Do widoku młodych par spacerujących po zabytkowych kwartałach Bielska-Białej, Żywca czy Cieszyna wielu z nas zdążyło się już chyba przyzwyczaić. Nowożeńcy pozują na tle Zamku Sułkowskich, Teatru Polskiego, Rynku Starego Miasta w Bielsku-Białej, Nowego i Starego Zamku oraz położonego w ich sąsiedztwie ogrodu Habsburgów w Żywcu czy Wzgórza Zamkowego w Cieszynie. Wzięciem wśród świeżo zaślubionych cieszą się również plenery pszczyńskiego pałacu oraz otaczającego go parku. Dla niektórych te miejsca wydają się jednak zbyt pospolite, albo, jak kto woli, zanadto ograne. Skoro ślub ma być jedyny w swoim rodzaju, to również zdjęcia powinny takie być - z tego założenia wychodzi wiele młodych par, a dla spełnienia swych marzeń szuka nietuzinkowych inspiracji.
Dlatego też coraz większą popularnością cieszy się wśród nowożeńców szlak turystyczny między Szyndzielnią a Klimczokiem w Beskidzie Śląskim. Zasadniczo dzieje się tak z dwóch powodów. Po pierwsze, bo łatwo się tutaj dostać (kolejka gondolowa), a po drugie, gdyż miejsce to nie jest ani oklepane, ani pretensjonalne. Górski pejzaż gwarantuje za to wielkie możliwości fotograficznego manewru.
Myliłby się jednak ten, kto by sądził, że jest to plener sezonowy, wykorzystywany przez nowożeńców jedynie w ciepłych miesiącach roku. Złaknione urokliwych i niekonwencjonalnych zdjęć młode pary wykorzystują go niemal cały rok. A że w zimie też się da, oto próbka ich możliwości. Za chwilę Pan Młody ściągnie na potrzeby ślubnego albumu marynarkę, a Panna Młoda narzutkę na ramiona. Czego się nie robi dla …, no właśnie, czego? Odpowiedzi na to nie zamierzam jednak szukać w pojedynkę.
Pomóż w rozwoju naszego portalu