Ludzie mówią, że upada kultura. Sztuka przypomina twórczość ćwierćinteligenta dla półinteligenta, a obyczaje nadają się całkowicie do wymiany. Nawet język nam się zohydził. Posłuchajcie, jak mówi ulica.
- Elity, gdzie są elity? - pytają z tęsknotą ci, którzy chcieliby, by ich za elity uważano. Ano, podobno ostatnie elity widywano w tym kraju przed wojną. Ocalały jednak w śladowej ilości. Najpierw niszczyli je faszyści, potem komuniści. Rzadki pech, ale występujący w tej części Europy.
Starsi panowie z parku jeszcze coś pamiętają. To przywilej wieku i czasów, których dane im było doświadczyć. Pamiętają np. mnóstwo niepotrzebnych dzisiaj rzeczy. Wszystkie te towarzyskie kody, że tego nie wolno, a tamto należy - przez szacunek dla osoby, dla stanowiska, dla zasług... Że chłop mówi jak chłop, przekupka jak przekupka, a dziedziczka jak jaśnie pani. Pamiętają też zupełnie nieprzydatne dzisiaj sformułowania, np. „niegodziwość” i „zacność”. Zapytajcie dzieciaków - nie mają pojęcia, co te słowa oznaczają. One nie wiedzą, co się pod nimi kryje. A to już źle.
Starsi panowie z parku gawędzą wśród ośnieżonych drzew o elicie ducha. O ludziach tworzących kulturę, obyczaje, klimat czasów. Utrzymują, że to niezwykle ważne, bo klimat czasów, czytaj: ich duchowość, wchłaniają ludzie i owa duchowość - klimat, atmosfera - zostaje w nich. Emanuje nawet na otoczenie. Bacznie przyglądają się jej inni, naśladują, powielają, dublują, małpują. A kto tworzy klimat naszych czasów? - pytają retorycznie starsi panowie. Szkoda gadać. Westchnąć tylko wypada.
Wzdychamy.
Starsi panowie - jak to starsi ludzie, mają kłopot z odnalezieniem się we współczesności. I nie o obsługę komputera czy telefonu komórkowego wyłącznie chodzi, bo akurat w te akcesoria człowieka współczesnego są wyposażeni. Brak im punktu odniesienia. Kogoś, na kim można się oprzeć, zapytać, co by zrobił w takiej a takiej sytuacji, co by powiedział - a może coś na ten temat napisał? Pomysł tworzenia listy przyszedł im do głowy na pogrzebie Jana Nowaka-Jeziorańskiego. Mówiono, że odszedł ostatni z wielkich. Taka strata, taka pustka. Bo chociaż nie bywał, nie przemawiał, nie fetował, nie przecinał wstęg, nie uczestniczył w spektakularnych panelach i debatach, to jednak był. Wiedziało się, że jest, że jakby co - jest kogo zapytać. Robią więc teraz listę elity narodu. I ciągle mają na niej jedno nazwisko. Wiadomo, jakie. I brak pomysłu na następne.
Pomóż w rozwoju naszego portalu