Reklama

W Częstochowie

Pacierz z Anną Seniuk

Niedziela Ogólnopolska 48/2000

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

ANNA WYSZYŃSKA: - Mieszkańcy Poznania, Gniezna i Częstochowy mieli okazję wysłuchania w Pani wspaniałym wykonaniu koncertu "Bogurodzica albo pacierz staropolski". Jest to część wielkiego przedsięwzięcia, cyklu spektakli "VERBA SACRA" - MODLITWY KATEDR POLSKICH - realizowanego przez Przemysława Basińskiego. Repertuar tych koncertów opiera się na Piśmie Świętym, którego fragmenty recytują znakomici polscy aktorzy, m.in. Gustaw Holoubek, Halina Łabonarska, Krzysztof Kolberger. Do cyklu włączono również koncerty poświęcone modlitwom staropolskim oraz "Kazania" ks. Piotra Skargi, które recytuje Zbigniew Zapasiewicz. Jak Pani przyjęła propozycję wzięcia udziału w tym cyklu?

ANNA SENIUK: - Gdy usłyszałam o koncertach " Verba Sacra" i propozycji wzięcia udziału w jednym z nich, byłam zaskoczona i bardzo się ucieszyłam. Pomysł, aby wykonywać biblijne teksty w najstarszych katedrach polskich, jest wspaniały. Uważam, że cały ten cykl jest wyjątkowym wydarzeniem. Znalazłam się w gronie znakomitych kolegów zaproszonych do udziału w "Verba Sacra". Później, gdy otrzymałam teksty modlitw, do emocji przeżywanych w związku z przygotowaniem koncertu doszła trema. Teksty XV- i XVI-wiecznych modlitw są pisane piękną staropolszczyzną i zachwyciły mnie swoją urodą, jednak nie są to teksty łatwe do recytacji w sensie czysto technicznym. Już po przeczytaniu pierwszych słów: "W jimię Oćca i Syna i Świetego Ducha" wiedziałam, że czeka mnie trudna praca związana z analizą tekstu, jego zrozumieniem, a następnie podjęciem decyzji, w jaki sposób to recytować. Długo rozważaliśmy z reżyserem Przemysławem Basińskim sprawę niezrozumiałości pewnych słów dla współczesnego odbiorcy. Po długich dyskusjach ustaliliśmy, że chyba nie trzeba niektórych słów za wszelką cenę tłumaczyć i umówiliśmy się, że jeżeli tekst ten będzie podawany emocjonalnie, to nawet jeśli słuchacz nie zrozumie dokładnego znaczenia niektórych fragmentów czy słów, to z pewnością zrozumie emocje i będzie wiedział, czy ma do czynienia z modlitwą uwielbienia, radości czy żalu.

- Widzowie znają Panią z wielu ról teatralnych i filmowych. Czy Pani praca nad koncertem "Pacierz staropolski" różniła się od przygotowań do innych ról?

- Była to dość długa i trudna praca, kilkakrotnie konsultowałam się w sprawie wymowy niektórych słów, ale trudno to uważać za coś nadzwyczajnego, bo przecież każda rola wymaga drobiazgowych przygotowań. Jeżeli chodzi o Pacierz staropolski, to wydarzyło się tutaj coś zupełnie niezwykłego dla mnie. Otóż w tym koncercie po raz pierwszy w życiu mogłam, przynajmniej częściowo, poddać się własnym emocjom. W teatrze zwykle jest tak, że aktor stara się dystansować od prywatnych emocji związanych z rolą; im dalej są one od postaci, którą odtwarza, tym lepiej dla postaci. W tym przypadku mogłam utożsamić się z recytowanym tekstem. Była to w pewnym sensie również moja prywatna modlitwa.

- Czy udział w koncercie "Pacierz staropolski", który prezentowany był w katedrach w Poznaniu, Gnieźnie i Częstochowie, wpłynął na Pani prywatną sferę sacrum?

- Przed występem w katedrze gnieźnieńskiej nogi ugięły się pode mną, a gdy pomyślałam o wielowiekowej historii tego miejsca, poczułam niemal na plecach spojrzenie św. Wojciecha. Również w katedrach w Poznaniu, a także w Częstochowie, gdzie koncert został zorganizowany z okazji 75-lecia diecezji, miałam świadomość zupełnej wyjątkowości tych miejsc i wydarzeń.

- Słuchając modlitw dawnych Polaków w Pani wykonaniu, mogliśmy wejść w ich bardzo intymną sferę, sferę kontaktu ze Stwórcą. Czy uważa Pani, że nasi przodkowie modlili się podobnie jak my?

- Czytając teksty, które powstały 400-500 lat temu, uświadomiłam sobie, że chociaż świat zmienił się tak bardzo, to jednak naszej modlitwie, naszej rozmowie ze Stwórcą towarzyszą zawsze te same prośby i pytania, ta sama radość, ten sam żal z powodu własnej niedoskonałości. Myślę, że jest jednak różnica wynikająca z tego, że nasi przodkowie poświęcali więcej czasu na modlitwę niż my. Rytm życia wyznaczały święta kościelne, rok biegł od Adwentu poprzez Boże Narodzenie, Trzech Króli, Wielki Post, Wielkanoc, Boże Ciało, święta maryjne, a nie od sylwestra do sylwestra. Rytm życia poddany rytmowi świąt kościelnych musiał wpływać na sposób myślenia i relacje ze światem.

- Podczas częstochowskiego spektaklu zaprezentowała Pani kilkanaście modlitw ze starych rękopisów. Która z nich jest Pani najbliższa?

- Najbliższe, najbardziej przemawiające do mnie były modlitwy maryjne. Są pogodne, chciałoby się powiedzieć - uśmiechnięte. W moim odczuciu, najpiękniejsze są właśnie modlitwy przepełnione dziękczynieniem i dziecięcą wręcz radością. Myślę, że każdy ze słuchaczy znalazł wśród tak wielu modlitw staropolskich coś dla siebie, coś, co być może stanie się jego osobistą modlitwą.

- Czy często wykonuje Pani repertuar o charakterze religijnym?

- Tak. Chętnie przyjmuję takie zaproszenia. Bogurodzica była jednak wyjątkowym wydarzeniem, z uwagi na tak obszerny program i fakt, że teksty recytowałam sama. Drugim, muzycznym wykonawcą w tym koncercie był Chór Wyższego Seminarium Duchownego w Częstochowie pod dyrekcją ks. Piotra Mizery, który zaśpiewał kilka pięknych pieśni staropolskich i zakończył koncert wspaniałym wykonaniem Bogurodzicy.

- Czy zechce Pani podzielić się z Czytelnikami swoimi przeżyciami związanymi z pobytem na Jasnej Górze?

- Cieszę się, że tu znowu byłam. Dla Polaków jest to miejsce niezwykłe, takie, do którego pielgrzymuje się całe życie. Tym razem miałam możliwość zwiedzenia Biblioteki Jasnogórskiej i wielu innych miejsc, pod troskliwą opieką s. Danuty pracującej w Jasnogórskim Centrum Informacji, za co jestem niezmiernie wdzięczna i Siostrze, i Ojcom Paulinom. Był to wspaniały prezent, który otrzymałam przy okazji koncertu w Częstochowie.

- W imieniu Czytelników "Niedzieli" dziękuję za wspólną modlitwę podczas spektaklu w archikatedrze częstochowskiej oraz za rozmowę i życzę wielu dalszych sukcesów w pracy artystycznej.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2000-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Prezydent: Pałac Prezydencki to nie jest miejsce, w którym nadal powinien stać Okrągły Stół

2025-12-18 12:54

[ TEMATY ]

Karol Nawrocki

PAP/Albert Zawada

Z całą pewnością Pałac Prezydencki, to nie jest miejsce, w którym nadal powinien stać Okrągły Stół, miejscem w którym powinien się on znaleźć jest Muzeum Historii Polski - powiedział w czwartek prezydent Karol Nawrocki. W Pałacu Prezydenckim trwa demontaż Okrągłego Stołu.

W Pałacu Prezydenckim rozpoczął się proces przeniesienia Okrągłego Stołu do Muzeum Historii Polski. pic.twitter.com/imuEqfTBfi
CZYTAJ DALEJ

Znaki ingresu. Jakie szaty i przedmioty towarzyszą objęciu posługi biskupa krakowskiego?

2025-12-18 21:39

[ TEMATY ]

Metropolita krakowski

Kościół krakowski

Mazur/episkopat.pl

Kraków

Kraków

Ingres biskupa do katedry to nie tylko uroczyste wejście i historyczna oprawa, ale przede wszystkim wydarzenie ściśle liturgiczne, w którym Kościół przyjmuje swojego pasterza. Szaty i przedmioty używane podczas tej celebracji – ornat, tunicella, pastorał, kielich czy racjonał – nie są dodatkiem i dekoracją. Każdy z nich ma swoje miejsce, znaczenie i pomaga zrozumieć, czym jest objęcie posługi biskupiej w Kościele krakowskim.

Ingres (łac. ingressus) oznacza „wejście”. Od uroczystego wejścia nowego biskupa do kościoła katedralnego bierze swoją nazwę cała celebracja przekazania posługi pasterskiej. Choć wydarzenie to ma szczególny charakter, pozostaje liturgią Kościoła, sprawowaną według porządku przewidzianego na dany dzień. – Skoro mówimy o obrzędzie, to już samo to określenie wskazuje na jego ścisły wymiar liturgiczny – podkreśla ks. dr Stanisław Mieszczak SCJ, liturgista i zastępca przewodniczącego Archidiecezjalnej Komisji ds. Liturgii i Duszpasterstwa Liturgicznego.
CZYTAJ DALEJ

Milczenie jest lekiem na niewiarę

2025-12-18 23:16

Biuro Prasowe AK

Podczas rekolekcji przed swoim ingresem do katedry na Wawelu, kard. Grzegorz Ryś wskazał na postawę kapłana, który powinien być „dla ludzi”. Podkreślił także, że milczenie jest lekarstwem na niewiarę. - To bardzo piękna podpowiedź, by tak jak dbamy o liturgię, zadbać o milczenie, które jest lekiem na niewiarę – mówił metropolita krakowski-nominat.

Na początku metropolita krakowski-nominat nawiązał do oryginalnego zapisu rodowodu Jezusa z Ewangelii św. Mateusza. – Pierwszą księgą jaką Bóg pisze, jaką Bóg się posługuje, pierwszą księgą jest zawsze człowiek – mówił, przywołując przykład dziecka, które dostaje pierwszą lekcję od swoich rodziców. – Bóg przemawia do dziecka najpierw przez osoby rodziców, a potem dopiero przez wszystkie książki, jakie będzie miało czas czytać w życiu. Rekolekcje są pewnie po to, żebyśmy byli czytelni, żeby ludzie mogli nas czytać – zauważył.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję