Reklama

gadu-gadu z księdzem

Wychowanie do śmierci

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Mam pytanie dotyczące relacji chrześcijanina do śmierci. Z jednej strony - dużo mówimy o śmierci Chrystusa i o umieraniu ludzi, ale z drugiej - ciężko nam się pogodzić z faktem umierania. Może nie mam jakichś wielkich problemów teoretycznych, mam natomiast sporo dylematów praktycznych. Ostatnio umierała moja mama. Była już osobą starszą i z jej śmiercią wszyscy się liczyliśmy. Mimo to dwa razy stanęłam przed poważnymi dylematami. Po pierwsze, czy należy mówić komuś, że jest już bliski śmierci? Ja nawet w najgorszym momencie udawałam przed mamą, że jest wszystko dobrze i że będzie jeszcze długo żyła. Drugi problem miałam z moimi małymi dziećmi. Nigdy nie zabrałam ich ze sobą do umierającej matki, żeby nie wystraszyły się śmierci i choroby. Kiedy jednak mama umarła, zupełnie nie umiałam im tego wszystkiego wytłumaczyć.
Katarzyna

Miałem kiedyś taką przygodę. Jeden z moich znajomych poprosił, abym przyjechał z olejami świętymi i Komunią św. do jego umierającej babci. Wszystko byłoby normalnie, gdyby nie to, że mój znajomy poprosił, abym nie ubierał się w sutannę i komżę, ale przyjechał w garniturze i udawał, że ja to niby tak przypadkiem. Miało to służyć większemu uspokojeniu babci i ukryciu przed nią prawdy, że nowotwór już jest w fazie końcowej i po ludzku nie ma już ratunku. Uległem temu pomysłowi. W garniturze, ale z Panem Jezusem na piersiach wszedłem do pokoju chorej. Ledwie zamknąłem za sobą drzwi, babcia uśmiechnęła się do mnie i powiedziała: „Wie ksiądz, ja już umieram, ale im niech ksiądz tego nie mówi, niech się łudzą, że jest wszystko dobrze”. Myślę, że człowiek, w sytuacji naprawdę terminalnej nie tylko wie, że zbliża się do śmierci, ale potrzebuje o niej porozmawiać. Oczywiście, zawsze trzeba żyć nadzieją, modlić się o uzdrowienie, ale nigdy nie wolno wykluczyć możliwości śmierci. Zdarzyło mi się kilka razy podczas wizyt u ludzi terminalnie chorych rozmawiać z nimi o ich śmierci. Przyznam, że sam byłem zaskoczony, z jaką dojrzałością i gotowością mówią oni o swoim przygotowaniu do kresu życia. Sprawa pewnie zawsze będzie bardzo delikatna i bardzo indywidualna. Potrzeba tu dużo taktu i umiejętności właściwego ustawienia rozmowy, ale każdy z nas musi kiedyś sam ze sobą - a dobrze, gdy może niekiedy z innymi - porozmawiać o własnej śmierci. Dotyczy to nie tylko ludzi, których śmierć jakby jest u progu ze względu na chorobę czy wiek.
Jeden z filozofów pisał kiedyś, że życie ludzkie jest jak melodia złożona z wielu dźwięków, a wśród nich jest również dźwięk śmierci. On często musi pojawiać się w melodii, aż kiedyś wybrzmi jako finał muzyki naszego życia. W tej pięknej metaforze jest jakby zachęta do tego, aby nawet z dziećmi rozmawiać czasem o umieraniu, i to w bardzo chrześcijańskim tego słowa znaczeniu, a więc w powiązaniu z radością nadziei na życie wieczne. Nazwałbym to wychowywaniem do umierania. Dziś, kiedy zazwyczaj trzyma się zmarłych w chłodniach lub w kaplicach przedpogrzebowych, kiedy do rzadkości należą już trzy dni modlitwy przy zmarłych, jakby uciekamy od właściwego wychowania do umierania. Śmierć bardziej kojarzy się z filmami i zabijaniem niż z umieraniem, i to w duchu pełnej gotowości na spotkanie z Bogiem.
Skoro już tyle pisałem o sobie, to zakończę jeszcze jedną historyjką z mojego życia. Gdy byłem licealistą, razem z kolegą wykręcaliśmy jakiś numer telefonu i mówiliśmy przez słuchawkę: „Umrzesz! Umrzesz!”. Za którymś razem jakaś pani o młodym głosie na nasze głupie dowcipy odpowiedziała z wielką radością: „Ty też umrzesz!”. Zrozumiałem, że śmierć to też moja sprawa i zawsze muszę się z nią liczyć.

Na listy odpowiada ks. dr Andrzej Przybylski, duszpasterz akademicki z Częstochowy. Zachęcamy naszych Czytelników do dzielenia się wątpliwościami i pytaniami dotyczącymi wiary. Na niektóre z nich postaramy się znaleźć odpowiedź. Można napisać w każdej sprawie: pytania@niedziela.pl

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2007-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Normy dotyczące uzyskania odpustu zupełnego w czasie Jubileuszu 2025

2024-05-13 13:08

[ TEMATY ]

odpusty

papież Franciszek

Jubileusz 2025

Graziako

Normy dotyczące uzyskania odpustu zupełnego w czasie zwyczajnego Jubileuszu roku 2025, ogłoszonego przez papieża Franciszka, opublikowała dziś Penitencjaria Apostolska.

O UZYSKANIU ODPUSTU PODCZAS ZWYCZAJNEGO JUBILEUSZU ROKU 2025 OGŁOSZONEGO PRZEZ JEGO ŚWIĄTOBLIWOŚĆ PAPIEŻA FRANCISZKA

CZYTAJ DALEJ

Fatima - główne treści orędzia Matki Bożej

[ TEMATY ]

Fatima

100‑lecie objawień fatimskich

Fatima – wizerunki Dzieci Fatimskich/Fot. Graziako/Niedziela

Od maja do października 1917 roku - gdy toczyła się pierwsza wojna światowa, kiedy w Portugalii sprawował rządy ostro antykościelny reżim, a w Rosji zaczynała szaleć rewolucja - na obrzeżach miasteczka Fatima, w miejscu zwanym Cova da Iria, Matka Boża ukazywała się trojgu wiejskim dzieciom nie umiejącym jeszcze czytać. Byli to Łucja dos Santos (10 lat), Hiacynta Marto (7 lat) i Franciszek Marto (9 lat). Łucja była cioteczną siostrą rodzeństwa Marto. Pochodzili z podfatimskiej wioski Aljustrel, której mieszkańcy trudnili się hodowlą owiec i uprawą winorośli.

Wcześniej, zanim pastuszkom objawi się Matka Boża, przez ponad rok, od marca 1916 roku, przygotowuje ich na to Anioł. Na wzgórzu Loca do Cabeco dzieci odmawiają różaniec i zaczynają zabawę. Raptem, gdy słyszą silny podmuch wiatru widzą przed sobą młodzieńca. Przybysz mówi: Nie bójcie się, jestem Aniołem Pokoju, módlcie się razem ze mną". Następnie uczy ich jak mają się modlić, słowami: "O mój Boże, wierzę w Ciebie, uwielbiam Cię, ufam Tobie i kocham Cię. Proszę, byś przebaczył tym, którzy nie wierzą, Ciebie nie uwielbiają, nie ufają Tobie i nie kochają Ciebie". Nakazuje im modlić się w ten sposób, zapewniając, że serca Jezusa i Maryi słuchają uważnie ich słów i próśb.

CZYTAJ DALEJ

Filipiny odwdzięczają się misjonarzom licznymi powołaniami

2024-05-14 18:22

[ TEMATY ]

powołanie

Filipiny

Karol Porwich/Niedziela

W wyspiarskim kraju, jakim są Filipiny liczba pallotyńskich powołań rośnie z roku na rok. O swojej misji opowiadał w Polsce ks. Bineet Kerketta, misjonarz z Indii, rektor pallotyńskiego seminarium na Filipinach.

Księża pallotyni założyli misję na Filipinach w 2010 r., w Bacolod, na północno-zachodnim wybrzeży wyspy Negros. Chociaż Filipiny to kraj chrześcijański (aż 86 proc. ludności to katolicy), Kościół tam wymaga nadal wsparcia. Powodem jest ogromne rozwarstwienie społeczeństwa i przepaść, jaka dzieli biednych i bogatych. Najbogatsi mają w posiadaniu ogromne plantacje trzciny cukrowej i ryżu, a nawet całe wyspy. Najubożsi z trudem mogą się wyżywić. Nawet kościoły mają osobne. Większość działań w parafii prowadzą świeccy i postępują zgodnie ze swoją mentalnością, tradycją i kulturą. Dlatego wciąż ewangelizacja jest potrzebna.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję