Reklama

Miłość ma barwy pamięci

Nieco spóźniony Dzień Matki

Niedziela przemyska 22/2010

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W czasach studiów na KUL-u, z pewnym niepokojem i dyskomfortem słuchałem nowoczesnych teologów wyśmiewających polską maryjność ludową, wyrażoną w teologicznie niepoprawnych słowach pieśni o tym, że „…kiedy Ojciec rozgniewany siecze, szczęśliwy, kto się do Matki uciecze”. Rzekomo przeczyło to Dobroci Boga. Może to w tych prześmiewczych opiniach zaczął się kryzys obecności na majówkach czy nabożeństwach październikowych. Dziś, patrząc na te słowa, wcale nie sądzę, by odbierały Bogu atrybut dobroci czy też rezerwowały go tylko dla Maryi. Taka po prostu była matka.
Byłem w szóstej klasie szkoły podstawowej. Lekcja wychowania fizycznego nie mogła się odbyć z nauczycielem, więc dano nam piłkę z poleceniem pobiegnięcia na pobliskie pastwisko i zajęcia czasu na własny sposób. I tu pojawił się problem. Dla chłopaków jedynym dopuszczalnym sposobem wykorzystania owego niedościgłego przedmiotu marzeń, jakim była prawdziwa skórzana piłka, był oczywiście mecz „w nogę”. Subtelne niewiasty optowały za delikatnym, finezyjnym profanowaniem tegoż przedmiotu poprzez grę w tzw. dwa ognie. Brak kompromisu urodził brutalny futbol amerykański, polegający na wzajemnym odbieraniu sobie piłki. W chwili, kiedy byłem najważniejszy na pastwisku, bo piłka była w moich rękach, nadobna białogłowa, zdesperowana niemocą odebrania mi jej, posunęła się do faulu i podłożywszy mi nogę sprawiła, że nie wypuszczając piłki runąłem na murawę. W tym momencie straszny ból, jak prąd przeszedł mi po ręce. Intuicyjnie uświadomiłem sobie, że stało się coś niedobrego. Zrozumieli to w jednym momencie wszyscy. Nastała cisza. Piłka przestała być ważna, pozbieraliśmy ubrania, teczki i ruszyliśmy do domu. Po drodze raz po raz przekładałem teczkę do prawej ręki, z nadzieją, że ból minął. Niestety. Wzmagał się. Wiedziałem, że tego dnia ojciec ma wywozić obornik i bardzo liczył na moją pomoc. Nic nie mówiąc, w milczeniu zjadłem podany mi przez mamę obiad. Sycząc z bólu, przebrałem się w robocze ciuchy i poszedłem na gnojownik. Kolejne próby nałożenia obornika mnożyły ból. Rozwyłem się i pobiegłem do domu. Rzuciłem się z płaczem w ramiona mamy i opowiedziałem jej wszystko. Ona zaś poszła do ojca, by poinformować go o potrzebie odwiezienia mnie do Radymna na pogotowie.
Mój lęk przed ojcem nie był zwierzęcym strachem, bo nigdy mnie nie bił. Był to raczej smutek, że zawiodłem ojca w jego planach i nie mogę mu pomóc. To jednak musiałem już powiedzieć mamie.
Pamiętam inną noc, kiedy w naszej wiosce rozległy się syreny straży pożarnych. Paliły się domy. Wtedy cały roztrzęsiony wtuliłem się do ojca, a on przygarnął mnie mocno, zapewniając, że nic mi się nie stanie. Dobitnie to pamiętam, bo była to chyba jedyna sytuacja tak intensywnej bliskości. Wstał i poszedł pomóc w ratowaniu dobytku sąsiadów. Oczekiwanie na jego powrót było czasem oczekiwania na moc jego ramion.
W tym kontekście chyba nie tylko komicznie, ale i prawdziwie brzmi ta oto dykteryjka:
Jubileusz 50-lecia małżeństwa. Są znane persony, więc i media. Po zakończonej uroczystości, przed wejściem do świątyni goście składają życzenia, wręczają prezenty. Podchodzi także dziennikarz z gratulacjami, wykorzystując chwilę na zadanie pytania, zwraca się do jubilata: - Pięćdziesiąt lat to szmat czasu. A pan taki czerstwy, że tylko pogratulować kondycji i młodzieńczego wigoru. Czy ma pan jakąś receptę dla naszych czytelników? - Widzi pan, tu nie ma nic nadzwyczajnego. Ważne jest, by się dobrze umówić. Ja z moją umówiliśmy się w dniu ślubu, że w naszym domu za rzeczy poważne, wielkie, będę ja odpowiadał, a za te drobne, codzienne, moja żona. I popatrz pan, tak się złożyło, że przez te pięćdziesiąt lat były same drobne. Stąd moja forma.
Dziękujemy mamom za to, że są tak wrażliwe na te drobne, codzienne sprawy swoich dzieci. One są takie małe tylko dla dorosłych, dla dzieci znaczą bardzo wiele. Za wszystko wielkie podziękowania, Kochane Mamy. I nie zapominajcie, że w chwilach, kiedy trudno, możecie zawsze zaprowadzić Wasze dzieci do Matki, która jest także waszą Matką - do Maryi.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Quo vadis, European education? Debata w Parlamencie Europejskim o przyszłości szkoły

2025-10-02 19:41

[ TEMATY ]

szkoła

parlament europejski

Andrzej Sosnowski

Red.

Andrzej Sosnowski

Andrzej Sosnowski

1 października 2025 r. w Parlamencie Europejskim w Brukseli odbyła się międzynarodowa konferencja „Quo vadis, European Education?”, poświęcona konsekwencjom i ryzykom związanym z projektem Europejskiego Obszaru Edukacji. Wydarzenie zorganizowała europoseł Małgorzata Gosiewska (ECR), która w swoim wystąpieniu otwierającym wskazała na zagrożenia, jakie niesie ze sobą unifikacja systemów edukacyjnych w Europie.

Konferencję otworzyła poseł do Parlamentu Europejskiego Małgorzata Gosiewska, zwracając uwagę, że projekt Europejskiego Obszaru Edukacji może prowadzić do osłabienia tożsamości narodowych. Podkreśliła, że edukacja to nie tylko wiedza, ale również fundament kulturowy i aksjologiczny, bez którego Europa może utracić swoje korzenie.
CZYTAJ DALEJ

Świdnica. Zmarł ks. kan. Kazimierz Gniot. Miał 72 lata

2025-10-02 21:00

[ TEMATY ]

Pszenno

śmierć kapłana

kapłan diecezji świdnickiej

ks. Kazimierz Gniot

ks. Mirosław Benedyk/Niedziela

ks. kan. Kazimierz Gniot (1953-2025)

ks. kan. Kazimierz Gniot (1953-2025)

We wtorek 2 października w Świdnicy zmarł ks. kan. Kazimierz Gniot, wieloletni proboszcz parafii św. Mikołaja w Pszennie.

Urodził się 21 kwietnia 1953 r. w Leśnej. Po ukończeniu Technikum Górniczego w Zgorzelcu w 1973 r. wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego we Wrocławiu. Po sześciu latach studiów filozoficzno-teologicznych 19 maja 1979 r. z rąk bp. Wincentego Urbana otrzymał święcenia kapłańskie.
CZYTAJ DALEJ

Różaniec ze św. Franciszkiem z Asyżu - tajemnice radosne

2025-10-03 20:58

[ TEMATY ]

różaniec

Św. Franciszek z Asyżu

Karol Porwich/Niedziela

Modlitwa różańcowa jest wzniesieniem serca do Boga, który przychodzi, aby zbawiać człowieka. Modlitwa różańcowa - jak przypominał nam Ojciec Święty Jan Paweł II - jest modlitwą kontemplacyjną.

To Słowo Ojca tak godne, tak święte i chwalebne zwiastował najwyższy Ojciec z nieba przez św. Gabriela, swego anioła, mające zstąpić do łona świętej i chwalebnej Dziewicy Maryi, z której to łona przyjęło prawdziwe ciało naszego człowieczeństwa i naszej ułomności. Które, będąc bogate (2 Kor 8, 9) ponad wszystko, zechciało wybrać na świecie ubóstwo wraz z Najświętszą Dziewicą, Matką swoją (List do wiernych 4-5).
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję