Reklama

Rozmowa na złoty jubileusz kapłaństwa

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ks. Ireneusz Skubiś: - W tym roku obchodzi Ekscelencja wielki i ważny jubileusz - 50-lecie swego kapłaństwa. To poważny czas w życiu człowieka. Pamiętamy, jak 50-lecie swego kapłaństwa przeżywał Ojciec Święty Jan Paweł II. Nie wątpię, że jest to także przeżycie dla każdego kapłana, a zwłaszcza dla biskupa. Proszę powiedzieć, co było najważniejsze w kapłańskim życiu Waszej Ekscelencji?

Abp Władysław Ziółek: - Nawiązując do tytułu znanej książki Jana Pawła II, muszę powiedzieć, że kapłaństwo zawsze było i wciąż pozostaje dla mnie darem i tajemnicą. Niezasłużonym darem łaski Chrystusa oraz pytaniem, na które nie odnajduje się pełnej odpowiedzi: Dlaczego właśnie ja? Te dwa elementy nawzajem się przenikają, choć w różnych okresach posługi kapłańskiej było tak, że raz w mojej osobistej refleksji dominowała świadomość daru, innym razem poczucie tajemnicy. Sprawia to, że przeżywanie kapłaństwa jest tak niezwykłe i fascynujące. Tym bardziej że jest ono realizowane w postawie służby, która staje się najpiękniejszym i najbardziej skutecznym przejawem miłości Boga i ludzi. Najdoskonalszym wzorem w spełnianiu tej postawy jest sam Chrystus, który mówi wprost: „Syn Człowieczy nie przyszedł, aby Mu służono, lecz żeby służyć...” (Mk 10,45). Świadomość tego pozwala permanentnie przeżywać kapłaństwo jako służbę Bogu i bliźnim. Mówię o tym, bo jestem przekonany, że realizowanie posługi kapłańskiej jest najgłębiej przeżywaną postacią sacrum. A odpowiadając bezpośrednio na pytanie Księdza Infułata, wyznam, że w ciągu tych 50 lat najgłębiej poruszało mnie doświadczanie posługi kapłańskiej i jej owocowanie - w konfesjonale, podczas sprawowania Eucharystii i innych sakramentów, gdy opiekowałem się grupami duszpasterskimi, głównie młodzieżą i rodzicami. Podobnie jak innym kapłanom, bardzo mi zależało, żeby moja posługa była skuteczna i nikomu nie sprawiała zawodu.

- Wiemy, że na początku swojej kapłańskiej drogi Ksiądz Arcybiskup został skierowany do Rzymu na studia specjalistyczne z prawa kanonicznego. Było to w okresie prac Soboru Watykańskiego II. Proszę opowiedzieć o swoim doświadczeniu Kościoła z tego okresu.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Czas moich studiów rzymskich uważam za niezwykle ważny nie tylko ze względu na możliwość poszerzenia wiedzy z zakresu prawa kanonicznego, lecz przede wszystkim dlatego, że doświadczyłem w Wiecznym Mieście wszechstronnej formacji - duchowej i kościelnej, liturgicznej, historycznej oraz z zakresu najszerzej pojętej kultury. Dlatego czas spędzony w Rzymie uważam za wielką łaskę daną mi przez dobrego Boga. Mogłem nie tylko studiować pod kierunkiem wybitnych profesorów, lecz również uczestniczyć w słynnym „aggiornamento” Kościoła i doświadczać jego powszechności. W związku z tym żywo wspominam uroczystość otwarcia Soboru Watykańskiego II w dniu 11 października 1962 r. i gigantyczną procesję 2400 biskupów, arcybiskupów i kardynałów, reprezentujących wszystkie kontynenty, ale też różne rasy, kultury i języki. My, księża studenci, byliśmy wtedy dumni, że Sobór Watykański II dysponował tak ogromnym „zapleczem” intelektualnym, które tworzyli najwybitniejsi teologowie, myśliciele, prawnicy czy pastoraliści. Wspomnę tylko, że ekspertem teologicznym kard. Fringsa z Kolonii był ks. prof. Joseph Ratzinger, obecny Papież Benedykt XVI. W związku z tym księża studiujący w Rzymie mieli stałą okazję uczęszczania na otwarte wykłady znakomitych specjalistów z różnych dziedzin wiedzy. Jednym z nich był o. Yves Congar, wybitny teolog, który w swoich wykładach zadziwiał jasnością wypowiedzi i głębią myśli, a przede wszystkim wysokim poczuciem odpowiedzialności za Kościół.
Byłem w tej szczęśliwej sytuacji, że pracując w zespole, który pomagał w sprawnym przebiegu obrad w auli soborowej, mogłem osobiście spotykać najwybitniejsze indywidualności w ówczesnym Kościele, zarówno wśród biskupów, jak i w grupie osób świeckich (audytorzy, eksperci).
Dziś, gdy z perspektywy czasu patrzę na ten rzymski okres, utwierdzam się w przekonaniu, że w Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim niezwykle cennym uzupełnieniem stało się nowe doświadczenie uzyskane dzięki trwającemu Soborowi, a przede wszystkim umiejętność patrzenia na Kościół w jego najdalszej perspektywie. Dlatego z wdzięcznością przyjąłem myśl Papieża Jana Pawła II, wypowiedzianą w 2002 r., że „Sobór Watykański II jest niezawodną busolą dla trzeciego tysiąclecia”.

- Ksiądz Arcybiskup jest wrośnięty w archidiecezję łódzką. Najpierw został biskupem pomocniczym tego Kościoła, współpracował z wieloma biskupami, z kapłanami. Był to zapewne czas nabywania doświadczeń, które miały później swoje znaczenie w pełnieniu posługi arcybiskupa archidiecezji łódzkiej, a później - metropolity. Czy można zatem powiedzieć, że dotychczasowy okres życia miał wpływ na uformowanie postawy Arcybiskupa Metropolity Łódzkiego?

- W mojej posłudze na rzecz Kościoła łódzkiego bardzo bogaty w doświadczenie był okres sprawowania przeze mnie urzędu kanclerza Kurii Diecezjalnej. Pewnym „uzupełnieniem” tej pracy była działalność duszpasterska, jaką podjąłem przy kościele Sióstr Bernardynek na Rudzie, gdzie mieszkałem przez 34 lata. Pełniłem tam funkcję rektora kościoła, ucząc się duszpasterstwa, wszak z Polski wyjechałem jako diakon, a w Rzymie nie doświadczyłem praktyki duszpasterskiej.
Jako kanclerz Kurii miałem możliwość wglądu w sprawy diecezji, a w szczególności kapłanów. Były one omawiane podczas codziennych spotkań z biskupem ordynariuszem. Już wtedy z bliska mogłem poznawać problemy, którymi żyli duszpasterze, i przeciwności, z którymi zmagali się w tamtych trudnych czasach. Dodam, że był to okres, gdy władze komunistyczne posługiwały się inwigilacją służącą do całkowitego uzależnienia Kościoła.
W marcu 1980 r. Papież Jan Paweł II mianował mnie biskupem pomocniczym diecezji łódzkiej. 4 maja tego roku przez sakrę biskupią stałem się uczestnikiem pełni kapłaństwa. Byłem świadom dostępowania wielkich rzeczy, a jednocześnie zdawałem sobie sprawę z mojej ludzkiej słabości. Dlatego nie pozostało mi nic innego, jak prosić o pomoc z wysoka. Ta intencja i oczekiwania znalazły wyraz w mojej dewizie biskupiej: „In virtute Spiritus” - W mocy Ducha. Postanowiłem, aby pełniąc posługę pasterską, przyzywać mocy Ducha Świętego, i w ten sposób trwać w służbie Bogu, Kościołowi i ludziom.

- Zauważam, iż ogromna jest więź Ekscelencji z duchowieństwem. Podziwiałem zawsze wielki szacunek Księdza Arcybiskupa do Księży Biskupów, np. do bp. Bohdana Bejze. Składam tu głęboki ukłon i podziękowanie za najwyższy przykład uszanowania wobec chorego Księdza Biskupa. Takich postaw nie spotyka się często. Jak kształtowała się praca w Kurii z księżmi biskupami i z duchowieństwem archidiecezji?

- Bp Bohdan Bejze pozostawił głęboki ślad w Kościele łódzkim dzięki swojej gorliwej posłudze oraz w następstwie wielu uzdolnień i talentów, jakimi nas zadziwiał i budował. W sposób sobie właściwy uczył wszystkich wnikliwej obserwacji świata przez stawianie trafnej diagnozy aktualnej rzeczywistości i formułowanie wnikliwych pytań. Bardzo nam brakuje Biskupa Bohdana...
Muszę stwierdzić, że współpraca, o którą Ksiądz Infułat pyta, przebiega zawsze spokojnie i w sposób wspólnie przemyślany. Funkcje są odpowiednio rozdzielane między księży biskupów i poszczególnych pracowników łódzkiej Kurii Metropolitalnej. Dużą pomocą w koordynowaniu pracy służy wtorkowa „sesja kurialna”. Kapłani odpowiedzialni za poszczególne działy pracy w archidiecezji przedkładają wtedy aktualne sprawy i powstałe problemy, które należy pilnie rozwiązać. Niezależnie od tego księża biskupi pomocniczy w ramach swoich dyżurów w Kurii rozpatrują powierzone im sprawy i zadania. Wszyscy regularnie spotykamy się z kapłanami i jesteśmy z nimi w stałym dialogu. Ponadto osobiście spotykam się każdego roku z poszczególnymi dziekanami. Jest to okazja, aby wspólnie pochylić się nad problemami, którymi żyje na co dzień „teren”, i w sposób właściwy je rozwiązywać.

- Nie można nie postawić pytania o laikat. Łódź to wielka metropolia, ma znakomitych ludzi nauki, kultury, polityki. Współpraca z nimi jest z pewnością ważna w pasterskim posługiwaniu Metropolity. Jak Ekscelencja postrzega ten tzw. wielki świat w swojej pracy?

- Nauka i kultura są bardzo ważne w życiu społeczeństwa. Wpływają na jego postawy, opinie, a w szczególności na hierarchię wartości Polaków. Pamiętamy też o tym, co mówił o kulturze Jan Paweł II, gdy podkreślał, że jest ona tym wszystkim, przez co człowiek staje się bardziej człowiekiem, bardziej „jest”. Zarówno kultura, jak i nauka zawsze były sprzymierzeńcami Kościoła w pełnieniu jego najważniejszych misji, przede wszystkim zaś w dziele ewangelizowania świata. Na tych obszarach istnieje przyjazna współpraca. Liczne jej formy dowodzą, że jesteśmy sobie nawzajem potrzebni. Spotykamy się regularnie podczas uroczystości opłatkowych, świąt państwowych i kościelnych, bywamy na inauguracjach roku akademickiego. Jesteśmy współorganizatorami różnych przedsięwzięć naukowych, jak np. doroczne konferencje naukowe organizowane przez Wyższe Seminarium Duchowne w Łodzi i Uniwersytet Łódzki.
Niektóre ze wspólnych inicjatyw mają już charakter instytucjonalny. Myślę np. o stałym konwersatorium na Uniwersytecie - w dziedzinie nauki społecznej Kościoła, o duszpasterstwie twórców kultury, gromadzących się przy „własnym” kościele, myślę też o Teatrze Logos, który stworzył prężne środowisko ludzi otwartych na kulturę i potrzeby religijne współczesnego człowieka.
Troską duszpasterską obejmujemy najważniejsze grupy zawodowe - nauczycieli, pracowników służby zdrowia, prawników, strażaków i policjantów, dziennikarzy, pracowników nauki; ważną misję spełnia duszpasterz służby publicznej, tzn. samorządowców i parlamentarzystów. Spotykają się na wspólnej modlitwie, uczestniczą w pielgrzymkach i mają dni skupienia. Szczególne miejsce w tej trosce o laikat zajmują ludzie pracy fizycznej, tzn. robotnicy i rolnicy. Opieka duszpasterska nad nimi, współpraca z odpowiednimi związkami zawodowymi przynoszą coraz bardziej widoczne rezultaty. Nie tracimy też z pola widzenia osób, które nie mają pracy i są w trakcie jej poszukiwania. Organizowana jest dla nich pomoc w zakresie dokształcania zawodowego i poradnictwa (prawnego, specjalistycznego) oraz kursy języków obcych.

- Łódź ma też swoje ubóstwo. Czy udaje się zaradzać ludzkiej biedzie i potrzebom mieszkańców?

Reklama

- W czasach PRL Łódź była najbardziej zaniedbanym miastem w Polsce. Dostrzegało się to na wielu obszarach życia mieszkańców - w warunkach zamieszkania (największy w Polsce procent mieszkań jednoizbowych), w wykonywanej pracy (najwięcej w Polsce kobiet pracujących na trzy zmiany), bardzo wysoki poziom umieralności noworodków oraz dzieci do dziesiątego roku życia. Do niektórych spraw odniósł się Jan Paweł II, gdy w 1987 r. przemawiał do łódzkich włókniarek w Zakładach Uniontexu. Wymienił wtedy takie uciążliwości ich życia, jak niekorzystne warunki mieszkaniowe czy trudne warunki wykonywania pracy w fabryce, co miało ujemny wpływ na stan ich zdrowia i zdrowia ich potomstwa. Wypomniał też fakt niewłączenia wielu zakładów pracy do kategorii „zakładów pracy chronionej” i niezapewnienia wszystkim kobietom pracującym opieki ze strony przemysłowej służby zdrowia. Jeszcze dziś można się spotkać z przykrymi następstwami wymienionych zaniedbań.
Na różnych szczeblach podejmowane są wielorakie inicjatywy zmierzające do ograniczenia skutków ubóstwa w rodzinie łódzkiej. Problematyce tej poświęcano różnorakie konferencje, robocze zebrania, pilne narady, żeby duszpasterze byli jeszcze bardziej wrażliwi na ludzką biedę i umieli jej skutecznie zaradzać. W stawianiu diagnozy i w ocenie tego zjawiska pomagają nam specjaliści z Uniwersytetu Łódzkiego, którzy m.in. opracowują „geografię biedy” w mieście. Wydatną pomocą służą rodzinom niezamożnym łódzka Caritas (kolonie wakacyjne, półkolonie w mieście, pomoc doraźna, również w zapewnianiu leków) oraz parafialne zespoły charytatywne. Z konkretną pomocą rodzinie spieszy archidiecezjalne Centrum Służby Rodzinie. Dodam jeszcze, że każdego dnia w różnych ośrodkach Łodzi ponad trzy tysiące osób otrzymuje posiłek.
Podejmowane są również systemowe rozwiązania w zakresie udzielania pomocy osobom potrzebującym, zwłaszcza dzieciom. Przykładem jest m.in. specjalna instrukcja zobowiązująca księży uczących w szkole religii do przeznaczania 10 proc. z całości wynagrodzenia na cele charytatywne. Instrukcja wyjaśnia, że „przez cele charytatywne należy rozumieć dożywianie dzieci w szkołach znajdujących się na terenie parafii, dofinansowanie pobytu dzieci pochodzących z rodzin ubogich na koloniach oraz inne formy wspomagania dzieci i młodzieży, uznane przez duszpasterzy danej parafii”. Ostatnio stan materialny mieszkańców Łodzi poprawia się nieco na skutek zmniejszenia bezrobocia. Dużym zainteresowaniem cieszy się od pewnego czasu udzielanie pomocy materialnej niezamożnym rodzinom z okazji świąt Bożego Narodzenia i Wielkiejnocy („Śniadanie wielkanocne”, „Gwiazdka” itp.).

- Co dzisiaj, w 50-lecie posługi duszpasterskiej, jest największą radością Arcypasterza Kościoła łódzkiego?

- Powodów do wielkiej radości jest wiele. Jednym z nich jest sukcesywne zwiększanie liczby parafii i kościołów. Diecezja łódzka miała ze wszystkich diecezji w Polsce najwięcej trudności w pozyskiwaniu zezwoleń na powoływanie nowych parafii i budowanie świątyń. Chciano przekonać opinię publiczną w Polsce, że w Łodzi nie trzeba już nowych kościołów - obowiązywał wtedy „mit czerwonej Łodzi”. O rozmiarach powstałej sytuacji mówi fakt, że erygowałem w związku z tym 60 nowych parafii. Oznaczało to budowę kościołów, domów parafialnych, sal katechetycznych itp.
Powodem do radości jest też powstanie wielu szkół katolickich różnych szczebli oraz przedszkoli. To cieszy, tym bardziej że w 1989 r. nie mieliśmy w diecezji łódzkiej ani jednej szkoły katolickiej, gdyż zostały zlikwidowane po 1945 r. Łódź była wtedy jedynym wielkim miastem w Polsce bez szkoły katolickiej. Szczególną radość sprawiają uczelnie teologiczne. Obok Wyższego Seminarium Duchownego działają w Łodzi Instytut Teologiczny i Filia Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Utworzono też takie formy kształcenia, jak Studium Duchowości Chrześcijańskiej czy Podyplomowe Studium Filozofii i Etyki. Z seminarium archidiecezjalnym współpracują Wyższe Seminarium Duchowne Ojców Franciszkanów Konwentualnych i Wyższe Seminarium Duchowne Towarzystwa Salezjańskiego.
Innym powodem do radości jest zaangażowanie laikatu katolickiego, co wyraża się w sposób szczególny w udziale tych osób w katechizacji oraz w stowarzyszeniach i ruchach katolickich (Akcja Katolicka, Stowarzyszenie Rodzin Katolickich, Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży). Członkowie tych gremiów nie tylko spotykają się i obradują, ale przede wszystkim biorą aktywny udział w nowej ewangelizacji, a więc w publicznym dawaniu świadectwa wiary, w głoszeniu katechezy, w apostolstwie prasy katolickiej czy w działalności charytatywnej.

- Proszę też o słowo o „Niedzieli Łódzkiej”, która jest pierwszą edycją diecezjalną naszego tygodnika. Zakładaliśmy ją wspólnie z bp. Adamem Lepą, moim przyjacielem, reprezentującym w tej sprawie Księdza Arcybiskupa. Stało się to przykładem dla całej Polski. Proszę też o błogosławieństwo dla „Niedzieli Łódzkiej”.

- Istotnie, łódzka edycja była pierwsza. Nasza satysfakcja z tego powodu jest tym większa, że fakt ten dał początek wielu następnym edycjom. Dziś „Niedziela” jest pod tym względem rekordzistką w skali Polski. Bardzo sobie cenimy współpracę z Redakcją Tygodnika „Niedziela”. Jej łódzka edycja staje się coraz bardziej poczytna. Wszak czytelnicy zwracają dziś szczególną uwagę na sprawy swojej małej ojczyzny, a więc sobie najbliższe. Jej problemy i ważne wydarzenia chcieliby najczęściej widzieć na łamach wybranego przez siebie tygodnika. Dlatego podkreśla się dziś, że media lokalne mogą się stać szkołą zaangażowania mieszkańców na rzecz dobra wspólnego, np. w ramach prac samorządu, a nawet szkołą demokracji. Natomiast dla duszpasterzy najważniejsze jest to, że tygodnik ogólnopolski może być nośnikiem inspiracji i konkretnych działań ewangelizacyjnych ze szczególnym uwzględnieniem uwarunkowań specyficznych dla regionu, do którego adresowana jest edycja diecezjalna.
Mamy pełną świadomość, że edycja łódzka „Niedzieli” wpisana jest w misję tego tygodnika oraz w jego wysoką popularność w Polsce i poza jej granicami. Łódzcy czytelnicy mogą dzięki temu mieć dostęp do znakomicie przygotowanego serwisu informacyjnego, ukazującego najważniejsze wydarzenia Kościoła w Polsce i na świecie, do aktualnie podejmowanych problemów z dziedziny teologii i nauk społecznych oraz do bardzo interesujących wywiadów, zwłaszcza przeprowadzanych ze znanymi osobistościami w Rzymie. Szczególna wdzięczność należy się Redakcji „Niedzieli” za stronę formacyjną tygodnika. Redaguje się ją na fundamencie wartości chrześcijańskich i patriotycznych, które w Polsce istnieją zawsze w wyjątkowej symbiozie. Ze stron „Niedzieli” młode pokolenie Polaków uczy się miłości do Boga, Kościoła i Ojczyzny, dzięki czemu zdolne jest uformować w sobie zdrowy i twórczy patriotyzm. W związku z tym na ręce Księdza Infułata składam dla „Niedzieli” serdeczne życzenia dalszego rozwoju i jeszcze większej poczytności, aby tygodnik ten mógł jak najpełniej zrealizować swoją historyczną misję w dziele nowej ewangelizacji współczesnej Polski i świata. Na te zadania z serca błogosławię.

2008-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wystarczy moje „tak”, aby Bóg sam zaczął działać

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Karol Porwich/Niedziela

Rozważania do Ewangelii Mt 5, 33-37.

Sobota, 15 czerwca. Dzień powszedni albo wspomnienie Najświętszej Maryi Panny w sobotę

CZYTAJ DALEJ

Kard. Semeraro: beatyfikacja ks. Rapacza znakiem Bożego pocieszenia dla poranionego świata

2024-06-15 12:30

[ TEMATY ]

Ks. Michał Rapacz

kard. Semeraro

PAP/Łukasz Gągulski

Dzisiejsza beatyfikacja jest znakiem Bożego pocieszenia w okresie wciąż poranionym przemocą i wojną w wielu częściach świata, a także niedaleko stąd - powiedział kard. Marcello Semeraro. W Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach prefekt Dykasterii Spraw Kanonizacyjnych przewodniczy Mszy św., podczas której ogłosił błogosławionym ks. Michała Rapacza, zamordowanego w 1946 roku przez komunistyczną bojówkę.

Publikujemy treść homilii kard. Marcello Semeraro:

CZYTAJ DALEJ

Papież: Pan uczy nas ufnego zasiewania Ewangelii

2024-06-16 12:37

[ TEMATY ]

Anioł Pański

Vatican Media

Pan uczy nas „ufnego zasiewania Ewangelii tam, gdzie jesteśmy, a następnie czekania, aż zasiane ziarno wzrośnie i wyda owoce w nas i w innych” – powiedział Papież Franciszek w rozważaniu przed południową modlitwą „Anioł Pański”.

Ojciec Święty podkreślił, że jako chrześcijanie powinniśmy zasiewać Ewangelię, „nie zniechęcając się i nieustannie wspierając się i pomagając sobie wzajemnie, również tam, gdzie, pomimo wysiłków, wydaje się nam, że nie dostrzegamy natychmiastowych efektów”. Papież zapewnił: „Często bowiem, również wśród nas, pomimo pozorów, cud już trwa i w swoim czasie wyda obfite owoce!”

CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję