Reklama

Feminizm i Europa

Niedziela Ogólnopolska 35/2003

Z ostrym protestem polskich obrońców życia spotkała się załoga holenderskiego statku aborcyjnego, który w czerwcu 2003 r. wpłynął

do portu we Władysławowie.

Z ostrym protestem polskich obrońców życia spotkała się załoga holenderskiego statku aborcyjnego, który w czerwcu 2003 r. wpłynął 
<p>
do portu we Władysławowie.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W preambule do swej konstytucji Europa odżegnała się dziś od Chrystusa, powołując się na jakąś grecką czy rzymską religię, a więc chyba na Zeusa, Jowisza, Hermesa czy Erosa. I zaraz po naszym prounijnym referendum ta łaskawa Europa przysłała nam właśnie w imię Erosa holenderski statek z ładunkiem feministek i środków poronnych. To mały przykład, symbol tego, czym ta Europa będzie nas karmić i jak będzie oświecać w dziedzinie erotycznej.
Feminizm? Więc sytuacja i problemy kobiet? No cóż, wiadomo, że w starożytnej Europie kobieta miała tylko służyć seksualno-rozrodczym potrzebom mężczyzny. I dopiero Chrystus, podkreślając równość kobiety i mężczyzny wobec Boga, relacje męsko-żeńskie poddał prawom Bożym i nadrzędnej zasadzie miłości. Prawa te, znane dziś jako katolicka etyka seksualna, bronią kobiety, nakazując wielki dla niej szacunek. I w tym podejściu do płci żeńskiej chrześcijańska Europa bardzo wyraźnie różniła się od innych kontynentów i kultur.
Ale w miarę jak w ostatnich wiekach ta Europa coraz bardziej odchodziła od Boga, mnożyły się też i narastały odstępstwa od tej etyki, aż w połowie XX wieku tzw. rewolucja seksualna wszystkie te płciowe grzechy w pełni uprawniła, uznała za sprawy normalne, a zrodzona z tej rewolucji pseudonaukowa seksuologia nawet odrażające zboczenie, a więc wyraźne płciowe choroby i zwyrodnienia, nazywa inną normą czy wzbogaceniem seksualności. Najwyższą wartością i decydującym kryterium jest tu tzw. seks, a właściwie cielesna przyjemność związana z odruchem, który służy przekazaniu plemników, a więc zapłodnieniu.
Możliwość ciąży. Nad tym „fatalnym upośledzeniem” płci żeńskiej mocno boleją przedstawicielki feminizmu, który - zrodzony w Ameryce jako ruch „Wyzwolenia kobiet” - do socjalnych żądań emancypacji dołączył postulaty rewolucji seksualnej i wraz z nią objął również kraje Europy Zachodniej. Feministki mocno zabiegają o antykoncepcję, szkolną seksedukację i prawo do aborcji. Walcząc z męską dominacją w pracy, w erotyzmie patrzą na mężczyznę z uwielbieniem i zazdrością, na jego „wspaniałą seksualność” i swobodę w zażywaniu „rozkoszy”. No i nakazują kobietom naśladować i dorównywać mu we wszystkim. A zwłaszcza w sferze płciowej.
Wzgardliwie odrzucając katolicką etykę płciową, panie feministki nie pamiętają, oczywiście, o tym, że nowoczesna nauka, ta prawdziwa, kierująca się rozumem i ścisłą obserwacją, w pełni uznaje słuszność nakazów etyki. W obu tych dziedzinach chodzi bowiem o stworzone przez Boga prawa natury. Badając je, nauka stwierdza, że płeć we wszystkich swych aspektach i elementach służy potomstwu i gatunkowi. Wiemy, jak to jest u zwierząt.
Człowiek jednak prócz hormonów i popędów ma również duchową warstwę psychiki (rozum, wola, uczucia wyższe), która musi przewodzić w tym nadrzędnym działaniu i celu, jakim jest stworzenie zdrowej, szczęśliwej rodziny i dobre wychowanie dzieci.
W tym dążeniu etyka i nauka współpracują, wspomagając się nawzajem. I jeśli np. etyka żąda od młodych zgodności życia z VI i IX przykazaniem, nauka potwierdza to, dowodząc, że mężczyzna może panować nad popędem i mądrze rządzić swą płodnością. W ogromnej mierze zależy to od jego wychowania. W budowę rodziny każda z płci wnosi swe walory. Mężczyzna ze swą siłą fizyczną, instynktem walki i zdobywania oraz większym zainteresowaniem światem zewnętrznym wychodzi do tego świata, tam działa, tworzy, walczy i zdobyte zasoby dostarcza rodzinie. Kobieta ze swą uczuciowością, instynktem opiekuńczym, zmysłem praktycznym i zrozumieniem potrzeb ludzkich ma tymi zasobami rządzić, organizując życie rodzinne i napełniając je uczuciowym ciepłem. I to od jej praktycznej mądrości zależy szczęście rodziny. Ona nie tylko rodzi i karmi, ale i wychowuje, kształtuje nowych ludzi, ich zdrowie, ich umysły, religijność i moralność. I jeśli taka jest rola kobiety w rodzinie, zapytajmy, jak te jej psychiczne cechy i możliwości winny być wykorzystane w tej rodzinie - jaką jest naród, w tym wspólnym domu - jakim jest państwo, a także w tym duchowym gmachu, który nazywamy cywilizacją. Ale to już inny temat. I właśnie feminizm powinien go podejmować.
Ten dzisiejszy feminizm chyba w ogóle nie zasługuje na swą nazwę. Nie interesując się bowiem bliżej kobietą, jakby nią gardząc, wpatrzony w mężczyznę, mówi do niej: Patrz! Naśladuj go, dorównaj, pokaż, że potrafisz tak samo! Najgorsze skutki ma to właśnie dla erotyzmu i dla małżeńsko-rodzinnego szczęścia. Kobieta, nader często traktowana jak przelotna zabawka, może zatruwać się pigułkami poronnymi i antykoncepcją (która im pewniejsza, tym szkodliwsza), no i może mieć też aborcję na żądanie - o te „dobrodziejstwa” zabiega dla niej feminizm. „Rozwód? - mówią panie feministki - to dobra rzecz, uwolnienie, zdobycz socjalna. A dzieci trzeba wcześnie wdrażać w sprawy seksu przez odpowiednią naukę w szkole”.
Już i u nas, w Polsce, pojawiają się takie głosy, choć wiadomo z innych krajów, jak ta seksedukacja zwiększa liczbę ciąż i aborcji u nastolatek oraz chorób wenerycznych u młodzieży obu płci. Bo seks przedstawia się tu jako sprawę normalną u młodych, antykoncepcja kilkakrotnie częściej tu zawodzi niż u dorosłych, a zjawia się też i narasta zapotrzebowanie chłopców na prostytucję.
Młodzież „pije” dziś zresztą z wielu zatrutych źródeł, których wspólnym celem jest zniszczenie rodziny. I trzeba, by na ratunek przyszła szkolna katecheza, dostatecznie wcześnie przekazując i wyjaśniając uczniom zasady katolickiej etyki seksualnej. Ale to już inny temat.
Ten feminizm, który dziś płynie do nas z Zachodu, poniża kobietę. I gdy już wchodzimy do tej Europy, nasz polski katolicyzm powinien opracować i zanieść tam nowy, prawdziwy feminizm, który - zgodny z prawem Bożym - wpatrzony byłby w kobietę, jej naturę, działanie, powołanie i jej prawdziwe dobro, które łączyć się będzie z pomyślnym rozwojem rodzin i całych społeczeństw.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Leon XIV o Strefie Gazy: nie ma przyszłości opartej na przemocy, przymusowym wygnaniu i zemście

2025-09-21 12:44

[ TEMATY ]

Papież Leon XIV

PAP/EPA/MOHAMMED SABER

Gaza

Gaza

Po odmówieniu modlitwy „Anioł Pański” i udzieleniu apostolskiego błogosławieństwa Ojciec Święty pozdrowił szczególnie przedstawicieli stowarzyszeń katolickich zaangażowanych w pomoc dla ludności Strefy Gazy.

Serdecznie pozdrawiam was wszystkich, obecnych na Placu Świętego Piotra i łączących się za pośrednictwem mediów.
CZYTAJ DALEJ

Abp Przybylski na kongresie w Wieluniu: Eucharystia jest potrójnym źródłem

2025-09-20 21:11

[ TEMATY ]

Wieluń

kongres eucharystyczny

abp Andrzej Przybylski

Maciej Orman/Niedziela

– Eucharystia jest źródłem życia, miłości i siły społecznej – powiedział abp Andrzej Przybylski. 20 września metropolita katowicki przewodniczył Mszy św. w kolegiacie Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny w Wieluniu podczas kolejnej stacji IX Kongresu Eucharystycznego w archidiecezji częstochowskiej, zorganizowanego z okazji 100-lecia Kościoła częstochowskiego.

W homilii abp Przybylski przypomniał, że nasza dusza, podobnie jak organizm, potrzebuje pożywienia, którym jest Eucharystia. – Kiedy przestaniemy jeść, przestaniemy żyć – zaznaczył hierarcha. Akcentował, że życie Kościoła i każdej wspólnoty zaczyna się od Eucharystii. Zauważył, że nieprzyjmowanie Chleba eucharystycznego prowadzi do utraty życia wiecznego. – Wszystkie lekarstwa kiedyś zawiodą, ale jest jeszcze jedno niezawodne lekarstwo na życie wieczne – Eucharystia – podkreślił metropolita katowicki.
CZYTAJ DALEJ

Radosny moment

2025-09-21 14:51

Biuro Prasowe AK

15 obrazów i kilkadziesiąt dokumentów malarza Adolfa Hyły, autora obrazu „Jezu Ufam Tobie” z krakowskich Łagiewnik, przekazano w depozyt do Muzeum Archidiecezjalnego Kardynała Karola Wojtyły.

Obrazy staną się częścią wystawy, która planowana jest na rok 2027. 19 września w budynku Muzeum Archidiecezjalnego Kardynała Karola Wojtyły w Krakowie odbyła się konferencja prasowa, w czasie której poinformowano o przekazaniu w depozyt kilkunastu dzieł i dokumentów malarza Adolfa Hyły. Dyrektor muzeum ks. Jacek Kurzydło przypomniał, że podstawowym zadaniem każdego muzeum jest „gromadzenie, eksponowanie i odnawianie zabytkowych dzieł sztuki, obiektów, które mają wartość sentymentalną, dla dziedzictwa narodowego, ale przede wszystkim także dla danej instytucji”, którą w tym przypadku jest Archidiecezja Krakowska. Podkreślił, że dzień przekazania w depozyt do krakowskiego muzeum obrazów i dokumentów Adolfa Hyły to radosny moment, który jest możliwy dzięki życzliwości rodziny artysty.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję