O. Zelinski wspomina dzień 10 października, gdy Rosja przeprowadziła serię ostrzałów rakietowych w akcie odwetu za wybuch na moście krymskim. Jezuita był wówczas w Kijowie w trakcie porannego biegania, „gdy trzy pociski wybuchły dokładnie na tej ulicy, gdzie się znajdował”. Tamtej doby „widział zatrwożenie w oczach mieszkańców ukrytych w metrze”. Jednocześnie ci sami ludzie łączyli się we wspólnym śpiewie pieśni patriotycznych. „Widzieliśmy już tak dużo. Straciliśmy ponad 100 tys. osób” – mówi kapelan i zaznacza, że w takiej sytuacji nie wierzy w powodzenie rosyjskiej strategii zastraszania. Dodaje, że choć wojsko jego ojczyzny „nie składa się z zawodowych żołnierzy, lecz ze śpiewaków operowych, nauczycieli, wykładowców itd.”, to jednak prezentuje wysokie morale, wiedząc, że „walczy za swoje rodziny, za niepodległość Ukrainy i za siebie samych”.
W kwestii perspektywy negocjacji pyta retorycznie: „jak może dojść do negocjacji, gdy rosyjska pozycja wyjściowa brzmi następująco: «albo zrobisz to, co chcemy, albo cię zabijemy»?”. Podkreśla też, że jako Zachód „jesteśmy współwinni dzisiejszych działań Putina”, w tym zagrożenia nuklearnego. „Nie chcieliśmy bowiem nazwać rzeczy po imieniu” w 2014 r. Kapelan podkreśla, że nie można ulec szantażowi jądrowemu agresora. Mówi: „Trzeba się za niego modlić. Trzeba modlić się o nawrócenie Rosji. Nie wiem, co więcej możemy zrobić”. Jednocześnie o. Zelinski przypomina często zapominane wezwanie Jezusa, aby się nie bać. „Jeżeli stoisz po stronie prawdy, po stronie dobra, wszystko inne pozostaje w rękach Bożych” – konkluduje.
Pomóż w rozwoju naszego portalu