Reklama

Komu zależy na niszczeniu mediów publicznych?

Niedziela Ogólnopolska 48/2008, str. 14-15

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ks. Paweł Rozpiątkowski: - Ostatnio został Pan zawieszony w pełnieniu funkcji prezesa Zarządu Polskiego Radia SA. Dlaczego?

Prezes Krzysztof Czabański: - Rada Nadzorcza do tej pory nie przedstawiła mi swoich zastrzeżeń. Nie oczekiwała też ode mnie żadnych wyjaśnień, co najlepiej świadczy o pretekstowości całej sprawy. W wypowiedziach publicznych przewodniczący Rady Nadzorczej Adam Hromiak (w stanie wojennym wysoki funkcjonariusz PZPR, obecnie faworyt Samoobrony) powiedział, że zostałem zawieszony „za całokształt”. To by się zgadzało: Polskie Radio bardzo się wzmocniło dzięki poparciu rządu Jarosława Kaczyńskiego, Program 1 dociera na UKF-ie do wszystkich zakątków kraju (wcześniej był obecny tylko na 30 procentach powierzchni Polski), słuchalność naszych 4 programów krajowych jest w sumie wyższa niż największych stacji komercyjnych (w grupie ludzi dojrzałych, od 25. roku życia w górę), wypracowaliśmy ponad 50-milionową rezerwę finansową, dzięki czemu - mimo likwidowania abonamentu przez rząd PO - nie poddajemy się. Ponieważ jednak silne media publiczne są nie na rękę PO, należy mnie usunąć. Za całokształt! Ale to dla mnie komplement.

- Co takiego stało się w Radzie Nadzorczej, że nie mógł Pan już liczyć na poparcie większości?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

- Proszę pytać członków Rady. Dla mnie jest zdumiewające, że bronili mnie tylko ludzie niegdyś rekomendowani przez PiS. Oczywiście, nikt nie ma złudzeń co do nominatów Samoobrony, co to jest za partia - wyraźnie pokazały ostatnie lata. No, ale co do Ligi Polskich Rodzin, można było oczekiwać troski o dobro wspólne, jakim są media publiczne. Dziwi mnie też, że w konkretnych działaniach, zmierzających - już po moim zawieszeniu - do zniszczenia Polskiego Radia, bierze udział człowiek rekomendowany przez środowisko wybitnego działacza publicznego Marka Jurka. Nie tracę jednak nadziei na opamiętanie się ludzi rozsądnych. Zawieszono mnie wraz z prezesem Targalskim większością zaledwie jednego głosu (wynik głosowania w 9-osobowej Radzie: 5 do 4).

- W jakim kierunku, Pańskim zdaniem, pójdą teraz zmiany w radiu publicznym?

- One już idą. Pod pozorem troski o finanse Polskiego Radia budżety tegoroczny i przyszłoroczny mają być dostosowane do drastycznie malejących wpływów abonamentowych. Ja uważam, że należy sięgnąć do rezerw finansowych z lat ubiegłych, żeby przetrwać „czarną godzinę”. Przecież Parlament wreszcie znowelizuje ustawę o mediach publicznych i ustanowi stabilny system ich finansowania. Zresztą wystarczy, żeby rząd przypomniał obywatelom, że ciągle jeszcze jest obowiązek płacenia abonamentu radiowo-telewizyjnego, i zapowiedział, że zintensyfikuje jego ściągalność, łącznie z doliczaniem karnych odsetek za zwłokę. To by zapobiegło katastrofie finansowej.
Jeżeli jednak Radio samo się zlikwiduje przez radykalne cięcia finansowe, to już nigdy nie stanie na nogi.

- Od dłuższego czasu alarmuje Pan, że istnienie mediów publicznych jest w Polsce zagrożone. Prosimy o dowody.

Reklama

- Po pierwsze, ponad 20-procentowy w tym roku spadek wpływów z abonamentu w stosunku do prognoz KRRiT. Po drugie - zapowiedzi pana premiera Tuska i członków jego rządu, że media publiczne należy co najmniej bardzo ograniczyć i na pewno osłabić ekonomicznie. Proszę sobie wyobrazić gdzieś w Europie rząd, który zapowiada celowe osłabianie spółek skarbu państwa. No przecież byłby wówczas skandal na wielką skalę! Ale w Polsce - widać - wolno bezkarnie niszczyć to, co należy do obywateli, co jest ich dobrem wspólnym…

- Mówi Pan o spadku wpływów z abonamentu. Rząd proponuje, aby zastąpić go finansowaniem z budżetu. Czy to dobre rozwiązanie?

- Nie, ponieważ oznacza to całkowitą zależność mediów publicznych od rządu i jego urzędników. Przecież to większość rządowa w parlamencie ustala kształt budżetu. Najlepszym sposobem jest przekazywanie opłaty przez obywateli wprost do mediów, czyli tak jak jest, w opłacie abonamentowej.

- Zarzuca Pan obecnej koalicji wolę osłabienia mediów publicznych. Dlaczego PO i PSL tak nie lubią Polskiego Radia i TVP?

- Nie siedzę w ich głowach i sercach, więc nie wiem. Myślę jednak, że PSL ma inną wizję, korzystniejszą dla mediów publicznych, ale ulega presji „większego brata w rządzeniu”.

- Załóżmy sytuację, że plan polityczny koalicji zostanie zrealizowany. Media publiczne będą mocno osłabione. Kto na tym zyska?

Reklama

- Media komercyjne, bo do nich będzie należał cały rynek reklamowy. Ich staną się również częstotliwości zwolnione przez zwijające się media publiczne. A przede wszystkim ich wyłączną domeną stanie się rynek cyfrowy - prawdziwa perła w koronie finansowej niedalekiej przyszłości. To jest warte wiele miliardów euro, nie mówiąc już o panowaniu nad emocjami i umysłami obywateli. Dziś jeszcze obywatel obok oferty komercyjnej, najczęściej bardzo prymitywnej, ma też na rynku medialnym ofertę z misją publiczną, odwołującą się do szarych komórek, pozwalającą zrozumieć świat i wydarzenia, filtrującą przez wartości wyższe poczynania publiczne i polityczne.

- Czy próbował Pan rozmawiać z decydentami, monitować, ostrzegać?

- Począwszy od listu otwartego, jaki wystosowałem do premiera Tuska w pierwszych dniach jego urzędowania, przez listy do środowisk twórczych, do wszystkich parlamentarzystów, do największych mass mediów - zużyłem z pół tony papieru i zdarłem gardło na sejmowych komisjach kultury.

- Z jakim skutkiem?

- Jak widać. Z żadnym.

- Wpływy z abonamentu spadły. Na ile zagraża to realizacji misji?

- Misja jest kosztowna. Teatr, słuchowiska, koncerty, audycje dla dzieci, zespoły artystyczne, debaty publiczne, rzetelna informacja - to wszystko wymaga pieniędzy.

- Wiceminister skarbu w rządzie Donalda Tuska sugerował, aby Radio poszukało pieniędzy u reklamodawców. Może to jest sposób na podreperowanie sytuacji spółki albo przynajmniej na przetrwanie.

Reklama

- Częściowo szukamy. Przychody Radia w 25 procentach pochodzą z reklam. Ale nie można bezkarnie iść drogą komercji. Pieniądz niszczy misję. Widzimy to, niestety, codziennie w telewizji publicznej, gdzie przychody z reklam wynoszą blisko 80 procent.
Ale nie uchylamy się od aktywności w tej dziedzinie. Już kilka miesięcy temu zaczęliśmy przygotowywać projekt wejścia na rynek reklamowy w Internecie - ten rynek już jest większy niż radiowy, a jeszcze (w przeciwieństwie do radiowego) nie jest podzielony między dużych graczy.

- Czy rządzący powinni „lubić” media publiczne?

- To zależy, jaki jest cel ich rządów. Jeśli chcą budować Polskę silną rozumnymi obywatelami, to tak. Jeśli jednak mają inne cele, to media publiczne - ze swoją wiernością kulturze, tradycji narodowej i polskiej racji stanu - będą im mocno wadzić.

- Zarzuca Pan - pośrednio - że premier i odpowiedni ministrowie, działając na rzecz osłabienia mediów publicznych, naruszają Konstytucję RP. To bardzo poważne oskarżenie. Za naruszenie Konstytucji grozi Trybunał Stanu.

- Ustrój mediów publicznych, również ich niezależny od władzy sposób finansowania, jest pośrednio zapisany w Konstytucji - przecież nie przypadkiem KRRiT jest konstytucyjnym organem w państwie. A co do Trybunału Stanu, cały czas nie tracę nadziei na rozsądek polityków i uratowanie mediów publicznych. Ale gdyby zostały świadomie zniszczone przez rząd, to Trybunał jest oczywistością.

- Po co media publiczne zwykłemu Kowalskiemu czy Nowakowi?

- Po to m.in., żeby chroniły go przed wszelkimi manipulacjami, nie tylko władz politycznych, ale także koncernów gospodarczych (w tym mediów komercyjnych), grup wpływów obcych państw i w ogóle rozmaitych grup interesów. Obywatele mają prawo do mediów, które nie kierują się logiką pieniądza, tylko logiką wartości.

- W jednej z wypowiedzi mówił Pan: „Gdy już nie będzie w Polsce mediów publicznych”... To już przesądzone?

- Dopóki walczy o nie wiele osób dobrej woli, mamy szansę zwycięstwa. Pokażmy rządowi oraz niektórym politykom spoza rządu, a nieraz i spoza parlamentu, że jest nas dużo i jesteśmy zdeterminowani. Ostatecznie to my, ludzie płacący przez lata abonament RTV, jesteśmy właścicielami mediów publicznych.

2008-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Maria Magdalena – świadek Zmartwychwstania

Niedziela Ogólnopolska 14/2021, str. I-VIII

[ TEMATY ]

Wielkanoc

św. Maria Magdalena

Fra Angelico, Noli me tangere (Nie dotykaj mnie lub Nie zatrzymuj mnie)

W gronie uczniów Jezusa występuje Maria zwana Magdaleną. Jej przydomek zwykło się tłumaczyć jako odniesienie do miasta, z którego miała pochodzić (Magdala na północno-zachodnim brzegu Jeziora Galilejskiego). Wspominają o tej uczennicy Pańskiej wszystkie cztery Ewangelie, w sumie 12 razy. Dwukrotnie (Mk 15, 40 i Łk 8, 1-3) pojawia się ona w gronie kobiet idących za Jezusem. Łukasz dodaje, że Jezus uwolnił ją od „siedmiu demonów”. Inni Ewangeliści podkreślają, że Maria była bezpośrednim świadkiem śmierci i zmartwychwstania Pana. Kiedy wraz z innymi kobietami przyszła namaścić ciało Jezusa, anioł oznajmił im wiadomość o Jego zmartwychwstaniu.
CZYTAJ DALEJ

Watykan: Papież przestrzegł przed przymusowym przesiedlaniem mieszkańców Strefy Gazy

2025-07-21 13:56

[ TEMATY ]

strefa gazy

Gaza

Papież Leon XIV

Vatican Media

Papież Leon XIV przestrzegł w poniedziałkowej rozmowie telefonicznej z prezydentem Autonomii Palestyńskiej Mahmudem Abbasem przed przymusowymi przesiedleniami oraz masowym i niekontrolowanym użyciem siły w Strefie Gazy - wynika z oświadczenia służb prasowych Watykanu, cytowanego przez agencję Reutera.

Podziel się cytatem Papież wyraził w niedzielę „głęboki smutek” z powodu niedawnego izraelskiego ataku na jedyną katolicką parafię w Strefie Gazy i wezwał do „natychmiastowego zaprzestania barbarzyństwa” w palestyńskiej enklawie. Leon XIV podkreślił, że atak na kościół „był jednym z nieustannych uderzeń w ludność cywilną i miejsca kultu w Strefie Gazy” - przekazał portal Vaticannews.
CZYTAJ DALEJ

Francja: dlaczego kobiety w kościele zakrywają głowę, skąd ten nowy trend?

2025-07-22 19:07

[ TEMATY ]

kobieta

Adobe Stock

To duchowy rytuał, który pomaga w lepszym przeżywaniu Eucharystii, znak, że w tym szczególnym czasie chcę być tylko dla Boga – opowiadają na łamach La Croix kobiety, które podczas liturgii zdecydowały się zakrywać głowę koronkową chustą, tzw. mantylą. Paryski dziennik przypomina, że w przeszłości był to we Francji powszechny zwyczaj. Dziś ta tradycja odżywa na nowo, choć wciąż jest zjawiskiem mniejszościowym. Można ją zaobserwować w kręgach tradycjonalistycznych i u neofitek.

Cytowana przez La Croix Isabelle Jonveaux, socjolog religii na Uniwersytecie we Fryburgu zauważa, że osoby nawrócone mają tendencję do eksponowania zewnętrznych znaków swojej wiary, aby zaznaczyć swoje nawrócenie. „Noszenie odzieży o charakterze religijnym to również sposób na wyrażenie pewnego radykalizmu” – dodaje szwajcarska socjolog.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję