Esbecy zrobili kariery
W Dzienniku z 21 sierpnia - godne uwagi stwierdzenia o. Macieja Zięby (w wywiadzie udzielonym Joannie Lichockiej) natemat braku rozliczenia ze skutkami PRL-owskiego bezprawia: „Z tego, co oglądam w dokumentach i co mówią inni studiujący materiały IPN, układa się pewna prawidłowość - dawni TW po 1989 r. w większości przycupnęli z ulgą, że ten okres się skończył, nie robili już spektakularnych karier. Natomiast ich oficerowie prowadzący zrobili kariery, głównie biznesowe. I to jest problem, i doceniam tych, którzy chcą oczyścić państwo z ich wpływów, bo oni działają w powiązaniu, i to jest zagrożenie bezpieczeństwa narodowego i ekonomicznego, ale też odbudowanie poczucia prawdy, słuszności moralnej, poczucia, gdzie jest fałsz, gdzie jest kłamstwo”.
Obrzydliwy atak na Herberta
Reklama
Powiązany z postkomunistami, przez wiele lat redagowany przez b. sekretarza KC PZPR Marka Króla tygodnik Wprost popisał się szczególnie obrzydliwym tekstem. W numerze z 27 sierpnia Wprost opublikował oszczerczy artykuł Jakuba Urbańskiego: Donos pana Cogito, stanowiący wyjątkowo ordynarny atak na nieżyjącego wielkiego poetę Zbigniewa Herberta. Na stronie tytułowej Wprost specjalnie uwypuklono tekst Urbańskiego słowami: „Herbert informował SB”. Artykuł, całkowicie sprzeczny z ustaleniami IPN-u na temat Herberta, prymitywnie oczernia postać twórcy, który był symbolem rzetelności moralnej i bezkompromisowości. Jak się zdaje, jest to kolejny przykład działań lobby antylustracyjnego, które chce sprowadzić lustrację do absurdu poprzez rzucanie podejrzeń na najszlachetniejsze postacie, które w PRL-u wegetowały, płacąc wysoką cenę za swą wierność ideałom. Trudno nie zgodzić się w kontekście tego ataku Wprost z uwagami wdowy po Z. Herbercie - Katarzyny Herbertowej: „(...) Tygodnik Wprost posługuje się typową manipulacją ubecką. Tak manipulowano słowami w minionym okresie. To jest w dalszym ciągu ten sam język - czyli zmanipulowanie materiału i słów”. Słowa te wypowiedziała K. Herbert w Salonie Politycznym Trójki 17 sierpnia. Cytuję za Przeglądem z 27 sierpnia.
Atak na Herberta wywołał wiele głosów słusznego oburzenia. Polecam w tym kontekście m.in. teksty Stanisława Krajskiego: Czy to jest zemsta kolaborantów? i Zenona Baranowskiego: Kłamstwa na temat Herberta, zamieszczone w Naszym Dzienniku z 17 sierpnia, tekst socjologa prof. Andrzeja Zybertowicza: Gra teczkami służy SB (Dziennik z 17 sierpnia) i obszerny wybór głosów potępiających atak na wielkiego nieżyjącego poetę, zamieszczony na 24. stronie tegoż numeru Dziennika W Dzienniku z 21 sierpnia przypomniano, że już sześć lat temu próbowano wysuwać podobne obrzydliwe insynuacje na temat Herberta. Wywołało to przytoczony we wspomnianym Dzienniku pełen oburzenia protest Gustawa Herlinga-Grudzińskiego przeciw metodom „śledczych” z Wyborczej. Warto dodać tu jeszcze komentarz Jacka Fedorowicza na temat napaści na Herberta, zamieszczony w Newsweeku z 27 sierpnia, pt. Właśnie mi się przypomniało... Fedorowicz pisze, że ten atak „nie jest głupi. Jest obrzydliwy”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Potrzeba rzetelności w lustracji
W Fakcie z 16 sierpnia jeden z czołowych historyków IPN Antoni Dudek opublikował tekst Polowanie na „Delegata”. Dudek ostrzega: „Z teczkami bezpieki jest jak z nożem czy samochodem. Te przedmioty zwykle służą nam do racjonalnych i pożytecznych działań. Jednak niewłaściwie użyte mogą się zamienić w narzędzia zbrodni”. Dudek ostro skrytykował jako ciężki błąd postępowanie Rzeczpospolitej, która zamieściła artykuł o informatorze SB o pseudonimie „Delegat” bez dokładnych konkretnych dowodów w całej sprawie. W rezultacie - pisze Dudek - „od tygodnia w mediach rozchodzi się fala spekulacji, kto z 18 uczestników delegacji «Solidarności», która w 1981 r. odwiedziła papieża Jana Pawła II, był agentem bezpieki? Poszczególni jej uczestnicy - dziś należący do skonfliktowanych od dawna środowisk - starają się rzucić podejrzenie na kogoś z przeciwnego obozu. Mnożą się oskarżenia (...)”. Zdaniem Dudka, takie praktyki służą tylko manewrom obozu antylustracyjnego. Dudek przypomniał przy okazji fatalne skutki „niefortunnego zachowania” byłego prezesa IPN-u w sprawie o. Konrada Hejmo.
Spór wokół wypowiedzi Macierewicza
Reklama
Prawdziwą burzę wywołała wypowiedź nowego wiceministra obrony Antoniego Macierewicza w Telewizji Trwam z 20 sierpnia. Macierewicz powiedział tam w kontekście listu dziewięciu byłych ministrów spraw zagranicznych: „Rzeczywiście, część tych osób to byli członkowie PZPR, tego sowieckiego namiestnictwa. No i większość spośród nich była w przeszłości agentami sowieckich służb specjalnych”. Cytuję za tekstem J. Hołuba: Macierewicz: szefowie MSZ to agenci (Gazeta Wyborcza z 21 sierpnia). Słowa Macierewicza wywołały natychmiast frontalny atak w tekście Rafała Zakrzewskiego w tej samej Wyborczej pt. Taki urzędnik to wstyd. W Dzienniku z 22 sierpnia ukazał się wywiad z Władysławem Bartoszewskim, przeprowadzony przez Agnieszkę Sopińską, pt. Macierewicz to wielki problem. Bartoszewski mówi w nim m.in.: „Jeśli wiceminister wie, że byli szefowie MSZ służyli Moskwie, niech zawiadomi prokuraturę”. I rzeczywiście, czas najwyższy w pełni wyjaśnić tę sprawę, choćby była jak najbardziej bolesna dla niektórych osób. Przecież taki np. Krzysztof Skubiszewski był już na liście Macierewicza, publicznie oskarżał go w maju 1992 r. Krzysztof Wyszkowski, a dalej opinia publiczna nie ma wglądu do jego teczki. Takie są koszty opóźnienia lustracji.
Przegrał Izrael
Reklama
Brutalna napaść Izraela, tak niszcząca dla Libanu, nie przyniosła oczekiwanych efektów dla Izraelczyków, którzy coraz częściej przyznają się do porażki. Wyraźnie widać to nawet w komentarzu w tak proizraelskiej Gazecie Wyborczej, z 16 sierpnia. Autor komentarza pt. Kto zwyciężył w Libanie? Mariusz Zawadzki pisze: „(...) w Izraelu panują nastroje minorowe. Jeszcze miesiąc wcześniej z premiera Olmerta zadowolonych było 75 proc. Izraelczyków, wczoraj już tylko 48 proc. Poparcie dla ministra obrony Amira Pereca spadło z 65 do 37 proc. «W przededniu rozejmu główne cele militarne Izraela nie zostały osiągnięte» - pisał (...) dziennik Haarec. (...) Rząd Olmerta czeka jeszcze jedna gorzka pigułka. Dwóch izraelskich żołnierzy, których Hezbollah porwał 12 lipca, trzeba będzie wymienić na kilkunastu bojowników przetrzymywanych w izraelskich więzieniach”. A przecież żądanie oddania dwóch porwanych Izraelczyków było głównym pretekstem do napaści Izraela na Liban, która spowodowała zniszczenia na kilka miliardów dolarów, śmierć około 1100 Libańczyków oraz 118 żołnierzy izraelskich i 40 cywilów.
Podobny w wymowie jest komentarz Wojciecha Lorenza Izrael wycofuje się z Libanu (Rzeczpospolita z 16 sierpnia). Autor pisze m.in.: „Przywódca Hezbollahu mówi o historycznym zwycięstwie, a wielu mieszkańców Izraela niechętnie przyznaje mu rację. (...) Jak wynika z badań opinii publicznej, zdecydowana większość mieszkańców Izraela ma poczucie, że ich kraj nie osiągnął żadnego z wyznaczonych sobie celów. - Nie uwolniono porwanych żołnierzy, nie zwiększył się poziom bezpieczeństwa. Hezbollah został osłabiony militarnie, ale odniósł ogromny sukces polityczny, zyskując uznanie w świecie arabskim - mówi w rozmowie z Rzeczpospolitą Icchak Klein, dyrektor prestiżowego Centrum Polityki Izraelskiej w Tel Awiwie”.
O masakrze w Kanie
Reklama
Powraca sprawa moralnych kosztów izraelskiego barbarzyństwa w Libanie. Nader wymowna pod tym względem jest korespondencja Katawa Zara z Tel Awiwu pt.: Wojna kurnika z Hezbollahem, publikowana w Najwyższym Czasie z 12 sierpnia. Zar pisze: „«Druga masakra w Kanie wyszła na korzyć Izraelowi!» - dowodzi dr Gaj Bechor, tropikalny Żyd, dyplomowany znawca Bliskiego Wschodu, nagłaśniany namiętnie w radiu Kol Izrael (...). - Przyjętym na Bliskim Wschodzie zwyczajem, Izrael powinien atakować słabszego przeciwnika w krytycznym dla niego momencie (...). Co to ma do drugiej masakry w Kanie? Do pogrzebania pod gruzami 3-piętrowego budynku niepełnosprawnych libańskich dzieci, z ich wózkami i kulami (...), wraz z dorosłymi Libańczykami, rodzicami i opiekunami. Dla Żyda zboczeńca Bechora tragedia mająca miejsce w Kanie «przysłużyła się Izraelowi», bo na Bliskim Wschodzie ceni się jedynie nieposkromioną siłę pozbawioną hamulców moralnych, nie liczącą się z nikim i niczym. Dlatego masakra w Kanie wywarła pozytywny skutek z żydowskiego punktu widzenia, bo po tym, co tam zaszło, świat arabski już wie, że z Izraelem lepiej nie zaczynać”.
Warto w tym kontekście przeczytać pełen jakże uzasadnionego oburzenia moralnego artykuł ks. prof. Czesława S. Bartnika: W Libanie odżył Herod. W teście tym warto również zwrócić uwagę na podjętą przez Księdza Profesora krytykę bierności polskich władz wobec fałszów nowej książki J. T. Grossa. Ks. prof. Bartnik ubolewa: „A nasze władze, inteligencja, polityka i media zachowują się jak sterroryzowane. To musi się zmienić”.
Dość uszczęśliwiania z Brukseli
W Fakcie z 22 sierpnia godny polecenia tekst Rafała A. Ziemkiewicza: Nie dajmy się uszczęśliwiać. Ziemkiewicz pisze m.in.: „Europejska lewica uznała, że jej obsesje, jako wartości europejskie, mają być narzucane wszystkim krajom Wspólnoty. To rażące złamanie zasad europejskiej integracji: odbywa się ona na polu gospodarczym i politycznym, ale nie dotyczy kultury, religii i wartości (...). Dlatego nie powinniśmy się poddawać ideologicznej ofensywie z Brukseli i Strasburga. Przystępując do Unii, zrobiliśmy to na jasnych zasadach, i to nie my ostatnio te zasady łamiemy, tylko nawiedzeni lewacy, którzy znaleźli się w różnych unijnych ciałach. Musimy się im ostro przeciwstawić, wykorzystując wszystkie posiadane środki i nie ulegając gęganiu sprzyjających im mediów. Bo zasad łamać nie wolno, bez względu na to, czy w sprawach dużych, czy drobnych. Nie wolno uszczęśliwiać na siłę ani poszczególnych obywateli, ani narodów. To się już parę razy w historii kończyło bardzo źle”.
Naziści w Związku Wypędzonych
Nasilają się kontrowersje polsko-niemieckie wokół zorganizowanej w Berlinie przez Erikę Steinbach wystawy na temat „wypędzeń”. Warto więc w tym kontekście zwrócić uwagę na przedrukowany w Forum z 21 sierpnia artykuł Hansa Michaela Klotha i Klausa Wiegrfe Związek Wypędzonych Nazistów, zamieszczonyw Der Spiegel z 14 sierpnia 2006 r. Artykuł pokazuje, jak wielką rolę odgrywali byli naziści, członkowie NSDAP i członkowie SS, w rozwoju Związku Wypędzonych.