Bp Ignacy Dec przeciw „poprawności politycznej”
Reklama
W Naszym Dzienniku z 9 grudnia 2004 r. czytamy tekst wystąpienia bp. Ignacego Deca, wygłoszony z okazji nagrody przyznanej mu 15 listopada 2004 r. przez Kolegium Rektorów Uczelni Wrocławia i Opola. W tekście zatytułowanym: W duchu encykliki „Fides et ratio” - w przyjacielskim hołdzie wdzięczności bp Dec ostrzegał przed zagrożeniami wynikającymi z faktu, iż: „Dziś na naszych oczach, już po upadku starych totalitaryzmów, powstają nowe mity, zaczątki nowych totalitaryzmów (...). To skażanie umysłów ludzkich przez kłamstwo, zbrodnicze idee, irracjonalizm, surrealistyczne pomysły urządzenia świata bez Boga jest groźniejsze od skażenia środowiska naturalnego. Te mity funkcjonują dzisiaj poza sferą dobra i zła, poza sferą prawdy i kłamstwa, i nie nakazują: «czyń tak, ponieważ to jest dobre, ponieważ to jest prawdziwe», lecz swoje nakazy formułują w imię wydumanych idei, np. w imię tzw. poprawności politycznej, co może stać się nową formą terroru intelektualnego i życiowego”.
Bp Dec podjął problemy zagrożeń dla prawdy i różnych fałszywych mitów współczesności również w wywiadzie pt. Prawda i dobro ostatecznie zwyciężają, udzielonym Sławomirowi Jagodzińskiemu z Naszego Dziennika w numerze wydanym na Boże Narodzenie z datą 24-26 grudnia. W wywiadzie bp Dec powiedział: „Opacznie jest rozumiane modne słowo «tolerancja». U wielu ideologów współczesności bywa ona izolowana od prawdy. Zarówno miłość, jak i tolerancja bez prawdy stają się wypaczeniem prawdziwej miłości i prawdziwej tolerancji (...). Trzeba pamiętać o przestrodze Jana Pawła II, że tolerancja bez wartości staje się mniej czy więcej zakamuflowanym totalitaryzmem. Bolesne jest także to, że tolerancji domagają się niektórzy, że tak powiem - w jedną stronę. My, chrześcijanie, winniśmy tolerować wszystkich, natomiast my, jako wyznawcy Chrystusa, nie zasługujemy na tolerancję ze strony inaczej myślących, i to w imię tolerancji dla nich winniśmy wyrzekać się naszych przekonań i postaw. Jest to nie do przyjęcia (...) trzeba uzbrajać się w nadzieję, że prawda i dobro ostatecznie zwyciężają. Smuci nas to, że Europa sprawia dzisiaj wrażenie, jakby zmęczyła się chrześcijaństwem. Importuje się do niej idee z religii Wschodu, zwłaszcza z islamu i buddyzmu, i nas wzywa się do tolerancji tych religii. Nie wróży to nic dobrego. Wierzę w to, że nastąpi jednak powrót do chrześcijańskich korzeni naszej kultury. Może to jednak wiele kosztować. Za błędy, za odejścia od prawdziwego Boga, od jego Prawa, ludzkość już wiele razy płaciła tak dużo (...). Media mogą siać ogromne spustoszenie: w umysłach i sercach. Niestety, osiągnięcia myśli ludzkiej często bywały i są wykorzystywane do szerzenia fałszu i wszelkiego rodzaju zła. Dlatego też media chcemy wykorzystywać do ewangelizacji, do głoszenia prawdy. Taką misję spełnia dziś Radio Maryja”.
O. Zdzisław Klafka CSsR o roli Radia Maryja
Rola Radia Maryja, które w grudniu obchodziło 13-lecie powstania, była jednym z głównych tematów wywiadu z prowincjałem polskich Redemptorystów - o. Zdzisławem Klafką CSsR, udzielonego Sławomirowi Jagodzińskiemu (Nasz Dziennik z 24-26 grudnia). O. Klafka, wybrany 6 grudnia ponownie na prowincjała polskich redemptorystów na trzyletnią kadencję, stwierdził: „Bolesnym doświadczeniem nie tylko dla mnie i Zarządu Prowincji na początku kadencji był szczególnie agresywny atak liberalnych ośrodków na Radio Maryja oraz osobę jego założyciela - o. Tadeusza Rydzyka. Był to też moment pięknej solidarności całej Warszawskiej Prowincji oraz wielomilionowej rzeszy rodaków. Nade wszystko zaś wdzięczni jesteśmy Ojcu Świętemu, który wraz z polskimi księżmi biskupami w tak trudnej dla nas sytuacji wsparł naszą katolicką rozgłośnię (...). Promocja życia, obrona rodziny i preferencja ludzi ubogich oraz zapomnianych przez rządzących - to zagadnienia, które nie znajdują należytego poparcia w środowiskach laickich i liberalnych, a przez fakt, że poruszane są w Radiu Maryja i TV TRWAM, nie chce się uznać, że to właśnie Radio Maryja propaguje podstawowe zagadnienia wyznaczone przez Kościół posoborowy. Dziwi mnie i boli fakt, że wiele środowisk nie chce tego zauważyć i nazywa środowisko Rodziny Radia Maryja fanatykami i konserwatystami, a tematy poruszane na antenie zalicza do «duszpasterstwa obronnego» (...)”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Polscy przeciwnicy świąt Bożego Narodzenia
Reklama
Aktywizują się polscy przeciwnicy chrześcijańskich symboli świątecznych, głównie ze środowisk postkomunistycznych. W publikowanym w Fakcie z 23 grudnia tekście Chcą nam zabrać święta Wanda Rogozińska przedstawiła ogromny fanatyzm i zarazem groteskowość niektórych antyreligijnych postulatów, wyrażanych przez przedstawicieli agresywnej lewicy. Podaję za autorką:
„Zakazać opłatka. Maria Szyszkowska (67 l.), senator SLD. Już dawno wypowiedziała wojnę religii i Kościołowi. A wojna z bożonarodzeniową tradycją to jej kolejny etap: «Jak już doprowadzimy do tego, że Polska będzie państwem świeckim w kwestiach zasadniczych, to zajmiemy się też drugorzędnymi elementami, jak łamanie się opłatkiem i choinki» - grozi Szyszkowska.
Zakazać choinek. Szymon Niemiec (27 l.), Partia Racja. Działacz antyklerykalnej partyjki ma uraz do świątecznej tradycji. «Razi mnie kiedy wchodzę do ministerstwa czy jakiejś instytucji i widzę choinkę albo szopkę. Zmuszanie kogoś do siedzenia w jednym pomieszczeniu z choinką to przesada!» - pomstuje.
Zakazać życzeń. Joanna Sosnowska (36 l.), SdPl. Posłankę Socjaldemokracji Polskiej kłują w oczy świąteczne życzenia publicznie składane sobie przez polityków. «Jeśli ktoś ma taką potrzebę, niech się dzieli opłatkiem, ale nie na widoku publicznym» - nawołuje”.
Gadzinowski pomstuje na święta
Do ataków przeciwko świętom Bożego Narodzenia ochoczo dołączył b. współpracownik Jerzego Urbana w NIE, a dziś poseł SLD Piotr Gadzinowski. W publikowanym w postkomunistycznym Przeglądzie z 2 stycznia tekście pt. Świętujący inaczej Gadzinowski narzeka: „Pierwsze dwa dni powigilijnych świąt to w naszym kraju czas zbydlęcenia kulturalnego (...). To czas świątecznej przemocy w rodzinie. (...) Świąteczny terror przymusowego świętowania jest tak silny, że nie ma gdzie przed nim w kraju uciec (...). Wszędzie sączący się jad świątecznych melodii (...). Nastawione na maksa Ciche noce. Nic dziwnego, że coraz więcej obywateli III RP zamiast kredytów na zakupy świąteczne, bierze je na wyjazdy z kraju”.
Przepraszam Czytelników Niedzieli, że musieli czytać te antyświąteczne wypociny posła SLD, ale musimy wiedzieć, jacy fanatycy-nienawistnicy żyją obok nas, ba: pełnią ważne funkcje w życiu publicznym.
Dobrze wiedzieć, do czego doprowadziliby, czego zakazaliby, gdyby tylko znów udało się im zdobyć pełnię władzy, jak w PRL-u!
W obronie Bożego Narodzenia w krajach UE
Reklama
Nie ulega wątpliwości, że katolicy muszą stanąć do zdecydowanej obrony symboliki chrześcijańskiej, przeciwko której nasilają się gwałtowne ataki ze strony niektórych „tolerancyjnych inaczej” w krajach Europy Zachodniej. Grzegorz Dobiecki w korespondencji z Paryża pt. W obronie Bożego Narodzenia (Rzeczpospolita z 20 grudnia) pisze: „W niektórych krajach Europy nasila się kampania przeciwko obchodom świąt Bożego Narodzenia. Zgodnie z nakazami poprawności politycznej, symbole religijne znikają z kartek świątecznych, reklam i programów telewizyjnych. W obronie Bożego Narodzenia wystąpił w niedzielę papież Jan Paweł II”.
Podsłuchiwacze
Jak bardzo kulawa jest ciągle demokracja w Polsce, można przekonać się z artykułu Joanny Tańskiej i Tomasza Syguta: Podsłuchują cię (Przegląd z 2 stycznia). Z tekstu dowiadujemy się m.in. o tym, że: „Dziś uprawnienia do śledzenia, podsłuchiwania i podglądania mają: Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Agencja Wywiadu, policja, Wojskowe Służby Informacyjne, straż graniczna, policja finansowa i służba celna”. Co najgorsze, uprawnienia te są skrajnie nadużywane. Oto podany przez parę autorów przykład działań jednej tylko instytucji - CBS. Według Tańskiej i Syguta: „I tak w samym CBS pracuje 1,5 tys. oficerów. Według nieoficjalnych informacji, podsłuchują oni 3 tys. osób, z czego legalnych podsłuchów jest... 50! (podkr. - J. R. N.). Dopiero kiedy podsłuchujący natkną się na ciekawy materiał, zastanawiają się, jak «ulegalnić» swoje działania, tak by mogły się stać dowodem”.
Wielkoduszny Fiskus
Reklama
Marek Henzler w tekście Prezenty fiskusa (Polityka z 4 stycznia) zastanawia się nad przejawami dziwnych „polityk” wielu urzędów skarbowych, które jednych potrafią „złupić do gołej skóry”, a innych obdarzają ulgami. Dla przykładu: w 2003 r. Urząd Skarbowy w Limanowej umorzył 369 tys. zaległego podatku Adamowi Kozakowi, szefowi sądu partyjnego SLD na Podkarpaciu. W 2004 r. z 911 tys. zł umorzenia skorzystał taki „biedaczyna” jak senator milioner Henryk Stokłosa. W I półroczu 2004 r. fiskus umorzył należności m.in. Związkowi Socjalistycznej Młodzieży Polskiej (838 tys. zł).
Okradają Polskę
Ileż to razy czytaliśmy zachwyty nad inwestycjami zagranicznymi w Polsce, eksponowanie ich dodatniej roli innowacyjnej. Istnieje, niestety, również i druga strona medalu, o której pisze Barbara Cieszewska w tekście Produkcja w Polsce, zyski za granicą, publikowanym na łamach ekonomicznego dodatku Rzeczpospolitej z 30 grudnia. Według Cieszewskiej, fiskus alarmuje, że większość firm z kapitałem zagranicznym celowo ponosi straty, aby nie płacić podatków Polsce i transferować zyski za granicę. Proceder ten jest stosowany na bardzo dużą skalę.
Projekt konstytucji UE to bełkot
Z szokująco ostrą krytyką sytuacji w UE wystąpił redaktor naczelny bardzo wpływowego niemieckiego dziennika Die Welt Roger Koppel w tekście drukowanym na łamach brytyjskiego The Spectator 30 października (przedruk w Forum z 6 grudnia). Wg Koppela: „Unia Europejska przeżywa kryzys demokracji. Jej struktury nie spełniają standardów, jakich oczekujemy od państwa prawa. Zaproponowana konstytucja to stek nonsensów, a w najlepszym razie bełkot (podkr. - J. R. N.). Sondaże opinii publicznej pokazują katastrofalnie wysoki poziom niechęci wobec Brukseli, a w Niemczech debata polityczna toczy się szeptem lub nie toczy się wcale. Unia Europejska to temat tabu. Oficjalnie nie wolno wyrażać sceptycyzmu wobec Wspólnoty, toteż nie ma żadnej pogłębionej dyskusji w tej sprawie”. Zdaniem Koppela: „Rozpad zbiurokratyzowanej Europy to tylko kwestia czasu”.