Reklama

Był to człowiek wielkiego formatu

Niedziela zamojsko-lubaczowska 29/2002

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

ŁUKASZ KOT: - Kiedy i gdzie Ksiądz Infułat poznał śp. Jana Zamoyskiego?

KS. INF. JACEK ŻÓRAWSKI: - Poznałem Jana Zamoyskiego w latach 50-tych, po jego wyjściu z więzienia. Ksiądz dziekan Franciszek Zawisza urządzał każdego roku wskazaną prawem liturgicznym uroczystość rocznicy konsekracji kolegiaty zamojskiej. Gromadziła ona wielu wiernych, kolegiata była przepełniona. Msza św. była wtedy odprawiana za budowniczych iüdobrodziejów kolegiaty, dlatego ks. Zawisza zapraszał na nią całą rodzinę Zamoyskich. Wtedy po raz pierwszy poznałem ordynata Jana Zamoyskiego. Pracowałem w Klemensowie - siedzibie Zamoyskich i mieszkałem w pałacu, ich dawnym domu, co spowodowało, że między nami nawiązała się żywsza znajomość, która później przerodziła się w przyjaźń. Gdy zostałem proboszczem iüdziekanem w kolegiacie, mieliśmy okazję często się spotykać.

- Kim był w oczach Księdza Infułata ostatni ordynat Jan Zamoyski? Jak go Ksiądz postrzegał?

- Był to człowiek wielkiego formatu. Mogę powiedzieć, że był człowiekiem, o którym powinno się pisać słowo "człowiek" przez duże "C". Nosił godnie nazwisko swych przodków. A wiemy z historii, że Zamoyscy nigdy Polski nie zdradzali, zawsze jej służyli. Dobro Ojczyzny było ich prawem, mieli je niejako zapisane w swojej krwi. Można ich nazwać prawdziwymi patriotami, choć "patriotyzm" - to za mało. Była w nich miłość Ojczyzny okazywana postawą, czynami. Dużo by można o tym mówić.

- A jak ta miłość przejawiała się w życiu ordynata Jana Zamoyskiego?

- Jan Zamoyski został XVI ordynatem po śmierci swego ojca Maurycego, na krótko przed wybuchem wojny w maju 1939 r. W kolegiacie złożył przysięgę na wierność statutom ordynacji, tak jak to czynili wszyscy jego poprzednicy. Póź-niej wojna, konfiskata dóbr ordynacji, aresztowanie i więzienie uniemożliwiły ordynatowi służbę Ojczyźnie iüoddanie jej swych możliwości. Niemniej, w zmienionych warunkach, nie znanych dotąd ordynatom, Jan Zamoyski zapisał swym życiem i działalnością piękną kartę historii Zamojszczyzny i narodu.

- Co sprawiło, że zasłużył na tak wysoką ocenę?

- Odpowiedź na to pytanie byłaby bardzo długa. To temat rzeka... Przytoczę tylko kilka przykładów. W chwili wybuchu wojny znalazł się jako oficer rezerwy w szeregach Wojska Polskiego broniącego kraju. Brał czynny udział, odznaczając się odwagą w wojnie obronnej, w walce z najeźdźcą. Po przegranej kampanii wrześniowej wrócił do siebie, do Zwierzyńca, gdzie mieszkał i tam czynił wszystko, co mógł, by służyć sprawie polskiej. Pomagał każdemu, komu pomoc była potrzebna - materialna i inna, ważniejsza - ratowanie życia. Należał do struktur AK, w swoich dobrach przyjmował i dawał pracę lub schronienie wszystkim zagrożonym aresztowaniem. Przyjął i ukrywał do końca wojny lotników francuskich, którzy dzięki niemu przeżyli wojnę i wrócili do Francji. Apogeum jego działania znalazło wyraz w uratowaniu kilkuset dzieci z obozu przejściowego w Zwierzyńcu, w czasie wysiedlania zamojskich wsi. Dzięki swej odwadze iüzdeterminowaniu, z narażeniem własnego życia, udało mu się uzyskać w Lublinie u władz hitlerowskich zwolnienie z obozu kilkuset dzieci, które były dziesiątkowane przez choroby iünieludzkie warunki życia. Dzieci te Zamoyski wraz ze swoją żoną Różą przyjął pod swoją opiekę, umieścił w różnych rodzinach ordynacji.

- Jakie losy spotkały Ordynata i jego rodzinę po wojnie?

- Komunistyczne władze Polski w ramach reformy rolnej skonfiskowały mu wszelkie dobra. Ordynacja przestała istnieć. Jan Zamoyski znalazł się bez dachu nad głową iüśrodków do życia. Co więcej, został aresztowany, poddany torturom w czasie przesłuchań iüskazany na długoletnie więzienie. Na procesie pokazowym zeznawał świadek, młody oficer Polski Ludowej, taki - jak mówiono - "nie matura, lecz chęć szczera zrobi z ciebie oficera". Syn fornala, wychowany w czworakach dworskich, miał oskarżać Ordynata, mówić, w jak trudnych warunkach żył. Zeznanie jego było krótkie: "Gdyby wszyscy byli tacy, jak Jan Zamoyski, to, proszę Sądu, reforma rolna nie byłaby potrzebna". Podobno Róża Zamoyska, żona Ordynata, ucałowała go potem za to zeznanie. Ale to nic nie zmieniło, wyrok był ustalony zügóry. Po wyjściu z więzienia, w okresie tzw. odwilży październikowej, Jan Zamoyski mieszkając w Warszawie i pracując w szwajcarskiej linii lotniczej, nadal interesował się Zamościem, starając się w miarę swych możliwości służyć swemu miastu.

- Jak ta pomoc wyglądała?

- Pan Zamoyski przekazał miastu swą osobistą własność - berło rektorskie dawnej Akademii Zamojskiej. Rzecz o dużej wartości. Za sprzedane rodzinne pamiątki urządził w infułatce Muzeum Sakralne, gdzie znalazły się cenne zabytki przechowywane dotąd w skarbcu kolegiaty, a także inne jego dary. Pomagał też w rewaloryzacji frontonu kolegiaty, w pracach zabezpieczających budynek kościelny. Odchodziły bowiem od głównego korpusu budynku boczne nawy. To wszystko, łącznie z umocnieniem fundamentów, było prowadzone z jego udziałem. Kolegiata, dziś katedra, została należycie zabezpieczona, a przez odbudowę szczytu przywrócono równowagę sił spajających świątynię.

- Czy historia, a raczej władze, które tak brutalnie potraktowały Ordynata, dały mu jakąś satysfakcję?

- Tak, ale dopiero po uzyskaniu pełnej niepodległości w 1989 r. Jan Zamoyski został wybrany senatorem Rzeczypospolitej Polskiej i jako senior otwierał pierwszy Sejm wüwolnej Polsce. Otrzymał też najwyższe polskie odznaczenie "Order Orła Białego". Niestety, nie otrzymał żadnej rekompensaty za zabrane mu dobra i mienie. Ustawa Sejmu o uwłaszczeniu, która regulowała te sprawy, została zawetowana przez prezydenta Kwaśniewskiego.

- Co można powiedzieć o osobowości ostatniego Ordynata?

- Był człowiekiem wielkiej prostoty. Nie było w nim cienia wyższości czy ważności. Był miły, kontaktowy, uprzejmy i zawsze uczciwy, służący prawdzie. Brzydził się kłamstwem, dwulicowością. Dodam, że był autentycznym, praktykującym katolikiem. Na Mszy św. zawsze przyjmował Ciało Pańskie. Był wielkim i godnym synem Polski i Kościoła.

- Dziękuję za rozmowę.

Rozmowa przeprowadzona na antenie Katolickiego Radia Zamość.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2002-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Monika i Augustyn

Niedziela przemyska 34/2013, str. 8

[ TEMATY ]

święty

święta

św. Augustyn

pl.wikipedia.org

Wizja św. Augustyna” Philippe de Champaigne

Wizja św. Augustyna”
Philippe
de Champaigne
Jedna z przełomowych scen „Wyznań” świętego Augustyna znalazła odbicie w ciekawym obrazie umieszczonym w łańcuckiej farze wzorowanym na płótnie Ary Scheffera, francuskiego malarza z XIX wieku (portrecisty m.in. Fryderyka Chopina). Augustyn na kilku stronach swego autobiograficznego dzieła opisuje decydujące dla jego wiary rozmowy prowadzone w Ostii ze swoją bardzo ciężko chorą matką, która przez kilkanaście lat modliła się wytrwale o jego nawrócenie. Oboje poszukują odpowiedzi na najbardziej fundamentalne pytania...
CZYTAJ DALEJ

Św. Monika – matka św. Augustyna

[ TEMATY ]

święta

Autorstwa Sailko - Praca własna, commons.wikimedia.org

Portret św. Moniki, pędzla Alexandre’a Cabanela (1845)

Portret św. Moniki, pędzla Alexandre’a Cabanela (1845)

"Święta kobieta” – można by dziś użyć potocznego określenia, przyglądając się Monice, jej troskom i niespotykanej wręcz cierpliwości, z jaką je przyjmowała.

Nie tylko to było niezwykłe, co musiała znosić jako żona i matka, ale przede wszystkim to, jaką postawą się wykazała i jak ta postawa odmieniła życie jej męża i syna. Monika. Urodzona ok. 332 r. w mieście Tagasta w północnej Afryce, pochodziła z rzymskiej chrześcijańskiej rodziny. Jednak największy wpływ na jej pobożność miała prawdopodobnie piastunka, stara służąca, która, zajmując się dziewczynką, dbała, by ta ćwiczyła się w pokorze, umiarze i spokoju. Gdy młoda kobieta wychodziła za mąż za rzymskiego patrycjusza, była bardzo religijna, znała Pismo Święte, filozofię, ale przede wszystkim wierzyła, że z Bożą pomocą będzie dobrą, cierpliwą żoną i matką. I była. Jednak jeszcze wtedy nie miała pojęcia, jak dużo ją to będzie kosztowało i jak wielkie owoce przyniesie jej życie. Przeczytaj także: Monika i Augustyn Najpierw mąż. Był poganinem, ponadto człowiekiem gniewnym i wybuchowym. Lubił zabawy i rozpustę. Monika potrafiła się z nim obchodzić niezwykle łagodnie. Swą dobrocią i cierpliwością, tym, że nigdy nie dopuszczała do kłótni, a także modlitwami i chrześcijańską postawą spowodowała nawrócenie i przyjęcie chrztu przez męża. Gdy owdowiała w wieku ok. 38 lat, miała świadomość, że mąż odszedł pojednany z Bogiem. Syn. Monika urodziła troje dzieci: dwóch synów – Nawigiusza i Augustyna oraz córkę (prawdopodobnie Perpetuę). Mimo ogromnego wysiłku włożonego w wychowanie dzieci jeden z synów – Augustyn zapatrzony w ojca i jego wcześniejsze poczynania, wiódł od lat młodzieńczych hulaszcze życie, oddalone od Boga. Kolejne 16 lat swojego wdowiego życia Monika poświęciła na ratowanie ukochanego syna. Śledząc ich losy, trudno pojąć, skąd brali siły na tę walkę, np. ona – by odmówić własnemu dziecku przyjęcia do domu po powrocie z Kartaginy (wiedziała, że związał się z wyznawcami manicheizmu), on – by nią pogardzać i przed nią uciekać. Była wszędzie tam, gdzie on. Modliła się i płakała. Nigdy nie przestała. Wreszcie doszło do spotkania Augustyna ze św. Ambrożym. Pod wpływem jego kazań Augustyn przyjął chrzest i odmienił swoje życie. Szczęśliwa matka zmarła wkrótce potem w Ostii w 387 r.
CZYTAJ DALEJ

13. Pielgrzymka Mężczyzn z rodzinami do Międzyrzecza

13 września odbędzie się w Międzyrzeczu Diecezjalna Pielgrzymka Mężczyzn z rodzinami. Wydarzenie wiąże się z jubileuszem 1000. rocznicy koronacji Bolesława Chrobrego oraz 80. rocznicą powrotu Polski nad Odrę i Nysę Łużycką.

Pielgrzymka rozpocznie się o godz. 10:00 na Zamku Królewskim w Międzyrzeczu powitaniem pielgrzymów i modlitwą przy relikwiach Pierwszych Męczenników Polski. Będzie też salut armatni na ich cześć.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję