Reklama

O Kościele i Polakach w Ameryce

Niedziela Ogólnopolska 21/2010, str. 16-17

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Anna Przewoźnik: - Od dwóch lat jest Ksiądz rektorem Seminarium Biskupa Abramowicza w Chicago. Proszę powiedzieć, jak wygląda Kościół w Ameryce? Często kojarzy nam się on z Polonią chicagowską, ale to przecież także Amerykanie...

Ks. Marek Kasperczuk: - W rzeczywistość Kościoła w Ameryce wprowadzają swoje tradycje religijne i charakter Amerykanie, Polacy, Hiszpanie oraz inne narodowości. Są to jednak przede wszystkim Amerykanie. Kościół w USA jest stosunkowo młodym Kościołem, liczy niewiele ponad 200 lat. Kształtował się w dosyć trudnych warunkach. Pierwsza diecezja w USA została założona w 1789 r. w Baltimore. Fale emigracyjne z Europy na początku XVIII wieku spotkały się z niechętnym przyjęciem ze strony kultury amerykańskiej, która w tym czasie była już kształtowana przez Kościół protestancki. Na tym tle rodziło się też wiele napięć. Była to pewnego rodzaju próba wiary dla katolików, do których niechęć czasami przeradzała się również w incydenty. Taki stan rzeczy trwał właściwie do początku ubiegłego stulecia. Drugim takim doświadczeniem, może bardziej wewnętrznym, które kształtowało wiarę Amerykanów, była fala liberalizmu, indywidualizmu i sekularyzmu, która przetoczyła się przez Stany Zjednoczone w latach 60. i 70., kiedy apogeum kulturowe zaczynało silnie oddziaływać również na Kościół. Był to też problem pewnych zaniedbań w edukacji dzieci i młodzieży, które później odbiły się na liczbie powołań. Dzisiaj, po latach bardzo trudnych doświadczeń wewnętrznych, ten Kościół zaczyna się odradzać i nabiera swojej własnej formy, dynamiki, która oddziałuje nie tylko na samych katolików, otwierających się na Pana Boga, ale również na wiarę innych. Wspomnę tylko, że w roku 2005 do Kościoła katolickiego zostało przyjętych 73 tys. osób, a w roku 2008 - już 81 tys. W pracy duszpasterskiej można dostrzec, z jaką prostotą Amerykanie przyjmują prawdy wiary, jak bardzo Pan Bóg jest dla nich ważny i jak wiara Amerykanów przyciąga innych.

- W Chicago jest duża Polonia. Jaki wpływ na wiarę Amerykanów mają Polacy?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Polonia w Chicago miała różne okresy napływu. Pierwsza fala emigracyjna była związana z budową kanału dla rzeki Chicago i wówczas wiele osób znalazło przy niej pracę. Kolejne fale to okres po I wojnie światowej oraz okres emigracji w czasie stanu wojennego, tzw. emigracji postsolidarnościowej. W ocenie kard. Francisa George’a, arcybiskupa Chicago, Polacy na przestrzeni lat wnieśli wiele w odnowę kultu eucharystycznego, nabożeństw eucharystycznych. Nasza postawa rozmiłowania w adoracji, we Mszy św., w kulcie Najświętszego Sakramentu, łącznie z procesjami, jest dla Amerykanów świadectwem, na które coraz bardziej reagują. To jest ogromny wkład Polonii w Kościół katolicki w USA. Jeżeli chodzi natomiast o procentowy udział Polaków, ciekawą rzeczą jest, że jeszcze 10-15 lat temu ok. 10-15 proc. Polaków zamieszkiwało obszar miasta, natomiast 5-10 proc. - przedmieścia. Wraz ze wzrostem zamożności Polonii amerykańskiej proporcje te zmieniły się i w tej chwili w samym Chicago mieszka 5-10 proc., natomiast 10-15 proc. Polaków mieszka na przedmieściach. To stwarza nowe wyzwania duszpasterskie. Wcześniej łatwiej było otoczyć Polonię opieką duszpasterską, bo była ona skupiona w mieście, w tej chwili trochę się rozprasza. Z drugiej strony, ta sytuacja sprawia, że powstają nowe ośrodki, które organizują duszpasterstwo wraz z Mszą św. w języku polskim. Takich ośrodków jest w Chicago 55, natomiast w niedziele jest odprawianych 91 Mszy św. w języku polskim.

- Te dane świadczą też o potrzebie formacji polskich kapłanów w Stanach Zjednoczonych... Proszę nam powiedzieć, jak funkcjonuje Seminarium Biskupa Abramowicza w Chicago?

- Zadaniem naszego Seminarium jest przygotowanie seminarzystów z Polski do podjęcia dalszych studiów i formacji seminaryjnej w głównym Seminarium Duchownym Archidiecezji Chicago w Mundelein. Nasze Seminarium jest jakby pomostem między Polską a USA dla tych, którzy otwierają się na posługę w Kościele na ziemi amerykańskiej. Doświadczenie uczy, że nawet jeśli Polska staje się powoli jak Ameryka, szok kulturowy dla kogoś, kto przyjeżdża do Stanów z Polski, wciąż jest duży, a to może stworzyć na początku pewien problem. W związku z tym nasze Seminarium przygotowuje alumnów również od strony kulturowej oraz językowej, ułatwiając proces przygotowania do kapłaństwa w Seminarium Duchownym w Mundelein. Klerycy przygotowują się do posługi duszpasterskiej nie tylko w parafiach polskich, bo będą też posługiwać Amerykanom. W związku z tym, żeby móc dobrze pracować, żeby rozumieć ludzi, do których będą posłani, muszą poznać najpierw nową kulturę i kontekst życia, w którym ci ludzie żyją na co dzień. I to właśnie jest celem naszego Seminarium: zachować wszystko, co dobre, święte i wartościowe z kultury polskiej i zaszczepić to w kulturze amerykańskiej. Ameryka jest krajem dużej polaryzacji. To kraj, w którym łatwo można się uświęcić, ale też skazać na potępienie, stąd to szczególne wyzwanie. Chcemy pomóc alumnom zachować własną tożsamość, wykorzystać i rozwijać w sobie te wartości, które są wypracowane w naprawdę dobrym systemie polskich seminariów duchownych.

Reklama

- Proszę powiedzieć, kto może być Waszym seminarzystą?

- Na pewno potrzebne jest odczytanie powołania do posługi dla Polonii na ziemi amerykańskiej. Zapraszamy zarówno osoby, które dopiero myślą o wstąpieniu na drogę powołania kapłańskiego, jak również alumnów, którzy mają ukończone dwuletnie studia filozoficzne w seminarium w Polsce. Osobom pragnącym wstąpić na drogę powołania umożliwiamy podjęcie dwuletnich studiów w seminarium duchownym w Polsce, jako przygotowanie do wyjazdu, a następnie kontynuację formacji w Seminarium Biskupa Abramowicza w Chicago - oczywiście, za zgodą swoich księży biskupów i rektorów seminariów duchownych w Polsce. W ramach tego przygotowania istnieje również możliwość podjęcia rozszerzonej nauki języka angielskiego oraz zapoznania się z elementami kultury Ameryki.

- Wasze stosunkowo młode seminarium, mające zaledwie 10-letnią historię, przygotowało już do pracy 25 kapłanów...

- To prawda, Seminarium jest młode, ale chylę tutaj czoła przed poprzednimi rektorami, którzy wykonali ogrom pracy, zakładając je - jak choćby ks. Ryszard Miłek - i rozwijając na przestrzeni ostatnich lat. Stworzenie programu w warunkach amerykańskich, gdzie właściwie trudno było wzorować się na innym seminarium tego typu, nie było łatwe. Kolejni rektorzy starali się o rozwój programów rekrutacyjnych, funkcjonowanie Seminarium od strony materialnej. Przez ostatnie lata usilnie staraliśmy się stworzyć uporządkowany, ustabilizowany, mocny program i regulamin Seminarium. Dwa lata temu specjalna komisja z Watykanu wizytowała wszystkie seminaria duchowne w USA. Raport powizytacyjny tej komisji, skierowany na ręce kard. George’a, dobrze oceniał całościową formację w naszym Seminarium.

- Wyzwania duszpasterskie są w takim razie dla Was, kapłanów, ogromne... Myślę, że na zakończenie dobrze byłoby podać więcej informacji o Seminarium Biskupa Abramowicza w Chicago.

- Zapraszam bardzo serdecznie do rozważenia możliwości wyjazdu do USA, by tam służyć Panu Bogu i ludziom. Można nas bardzo łatwo znaleźć w internecie. Wystarczy wpisać: „Seminarium Biskupa Abramowicza” w każdą wyszukiwarkę internetową i odwiedzić nas na naszej stronie internetowej. Funkcjonuje również numer kontaktowy w Polsce: 796-565-679. Pod tym numerem można uzyskać podstawowe informacje odnośnie do naszego Seminarium. Oczywiście, jestem otwarty również na korespondencję, którą prowadzę regularnie z kandydatami do naszego Seminarium za pośrednictwem poczty elektronicznej (basem@archchicago.org). Nasza strona internetowa: www.abramowiczseminary.org. Bardzo serdecznie zapraszam.

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Niedziela Ogólnopolska 18/2000

W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju. Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie widoczne.
Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów. Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej.
Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć, energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe. Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących. Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście, Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy życia.
Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina, umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie.
Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała, że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie, gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy.
Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie - Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc, czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby " wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety, chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską.
Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl o niej".
Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj, przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze 30 lat, kiedy tak pisała!
Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne. Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła.
Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański, dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział apostołów pod sztandarem świętego krzyża.
Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego Mistrza.

CZYTAJ DALEJ

Upamiętnienie Melchiora Teschnera

2024-04-28 20:58

[ TEMATY ]

koncert

Zielona Góra

Wschowa

Przyczyna Górna

Teschner

Krystyna Pruchniewska

koncert Cantus

koncert Cantus

Koncert odbył się w świątyni, w której przez ponad 20 lat pełnił posługę jako pastor Melchior Teschner, urodzony we Wschowie kompozytor i kaznodzieja.

Koncert poprzedziła wspólna modlitwa ekumeniczna. Wydarzenie zostało zorganizowane przez Muzeum Ziemi Wschowskiej we współpracy z Parafią Rzymskokatolicką pw. św. Jadwigi Królowej. W kościele pw. św. Jerzego w Przyczynie Górnej należącym do parafii pw. św. Jadwigi Królowej we Wschowie można było wysłuchać utworów skomponowanych przez Melchiora Teschnera.

CZYTAJ DALEJ

Watykan: ogłoszono program papieskiej wizyty w Weronie

2024-04-29 11:54

[ TEMATY ]

papież

papież Franciszek

Werona

PAP/EPA/ANDREA MEROLA

Nazajutrz po wizycie duszpasterskiej w Wenecji, Stolica Apostolska ogłosiła oficjalny program wizyty papieża w Weronie w dniu 18 maja.

Franciszek wyruszy helikopterem z Watykanu o godz. 6.30, by wylądować w Weronie o godz. 8.00.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję