za 2006 r., więc pan Mirosław spodziewa się, że znów za podobne uchybienia może dostać do zapłacenia kolejny milion. Firma pana Mirosława działa w rejonie Zduńskiej Woli. Pan Kulak zaczynał działalność gospodarczą jako mechanik samochodowy. Wysiłkiem całej rodziny w 1990 r. wybudował przy domu stację paliw. Od 1992 r. rozpoczął sprzedaż LOO. - Po doświadczeniach minionych lat i opiniach prawników zrezygnowałem z tej działalności - mówi. - Tacy duzi operatorzy jak Lotos czy Orlen wycofali się ze sprzedaży detalicznej oleju opałowego, a co dopiero ja. By sprawdzić prawdomówność klientów, za każdym trzeba by wysłać kontrolę, a za kontrolerem następnego kontrolera i tak bez końca.
Tylko dlatego, że pan Mirosław nie spóźniał się z podatkami przez cały okres działalności, udało mu się odblokować majątek i pieniądze, które zablokował mu Urząd Celny jeszcze przed wydaniem decyzji. Firma jakoś funkcjonuje, ale straciła klientów, których zaufanie budowała przez 27 lat.

Instytucja oświadczeń

Reklama

Wprowadzając w 2002 r. instytucję oświadczeń, państwo nie dało właścicielom firm wzoru druku oświadczeń ani narzędzi umożliwiających sprawdzenie, czy oświadczenie jest wypełnione przez klienta zgodnie z prawdą. Otworzyło w ten sposób furtkę dla kupujących do wpisywania na oświadczeniu praktycznie dowolnych nazwisk, dat urodzenia, miejsc zamieszkania, numerów PESEL etc. Kierowca, który z firmy dowoził LOO do klienta, nie miał uprawnień do sprawdzania, czy olej jest właściwie wykorzystany i czy dane klienta na oświadczeniu są poprawne. Dystrybutorzy sami tworzyli wzory oświadczeń. Przez pierwsze 2-3 lata urzędnicy urzędów skarbowych przy sprawdzaniu zgodności oświadczeń z fakturą nie kwestionowali oświadczeń. Dystrybutorzy byli więc pewni, że to, co robią, robią dobrze.
Horror rozpoczął się w 2004. r., pojawiły się problemy z oświadczeniami. Urzędy skarbowe i izby celne kwestionowały zawarte w nich dane. Dystrybutorzy zaczęli się odwoływać. Korzystali z pomocy grafologów, zbierali ponownie zakwestionowane oświadczenia od klientów, wskazywali, że podpis złożony nad oświadczeniem, a nie pod nim trudno zaliczyć jako podstawę do naliczenia kary sankcyjnej, przekraczającej 20-krotnie uzyskaną marżę. Nic nie pomogło. Decyzje urzędnika były nie do podważenia. „Organy kontroli skarbowej, urzędy i izby celne wydały wiele decyzji opiewających na wielomilionowe kwoty, które oparte zostały na zakwestionowanych oświadczeniach składanych przez nabywców lekkiego oleju opałowego. Jednostronne postępowanie podatkowe, niedopuszczanie wniosków dowodowych powodują niemożność obrony czy wyjaśnienia przez podatnika (sprzedawcę LOO - przyp. A. C.) swojej sprawy” - pisze Halina Pupacz, prezes Polskiej Izby Paliw Płynnych w liście do prof. Włodzimierza Nykiela z Centrum Dokumentacji i Studiów Podatkowych, z prośbą o współpracę przy zmianie tej dramatycznej sytuacji.

Prawo celnika

Prof. Witold Modzelewski z Krajowej Izby Doradców Podatkowych wręcz mówi, że nie obowiązuje u nas prawo celne, lecz prawo celnika. I choć w ustawie nie ma wzmianki, że za błędy formalne ma być karany sprzedawca, to urzędnik w dalszym ciągu wymierza mu sankcje. Jedna decyzja urzędnika decyduje o być albo nie być firmy, bo przecież za decyzją idzie zablokowanie kont firmy, zajęcie majątku trwałego na poczet kary. Przedsiębiorstwo jest sparaliżowane. Brak dochodów powoduje zwolnienia pracowników i rosnące zadłużenie w bankach, w których zaciągnięte są kredyty. Brak spłat powoduje z kolei zajęcie przez bank pozostałej części majątku właściciela firmy. I tak w krótkim czasie jedna decyzja urzędnicza powoduje zniknięcie firmy z rynku.

Bubel prawny

Reklama

W 2007 r. Naczelny Sąd Administracyjny skierował do Trybunału Konstytucyjnego sprawę zgodności z konstytucją instytucji oświadczeń. Minęły trzy lata. W tym czasie z rynku zniknęło ponad 100 firm. - Stanowimy 20 proc. rynku opałowego w Polsce - mówi pan Grzegorz Słaby. - Robimy najbardziej mrówczą robotę w terenie. Pozostałe 80 proc. mają takie rekiny przemysłowe, jak Lotos czy Orlen. W tych firmach za oświadczenia odpowiedzialnych jest po kilkadziesiąt osób, a i to nie dało gwarancji uniknięcia błędów. Gdy te wielkie firmy dowiedziały się o kontroli oświadczeń przez urzędy skarbowe, wysłały sztaby ludzi w teren do ich sprawdzenia i poprawek. Dystrybutorzy nie mają takich możliwości i to najbardziej nas boli. Ta właśnie uznaniowość i selektywność prawa stosowanego wobec nas przez urzędników. Ministerstwo może umorzyć Rafinerii Trzebinia 200 mln karnej akcyzy za zmianę przeznaczenia oleju (za „Rzeczpospolitą”), a indywidualni sprzedawcy nie mają takiej możliwości. Po problemach z oświadczeniami wielu dystrybutorów w ogóle wycofało się z rynku - mówi z goryczą pan Słaby.

Zrujnować firmę

Mirosław Skorupa z Aleksandrowa Łódzkiego w branży jest od 1991 r. Jego rodzinna firma dostarczała paliwa do stacji benzynowych, firm transportowych, do firm na cele produkcyjne i indywidualne, współpracowała z PKN Orlen, Lotosem i innymi koncernami. Zatrudniała ok. 50 pracowników. Urząd Kontroli Skarbowej rozpoczął kontrolę w firmie w 2006 r. Na wniosek urzędnika zostały zabezpieczone środki transportu na poczet przyszłych kar. W 2008 r. decyzją dyrektora Izby Celnej zostały zablokowane konta firmy. Wszystkie pieniądze wpłacane na konta firmy były przekazywane na konto Urzędu Celnego. Banki, które udzieliły kredytu, wypowiedziały firmie umowy kredytowe, żądając natychmiastowych spłat. Rodzina nie była w stanie w tak krótkim czasie oddać pieniędzy, ponieważ były one u klientów. W tym czasie banki naliczyły krwiożercze odsetki. Dziś firma pana Mirosława nie zatrudnia już nikogo. - Córka i syn wycofali się z działalności. Firma zatrudniająca 50 osób zniknęła z rynku w ciągu zaledwie 6 miesięcy - mówi beznamiętnym głosem pan Mirosław. - W toku postępowania podatkowego nie pojawiły się żadne podstawy faktyczne i prawne, uzasadniające blokadę kont. Trwała przecież kontrola. Nie było jeszcze decyzji. Dyrektor Izby Celnej zgodził się na odblokowanie kont, jeżeli firma będzie płacić Izbie Celnej 50 tys. „haraczu” miesięcznie. Początkowo płaciliśmy, ale firma tyle nie zarabiała. Poprosiliśmy o zmniejszenie kwoty do 15 tys., później do 10 tys. W marcu br. zostały zlicytowane ostatnie środki transportu firmy. Moja firma została zrujnowana, zanim wydana została decyzja wymiarowa (dokument pokontrolny, w którym nalicza się karę - przyp. A. C.).
Pan Mirosław odwoływał się od decyzji, która zrujnowała firmę. Od ponad roku nie rozpatrzono odwołania. Ile takich małych rodzinnych firm, zatrudniających okoliczną ludność w małych miejscowościach, padło przez instytucję oświadczeń, która od początku stanowiła podstawę do działań patogennych? Ilu bezrobotnych wygenerowała zła ustawa? Ile rodzin zostało bez środków do życia?

Walka o prawdę

Walka o firmy trwa już kilka lat. Trudno zliczyć liczbę działań prawnych podjętych przez dystrybutorów LOO dla ratowania dorobku życia. By bronić rodzinnych firm i dobrego imienia rodzin, właściciele założyli Stowarzyszenie Dystrybutorów Lekkiego Oleju Opałowego. Trzyletnie oczekiwanie na orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego byłoby trudne dla każdej instytucji, dla firmy jest zabójcze. W oświadczeniu Stowarzyszenia czytamy: „Większość postępowań sądowo-administracyjnych wszczętych wskutek wniesionych przez strony postępowań skarg zostało zawieszonych do momentu rozstrzygnięcia pytań prawnych przez Trybunał Konstytucyjny. W tym czasie sprzedawcy/dystrybutorzy nie mogą prowadzić firm (działalności gospodarczej) z powodu zabezpieczenia kont bankowych, co powoduje wymierne straty”.
Trudno policzyć straty zwalnianych sukcesywnie z firm pracowników i ich rodzin, zważywszy, że dystrybutorzy LOO zapewniają w swojej branży 20 tys. miejsc pracy. Widmo bankructwa obejmuje całą branżę.
W artykule przedstawiony został tylko mały wycinek problemu. Takich dramatów są już setki w całej Polsce.

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Zmarł bp Władysław Bobowski

2025-07-08 11:32

[ TEMATY ]

śmierć

Diecezja Tarnowska

Bp Władysław Bobowski

Bp Władysław Bobowski

We wtorek 8 lipca 2025 roku, w wieku 93 lat, odszedł do Domu Ojca bp Władysław Bobowski, biskup pomocniczy senior diecezji tarnowskiej.

Informacje dotyczące uroczystości pogrzebowych zostaną podane wkrótce.
CZYTAJ DALEJ

Zapomniany patron leśników

Niedziela zamojsko-lubaczowska 40/2009

wikipedia.org

św. Jan Gwalbert

św. Jan Gwalbert

Kto jest patronem leśników? Pewien niemal jestem, że mało kto zna właściwą odpowiedź na to pytanie. Zapewne wymieniano by postaci św. Franciszka, św. Huberta. A tymczasem już od ponad pół wieku patronem tym jest św. Jan Gwalbert, o czym - przekonany jestem, nawet wielu leśników nie wie. Bo czy widział ktoś kiedyś w lesie, czy gdziekolwiek indziej jego figurkę, obraz itd.? Szczerze wątpię.

Urodził się w 995 r. (wg innej wersji w 1000 r.) w arystokratycznej rodzinie we Florencji. Podczas wojny między miastami został zabity jego brat Ugo. Zgodnie z panującym wówczas zwyczajem Jan winien pomścić śmierć brata. I rzeczywiście chwycił za miecz i tropił mordercę. Dopadł go przy gospodzie w Wielki Piątek. Ten jednak błagał go o przebaczenie, żałując swego czynu i zaklinając Jana, by go oszczędził. Rozłożył ręce jak Chrystus na krzyżu. Jan opuścił miecz i powiedział: „Idź w pokoju, gdzie chcesz; niech ci Bóg przebaczy i ja ci przebaczam” (według innej wersji wziął go nawet do swego domu w miejsce zabitego brata). Kiedy modlił się w pobliskim kościółku przemówił do niego Chrystus słowami: „Ponieważ przebaczyłeś swojemu wrogowi, pójdź za Mną”. Mimo protestów rodziny, zwłaszcza swojego ojca, wstąpił do klasztoru benedyktynów. Nie zagrzał tu jednak długo miejsca. Podjął walkę z symonią, co nie spodobało się jego przełożonym. Wystąpił z klasztoru i usunął się na ubocze. Osiadł w lasach w Vallombrosa (Vallis Umbrosae - Cienista Dolina) zbudował tam klasztor i założył zakon, którego członkowie są nazywani wallombrozjanami. Mnisi ci, wierni przesłaniu „ora et labora”, żyli bardzo skromnie, modląc się i sadząc las. Poznawali prawa rządzące życiem lasu, troszczyli się o drzewa, ptaki i zwierzęta leśne. Las dla św. Jana Gwalberta był przebogatą księgą, rozczytywał się w niej, w każdym drzewie, zwierzęciu, ptaku, roślinie widział ukrytą mądrość Boga Stwórcy i Jego dobroć. Jan Gwalbert zmarł 12 lipca 1073 r. w Passigniano pod Florencją. Kanonizowany został w 1193 r. przez papieża Celestyna III, a w 1951 r. ogłoszony przez papieża Piusa XII patronem ludzi lasu. Historia nadała mu także tytuł „bohater przebaczenia” ze względu na wielkie miłosierdzie, jakim się wykazał. Założony przez niego zakon istnieje do dzisiaj. Według jego zasad żyje około 100 zakonników w ośmiu klasztorach we Włoszech, Brazylii oraz Indiach. Jana Paweł II przypominał postać Jana Gwalberta. W 1987 r. w Dolomitach odprawił Mszę św. dla leśników przed kościółkiem Matki Bożej Śnieżnej. Mówił wówczas: „Jan Gwalbert (...) wraz ze swymi współbraćmi poświęcił się w leśnym zaciszu Apeninów Toskańskich modlitwie i sadzeniu lasów. Oddając się tej pracy, uczniowie św. Jana Gwalberta poznawali prawa rządzące życiem i wzrostem lasu. W czasach, kiedy nie istniała jeszcze żadna norma dotycząca leśnictwa, zakonnicy z Vallombrosa, pracując cierpliwie i wytrwale, odnajdywali właściwe metody pomnażania leśnych bogactw”. Papież Polak wspominał św. Jana także w 1999 r. przy okazji obchodów 1000-lecia urodzin świętego. Mimo to jego postać zdaje się nie być powszechnie znana. Warto to zmienić. Emerytowany profesor Uniwersytetu Przyrodniczego im. Augusta Cieszkowskiego w Poznaniu, leśnik i autor wspaniałych książek na temat kulturotwórczej roli lasu, Jerzy Wiśniewski, od wielu już lat apeluje i do leśników i do Episkopatu o godne uczczenie tego właściwego patrona ludzi lasu. Solidaryzując się z apelem zacnego profesora przytoczę jego słowa: „Warto by na rozstajach dróg, w rodzimych borach i lasach stawiano nie tylko kapliczki poświęcone patronowi myśliwych, ale także nieznanemu patronowi leśników. Będą to miejsca należnego kultu, a także podziękowania za pracę w lesie, który jest boskim dziełem stworzenia. A kiedy nadejdą ciemne chmury związane z pracą codzienną, reorganizacjami, bezrobociem, będzie można zawsze prosić o pomoc i wsparcie św. Jana Gwalberta, któremu losy leśników nie są obce”.
CZYTAJ DALEJ

TOK FM uderzył w o. Rydzyka. Teraz prostuje swoje słowa

2025-07-09 16:46

[ TEMATY ]

Radio Maryja

O. Tadeusz Rydzyk

Karol Porwich/Niedziela

O. Tadeusz Rydzyk

O. Tadeusz Rydzyk

Redakcja portalu TOK FM zamieściła na swojej stronie sprostowanie do nieprawdziwych informacji zawartych w artykule „Raport NIK ws. Funduszu Sprawiedliwości. Ks. Olszewski i o. Rydzyk zwrócą miliony?” z 26 maja bieżącego roku. „Nie jest prawdą, iż Fundacja Lux Veritatis miała nielegalnie wydatkować pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości. Raport Najwyższej Izby Kontroli nie zawiera takich ustaleń” – podała redakcja portalu.

26 maja tego roku na portalu tokfm.pl pojawił się artykuł „Raport NIK ws. Funduszu Sprawiedliwości. Ks. Olszewski i o. Rydzyk zwrócą miliony?”. Zawierał on nieprawdziwe informacje. Redakcja zamieściła sprostowanie.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję