Każdy człowiek w swoim życiu ma jakieś doświadczenie obecności Boga. Bywa przekonany, że w takim a takim zdarzeniu upomniał go Bóg, że w takiej a takiej sytuacji Pan Bóg udzielił mu pomocy. Niektórzy są skłonni sądzić, że Pan Bóg działa w jakiś nadzwyczajny sposób, że normalnie jest On nieobecny, jest daleko poza światem. Nie interesuje Go ludzkie życie. Mówią niektórzy, że wobec milionów czy nawet miliardów ludzi Pan Bóg pozostaje obojętny, nie może się każdym z osobna zajmować. Jeśli już do ludzi przemawia, to w jakiś nadzwyczajny sposób: przez katastrofy, wojny, klęski żywiołowe, przez jakieś szczególne wydarzenia. Niektórzy też szukają cudownych, nadzwyczajnych wydarzeń, miejsc, gdzie Bóg przemawia i działa. Szukają nadzwyczajnych objawień, jednym słowem - gonią za sensacjami.
Teksty biblijne mówią nam, iż Bóg przychodzi do nas, jest z nami, działa wśród nas w zupełnie zwyczajnych warunkach naszego życia. Doświadczył tego kiedyś prorok Eliasz. Oto gdy miał stanąć przed Bogiem, sądził, że Bóg zjawi się w gwałtownej wichurze, że będzie w trzęsieniu ziemi, że będzie w ogniu. Nic z tych rzeczy! Bóg zjawił się w szmerze łagodnego powiewu. Zatem stanął przed człowiekiem w zupełnie inny sposób, aniżeli on to sobie wyobrażał. Podobne przesłanie zawiera scena ewangeliczna, w której Jezus zjawia się przy uczniach na jeziorze w chwili, gdy oni się tego nie spodziewają. Zaskakuje ich swoim przybyciem. „O czwartej straży nocnej przyszedł do nich, krocząc po jeziorze” (Mt 14, 25-26). Uczniowie przestraszyli się. Nie byli na to przygotowani. Jezus mówi do nich: „Odwagi, Ja jestem, nie bójcie się” (Mt 14, 27). Piotr zaskoczony, ale i olśniony widokiem Chrystusa, prosi Go o łaskę kroczenia po falach jeziora. Chrystus każe mu przyjść po wodzie. A gdy ten w pewnej chwili przestraszył się i zwątpił, zaczął tonąć. Chrystus go ratuje. Podaje mu dłoń, wskazuje, jaki jest powód jego tonięcia: „Czemu zwątpiłeś, małej wiary” (Mt 14, 31-32). Wydaje się, że w zdarzeniu tym zawarte są trzy wyraźne prawdy: Chrystus jest obecny wśród nas, w pośrodku naszego codziennego życia. Chrystus jest z nami po to, by nam pomagać; Chrystus nie przyszedł do uczniów, by ich przestraszyć. Przyszedł, by okazać, kim naprawdę jest. Chodzenie po wodzie, wyratowanie Piotra było potwierdzeniem Jego boskiej mocy. Dziś także Chrystus jest po to, by okazywać swoją pomoc. Pomaga ludziom. Mamy tyleż świadectw ludzi potwierdzających Boże działanie w ich życiu, potwierdzające moc Bożą. Zdajemy sobie sprawę, w jak trudnej sytuacji znajduje się dzisiejszy świat. Jest tyle w świecie zagrożeń: materialnych i duchowych: katastrofy, wypadki, także bezbożność, niewiara, nienawiść, kłamstwo, znieczulica itd. Świat tonie w wielu miejscach w złu. Ewangelia przypomina, że Chrystus jest naszym ratunkiem. Trzeba tylko za św. Piotrem wołać: „Panie, ratuj mnie!”.
Są ludzie, którzy słabo wierzą. Słyszy się niekiedy także mówienie: co mi Kościół da. Kościół nie da mi mieszkania, nie zaradzi moim codziennym potrzebom. Trzeba samemu pracować, zabiegać o wszystko. Niekiedy, gdy coś ciężkiego się wydarzy, gdy zawiodą ludzkie działania, wysiłki, gdy objawi się nasza ludzka bezsilność - być może dopiero wtedy szukamy pomocy u Boga. A przecież Bóg jest najważniejszy. On wszystko może. Jego Jednorodzony Syn, nasz Zbawiciel Jezus Chrystus idzie z nami przez życie, by być naszą mocą. Niech nam nie umykają z pamięci Jego dzisiejsze słowa: „Odwagi, Ja jestem, nie bójcie się” (Mt 14, 27). A więc nie bójmy się. Nasz Pan jest z nami.
Oprac. ks. Łukasz Ziemski
Pomóż w rozwoju naszego portalu