Reklama

Dla matek z trudnościami

Za 2, maksymalnie 3 lata ma powstać w Sosnowcu Diecezjalny Dom Matki i Dziecka. Przedsięwzięciem wspólnie zajmie się diecezjalna Caritas i Diecezjalne Centrum Służbie Rodzinie i Życiu w Sosnowcu. Prace nad domem są zaawansowane. Placówka uzyskała akceptację bp. Grzegorza Kaszaka. Jest to budynek do przebudowy i adaptacji, ale są na ten cel zabezpieczone pierwsze fundusze

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Dom będzie służył m.in.: matkom w stanie błogosławionym, które nie mogą bezpiecznie oczekiwać na poród we własnym domu; matkom i dzieciom znajdującym się w trudnej sytuacji domowej - gdzie występuje przemoc, uzależnienie współmałżonka, nagła utrata mieszkania lub środków do życia; matkom i dzieciom będącym ofiarami wypadków losowych, jak pożar, powódź, zniszczenie mieszkania itd. oraz matkom, których dzieci przebywają w szpitalu i wymagają ich stałej obecności.

Parafia przekazała

Dom został przekazany diecezji po rozmowach bp. Grzegorza Kaszaka z ks. kan. Edwardem Wicińskim - proboszczem parafii Chrystusa Króla w Sosnowcu-Klimontowie, bowiem do tej pory należał do parafii. „W ten sposób Diecezjalny Dom Matki i Dziecka stanie się wspólnym dziełem mieszańców parafii Chrystusa Króla, którzy wznieśli przed laty ten budynek z zamiarem urządzenia w nim pawilonu katechetycznego, oraz Diecezji Sosnowieckiej, która podejmie się wykończenia i zaadaptowania budynku” - czytamy w dekrecie Biskupa.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Caritas i Centrum razem

Reklama

Pasterz Kościoła sosnowieckiego ustanowił podmiotami odpowiedzialnymi za pozyskanie odpowiednich funduszy oraz przeprowadzenie prac budowlanych Caritas Diecezji Sosnowieckiej oraz Diecezjalne Centrum Służby Rodzinie i Życiu. Z ramienia Caritas odpowiedzialnym za to jest ks. Tomasz Folga, natomiast z ramienia Diecezjalnego Centrum ks. prał. Andrzej Cieślik. Mając na uwadze fakt, że dom będzie wymagał sporych nakładów finansowych, sosnowiecki Ordynariusz zwrócił się do diecezjan z apelem, by na miarę swych możliwości poparli tę inicjatywę poprzez modlitwę i ofiarę. Szczególnie Ks. Biskup zachęca do przekazania 1% swojego podatku dla Caritas Diecezji Sosnowieckiej ze wskazaniem jako cel Diecezjalnego Domu Matki i Dziecka.

Geneza domu

„Mówiąc o genezie domu nie sposób nie wskazać Wiesławy Spyry z Olkusza - osoby, która od roku namawiała mnie, Ks. Biskupa, Ks. Kanclerza do utworzenia tego typu placówki. Przekazała nawet na ten cel sporą sumę pieniędzy i obiecała zająć się kolejnymi zbiórkami” - powiedział ks. prał. Andrzej Cieślik.

Najpierw adaptacja

Remont i modernizacja placówki przy ul. Kraszewskiego 25 rozpocznie się najprawdopodobniej późną wiosną lub wczesnym latem br. Już teraz są wykonywane ostateczne plany, kosztorysy i schematy. „Technicznie oddanie do użytku domu możliwe jest nawet w rok, w praktyce oceniam jednak na trzy lata, ale na tym etapie nikt nie weźmie za to odpowiedzialności, bo za wiele jest nieprzewidywalnych czynników” - podkreśla ks. Cieślik. „Cieszy nas stan w jakim znajduje się obiekt. Mimo że pozostawał w stanie surowym przez wiele lat, ściany są suche, nadają się nie do remontu, ale po prostu do wykończenia” - dodaje ks. Tomasz Folga.

Konkretna oferta

Matki oprócz dachu nad głową, posiłków, opieki duchowej uzyskają wsparcie idące w kierunku usamodzielnienia. „Sądzę, że potrzeby korzystających będą bardzo zróżnicowane, dlatego też zajęcia dla poszczególnych osób będą dobierane indywidualnie. Z pewnością wykorzystamy całe zaplecze jakie daje Centrum, a więc psychologów i terapeutów, prawnika, doradców rodzinnych, pedagogów. Ośrodek Adopcyjny otoczy opieką matki, które będą podejmowały decyzję czy podołają wychowaniu dziecka, czy też zdecydują się przekazać je do adopcji. Również Caritas ma szereg ofert dla osób w trudnych życiowych sytuacjach. W rzeczywistości to kolejne pojawiające się osoby będą określały rodzaj pomocy, której trzeba będzie udzielić. To życie pisze scenariusze, a nie dostosowuje się do nich. Będzie więc potrzeba elastyczności” - ocenia ks. Andrzej.
W domu matki będą mogły przebywać od kilku tygodni do kilku miesięcy. „Nie określamy żadnych limitów, ale z pewnością będzie to pobyt tymczasowy, z reguły kilkumiesięczny. Naszym celem nie jest posiadanie jak największej liczby mieszkańców, lecz doprowadzenie do samodzielności życiowej jak największej liczby rodzin” - wyjaśnia ks. Tomasz Folga. I dodaje: „Atutem domu będzie także sąsiedztwo. Nieopodal znajduje się bowiem Centrum Pediatrii im. Jana Pawła II. Jak zajdzie taka potrzeba będziemy mogli szybko skorzystać z pomocy medycznej. A gdy będą wolne miejsca dom może być hostelem dla rodziców, których dzieci przebywają w szpitalu” - dodaje ks. Tomasz.

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Geografia, wiek, zakony: kim są kardynałowie powołani do wyboru nowego papieża?

2025-04-29 14:29

[ TEMATY ]

konklawe

Vatican Media

Od 7 maja 53 kardynałów europejskich, 37 amerykańskich (16 z Ameryki Północnej, 4 z Ameryki Środkowej, 17 z Ameryki Południowej), 23 azjatyckich, 18 afrykańskich i 4 z Oceanii zbierze się na konklawe. Najmłodszym kardynałem jest 45-letni Ukrainiec (ale reprezentujący Australię) Mykoła Byczok, a najstarszym 79-letni Hiszpan Carlos Osoro Sierra. Po raz pierwszy w Kaplicy Sykstyńskiej reprezentowanych będzie 12 narodów z rodzimymi wyborcami, w tym Haiti, Zielony Przylądek, Papua Nowa Gwinea, Szwecja, Luksemburg i Sudan Południowy.

135 elektorów, którzy wezmą udział w konklawe, aby wybrać 267. papieża, pochodzi z 71 różnych krajów na pięciu kontynentach. Swych przedstawicieli ma 17 narodów z Afryki, 15 z Ameryki, 17 z Azji, 18 z Europy i 4 z Oceanii. Rodzimych purpuratów-elektorów ma po raz pierwszy 13 krajów: z Haiti pochodzi kardynał Chibly Langlois, Zielony Przylądek - Arlindo Furtado Gomes, Republika Środkowoafrykańska - Dieudonné Nzapalainga, Papua Nowa Gwinea - John Ribat, Malezja - Sebastian Francis, Szwecja - Anders Arborelius, Luksemburg - Jean-Claude Hollerich, Timor Wschodni - Virgílio do Carmo da Silva, Singapur - William Seng Chye Goh, Paragwaj - Adalberto Martínez Flores, Sudan Południowy - Stephen Ameyu Martin Mulla, Mjanma - Charles Bo i Serbia - Ladislav Nemet. Łącznie w Kaplicy Sykstyńskiej zasiądzie 53 kardynałów z Europy, 37 Amerykanów (16 z Ameryki Północnej, 4 z Ameryki Środkowej, 17 z Ameryki Południowej), 23 z Azji, 18 z Afryki i 4 z Oceanii.
CZYTAJ DALEJ

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Niedziela Ogólnopolska 18/2000

[ TEMATY ]

św. Katarzyna Sieneńska

Giovanni Battista Tiepolo

Św. Katarzyna ze Sieny

Św. Katarzyna ze Sieny
W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju. Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie widoczne. Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów. Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej. Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć, energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe. Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących. Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście, Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy życia. Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina, umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie. Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała, że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie, gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy. Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie - Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc, czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby " wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety, chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską. Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl o niej". Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj, przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze 30 lat, kiedy tak pisała! Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne. Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła. Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański, dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział apostołów pod sztandarem świętego krzyża. Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego Mistrza.
CZYTAJ DALEJ

Czy męczeństwo ma sens?

2025-04-30 07:26

[ TEMATY ]

Samuel Pereira

Materiały własne autora

Samuel Pereira

Samuel Pereira

W świecie, w którym słowo „poświęcenie” brzmi jak archaizm, a „heroizm” kojarzy się z naiwnym romantyzmem z lekcji historii, męczeństwo może wydawać się czymś wręcz niezrozumiałym. Czymś z innego porządku – może nawet obcym i niepokojącym. Żyjemy przecież w czasach, w których indywidualizm jest cnotą, a sukces mierzy się liczbą zer na koncie, lajków pod zdjęciem i umiejętnością „dbania o siebie”. Na tym tle ofiara z własnego życia – a więc męczeństwo – wydaje się gestem radykalnym, może wręcz szalonym. A jednak… nie daje spokoju.

Arcybiskup Tadeusz Wojda, podczas obchodów Dnia Męczeństwa Duchowieństwa Polskiego, mówił, że „duszpasterze męczennicy są zaczynem cywilizacji miłości”. W świecie, który coraz bardziej pogrąża się w chaosie aksjologicznym, to zdanie brzmi jak manifest. Jakby ktoś rzucał kamień w szklany ekran nowoczesności i przypominał, że są jeszcze wartości, dla których warto żyć – a czasem nawet umrzeć. Tylko kto dziś w ogóle tak myśli?
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję