Reklama

Z notatnika kapłana

Radość życia

Niedziela Ogólnopolska 36/2009, str. 22

GRAZIAKO

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wtorek. Właśnie wróciłem z kościoła. Msza św. w dzień powszedni. W ławkach kilka osób. Tych samych niemal codziennie. Wzrastając w kapłaństwie, coraz bardziej dochodzę do wniosku, że najważniejszym zadaniem księdza i tym, co najcenniejszego ma do dyspozycji - zresztą, nie z racji swoich osobistych zasług - jest szafowanie łaską Pana Boga. Niby to takie oczywiste, ale po raz kolejny okazuje się, że i do oczywistości człowiek musi nieraz dorosnąć. Mam takie podejrzenie, że kryzys ze spowiedzią jest też w jakiejś mierze spowodowany tym, że zbyt rzadko - zbyt krótko - my, księża, siedzimy w konfesjonale, a to przecież, nawet patrząc od strony ludzkiej, jeden z tych coraz bardziej pożądanych momentów, kiedy mamy okazję na szczerą rozmowę z człowiekiem, który dobrowolnie - choć czasem zdarza się, że z racji kartki - przychodzi do księdza, bo szuka pomocy. Ale po prawdzie nie o tym chciałem pisać. To tylko taki odskok - zresztą, może będzie okazja, aby wrócić do tego tematu, bo jest ważny.
Mszę św. w ten wtorek sprawowałem dla „stałej ekipy” w intencji pani Janiny, którą kilka tygodni wcześniej Pan odwołał z tej ziemi.
Gdy odprawiałem niedawno Mszę św., wzięło mi się na wspomnienia. Ogarniałem myślą wszystkie pobożne kobiety - bo mężczyźni rzadziej chodzą codziennie na Eucharystię - które przez czas mojego pobytu w parafii uczestniczyły we Mszy św. każdego dnia. Było ich kilka czy kilkanaście. Umierały, na ich miejsce pojawiały się nowe - te, które albo przeszły na emeryturę i miały więcej czasu, albo odchowały wnuki, albo umarł im mąż i nie miały co robić w domu. Pewnie różne są motywy codziennego chodzenia do kościoła.
Raz czy drugi spotkałem się z zarzutem, że ci, którzy codziennie chodzą do kościoła, są najgorszymi sąsiadami. Nic bardziej bzdurnego, ale jeśli ktoś sobie bzdurę wbił do głowy, to najtrudniej go do czegoś przekonać, chyba że inną bzdurą. Być może dlatego, że na bzdury są najmniej odporni.
W tym tekście chciałem wspomnieć panią Helenę. Gdy przyszedłem do parafii, chodziła każdego rana na Mszę św. Śnieg, deszcz, wichura, ksiądz zaspał, a ona była zawsze. Odzywała się mało. Zawsze jakaś smutna, można powiedzieć - zasępiona. Może dlatego, że nie miała łatwego życia. Była coraz starsza, coraz słabsza, coraz trudniej jej było wchodzić po kościelnych schodach. Musiała co jakiś czas przystawać, odetchnąć głębiej kilka razy. Mimo swoich słabości jakaś Boża siła ciągnęła ją przed ten ołtarz. Wreszcie zachorowała poważnie. Odwiedzałem ją w szpitalu. Nigdy nikogo przy niej nie było. Miała wnuczkę, ale ta przyjeżdżała rzadko, sąsiedzi mówili, że zazwyczaj w okolicy dnia, gdy listonosz przynosił rentę. Pani Helena pomału gasła. Byłem przekonany, że już wkrótce kolejną pobożną niewiastę, która codziennie uczestniczyła w wydarzeniu paschalnym, przyjdzie mi odprowadzić na miejsce spoczynku. Stało się jednak inaczej. Podniosła się. Pewnie dzięki staraniom lekarzy, ale myślę, że przede wszystkim dlatego, iż wróciła jej radość życia. To za sprawą pewnej dziewczyny, która się z nią zaprzyjaźniła. Chodziła do niej do szpitala. Później, gdy pani Helena na tyle odzyskała siły, że lekarze zdecydowali o wypisie, odwiedzała ją w domu, razem codziennie chodziły do kościoła. Było w tym trochę z szaleństwa, czegoś, co niektórych śmieszyło. Czasem nawet mnie, np. wtedy, gdy panią Helenę chciała zapisać do organizowanego w parafii młodzieżowego chóru. Musiałem się mocno gimnastykować, żeby nie urazić staruszki, którą szanowałem, i delikatnie powiedzieć, że to raczej zły pomysł. Na szczęście przyjęła moje tłumaczenie z uśmiechem. Zresztą przez te kilka miesięcy widziałem ją roześmianą bardzo często. To była zupełnie inna kobieta niż przed chorobą.
Zgasł uśmiech pani Heleny i wkrótce skończyła się sama pani Helena - gdy przypomniała sobie o niej rodzina i odcięła ją od owej dziewczyny, zarzucając jej, że chce babcię wykorzystać. Jestem przekonany, że takich intencji nie miała.
Wkrótce po tym wydarzeniu pani Helena trafiła do szpitala, aby „dokończyć” chorobę, na którą zapadła kilka miesięcy wcześniej. Wtedy zgasła już w oczach - bo nie było człowieka i radości.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

W jaki sposób rozumie się koniec świata?

2025-11-13 10:48

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Adobe Stock

Pod koniec roku liturgicznego czytania mszalne przygotowują nas na to, co jest naturalnym kresem każdego z nas, pielgrzymów na ziemi, czyli na przejście z tego świata do – jak mówi wiara – nowego życia. Powrót Chrystusa jest ważny, bo niesprawiedliwości na ziemi jest wiele.

Gdy niektórzy mówili o świątyni, że jest przyozdobiona pięknymi kamieniami i darami, Jezus powiedział: «Przyjdzie czas, kiedy z tego, na co patrzycie, nie zostanie kamień na kamieniu, który by nie był zwalony». Zapytali Go: «Nauczycielu, kiedy to nastąpi? I jaki będzie znak, gdy to się dziać zacznie?» Jezus odpowiedział: «Strzeżcie się, żeby was nie zwiedziono. Wielu bowiem przyjdzie pod moim imieniem i będą mówić: „To ja jestem” oraz: „Nadszedł czas”. Nie podążajcie za nimi! I nie trwóżcie się, gdy posłyszycie o wojnach i przewrotach. To najpierw „musi się stać”, ale nie zaraz nastąpi koniec». Wtedy mówił do nich: «„Powstanie naród przeciw narodowi” i królestwo przeciw królestwu. Wystąpią silne trzęsienia ziemi, a miejscami głód i zaraza; ukażą się straszne zjawiska i wielkie znaki na niebie. Lecz przed tym wszystkim podniosą na was ręce i będą was prześladować. Wydadzą was do synagog i do więzień oraz z powodu mojego imienia wlec was będą przed królów i namiestników. Będzie to dla was sposobność do składania świadectwa. Postanówcie sobie w sercu nie obmyślać naprzód swej obrony. Ja bowiem dam wam wymowę i mądrość, której żaden z waszych prześladowców nie będzie mógł się oprzeć ani sprzeciwić. A wydawać was będą nawet rodzice i bracia, krewni i przyjaciele i niektórych z was o śmierć przyprawią. I z powodu mojego imienia będziecie w nienawiści u wszystkich. Ale włos z głowy wam nie spadnie. Przez swoją wytrwałość ocalicie wasze życie».
CZYTAJ DALEJ

Wałbrzych. Włamanie i profanacja w sanktuarium. Sprawca zatrzymany

2025-11-13 10:55

[ TEMATY ]

Wałbrzych

profanacja

kradzież

ekspiacja

profanacja kościoła

Komenda Miejska Policji w Wałbrzychu

Uszkodzona kasetka na datki – ślad po włamaniu dokonanym w nocy z 10 na 11 listopada.

Uszkodzona kasetka na datki – ślad po włamaniu dokonanym w nocy z 10 na 11 listopada.

W nocy z 10 na 11 listopada w sanktuarium Drzewa Relikwii Krzyża Świętego na wałbrzyskim Podzamczu doszło do profanacji i kradzieży.

Jak poinformował Oficer Prasowy Komendanta Miejskiego Policji w Wałbrzychu, kom. Marcin Świeży, 40-letni mieszkaniec miasta włamał się do czterech kasetek na datki i ukradł znajdującą się tam gotówkę. Mężczyzna wszedł do kościoła jeszcze w godzinach wieczornych, ukrył się w jednym z pomieszczeń, a gdy świątynia została zamknięta, wyłamał zabezpieczenia i zabrał pieniądze - prawdopodobnie nawet kilka tysięcy złotych. Następnie opuścił obiekt.
CZYTAJ DALEJ

Jubileusz w Pompejach: kard. Parolin o „pośpiechu serca” Maryi

2025-11-13 17:12

[ TEMATY ]

jubileusz

kard. Pietro Parolin

Pompeje

@Vatican Media

Kard. Pietro Parolin w Pompejach

Kard. Pietro Parolin w Pompejach

Pompeje świętują 150 lat obecności obrazu Matki Bożej Różańcowej jako „miasto nadziei, modlitwy i miłosierdzia”. Podczas jubileuszowych uroczystości kard. Pietro Parolin przypomniał, że Maryja uczy „pośpiechu serca”, który prowadzi do dostrzegania potrzeb drugiego człowieka.

Jubileusz w Jubileuszu
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję