Kazachstan to olbrzymi kraj w Azji Środkowej, w którym mieszka 16 mln osób. Katolicy stanowią 0,03 proc. mieszkańców kraju, islam wyznaje 55 proc. osób, a prawosławni to 40 proc. Marianie pracują tam w dwóch placówkach w Tajynszy i Karagandzie, gdzie prowadzą parafie, głoszą rekolekcje, pomagają okolicznym kapłanom i prowadzą na szeroką skalę działalność charytatywną zwłaszcza dla dzieci osieroconych i z patologicznych rodzin oraz chorych. Otaczają także duszpasterską opieką siostry zakonne.
Ks. Grzegorz Burdyński MIC pracuje na misjach w Kazachstanie od 10 lat, ks. Przemysław Męch MIC na misjach jest od 13 miesięcy, a siostra Michaela ze Zgromadzenia Sióstr Jezusa Eucharystycznego z Mołdawii pracuje od półtora roku w Kazachstanie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Z wielką radością podkreślają fakt, że od trzech tygodni jest lżejsza kwarantanna, zostały otwarte kościoły i mogą normalnie pracować. - Wcześniej otwarta była tylko zakrystia, teraz ludzie mogą normalnie przychodzić na Mszę św. – mówią misjonarze.
Oprócz otwartych kościołów mogą być też organizowane spotkania wspólnot. W każdy piątek na spotkanie młodzieżowe przychodzi ponad osiemnaście osób. Otwarte jest też oratorium Dobrego Pasterza, które gromadzi dzieci i młodzież. Misjonarze cieszą się też z placu zabaw, który jest na ukończeniu i mają nadzieję, że jeszcze tej jesieni dzieci z niego skorzystają.
Choć sami są na misjach, w swojej parafii organizują małą zbiórkę, którą przez kurię przekażą innym misjonarzom.
Dzisiaj ks. Męch wyjedzie z ministrantami na niedzielę misyjno-powołaniową do miasteczka Małodiożny i tam odprawi dwie Msze św., opowie o misji i powołaniu. W niedzielę w kilku językach będą modlić się różańcem z dziećmi i młodzieżą w intencji misji i pokoju. Sami też proszą o modlitwę, bo jak mówią – mają wszystko, są szczęśliwi, bo czują się potrzebni. W Kazachstanie potrzeba nie tylko księży, ale także sióstr zakonnych i zakonników. Każdych rąk do pracy.