Reklama

Niedziela Świdnicka

Rok świętego Józefa

Wałbrzych. Warsztat św. Józefa w Kolegiacie

W ramach trwającego roku św. Józefa wikariusz z wałbrzyskiej kolegiaty ks. Radosław Mielczarek w lutym rozpoczął się cykl spotkań formacyjnych dla mężczyzn zatytułowanych „Warsztat św. Józefa”.

[ TEMATY ]

Wałbrzych

św. Józef

kolegiata w Wałbrzychu

ks. Radosław Mielczarek

ks. Mirosław Benedyk

Wałbrzyska Kolegiata

Wałbrzyska Kolegiata

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Tym razem pod koniec marca na zaproszenie ks. Radosława o ojcostwie opowiadał ksiądz gość.

Trudne zadanie św. Józefa

Patrząc na rolę ojca należy rozgraniczyć rozwój duchowy i cielesny. Św. Józef był ziemskim przewodnikiem małego Jezusa. Kochał go, poświęcał Mu swój czas, prowadził, uczył, pokazywał świat. Dawał przykład, jak być dobrym ojcem, mężem, człowiekiem. Pokazywał synowi jak być mężczyzną. Dawał świadectwo wiary, pobożności i duchowości. Trwania w ciągłej, bliskiej relacji z Bogiem. Bo od kogo innego mały Jezus mógł nauczyć się być blisko Boga, żyć w zgodzie z przykazaniami Bożymi i nakazami społecznymi, jak nie od swojego ziemskiego taty? Wiara w jednego Boga daje solidne fundamenty wychowawcze, poczucie bezpieczeństwa i zapobiega rozszczepianiu, czyli ciągłej walce między sprzecznymi wartościami i nieustannej, naprzemiennej ich dewaluacji lub idealizacji. - Należy mieć na uwadze, że mały Jezus był ewenementem na tamte czasy, przerastał rozwojem duchowym, intelektem, otwartym sercem i nieustannym dialogiem z Bogiem Ojcem swoich ziemskich rodziców. Wychowywanie takiego wyjątkowego chłopca musiało być dla Józefa niejednokrotnie bardzo trudne – mówi duchowny.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Być ponad mieć

Reklama

Prelegent zwrócił szczególną uwagę na to, by dzisiejszy, współczesny ojciec był. - Zamiast kupować kolejny telefon, konsolę, gadżety, zabierać do galerii zapewniając tanie i puste rozrywki, oglądając setny filmik na youtube głupiej treści – lepiej po prostu być z dzieckiem – mówił.

Zachwycać się nim, trwać w stanie ciągłego zdumienia i zaciekawienia zachowaniem, słowami, postawami swojego dziecka „marnując dla niego czas”. Być blisko Boga. Trwać w trójstronnej relacji opartej na prawdzie i miłości. Tak zapewne postępował wobec Jezusa św. Józef. Dziś to szalenie trudne być - być w pogoni tego świata, rywalizacji, kulcie pieniądza, łatwo dostępnych przyjemnościach. Trudno być skoro można mieć. Trudno być w relacji tworząc więź, skoro można posiadać. Kiedyś, dwa tysiące lat temu, było inaczej. Wartości konkretne, sankcje społeczne ważne i zasady respektowane. Rzetelne autorytety, niosły za sobą coś ważnego. Być może w tamtych czasach łatwiej było trwać w Bogu, w prawdzie i w miłości. Wytrwale. Bo miłość to obowiązek.

Wolność dziecka

Dać dziecku wolność. Czy w ogóle możemy ją dać lub zabrać? Czy dziecko jest naszą własnością? Czy możemy żądać i oczekiwać? Św. Józef podążał za wskazówkami, jakie otrzymywał od Boga – czy to we śnie, czy poprzez znaki, czy relacje z Bogiem, swoją oblubienicą Maryją. Nie traktował Jezusa jako swoją własność, ale wychowywał go dając wszystko to, co mógł dać w tym świecie. Nie dał Mu wolności, bo nie miał takiej mocy i prawa. Wolności nie można dać ani zabrać. Jest ona czymś ponad nami. Nie posiadał Jezusa, ale był z Nim. Jako Jego ziemski, prawdziwy tata.

Na zakończenie wszystkim przybyłym „na Warsztat” rozdano Akt poświęcenia się św. Józefowi. - To piękna uroczystość. Oddając się prowadzeniu św. Józefa prostą drogą do Jezusa i Maryi, możemy trwać w prawdzie wobec drugiego człowieka i kroczyć ścieżkami św. Józefa – zakończył.

2021-03-29 15:34

Oceń: +4 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Podróż z Karolem Wojtyłą

[ TEMATY ]

Jan Paweł II

Wałbrzych

archiwum Stowarzyszenia „LJP II”

Wystawa w kościele pw. Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Wałbrzychu

Wystawa w kościele pw. Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Wałbrzychu

Jeśli ktoś chciałby przenieść się w czasie do przełomowych momentów życia Karola Wojtyły, późniejszego św. Jana Pawła II, może to uczynić odwiedzając wystawę zorganizowaną przez wałbrzyskie Stowarzyszenie „Ludzie Jana Pawła II”.

Ta szczególna ekspozycja, nawiązująca do setnej rocznicy urodzin Papieża-Polaka, przygotowana została przez Centrum Myśli Jana Pawła II, a zatytułowana „Karol Wojtyła. Narodziny”.
CZYTAJ DALEJ

Św. Hieronim - „princeps exegetarum”, czyli „książę egzegetów”

Niedziela warszawska 40/2003

„Księciem egzegetów” św. Hieronim został nazwany w jednym z dokumentów kościelnych (encyklika Benedykta XV, „Spiritus Paraclitus”). W tym samym dokumencie określa się św. Hieronima także mianem „męża szczególnie katolickiego”, „niezwykłego znawcy Bożego prawa”, „nauczyciela dobrych obyczajów”, „wielkiego doktora”, „świętego doktora” itp.

Św. Hieronim urodził się ok. roku 345, w miasteczku Strydonie położonym niedaleko dzisiejszej Lubliany, stolicy Słowenii. Pierwsze nauki pobierał w rodzinnym Strydonie, a na specjalistyczne studia z retoryki udał się do Rzymu, gdzie też, już jako dojrzewający młodzieniec, przyjął chrzest św., zrywając tym samym z nieco swobodniejszym stylem dotychczasowego życia. Następnie przez kilka lat był urzędnikiem państwowym w Trewirze, ważnym środowisku politycznym ówczesnego cesarstwa. Wrócił jednak niebawem w swoje rodzinne strony, dokładnie do Akwilei, gdzie wstąpił do tamtejszej wspólnoty kapłańskiej - choć sam jeszcze nie został kapłanem - którą kierował biskup Chromacjusz. Tam też usłyszał pewnego razu, co prawda we śnie tylko, bardzo bolesny dla niego zarzut, że ciągle jeszcze „bardziej niż chrześcijaninem jest cycermianem”, co stanowiło aluzję do nieustannego rozczytywania się w pismach autorów pogańskich, a zwłaszcza w traktatach retorycznych i mowach Cycerona. Wziąwszy sobie do serca ten bolesny wyrzut, udał się do pewnej pustelni na Bliski Wschód, dokładnie w okolice dzisiejszego Aleppo w Syrii. Tam właśnie postanowił zapoznać się dokładniej z Pismem Świętym i w tym celu rozpoczął mozolne, wiele razy porzucane i na nowo podejmowane, uczenie się języka hebrajskiego. Wtedy też, jak się wydaje, mając już lat ponad trzydzieści, przyjął święcenia kapłańskie. Ale już po kilku latach znalazł się w Konstantynopolu, gdzie miał okazję słuchać kazań Grzegorza z Nazjanzu i zapoznawać się dokładniej z pismami Orygenesa, którego wiele homilii przełożył z greki na łacinę. Na lata 380-385 przypada pobyt i bardzo ożywiona działalność Hieronima w Rzymie, gdzie prowadził coś w rodzaju duszpasterstwa środowisk inteligencko-twórczych, nawiązując przy tym bardzo serdeczne stosunki z ówczesnym papieżem Damazym, którego stał się nawet osobistym sekretarzem. To właśnie Damazy nie tylko zachęcał Hieronima do poświęcenia się całkowicie pracy nad Biblią, lecz formalnie nakazał mu poprawić starołacińskie tłumaczenie Biblii (Itala). Właśnie ze względu na tę zażyłość z papieżem ikonografia czasów późniejszych ukazuje tego uczonego męża z kapeluszem kardynalskim na głowie lub w ręku, co jest oczywistym anachronizmem, jako że godność kardynała pojawi się w Kościele dopiero około IX w. Po śmierci papieża Damazego Hieronim, uwikławszy się w różne spory z duchowieństwem rzymskim, był zmuszony opuścić Wieczne Miasto. Niektórzy bibliografowie świętego uważają, że u podstaw tych konfliktów znajdowały się niezrealizowane nadzieje Hieronima, że zostanie następcą papieża Damazego. Rzekomo rozczarowany i rozgoryczony Hieronim postanowił opuścić Rzym raz na zawsze. Udał się do Ziemi Świętej, dokładnie w okolice Betlejem, gdzie pozostał do końca swego, pełnego umartwień życia. Jest zazwyczaj pokazywany na obrazkach z wielkim kamieniem, którym uderza się w piersi - oddając się już wyłącznie pracy nad tłumaczeniem i wyjaśnianiem Pisma Świętego, choć na ten czas przypada również powstanie wielu jego pism polemicznych, zwalczających błędy Orygenesa i Pelagiusza. Zwolennicy tego ostatniego zagrażali nawet życiu Hieronima, napadając na miejsce jego zamieszkania, skąd jednak udało mu się zbiec we właściwym czasie. Mimo iż w Ziemi Świętej prowadził Hieronim życie na wpół pustelnicze, to jednak jego głos dawał się słyszeć od czasu do czasu aż na zachodnich krańcach Europy. Jeden z ówczesnych Ojców Kościoła powiedział nawet: „Cały zachód czeka na głowę mnicha z Betlejem, jak suche runo na rosę niebieską” (Paweł Orozjusz). Mamy więc do czynienia z życiem niezwykle bogatym, a dla Kościoła szczególnie pożytecznym właśnie przez prace nad Pismem Świętym. Hieronimowe tłumaczenia Biblii, zwane inaczej Wulgatą, zyskało sobie tak powszechne uznanie, że Sobór Trydencki uznał je za urzędowy tekst Pisma Świętego całego Kościoła. I tak było aż do czasu Soboru Watykańskiego II, który zezwolił na posługiwanie się, zwłaszcza w liturgii, narodowo-nowożytnymi przekładami Pisma Świętego. Proces poprawiania Wulgaty, zapoczątkowany jeszcze na polecenie papieża Piusa X, zakończono pod koniec ubiegłego stulecia. Owocem tych żmudnych prac, prowadzonych głównie przez benedyktynów z opactwa św. Hieronima w Rzymie, jest tak zwana Neo-Wulgata. W dokumentach papieskich, tych, które są jeszcze redagowane po łacinie, Pismo Święte cytuje się właśnie według tłumaczenia Neo-Wulgaty. Jako człowiek odznaczał się Hieronim temperamentem żywym, żeby nie powiedzieć cholerycznym. Jego wypowiedzi, nawet w dyskusjach z przyjaciółmi, były gwałtowne i bardzo niewybredne w słownictwie, którym się posługiwał. Istnieje nawet, nie wiadomo czy do końca historyczna, opowieść o tym, że papież Aleksander III, zapoznając się dokładnie z historią życia i działalnością pisarską Hieronima, poczuł się tą gwałtownością jego charakteru aż zgorszony i postanowił usunąć go z katalogu mężów uważanych za świętych. Rzekomo miały Hieronima uratować przekazy dotyczące umartwionego stylu jego życia, a zwłaszcza ów wspomniany już kamień. Podobno Papież wypowiedział wówczas wielce znaczące zdanie: „Ne lapis iste!” (żeby nie ten kamień). Nie należy Hieronim jednak do szczególnie popularnych świętych. W Rzymie są tylko dwa kościoły pod jego wezwaniem. „W Polsce - pisze ks. W. Zaleski, nasz biograf świętych Pańskich - imię Hieronim należy do rzadziej spotykanych. Nie ma też w Polsce kościołów ani kaplic wystawionych ku swojej czci”. To ostatnie zdanie wymaga już jednak korekty. Od roku 2002 w diecezji warszawsko-praskiej istnieje parafia pod wezwaniem św. Hieronima.
CZYTAJ DALEJ

Zapowiedź jubileuszu 700-lecia wschowskiej fary

2025-09-30 18:32

[ TEMATY ]

Konferencja naukowa

Wschowska fara

Karolina Krasowska

Zamek Królewski we Wschowie, prof. Andrzej Legendziewicz z Politechniki Wrocławskiej opowiada o architekturze wschowskiej fary

Zamek Królewski we Wschowie, prof. Andrzej Legendziewicz z Politechniki Wrocławskiej opowiada o architekturze wschowskiej fary

Na Zamku Królewskim we Wschowie odbyła się dwudniowa konferencja zapowiadająca przyszłoroczny jubileusz 700-lecia wschowskiej fary pw. św. Stanisława Biskupa i Męczennika.

„Siedem wieków wschowskiej fary. Dzieje – ludzie – sztuka” - tak brzmiała pełna nazwa konferencji, która odbyła się 29 i 30 września na Zamku Królewskim we Wschowie. Konferencja została zorganizowana przez parafię pw. św. Stanisława Biskupa i Męczennika we Wschowie oraz Stowarzyszenie Czas A.R.T.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję