Reklama

Przede wszystkim dobro mieszkańców

Niedziela sosnowiecka 3/2011

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Piotr Lorenc: - W życiu społecznym uczestniczy Pani od wielu lat. Jak to się zaczęło?

Katarzyna Maciejewska: - Od najmłodszych lat wraz z moim bratem Grzegorzem angażowaliśmy się w życie parafii Świętej Trójcy w Będzinie. Mieliśmy szczęście do wspaniałego proboszcza ks. kan. Kazimierza Szwarlika. Był to człowiek wrażliwy na potrzeby innych, skromny, bardzo mądry i wielki patriota. Jego doświadczenia życiowe, takie jak choćby udział w szeregach Armii Krajowej i doskonała znajomość historii, miały znaczący wpływ na ukształtowanie się naszych poglądów. W okresie stanu wojennego obserwowałam jak wiele dobrego dla innych robił ks. Kazimierz. Poprzez swój wspaniały przykład angażował również niektórych parafian do działalności na rzecz parafii i miasta. Szanował każdego człowieka. Był naszym wzorem. Poznaliśmy wówczas wielu wspaniałych ludzi, zarówno świeckich, jak i kapłanów, którzy byli gośćmi naszego proboszcza. Te znajomości bardzo pomogły mi w późniejszej działalności. Dużo zawdzięczam ówczesnemu wikariuszowi, mojemu katechecie ks. Jerzemu Brzęczkowi, który zaproponował mnie i bratu wyjazd na wakacyjną oazę w ramach rekolekcji Ruchu „Światło-Życie”. I tak zaczęła się moja przygoda z tym wspaniałym ruchem. Podczas działalności w Ruchu „Światło-Życie” kształtowały się charaktery i zainteresowania moje i mojego brata, który 15 lat jest księdzem, obecnie jako wikariusz w parafii św. Barbary w Sosnowcu.

- Naturalną koleją rzeczy był Parafialny Oddział Akcji Katolickiej…

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Ks. Kazimierz Szwarlik namawiał mnie do wstąpienia w szeregi Akcji Katolickiej. Zdecydowałam się na to nie od razu, a dopiero po skończeniu studiów teologicznych. Po roku bycia członkiem Parafialnego Oddziału Akcji Katolickiej im. dr. Adama Bilika przy parafii Świętej Trójcy zostałam wybrana na prezesa tego oddziału. I tak od 13 września 1998 r. pełnię nieprzerwanie tę funkcję. Cieszę się, że mogę działać wspólnie z tak wspaniałymi ludźmi jak członkowie tego oddziału. Czuję się z nimi doskonale. Można na nich zawsze polegać. Są jak rodzina. A najważniejsze, że chętnie służą Bogu i ludziom.

- W POAK można dostrzec obszary spraw społecznych, socjalnych, administracyjnych, które może wypełnić organizacja pozarządowa…

- W ostatnich latach organizacje pozarządowe, stowarzyszenia, fundacje mają dużo pracy. Dostrzegam to także w działalności mojego oddziału Akcji Katolickiej. Ubolewam nad tym, że to one jakby wyręczają państwo w obszarze, jakim jest pomoc społeczna. Polacy coraz częściej szukają wsparcia właśnie w takich organizacjach, we wspólnotach kościelnych, bo uważają, że państwo nie wywiązuje się z tego zadania należycie. Uważam, że pomoc organizacji III sektora powinna być doraźna. Państwo powinno stworzyć taki system, żeby człowiek czuł się w nim bezpieczny. A organizacje mogą wspierać obywateli czasowo. Zasada pomocniczości, która znalazła wyjątkowe miejsce w nauczaniu społecznym Kościoła za czasów Piusa XI, kiedy zaczęto obserwować narodziny różnych totalitaryzmów państwowych, przypomina, że państwo jest dla człowieka, a nie człowiek dla państwa, że tym, kto działa, jest zawsze osoba, a nie anonimowe mechanizmy społeczne. To właśnie państwo ma za zadanie wspierać te struktury, które są bliskie człowiekowi: rodzinę, samorząd lokalny, różne związki - a nie odwrotnie. Państwo i jego przedstawiciele nie mogą gasić inicjatywy, stawiać się ponad człowiekiem, któremu winni służyć. Instytucje społeczne, także państwo, są tylko środkami, narzędziami w służbie człowieka - obywatela. Państwo nie jest zwolnione z obowiązku interwencji i ma obowiązek podejmowania działań, których społeczności niższego rzędu same podjąć nie mogą.

Reklama

- Obecnie jest Pani prezesem POAK, zapewne lista podjętych inicjatyw jest długa - proszę przedstawić kilka najważniejszych.

- Nasz POAK działa na wielu płaszczyznach, ale chyba najbardziej cenna jest działalność charytatywna. Wraz ze swoimi przyjaciółmi z Akcji Katolickiej od 13 lat organizuję przedświąteczne zbiórki żywności dla najbardziej potrzebujących rodzin z naszej parafii. Gromadzona żywność to dar parafian, sponsorów spoza parafii, ale i naszych członków. Realizujemy w ten sposób program „Pomagamy dźwigać krzyż bezrobocia”. Od 2001 r. organizujemy też akcję zbierania i pozyskiwania przyborów szkolnych dla uczniów w ramach „Nauki dla każdego”, za którą odpowiada Barbara Gajda. Trafiają one do tych młodych ludzi, których nie stać na zakup przyborów szkolnych. Wyprawki pochodzą ze zbiórki organizowanej w kościele i ze środków pozyskiwanych od darczyńców. Ilość dzieci objętych tą formą pomocy w każdym roku jest inna. Zależy od tego ile przyborów uda się zebrać i zakupić. Był rok, że obdarowaliśmy 100 dzieci, ale był i taki, kiedy przybory dostało 45 uczniów. Pięć lat temu utworzyliśmy Parafialny Zespół Caritas, którego szefową jest moja mama, Jadwiga Maciejewska. Co miesiąc wydaje z Grażyną Łabuz, Grzegorzem Pasztą, Janem Brząkałą i Józefem Wysockim kilka ton żywność dla 300 podopiecznych, kiedyś dla 400. Realizują oni program „Dostarczanie żywności dla najuboższej ludności Unii Europejskiej”. Ilość podopiecznych ograniczyliśmy, ale potrzebujących przybywa. Tylko rąk do pracy ubywa. Cieszę się, że ostatnio dołączyły do nas trzy młode osoby do pomocy, jako sympatycy: Ola Kopczyńska, Dagmara Olszowiec i Natalia Krzysztofik. W tym roku zorganizowaliśmy również pomoc dla powodzian z Woli Rogowskiej. Oprócz tego członkinie Akcji Katolickiej prowadzą bibliotekę i czytelnię parafialną. Oczywiście na swoim koncie mamy również zabawy andrzejkowe dla dzieci i wiele innych działań.

- Założyła Pani również bloga POAK, na którym znajdują się aktualne informacje dotyczące waszej działalności...

- To prawda. Uważam, że należy wykorzystywać najnowsze i dostępne osiągnięcia, jeśli mogą one służyć dobremu celowi. Założyłam bloga oddziału przystan-nadziei.blogspot.com i regularnie prowadzę wpisy. Jest to nowa forma ewangelizacji. Inni dowiadując się z niego co robimy, też mogą podejmować podobne inicjatywy.

- Kolejnym etapem Pani drogi życiowej i zawodowej był udział w Radzie Miasta Będzina w latach 2002-06. Jakie doświadczenie wówczas Pani zdobyła?

- Rzeczywiście, w 2002 r. zaproponowano mi start w wyborach samorządowych z ramienia Komitetu Rozwoju Będzina. Nie wierzyłam, że zostanę wybrana. Już wtedy byłam prezesem POAK im. dr Adama Bilika i jednocześnie pracowałam w tygodniku „Puls Zagłębia”. Znana byłam zarówno z działalności społecznej, jak i z pracy dziennikarskiej. Tamta kadencja była dla mnie szkołą życia samorządowego.

- Czy praktyka dziennikarska wniosła coś w działalność społeczną, którą się Pani zajmuje?

- Z wielkim sentymentem wracam do początków mojej dziennikarskiej drogi. A pierwsze kroki stawiałam właśnie w Tygodniku Katolickim „Niedziela”. Ceniony przeze mnie Redaktor Naczelny ks. inf. dr Ireneusz Skubiś zaproponował mi - jeszcze w czasie moich studiów - żebym została korespondentką „Niedzieli Sosnowieckiej”. Tę propozycję przyjęłam z wielką radością. Do tej pory współpracuję z sosnowiecką redakcją „Niedzieli”. Potem były propozycje i współpraca z innymi mediami, głównie z dziennikami, tygodnikami i miesięcznikami. Pracowałam również w Tygodniku Społecznym „Puls Zagłębia”. Poznałam wówczas wiele problemów mieszkańców Zagłębia. Miałam wielokrotnie okazję stawać oko w oko z poważnymi ludzkimi tragediami. Myślę, że doświadczenie reporterskie to najlepsza szkoła życia. Poznałam ludzi żebrzących, problemy ofiar przemocy w rodzinie, zasady funkcjonowania instytucji pomocowych. Wtedy po raz pierwszy zetknęłam się z ludźmi, którzy kosztem pracy innych dochodzili do olbrzymich fortun. Poznałam również tych ciężko i uczciwie pracujących, a żyjących jednak w skrajnym ubóstwie. Jest to zaprzeczenie cywilizacji miłości o którą tak apelował sługa Boży Jan Paweł II.

- W 2010 r. została Pani wybrana do Rady Miejskiej Będzina i będzie pełnić funkcję wiceprzewodniczącej. Gratuluję! Jest to jednak spore wyzwanie. Jakimi sprawami zajmie się wiceprzewodnicząca? Czy przez to łatwiej będzie zrealizować program wyborczy?

- Jako wiceprzewodnicząca zaangażuję się bardziej w pracę Rady Miejskiej. Będę miała również dodatkowe dyżury w Urzędzie Miejskim. Jak każdy radny, na pierwszej sesji wypowiadałam rotę ślubowania, w której deklarowałam godnie, rzetelnie i uczciwie sprawować obowiązki radnego, mając na względzie dobro miasta i jego mieszkańców. Zgodnie z tym będę chciała podejmować takie działania na rzecz miasta, które przyniosą korzyść mieszkańcom. Jest dużo do zrobienia. Mam wiele planów. Wśród nich niewątpliwie jednymi z ważniejszych zadań jest zadbanie o uzbrojenie terenów pod inwestycje, bo to daje szanse na nowe miejsca pracy dla naszych mieszkańców. Z pewnością należy pomóc będzińskim kupcom, osobom mającym swoje małe i średnie przedsiębiorstwa w Będzinie. Drobni przedsiębiorcy z centrum miasta mają wiele problemów, które przy dobrej woli można łatwo rozwiązać. Prawdziwą bolączką jest brak lokali mieszkalnych. Rodziny czekają nieraz parę lat na otrzymanie mieszkania. A ci, którzy mieszkają w zasobach komunalnych, często mają fatalne warunki lokalowe. To też musi się zmienić. Wizytówka naszego miasta, czyli wzgórze Zamkowe musi zmienić wygląd. I będę robiła wszystko, żeby projekt przebudowy został jak najszybciej wdrożony. Proces gazyfikacji na starym Warpiu nie może być tylko hasłem przedwyborczym, jak to bywało, ale musi być prowadzony. Mieszkańcy tej dzielnicy liczą na to. Również mieszkańcy osiedla Warpie chcą przywrócenia przynajmniej części kursów tramwajów, umożliwiających dotarcie do Sosnowca. Bycie wiceprzewodniczącą to dodatkowe obowiązki, ale także częstszy kontakt z mieszkańcami. A czy przez to, że jestem wiceprzewodniczącą łatwiej będzie mi zrealizować program wyborczy z jakim szłam do wyborów? Mam taką nadzieję... Chciałabym, żeby moje sugestie i pomysły znajdowały zrozumienie u pozostałych radnych i prezydenta Będzina. Często zapomina się, że skuteczność i efektywność działania to suma pomysłów i działań nie tylko radnych, ale prezydenta, urzędników i wszystkich podległych mu służb. Myślę, że ta współpraca będzie się w tej kadencji dobrze układała.

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Małżeństwo z Andrychowa idzie do grobu św. Jakuba. Zaniosą tam też Twoją intencję

2024-05-15 12:09

[ TEMATY ]

Santiago de Compostela

Camino

świadectwa

Archiwum rodzinne

Mają już za sobą dwa tygodnie pieszej wędrówki. Zostało im jeszcze 100 dni, by planowo dotrzeć do sanktuarium w Santiago de Compostela. Dorota i Rafał Janoszowie zamierzają pokonać 2890 km. Wyruszyli z Andrychowa Drogą św. Jakuba, by podziękować za 35 lat małżeństwa. Dziękują także za trójkę swych dzieci, za pozostałych członków rodziny, za przyjaciół i za to, co ich w życiu spotkało. Andrychowskie małżeństwo znane jest z wieloletniego zaangażowania w Ekstremalną Drogę Krzyżową.

Małżonkowie przyznają, że po raz pierwszy znaleźli się na tym jednym z najbardziej znanych szlaków pielgrzymkowych 10 lat temu. „Było to dla nas bardzo głębokie doświadczenie duchowe, powiązane wtedy z wdzięcznością za 25 lat wspólnego życia małżeńskiego. Okazało się, że Camino wpisało się głęboko w nasze serca, a my wpisaliśmy je w serca naszych dzieci i ich przyjaciół. Za nami 6 takich wędrówek trasą północną i portugalską” - opowiadają na swym facebookowym profilu, który nazwali „Camino Wdzięczności”.

CZYTAJ DALEJ

SYLWETKA - Św. Szymon Stock (Szkot)

To kluczowa postać dla pobożności Szkaplerza. Św. Szymon urodził się w 1165 r. w hrabstwie Kent w Anglii. Rodziców miał bogobojnych. Hagiografowie podkreślają, że matka Szymona zanim go pierwszy raz nakarmiła po urodzeniu, ofiarowała go Matce Bożej, odmawiając na kolanach Zdrowaś Maryjo.
Uczył się w Oksfordzie i - jak przekazują kroniki - uczniem był wybitnym. Później wiódł przez jakiś czas życie pustelnicze, by po przybyciu Karmelitów na Wyspy wstąpić do zgromadzenia. Szybko poznano się na jego talentach oraz gorliwości i mianowano go w 1226 r. wikariuszem generalnym. W 1245 r. został wybrany szóstym przeorem generalnym Karmelitów. Wyróżniał się gorącym nabożeństwem do Matki Bożej. Maryja odwzajemniła to synowskie oddanie, objawiając się Szymonowi 16 lipca 1251 r. Święty tak relacjonował to widzenie: „Nagle ukazała mi się Matka Boża w otoczeniu wielkiej niebiańskiej świty i trzymając w ręce habit Zakonu, powiedziała mi: «Weź, Najukochańszy Synu, ten szkaplerz twego Zakonu, jako wyróżniający znak i symbol przywilejów, który otrzymałam dla ciebie i dla wszystkich synów Karmelu. Jest to znak zbawienia, ratunek pośród niebezpieczeństw, przymierze pokoju i wszechwieczna ochrona. Kto w nim umrze, nie zazna ognia piekielnego»”. Św. Szymon dożył 100 lat. Zmarł w opinii świętości16 maja 1265 r.

CZYTAJ DALEJ

Łódzko – wileński projekt „Niemen w czterech ścianach”

2024-05-16 17:30

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

Archiwum szkoły

Dzięki pozytywnej ocenie wniosku Bernardyńskiego Liceum Ogólnokształcącego im. o. A. Pankiewicza w Łodzi w tegorocznym konkursie Polsko – Litewskiego Funduszu Wymiany Młodzieży na realizację projektu pt.: „Niemen w czterech ścianach” w maju br. ponownie spotkaliśmy się z zaprzyjaźnioną szkołą Vilniaus Lazdyn mokykla z Wilna, aby wspólnie podjąć działania.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję