Reklama

II Sobór Watykański w życiu i działalności Jana Pawła II (3)

Niedziela Ogólnopolska 49/2002

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Kolegialność - realne ogniwo kierowania Kościołem

Na kanwie fenomenu podróży apostolskich Ojca Świętego Jana Pawła II stwierdzono, że jego Pontyfikat zaznaczył się w dziejach Kościoła swoistego rodzaju przeprofilowaniem prymatu, jako znaczącego ogniwa przewodniczenia i kierowania Kościołem. W wyniku apostolskiego podróżowania Jana Pawła II po całym dostępnym Kościele prymat papieski, dotąd zamknięty w Watykanie, jako najwyższy szczebel administracji duchowego przewodniczenia Kościołowi, w Pontyfikacie obecnym stał się uniwersalnym pasterzowaniem Kościołowi wszędzie tam, gdzie istnieje on na świecie.
Ale była jeszcze druga transformacja, która w zakresie przewodniczenia Kościołowi i kierowania nim ustabilizowała się w Kościele wkraczającym w ćwierćwiecze obecnego Pontyfikatu. Związana jest ona z sięgającą swoimi korzeniami II Soboru Watykańskiego, a konkretnie Konstytucji dogmatycznej o Kościele i wyłożoną tam w rozdziale III, nauką o kolegialności. Z tym przełomowym elementem funkcjonowania Kościoła posoborowego łączą Jana Pawła II wielorakie więzi od jego kształtowania się na Soborze, aż po różnorodne postaci jego wtopienia się w organizm życia Kościoła.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Na soborowym i posoborowym etapie

Reklama

Wiadomo, że zagadnienie kolegialności w pracach Soboru należało do zagadnień, które stanowiły źródła ostrego napięcia między tzw. postępową a zachowawczą częścią ojców soborowych. Z początku na I i II sesji biskup, a następnie arcybiskup krakowski (III i IV sesja) - ks. Wojtyła zabierał głos także na temat Kościoła, ale nie podejmował wprost problematyki kolegialności w swoich wystąpieniach. Jak jednak już wspomniano, w swoim pierwszym przemówieniu po wyborze do członków konklawe (17 października 1978 r.) stwierdza, że Konstytucja o Kościele stanowi magna charta Soboru, na podstawie której "przywódcy Kościoła z nową i większą gorliwością winni się zastanawiać nad naturą i zadaniem Kościoła, nad jego sposobem istnienia i działania" (por. G. Weigel, Świadek nadziei, Kraków 2000, s. 342). O żarliwej afirmacji dla zasady kolegialności w kierowaniu Kościołem Jana Pawła II świadczyło z jednej strony jego uczestnictwo we wszystkich Synodach Biskupów, zwołanych przez Pawła VI, a z drugiej - opinia na ten temat zawarta w jego cennej książce o Soborze (U podstaw odnowy, s. 132). Gdy chodzi o uczestnictwo w Synodach, to na szczególną uwagę zasługuje udział kard. Wojtyły w II Nadzwyczajnym Synodzie, poświęconym właśnie kolegialności, jaki miał miejsce w 1969 r. Na Synodzie tym nie tylko wygłosił on kluczowe przemówienie, upatrujące w kolegium biskupów fenomenu communio, ale dał zarazem wnikliwą analizę pojęcia communio (por. Analecta Cracoviensia 1970, s. 151).
Problem ten z wnikliwym naświetleniem tajemnicy Kościoła podjął jeszcze raz we wspomnianej książce o Soborze, dokonując swoistej apologii katolickiej formuły kierowania Kościołem w oryginalnej syntezie Prymatu i kolegialności (s. 132).
Instytucję Synodu Biskupów powołał do istnienia Paweł VI w 1965 r. motu proprio Apostolica sollicitudo. Zadaniem więc Synodu miało być utrzymywanie jedności między papieżem a biskupami, która tak pięknie zaowocowała na Soborze. A ponadto miał on się stać narzędziem konsultowania się Głowy Kościoła z braćmi w biskupstwie w celu skutecznego kierowania Kościołem. Oznacza to po prostu charakter doradczy Synodu, chyba że Papież wyznaczy mu rolę czynnika decydującego w jednej czy w całym kompleksie spraw (por. Kodeks Prawa Kanonicznego, kan. 342, 343). Jaskrawym dowodem takiego właśnie charakteru Synodu Biskupów jest to, że definitywny dokument posynodalny wydaje na gruncie prac Synodu sam Papież w postaci adhortacji na temat, jaki był przedmiotem prac Synodu.

Kolegializm w realizacji papieskiej posługi

Byłoby błędem wiązanie tak bliskiej sercu Papieża pragmatyki kolegialności wyłącznie z Synodami Biskupów, choć niewątpliwie zajmują one w Pontyfikacie Jana Pawła II pozycję dominującą. Przyjmuje ona jednak inne jeszcze postacie w życiu Kościoła.
Rozpocznijmy od mniej dostrzegalnych przejawów kolegialności w życiu i kierowaniu Kościołem. Do takich należy zapoczątkowany radykalnie przez Jana XXIII proces internacjonalizacji Kurii Rzymskiej, kontynuowany przez Pawła VI, a doprowadzony do szczytu przez obecnego Papieża. Takie nazwiska współczesnych dostojników Kurii Rzymskiej, jak kardynałowie: Ratzinger, Etchegaray, Gantin, Nguyęn Van Thuân czy Arinze, stanowią wymowne symbole tego procesu, który ostatecznie w swej najgłębszej warstwie jest wciąganiem "terenu" Kościoła w centralne ogniwa pragmatyki jego funkcjonowania.
Kolejnym elementem, też już w przeszłości, choć od dawna nieco inaczej funkcjonującym, są tzw. wizyty biskupów ad limina apostolorum. Obecnie to "inaczej", realizujące się przez systematyczne odwiedzanie Stolicy Apostolskiej przez biskupów, posiada cechy związane z kolegialnością. Stanowią go elementy intensywniejszych, rzetelnie przygotowanych, pokrzepiających spotkań. Ubogacają one także Papieża i Kurię, bo mówią o tym, czym i jak żyje Kościół w terenie.
Pozostają wreszcie liczne i wielkie pielgrzymki apostolskie Jana Pawła II. Pierwiastek kolegialności przenika je w wielorakiej postaci. Dobitnym i namacalnym tego wyrazem jest biskup lokalny, ukazujący się zawsze jako postać pierwszoplanowa w otoczeniu Papieża. Poprzedzone są one wnikliwą analizą sytuacji Kościołów, do których Ojciec Święty się udaje, a wiążą się z wytycznymi, jakie pozostawia po pielgrzymce lokalnym Episkopatom.
Najdobitniejszym jednak przejawem kolegialności w Pontyfikacie Jana Pawła II są kontynuowane przez niego Synody Biskupów w jego głównych odmianach: generalnym, zwyczajnym lub nadzwyczajnym oraz specjalnym. Pierwsze początkowo - do 1967 r. - odbywały się co dwa lata. Od tego jednak roku decyzją Rady Synodu Biskupów postanowiono, że będą się odbywały w rytmie trzyletnim. Podejmują one "sprawy dotyczące bezpośrednio dobra Kościoła powszechnego" (KPK, kan. 345). Zebranie generalne nadzwyczajne skupia uwagę na sprawach pilnych w jakimś wymiarze Kościoła (tamże, kan. 346). Natomiast synody specjalne dotyczą jednego lub kilku regionów Kościoła (kan. 345).
Synody Biskupów stanowią pierwszoplanowy sprawdzian stosunku obecnego Papieża do tego kluczowego elementu soborowego dorobku doktrynalnego, do samego Soboru, a zwłaszcza jego doktryny o Kościele. Jest to stosunek bezapelacyjnej i konsekwentnej afirmacji. Można więc bez żadnej przesady powiedzieć, że Pontyfikat Jana Pawła II definitywnie zamknął erę centralistycznego w osobie dominującego nad kolegium biskupów Papieża i stał się epoką wspólnotowego kierowania Kościołem powszechnym, realizującym się w Kościołach partykularnych przez kolegium biskupów z jego głową - Papieżem na czele. W duchu sławnego stwierdzenia Konstytucji o Kościele, że stan biskupi stanowi również razem z głową swoją - Biskupem rzymskim, a nigdy bez niego, podmiot najwyższej i pełnej władzy nad całym Kościołem (por. KK rozdz. III, nr 20).

Trudne ścieżki kolegialności w Kościele wczoraj i dziś

Kolegialność pojęta jako więź w działaniu Apostołów i ich następców - biskupów w kierowaniu Kościołem towarzyszyła Kościołowi od samych jego początków. Wyrazem jej były w zasadzie te same, co dzisiaj synody i sobory. Tak pierwsze, jak i drugie w najgłębszym zamierzeniu zdążały ku zapewnieniu Kościołowi jedności, co ostatecznie osiągały, jednak dokonywało się to niekiedy z wielkim trudem, a nawet przez bolesne doświadczenia. Przez całe pierwsze tysiąclecie, mimo bolesnych napięć, można powiedzieć, że współdziałanie biskupów i papiestwa, mącone epizodycznymi kryzysami, w rzeczywistości istniało, czego dobitnym wyrazem było osiem wspólnie odbytych Synodów (ostatni VI Konstantynopolitański 869-870).
Po tragicznym rozłamie w 1054 r. Kościół Zachodni zaczął oscylować wokół dominującej roli papieża, ale i w tym okresie (XI-XIII wiek) nie rezygnował z kolegialnego kierowania Kościołem, czego wyrazem były zwoływane stosunkowo często sobory (Laterański I, II, III, IV, Lioński I i II). Sobory te jednak posiadały bardziej charakter doradczy dla papieża, który po reformie gregoriańskiej stał się decydującym elementem zwierzchnictwa kościelnego. Niewola awiniońska (1309-77) i jej smutne następstwa skierowały uwagę ku biskupom, a w konsekwencji ku soborom. Szczytowym punktem tego procesu był Sobór w Konstancji (1414-18), który doprowadził wprawdzie do likwidacji schizmy w Kościele, ale i równocześnie dał początek błędnemu rozumieniu zwierzchnictwa w Kościele w postaci tzw. koncyliaryzmu. Na szczęście żywot tego błędu był krótki, bo już na Soborze Ferrarsko-Florenckim (1438-39) dominująca rola papiestwa została przywrócona, a definitywnie zdogmatyzowana - na I Soborze Watykańskim (1869-70). Ale i ten Sobór już zamierzał się zająć problematyką udziału biskupów w kierowaniu Kościołem. Upadek jednak Państwa Kościelnego (1870) spowodował jego przerwanie, a tym samym odłożenie opracowywanej już w komisjach sprawy kolegialności.
II Sobór Watykański stanowi opatrznościowe rozwiązanie tych bolesnych napięć, jakie w dziejach Kościoła katolickiego - a były jeszcze poza koncyliaryzmem inne jego drastyczne postacie, żeby tylko wspomnieć gallikanizm czy febronianizm - miały miejsce. Bo i teraz właśnie, po Soborze Watykańskim II, i to w okresie obecnego Pontyfikatu, tak bardzo otwartego na kolegialność, nie brakuje napięć.
Kolegialność widziana w perspektywie nadprzyrodzonej struktury Kościoła oraz właściwie rozumiana jest elementem wyposażenia Kościoła przez samego Chrystusa. I dlatego, realizowana z całym zaangażowaniem i konsekwencją przez Jana Pawła II, stanowi nie tylko niezaprzeczalne bogactwo tegoż Kościoła, ale i prawdziwą perłę tego Pontyfikatu.

2002-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Nowenna do Matki Bożej Szkaplerznej

[ TEMATY ]

nowenna

szkaplerz

Matka Boża Szkaplerzna

Karol Porwich/Niedziela

Od 7 lipca trwa nowenna do Matki Bożej Szkaplerznej.

O najwspanialsza Królowo nieba i ziemi! Orędowniczko Szkaplerza świętego, Matko Boga! Oto ja, Twoje dziecko, wznoszę do Ciebie błagalnie ręce i z głębi serca wołam do Ciebie: Królowo Szkaplerza świętego, ratuj mnie, bo w Tobie cała moja nadzieja.
CZYTAJ DALEJ

Szokujące tezy "eksperta" demografii: Otwórzmy granice i będzie nas 70 milionów

2025-07-11 09:43

[ TEMATY ]

Polska

demografia

migracja

wyludnianie się

otwarcie granic

screenshot

GUS szacuje, że w 2060 r. będzie nas 30,9 mln. Od lat demografowie łamią sobie głowy, w jaki sposób powstrzymać ten zatrważający trend. W dyskusji akademickiej właśnie pojawiły się radykalne głosy, by... szeroko otworzyć granice i problem się sam rozwiąże. - Jeśli nie migracja, to na dzisiaj nie ma innej możliwości powstrzymania procesu wyludniania się naszego kraju - twierdzi prof. Piotr Szukalski z Uniwersytetu Łódzkiego.

Światowy Dzień Ludności obchodzony jest 11 lipca. Według Głównego Urzędu Statystycznego, Polska wkroczyła w okres kryzysu demograficznego, a w kwietniu liczba ludności wyniosła ponad 37,4 mln. Z prognoz wynika, że do 2060 r. spadnie o 6,7 mln i wyniesie 30,9 mln, a połowa mieszkańców naszego kraju będzie miała ponad 50 lat. Z kolei ONZ przewiduje, że populacja Polski do 2100 r. zmniejszy się do ok. 19 mln.
CZYTAJ DALEJ

Kolejny dzień początku końca

2025-07-12 07:23

[ TEMATY ]

Samuel Pereira

Materiały własne autora

Samuel Pereira

Samuel Pereira

Minęło sześć tygodni od przegranej obozu rządzącego w wyborach prezydenckich. Sześć tygodni politycznego bezruchu, gorączkowego przeczesywania własnych szeregów i tępego wpatrywania się w sufit w poszukiwaniu „planu B”. Miało być nowe otwarcie. „Jeszcze tylko Pałac” – mówili. A tymczasem Pałac przejęty, prezydent Karol Nawrocki za niecały miesiąc zostanie zaprzysiężony, a Koalicja 13 grudnia stanęła – nie w miejscu, ale w martwym punkcie. Zacięcie, brak pomysłu, brak wizji, brak przyszłości.

Porażka z Nawrockim zaskoczyła ich nie dlatego, że była „niemożliwa”. Zaskoczyła dlatego, że nie przewidzieli żadnego scenariusza poza zwycięstwem. I zamiast zmierzyć się z pytaniem „dlaczego przegraliśmy?”, wpadli w histerię. Najpierw – jak ujawniła Interia – Donald Tusk miał naciskać na marszałka Hołownię, by ten zablokował objęcie urzędu przez nowego prezydenta. De facto zamach stanu: „uśmiechnięty”, wsparty dywizją autorytetów prawniczych i gadających głów w mediach, ale jednak zamach. Gdy Hołownia – na szczęście – odmówił, w zanadrzu pojawił się nowy pomysł, czysto PR-owy: rekonstrukcja rządu. Kolejna zagrywka taktyczna w miejsce strategii. Jakby przesuwanie tych samych figur na tej samej planszy mogło nagle zmienić wynik gry.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję