Reklama

Polska

Wizyta polskich biskupów "ad limina" – pytania o kulturę

[ TEMATY ]

sztuka

kultura

ad limina

TT

Żywiecka wystawa

Żywiecka wystawa

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Kościół w Polsce stoi przed zadaniem wypracowania języka bardziej adekwatnego do warunków pluralistycznego społeczeństwa, umiejętnego łączenie dialogu z ewangelizacją oraz inicjowania działań sprzyjających dialogowi na najważniejsze społeczne tematy. Z takim przekonaniem jadą do Watykanu biskupi, którzy w ramach rozpoczynającej się 1 lutego wizyty "ad limina Apostolorum" odwiedzą Papieską Radę ds. Kultury.

Wskazują oni raczej na zjawiska czy tendencje ogólnocywilizacyjne aniżeli na sytuację w sferze kultury artystycznej. Nie kryją, na przykład, niepokoju z powodu ideologii gender, która, jak podkreślają, jest sprzeczna z antropologią chrześcijańską. Dostrzegają jednocześnie szereg pozytywów, np. wielkie przebudzenie polskiego laikatu i jego, jak oceniają, największą w powojennej historii aktywność.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Przewodniczącym Papieskiej Rady Kultury - z którym spotka się część polskich hierarchów - jest kard. Gianfranco Ravasi, światowej sławy biblista, promotor dialogu między wiarą a nauką, Kościołem a współczesnym światem. Wielkim dziełem kardynała jest monumentalne dzieło "Biblia dla każdego" (wydane także w Polsce). Mediolański biblista współpracuje we Włoszech z wieloma mediami – prowadzi stałe rubryki, komentuje niedzielną liturgię, występuje w programach radiowych i telewizyjnych.

Bardzo zaangażowany jest ponadto w realizację "Dziedzińca pogan" – organizowanych w różnych częściach świata debat z udziałem wierzących i niewierzących. Spotkania takie, będące zamysłem Benedykta XVI, odbyły się już w kilkunastu metropoliach na kilku kontynentach, także – jako "Dziedziniec dialogu" – w Warszawie, w październiku ubiegłego roku.

Zaniepokojenie ideologią gender

Kluczowe kwestie dotyczące kultury widzianej oczyma Kościoła w Polsce przedstawi w Watykanie bp Wiesław Mering, przewodniczący Rady KEP ds. Kultury i Ochrony Dziedzictwa Kulturowego. Jako relator przygotowuje on krótkie sprawozdanie, w którym uwzględni zarówno ponad ośmioletni okres jaki minął od poprzedniej wizyty jak i określi obecne wyzwania.

Reklama

"Wcale nie ma się tak dobrze, żebyśmy mogli pogrążyć się we śnie ale z drugiej strony nie ma się tak źle, żebyśmy musieli umierać z niepokoju" – ocenia ordynariusz włocławski. Zaznacza, że zadaniem Episkopatu jest nazywanie po imieniu rzeczywistości, pokazanie tych obszarów, w których współczesna kultura budzi niepokój czy przynajmniej niektóre jej elementy, kierunki.

Bp Mering niecierpliwością oczekuje na głos papieża i przełożonych dykasterii wobec złych czy niepokojących stron współczesnej kultury, np. gender. "Jeżeli to jest ideologia, która człowieka sprowadza do przedmiotu, obiektu używki; która pod pozorem walki o równość mężczyzny i kobiety chce faktycznie różnice między mężczyzną a kobietą zatrzeć, to nie możemy być przecież na to obojętni ani spokojni" – tłumaczy ordynariusz włocławski.

Jego zdaniem sprawa pomimo tego, iż nauka moralna Kościoła jest w tej sprawie jasna i niezmienna lecz "zmienia się kontekst i agresja" dlatego potrzebne są częstsze przypomnienia. "Oczy całego świata są zwrócone na Rzym, na Ojca Świętego i bardzo potrzebujemy moralnej pewności, że idziemy w dobrym kierunku – przekonuje bp Mering. – Boję się, że jeśli będą jakiekolwiek niedopowiedzenia w sprawach tak zasadniczych, to wszystko nam się pogubi i rozmyje. Dlatego oczekiwałbym na jednoznaczne poparcie czy pokazanie gdzie mamy iść, którą drogą". Zdaniem bp. Meringa "błąd antropologiczny, o którym mówił Jan Paweł II wydaje się wciąż zagadnieniem ważnym dla człowieka".

Sztuka i godność

Wśród negatywnych zjawisk współczesnej kultury w Polsce ordynariusz włocławski wymienia "ciągłe usiłowanie pomniejszenia tradycji chrześcijańskiej" czego przejawem była np. skandalizująca wideoprojekcja zaprezentowana niedawno w Centrum Sztuki Współczesnej w Warszawie (warto wspomnieć, że bp Mering wyraził protest w tej sprawie, solidaryzując się z głosem abp. Józefa Michalika, przewodniczącego KEP).

Reklama

Także biskup gliwicki Jan Kopiec ocenia, że w dziedzinie kultury artystycznej nie brakuje, niestety, punktów alarmowych. "Ta sfera jest nieco naruszona, zraniona ponieważ nie potrafimy zastosować tu normy szacunku wobec drugiego człowieka" – ocenia. To właśnie brak szacunku dla drugiego jest przyczyną afer czy napięć wokół dzieł czy wydarzeń usiłujących przekraczać dotychczasowe granice czy tabu. "Zawsze stawiamy na szacunek i godność człowieka nie godząc się na sprowadzanie wszystkiego do zupełnej perwersji. Nigdy nie zrezygnujemy" – deklaruje biskup gliwicki dodając, że podobne problemy mają biskupi z Niemiec czy Czech. "Wszyscy jesteśmy zdumieni i lekko sparaliżowani jak można dziś do człowieka podchodzić w tym całym odarciu z godności. Jest to szersze więc zjawisko".

Odrodzenie laikatu

Bp Mering zwraca uwagę na wiele zjawisk budzących radość i nadzieję oceniając, że "przeżywamy największe w czasach powojennych przebudzenie laikatu". Widać to np. w różnych akcjach na rzecz rodziny i obrony życia czego dowodzi lawinowo rosnąca frekwencjach na corocznych Orszakach Trzech Króli. "To są owoce nauki i działania Jana Pawła II, Benedykta XVI i obecnego papieża, Franciszka, bo cała trójka bardzo pracowała nad takim ożywieniem laikatu".

Biskup dodaje jednocześnie, że docenieniu roli świeckich powinien towarzyszyć głos uznania i wdzięczności wobec duchownych, tymczasem w wypowiedziach płynących z Rzymu słów takich słyszy się mało. Jest to zaś o tyle istotne, że dziś "praca księdza przebiega w dużych stresach".

Przewodniczący Rady KEP ds. Kultury i Ochrony Dziedzictwa Kulturowego jest także pod wrażeniem religijnego otwarcia młodzieży, czego oświadczył choćby podczas niedawnego spotkania z kilkoma tysiącami gimnazjalistów w Licheniu. "Potrafili się skupić, modlić, śpiewać. Nie mogę powiedzieć, że ta młodzież stawia się poza nami. Może im więcej mówi się o księżach rzeczy niedobrych, tym ten Kościół bardziej odzyskuje wiarygodność w oczach wiernych. Kościół, który cierpi, jest mimo wszystko bardziej podobny do tego, co chciał w nim widzieć Chrystus, tak myślę" – mówi KAI bp Mering.

Reklama

Pluralizm – coś nowego

Wedle bp. Jana Kopca jednym z kluczowych wyzwań dla Kościoła w Polsce jest troska o klimat wzajemnego szacunku i spotkania na gruncie wspólnych wartości. "Do niedawna byliśmy nauczeni, że 99 proc. społeczeństwa to są katolicy i mamy jeden klucz mówienia do wszystkich. Tymczasem musimy uwzględnić, że dziś jesteśmy społeczeństwem pluralistycznym – podkreśla biskup gliwicki. – Jest to jeden z największych kłopotów naszego Kościoła, nie boję się tego powiedzieć" – dodaje.

Nie wystarczy powtarzać: "Pan Jezus to powiedział, więc wy wszyscy powinniście tacy być", bo to jest dziś zbyt daleko idący skrót – przestrzega bp Kopiec. Przyznaje, że tak mogło być w poprzednich czasach, natomiast dziś trzeba człowieka szukać a trzeba to robić umiejętnie korzystając ze współczesnych możliwości. Bardziej niż kiedyś Kościół winien wsłuchiwać się w to, co mają do powiedzenia zaangażowani świeccy, przypatrywać się różnym oddolnym inicjatywom. "Nie chodzi o ślepą akceptacje ale próbę nadania im dojrzałego kształtu" – zaznacza bp Kopiec.

Przed Kościołem w Polsce staje też zadanie dialogu z ludźmi, którzy nie podzielają punktu widzenia i odczuwania ludzi wierzących. "Zależy nam na tym abyśmy jako obywatele jednego państwa byli społeczeństwem, które się szanuje i pragnie wspólnie coś zrealizować". Chodzi zatem o to, by, bazując na nauce Kościoła, szukać wspólnego gruntu z jak najliczniejszymi środowiskami i najszerszymi kręgami społecznymi.

Reklama

Bp Andrzej Siemieniewski z Wrocławia, który także odwiedzi Papieską Radę ds. Kultury ocenia, ocenia, że nie chodzi tylko o dialog. "Dialog, spotkanie jest czymś bardzo ważnym, ale z drugiej strony równie ważna jest ewangelizacja i dzielenie się Dobrą Nowiną, prezentacja tego czym jest ewangelia". Wskazuje jednocześnie, że sytuacja taka dla Kościoła nie jest czymś nowym, bowiem obraz Kościoła, początkowo bardzo nielicznego, który staje wobec tygla kultur właśnie przyniosły Dzieje Apostolskie ponad 20 wieków temu. "Dzieje Apostolskie to przeżywanie napięcia między dialogiem a ewangelizacją. Myślę, że z takim pytaniem w sercu jedziemy do Rzymu. Chcemy nabrać nowego światła, nowych wskazówek, nowych impulsów, właśnie na umiejętne łączenie dialogu z ewangelizacją".

Zdaniem bp. Jana Kopca nie jest to zadanie łatwe. "Jak wiemy mamy tu bardzo wiele trudnych punktów, bo tzw. świat różni się z znacznym stopniu od naszego podejścia ale na tym właśnie polega udział Kościoła w formowaniu kultury, żebyśmy się mogli spotkać i dojść do porozumienia w tym, co nas łączy" – tłumaczy ordynariusz gliwicki. Powołuje się przy tym na Jana Pawła II, który nie narzucał, nie rozstrzygał, nie stawał w pozycji tego, który ma władzę tylko starał się by człowiek sam zrozumiał, że drugiemu należy się szacunek i godność.

Bp Siemieniewski wskazuje na znaczenie dolnośląskich doświadczeń kulturowych dla przyszłości Kościoła w całym kraju. "Jest to doświadczenie mieszanki, tygla kultur. Duchowość spotkania jest czymś specyficznym dla wrocławskiej codzienności" – wyjaśnia. Przypomina, że po 1945 r. we Wrocławiu nastąpiła całkowita wymiana ludności i wszyscy są albo przybyszami albo potomkami przybyszów. Wrocław, w którym żyją katolicy obrządku zachodniego ale i grekokatolicy oraz prawosławni, luteranie a także żydzi i muzułmanie, nazywany jest miastem spotkań. Dlatego, wskazuje bp Siemieniewski, doświadczenie wrocławskie jest prekursorskie wobec tego, co w innych regionach Polski dopiero staje się codziennością. "To jest ta dolnośląska specyfika, z którą jedziemy do Rzymu na ad limina".

Reklama

Dobro wspólne

Aktywne wychodzenie do współczesnego świata i wskazywanie na to, co łączy stają się, w opinii biskupów, niezbędnym rysem współczesnej działalności Kościoła. Bp Kopiec wskazuje, że takie działania są już tradycją na Górnym Śląsku. Kościół aktywnie uczestniczy tam w spotkaniach z twórcami, światem akademickim czy samorządowcami. Dyskusje dotyczą najważniejszych spraw regionu i kraju oraz w jaki sposób i gdzie Kościół mógłby się "przydać". W tym kontekście rozmawiano np. o relacjach międzypokoleniowych, miejscu Dobrej Nowiny w zakładach pracy oraz o współczesnej etyce pracy.

"Na Górnym Śląsku, gdzie było dużo przemysłu, hut, kopalń, a co dziś się sypie – to są tematy ważne, a Kościół może odegrać wobec nich bardzo dużą rolę, nie tyle decydując ile pomagając w ich rozwiązywaniu" – uważa ordynariusz gliwicki. Warto też wspomnieć, że kilka dni temu opublikowano "Głos z Górnego Śląska" – pierwszy dokument Rady Społecznej przy Arcybiskupie Metropolicie Katowickim. W dokumencie wyraża się oczekiwanie, że kręgi władzy będą respektowały specyfikę historyczną i wielokulturową tradycję Górnego Śląska.

Dzisiejszą rola Kościoła jest wskazywanie społeczeństwu wspólnych fundamentów: rodzinnych, społecznych, pokoleniowych tak, byśmy w rodzinach, miastach, województwach i wreszcie w ojczyźnie tworzyli autentyczną wspólnotę – uważa bp Kopiec. "Uczestniczyłem w różnych spotkaniach, na których inteligencja zastanawiała się co zrobić, byśmy nie byli wobec siebie 'dzikimi'. To szeroki temat, wychodzi poza kulturę a dotyka duszpasterstwa" – przyznaje członek Rady Episkopatu ds. Kultury i Ochrony Dziedzictwa Kulturowego.

Reklama

Pytania duszpasterza twórców

Przy okazji wizyty ad limina należałoby zapytać, "czy niekiedy nie przekraczamy granicy uzurpacji wobec kultury oczekując, że kultura, która ze swojej natury musi być autonomiczna, zawsze będzie sprzyjała naszej wizji świata" – uważa ks. Grzegorz Michalczyk. Krajowy duszpasterz środowisk twórczych przypomina, iż Kościół nie stoi na stanowisku że kultura jest religijna albo antyreligijna lecz że jest autonomiczna i wolna.

"Konstytucja soborowa 'Gaudium et spes' mówi o poszanowaniu porządku moralnego itd. ale patrząc z perspektywy Kościoła w Polsce mam wątpliwość, czy nie mamy pretensji, zbyt często, zbyt radykalnie wyrażanej, gdy to, co proponuje kultura – w której chrześcijanie mają wciąż za mały udział – nie odpowiada naszej wizji świata. Czy byśmy nie chcieli zbyt łatwo dokonać zaprzęgnięcia kultury do dzieła ewangelizacji" – pyta ks. Michalczyk.

Jego zdaniem zamiast ewangelizować kulturę przez swój udział w niej, chrześcijanie w Polsce chcieliby a priori założyć, że każde działanie kulturalne musi być zgodne z chrześcijańską wizją świata. "A jeżeli nie jest lub sprzeciwia jej się sprzeciwia – bo takie prądy można znaleźć, zwłaszcza w kulturze masowej – to mamy pretensje, jesteśmy naburmuszeni, oburzeni, zagniewani na kulturę w ogóle, de facto odcinając się od niej i tracąc możliwość dialogu z nią, także z tą, która prezentuje wątki niekoniecznie chrześcijanom bliskie" – uważa ks. Michalczyk. Dlatego choć oczywiście wskazywać na znaczenie wartości moralnych i poszanowania uczuć religijnych, to nie można z tego robić broni, którą się walczy, bo efekty są przeciwne do zamierzonych. Uważanie, że dzisiejsza kultura będzie w całości chrześcijańska grzeszy naiwnością. Dlatego powstaje pytanie, czy Kościół potrafi dialogować z nią taką jaka ona jest, w dobrej wierze szukając punktów wspólnych.

Ważne też, uważa duszpasterz twórców, by po obydwu stronach, a więc także w środowisku osób niewierzących były osoby gotowe do wejścia w dialog. "Moim zdaniem tego brakuje, bo po obydwu stronach mamy wizje oblężonej twierdzy i fundamentalizmy: z jednej strony agresywnej ideologii ateistycznej czy antyreligijnej, gdzie Kościół traktuje się jak uzurpatora i trzeba się bronić przed jakimkolwiek wpływem chrześcijaństwa. A z drugiej strony, pobożnościowej nie mniej agresywny fundamentalizm chrześcijański, w którym wszystko co nie jest pokropione święconą wodą, jest wrogie i należy to odrzucić" – ocenia ks. Michalczyk. Jego zdaniem w Papieskiej Radzie Kultury należałoby szukać odpowiedzi na pytanie w jaki sposób "dialogowe" postawy Jana Pawła II czy Benedykta XVI, który zainspirował "Dziedziniec pogan" przełożyć na kontekst praktyczny Kościoła w Polsce. W jaki sposób to realizować w sytuacji, kiedy zarówno po jednej jak i drugiej stronie fundamentalizmy są ogromnym zagrożeniem dla dialogu.

Reklama

"Do dialogu trzeba podchodzić bez lęku, z otwartością na inność drugiego, inaczej zamkniemy się w prywatnej kapliczce swoich adorujących się nawzajem przedstawicieli albo lęków, które nie pozwalają wyjść na zewnątrz" – uważa ks. Michalczyk. Przypomina jednocześnie, że Kościół od swojego początku wychodzi na zewnątrz. "Przecież do nas chrześcijaństwo dotarło w szacie kultury greckiej, nie judaistycznej. Ewangeliści czerpali z kultury greckiej pełnymi garściami, choćby Jan ze "swoim" logosem itd. Od chwili zesłania Ducha Świętego widać było, jak bardzo to wejście chrześcijaństwa w kulturę jest faktem. Prawdopodobnie nie dotarło by ono do nas jako zrozumiałe, gdyby tej szaty kultury greckiej, kultury ówczesnego świata, nie przejęło" – tłumaczy duszpasterz twórców. I dodaje, że nie znaczy to, że na wszystkie dyktaty kultury trzeba się zgadzać: chrześcijaństwo nigdy się nie utożsami z kulturą, bo jego misja jest zupełnie inna.

Reklama

"Musimy się uczyć zgody na inność ludzi, którzy są wokół nas i mając swój wkład, oby coraz większy jako chrześcijanie, w tworzenie kultury, godzić się na to, że będą obok ludzie, którzy mają kompletnie inne inspiracje i mają prawo też wyrażać to, co myślą i tworzą" – stwierdza ks. Michalczyk. Wyraża też przekonanie, że dialogowi Kościoła z kulturą nie może towarzyszyć ani język anatem ani zamknięty z teologicznym hermetyzmie. Tymczasem to jest ogromny problem i przyczyna, dla której wiele osób nie odnajduje w Kościele odpowiedzi na pytania, które sobie stawiają. Chodzi po prostu, o taki kształt wiary, która jest zdolna przemawiać w kategoriach rozumowych, to znaczy wejść w dialog z człowiekiem, który dziś myśli w taki sposób.

"Chrześcijaństwo jest tak fascynujące, że można je przedstawić dzisiejszym językiem, językiem dzisiejszego człowieka w sposób, który będzie adekwatny do genialnych treści, które niesie" – puentuje z krajowy duszpasterz twórców.

2014-01-31 14:08

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Szyderstwa na Golgocie

Niedziela szczecińsko-kamieńska 28/2014, str. 8

[ TEMATY ]

kultura

Foter / Creative Commons Attribution-ShareAlike 2.0 Generic (CC BY-SA 2.0)

Golgota znajduje się dzisiaj w Bazylice Grobu Pańskiego. Mroczne pomieszczenie, do którego wchodzi się po wąskich schodkach. Pod ołtarzem otwór – pielgrzymi z nabożną czcią klękają tam i dotykają ręką skały w miejscu, na które spływała krew Chrystusa zbawiającego świat. Potem schodzą do „kamienia namaszczenia”, na którym według Tradycji dokonał się obrzęd szybkiego zawinięcia Umęczonego w całun z wonnościami. Na koniec ustawiają się w długiej kolejce, by naocznie stwierdzić, że Grób jest pusty, że śmierć nie ma władzy nad Zbawicielem, a Ten, który ją zwyciężył, pozbawił ją także władzy nad każdym z nas. W atmosferze tego miejsca każdy, kto chce i jest nieuprzedzony, poczuje, że to właśnie tutaj dokonało się zbawienie świata. I moje zbawienie… Golgota… To słowo przetoczyło się przez polskie media w naprawdę przedziwnym kontekście. Postawiono przy nim słowo „Piknik” (dokładniej „Picnic”) i oświadczono, że to tytuł spektaklu teatralnego. Zdjęcia, które towarzyszyły informacjom o spektaklu, nie pozostawiały złudzeń, jakiego typu jest to przedstawienie. Bluźnierstwo widać było gołym okiem. Nic zatem dziwnego, że w każdym mieście, w którym postanowiono „sztukę” pokazać (także w tzw. wersji czytanej), skrzykiwali się ludzie wierzący, dla których było to szyderstwo ze spraw najświętszych. Efektem najczęściej było odwoływanie spektaklu ku wielkiemu oburzeniu zwolenników tzw. wolności słowa i artystycznego wyrazu w dziedzinie sztuki. Swoją drogą, zadziwia mnie ta uzurpacja „artystów”, którzy z jakiegoś powodu uważają, że im wszystko wolno. Nie chciałbym być złośliwy, ale wygląda na to, że im mniej ma artysta do powiedzenia, tym bardziej chce szokować. No bo jak inaczej dać się zauważyć? Skoro nie ma się do powiedzenia nic sensownego ani mądrego, skoro w dziedzinie formy też artysty nie stać na kreatywność, to pozostaje uderzanie w świętości. Kogoś to na pewno ruszy i reklama zapewniona.
Szyderstwo na Golgocie… W sumie nic nowego, Ewangeliści też o tym piszą: szydzili członkowie Wysokiej Rady, szydzili żołnierze, szydzili przechodnie. I potem przez dwa tysiące lat chrześcijaństwa nie brakowało szyderstw i bluźnierstw, pamiętam jakieś starożytne wykopalisko z wyobrażeniem osła na krzyżu. Można powiedzieć, że nie zaszkodziło nikomu. Może z wyjątkiem szyderców. Pytania pozostają aktualne dwa: po pierwsze, jak prawo do wolności słowa i sumienia ma się do domniemanego „prawa do bluźnierstwa”, po drugie, jak reagować na bluźnierstwo, nie wzmacniając jego zasięgu? Na pierwsze pytanie odpowiadam stanowczo: wolność słowa to nie prawo do gadania byle czego. Ciekawe, że z tak sformułowaną tezą zgodzi się niemal każdy. Przecież teraz, w czasie afery podsłuchowej, namierzeni w restauracji politycy są krytykowani i za formę, i za treść rozmowy. No to jak z wolnością słowa dla nich? Są jednak jakieś granice? Myślę też, że nikt z krytykujących obecne protesty i decyzje o odwoływaniu spektakli nie pozwoliłby na prywatne, a tym bardziej publiczne obrażanie osób, które kochają. A tu przecież obraża się Osobę najbliższą z bliskich! Wolność słowa to ważna cecha demokracji, ale ma swój cel. Nie jest nim psucie więzi między ludźmi, przeciwnie – wolność ma służyć budowaniu dobrych relacji. A tak na marginesie: co z wolnością słowa protestujących wobec bluźnierstwa?
Jak reagować… Często słyszę argument, z którego wynika, że takie głupoty najlepiej przemilczeć, bo tylko protest nadaje im rangę. Coś w tym jest – zapewne bez głośnych protestów wobec spektaklu nie pojawiłyby się w Internecie zwoływane przez szyderców wydarzenia typu „GolGota Piknik, czyli podwórkowe grillowanie na weganie”. Ta świadoma prowokacja, byłaby nie do pomyślenia, gdyby nikt nie pokazał, że wadzi mu bluźnierstwo. Tylko, że bluźnierstwu i głupocie trzeba postawić tamę. Jeśli szyderca zobaczy, że jego pomysł nie wzbudził zainteresowania, że można skoro nikt nie protestuje, będzie szukał dalej pomysłu na szokowanie. Po drugie, brak protestu może być odczytywany jak przyzwolenie – za chwilę ktoś powie: „a wtedy było takie a takie przedstawienie i jakoś nikomu to nie przeszkadzało”. W większości przypadków katolickie protesty polegały na wspólnym odmawianiu Różańca przed wejściem do teatru. Mit o groźbie zamieszek ze strony „kiboli” należy włożyć między bajki. To tylko pretekst, by nie pokazać, że babki z różańcem w ręku wygrały. Popiskiwania tzw. narodowców były bez znaczenia. Najważniejsze, byśmy pokazali, jak drogi nam jest Krzyż – nie tylko przez protest, gdy jest obrażany. Na co dzień.

CZYTAJ DALEJ

Diecezja łowicka: Zmiany personalne 2024

2024-06-21 12:47

[ TEMATY ]

zmiany

zmiany personalne

zmiany kapłanów

Karol Porwich/Niedziela

W załączniku zmiany personalne duchowieństwa w diecezji łowickiej 2024 r.

Maj i czerwiec to miesiąc personalnych zmian wśród duchownych. Przedstawiamy bieżące zmiany księży proboszczów i wikariuszy.

CZYTAJ DALEJ

Zakończenie roku akademickiego w WSD Przemyśl

2024-06-22 09:17

wsd.przemyska.pl

Uroczysta Eucharystia na zakończenie

Uroczysta Eucharystia na zakończenie

W czwartek, 20 czerwca 2024 r., poranną Eucharystią pod przewodnictwem abp. Adama Szala, metropolity przemyskiego oraz z udziałem bp. Stanisława Jamrozka, bp. Krzysztofa Chudzio, księży profesorów i dziekanów zakończył się w Wyższym Seminarium Duchownym w Przemyślu rok akademicki 2023/2024. W tym dniu swoje  swoje pierwsze dekrety ze skierowaniem do posługi wikariuszowskiej w parafiach odebrali księża neoprezbiterzy.

We wstępie do Mszy Świętej ks. dr Konrad Dyrda, rektor WSD w Przemyślu podkreślił, że jest to przede wszystkim dziękczynienie za wszystko co się w minionym roku akademickim wydarzyło w murach seminaryjnych. – To okazja do kilku dziękczynień. Za naukę, za zdobytą wiedzę, za przeżyty czas formacyjny, ale też kończąc rok akademicki chcemy serdecznie podziękować ks. prof. Janowi Twardemu za czterdzieści jeden lat pracy dydaktycznej w naszym seminarium, a także ks. prof. Zbigniewowi Suchemu za trzydzieści sześć lat pracy dydaktycznej, jako wykładowcy homiletyki i języka polskiego – mówił ks. rektor. –  Także dzisiaj nasi najmłodsi alumni z etapu propedeutycznego, jest ich dziewięciu, kończą ten etap przechodząc do dalszej formacji. do drugiego etapu stawania się uczniem Chrystusa – dodał i przypomniał, że raz w miesiącu wspólnota seminaryjna przezywa imieniny wykładowców i osób związanych z seminarium, a tym razem składano życzenia wszystkim, którzy świętują w czerwcu, lipcu i sierpniu.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję