„Dobra Matka Boska da mi zdrowie...”
23 sierpnia 1976 r. zgłosili się na Jasną Górę rodzice wraz z 7-letnim synem i dwoma świadkami, aby potwierdzić i uzupełnić poprzednio spisane zeznanie matki o cudownym uzdrowieniu syna.
Waldek w rok po urodzeniu poddany był operacji obu nóg. Nie mógł jednak normalnie chodzić. Po pięciu latach przeprowadzono drugą operację, w wyniku której znacznie pogorszył się stan zdrowia dziecka.
Upłynęły trzy miesiące od ostatniej operacji, a chłopiec nie odzyskiwał pełnej sprawności w nogach. Stał wprawdzie o własnych siłach, ale ponieważ nie mógł podnosić nóg do góry, przesuwał je tylko powoli,
szurając po ziemi.
Od sióstr zakonnych mieszkających w pobliżu Waldek dowiedział się o Jasnej Górze i o Cudownym Obrazie, przez który Bóg czyni liczne cuda. Otrzymał też obrazek Matki Bożej Jasnogórskiej. Chłopiec przejął
się tym bardzo i chyba uwierzył w możliwość swojego uzdrowienia, bo pewnego razu zwrócił się do mamy z prośbą: „Mamo, pojedź ze mną do Częstochowy. Ta dobra Matka Boska, która ma rysy na twarzy,
Ona da mi zdrowie i będę chodzić tak jak inne dzieci”. Mama była zaskoczona taką prośbą i rozumowaniem dziecka. Oczywiście, nie mogła mu odmówić. Porozumiała się z mężem i wyjazd na Jasną Górę ustalono
na niedzielę 2 listopada 1975 r. W uroczystość Wszystkich Świętych zabrano chłopca na cmentarz, by zobaczył odnowione i udekorowane groby. Po cmentarzu nosiła go - obecna przy zeznawaniu -
sąsiadka, która potwierdza ten fakt przysięgą. Z cmentarza pojechano do krewnych mieszkających w pobliskiej wiosce. W drodze Waldek poczuł się bardzo źle - chwyciły go torsje. Okazało się, że chłopiec
nie znosi jazdy samochodem. A przecież na dzień jutrzejszy zaplanowany był wyjazd do Częstochowy (odległość ok. 70 km). W tej sytuacji wyjazd został odłożony. Chłopiec był bardzo zawiedziony. Prawie całą
niedzielę (2 listopada) przesiedział przed obrazkiem Matki Bożej Jasnogórskiej. Kilka razy powiedział do mamy: „Mamo, dobra Matka Boska da mi zdrowie, prawda?”. Mama jak potrafiła tak pocieszała
dziecko, zapewniając, że jak tylko poczuje się lepiej, to na pewno pojadą do Częstochowy.
W poniedziałek 3 listopada 1975 r. rankiem, kiedy ojciec był już w pracy, a matka krzątała się w kuchni, wpadł nagle Waldek, czyniąc matce wyrzuty: „Widzisz, mamo?! Nie chciałaś ze mną
jechać do Częstochowy, to nie! I tak Matka Boska dała mi zdrowie. Popatrz, ja już mogę chodzić!”. I zaczął biegać po kuchni. Na pytanie kronikarza, jak to się stało, Waldek odpowiedział: „Wstałem
z łóżka rano i zacząłem chodzić, i zaraz pobiegłem pokazać się mamie”.
Uleczenie Anusi
4 września 1976 r. na Jasną Górę przybyło z Warszawy młode małżeństwo z córeczką Anią, liczącą dwa i pół roku, aby podziękować Matce Bożej Jasnogórskiej za uzdrowienie dziecka z ciężkiej choroby.
Przy wyzdrowieniu dziecka i spisywaniu zeznania była obecna dyplomowana pielęgniarka pracująca w poradni dziecięcej.
Anusia, mając zaledwie pół roku, bardzo poważnie zachorowała i przez sześć miesięcy leżała w szpitalu. Stan zdrowia pogarszał się coraz bardziej; dziecku ubywało wagi, a choroba objawiała się coraz
silniej w postaci biegunki. Przez trzy miesiące Anusię karmiono wyłącznie kroplówkami. Długo lekarze nie mogli rozpoznać właściwej przyczyny choroby dziecka. Wreszcie pani doktor (wymieniono imię i nazwisko)
rozpoznała u dziewczynki tzw. celiakię. Stwierdziła jednak, że, niestety jest już za późno. Gdyby rozpoznanie nastąpiło wcześniej, choroba byłaby opanowana, ale w tej chwili nie ma prawie żadnych szans
na uratowanie życia dziecka. Wydając to orzeczenie, pani doktor nie zgodziła się na pokazanie dziecka rodzicom, tak było wychudzone i zmęczone chorobą. Rodzice zrozumieli, że to już koniec. Nie widząc
żadnego ratunku w medycynie, tego samego dnia udali się na Jasną Górę, prosić Uzdrowicielkę Chorych o pomoc. Gdy potem pojechali do szpitala, spotkała ich ogromna radość - pani doktor oznajmiła
im, iż przez dwa dni dziecku przybyło aż 10 dkg wagi, co jest zasadniczym objawem ustępowania choroby. „Cieszcie się, bo Anusia chyba będzie żyć!” - powiedziała. I rzeczywiście, za dwa
tygodnie rodzice zabrali zupełnie zdrowe dziecko do domu! Od tej pory Anusia cieszy się pełnym zdrowiem, wygląda bardzo dobrze i rozwija się normalnie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu