Reklama

Można zacząć od nowa

Niedziela zielonogórsko-gorzowska 24/2008

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ks. Dariusz Gronowski: - Jest Pan laureatem nagrody „Człowiek Człowiekowi 2008”, którą otrzymał Pan za niesienie bezinteresownej pomocy ludziom uzależnionym i ich rodzinom. Dlaczego tyle trudu Pan w to wkłada?

Ryszard Cichocki: - Robię to, bo sam jestem uzależniony. Kiedyś sam nie dawałem sobie rady z alkoholem i trudno mi było z tego wyjść. Zacząłem jednak pracować nad sobą, w szczególności przebudziłem się duchowo na rekolekcjach w Rokitnie. Na początku pomógł mi ks. Paweł, który wtedy miał już za sobą 5 lat trzeźwienia. Był dla mnie przykładem. Od tamtego przebudzenia mija już 17. rok, jak pracuję nad sobą.
Później, skoro ktoś kiedyś pomógł mi wstać z kolan, to i ja zacząłem służyć innym. Pomagam teraz innym, bo kiedyś inni ludzie pomogli mnie. Z czasem zaczęło mnie to pasjonować, przekwalifikowałem się i zająłem się pomocą uzależnionym na stałe. W tej chwili jestem certyfikowanym terapeutą. Pracuję w Ośrodku Terapeutycznym „Szansa” i zawodowo pomagam ludziom w wydobywaniu się z uzależnienia alkoholowego. Jednocześnie cały czas pracuję w tym kierunku także w wolontariacie. Jestem prezesem stowarzyszenia klubu abstynenta, gdzie spotykamy się, uczymy się żyć w trzeźwości, nabieramy umiejętności, integrując się z innymi, dając im nadzieję na lepsze, trzeźwe życie. Oczywiście trwa też moja praca nad sobą. Ja tak samo biorę udział w grupach samopomocowych Anonimowych Alkoholików czy AlAnon dla rodzin.

- Jakie znaczenie ma dla Pana nagroda „Człowiek Człowiekowi”?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Myślę, iż to, że ktoś zauważył moją pracę, ma znaczenie symboliczne. Cieszę się, że ktoś ją docenia. Przyznaję też, że zostać nagrodzonym to przyjemne uczucie. Ale to jest chwila radości, a potem człowiek po prostu dalej robi swoje. Dla mnie fakt otrzymania nagrody jest ważny przede wszystkim ze względu na nagłośnienie problemu. Dziś, niestety, medialnie w reklamach nagłaśnia się picie alkoholu, a o trzeźwości mówi się bardzo mało. Ta nagroda jest okazją, by ludzie, także za pośrednictwem mediów, zauważyli dzieło trzeźwościowe, by mogli zobaczyć, że istnieje droga walki z uzależnieniem, że można coś z tym zrobić, ktoś się tym zajmuje i że warto w tym kierunku iść.

- Jaka jest skala problemu alkoholowego w Gorzowie Wlkp.?

- Nie zajmuję się statystyką. Generalnie jednak obserwujemy tendencję zwyżkową picia alkoholu wśród młodzieży. I to na przestrzeni ostatnich lat w skali 30-40 procent. A spośród tych, którzy używają alkoholu, ok. 20 procent się uzależnia.

Reklama

- Od 16 lat jest Pan prezesem Klubu Abstynenta „Nadzieja” w Gorzowie Wlkp. Czym jest klub abstynenta?

- Jest to stowarzyszenie, które skupia działalność samopomocową. Na terenie Gorzowa jest 5 klubów abstynenta. W ramach klubu istnieje wspólnota AA - Anonimowych Alkoholików, wspólnota AlAnon dla kobiet, wspólnota AlA dla dzieci oraz DDA dla dorosłych dzieci alkoholików. Poszczególne wspólnoty mają mityngi, które w pierwszych tygodniach są otwarte, tzn. każdy może przyjść na takie spotkanie. W klubie zrzeszone są nie tylko osoby uzależnione, ale i takie, które jako nieuzależnione promują życie w trzeźwości. Prócz mityngów organizujemy obozy terapeutyczne, integracyjne, spotkania na różne okazje, jak choćby opłatek czy sylwester, spotkania edukacyjne, rozmawiamy na różne trudne tematy, zapraszamy gości: przewodników duchowych, terapeutów, pedagogów. Nawiązujemy też kontakt z miastem, raz w roku organizujemy Dni Trzeźwości. Wyjeżdżamy do Rokitna na rekolekcje trzeźwościowe.

- Po raz kolejny wspomina Pan o rekolekcjach w sanktuarium rokitniańskim. Jaka jest rola wiary w życiu człowieka pragnącego wyjść z nałogu?

- Choroba alkoholowa dotyczy ciała, umysłu i duszy. Można jednak powiedzieć, że alkoholizm jest przede wszystkim rakiem duszy i dlatego sfera duchowa w wychodzeniu z nałogu jest bardzo ważna. Przez alkohol zakłócone są przede wszystkim relacje z Siłą Najwyższą, z Bogiem, jakkolwiek Go pojmujemy (tak mówimy, bo różni ludzie trafiają na terapię, nie wszyscy są chrześcijanami).
Jak powiedziałem, w pierwszej kolejności człowiek traci więź z Bogiem, a później z drugim człowiekiem, bo butelka wódki staje się dla niego najważniejsza. Alkohol jest w centrum jego życia, jest jego bożkiem. To powoduje zerwanie więzi z Bogiem i z drugim człowiekiem. Alkoholik zostaje sam, traci rodzinę, pracę, wszystko przepija. Traci wszystkie wartości na poczet picia.
Aby się podnieść, najpierw potrzebna jest mu wiara, że może żyć inaczej. Potrzebna jest motywacja. Kiedy zobaczy drugiego człowieka, któremu się udaje, musi uwierzyć, że on może też pójść tą ścieżką.
Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że Bóg jest źródłem wszystkiego. Gdy ja sam się zagubiłem, to dopóki nie zaprosiłem Boga do swojego życia i Jego nie postawiłem na pierwszym miejscu, miałem kłopoty. Początkowo zastępowałem alkohol pracą i wpadłem w pracoholizm. Wszystko runęło, nie udało się. Później, dzięki doświadczeniu rekolekcji w Rokitnie, gdy Boga postawiłem na pierwszym miejscu, wszystko w moim życiu znalazło swoje miejsce. I zaczęło się zdrowienie.

- Co może zrobić zwykły człowiek widząc, że ktoś ze znajomych ma problem alkoholowy?

- Potrzebne informacje na temat tego, jak zadziałać, może otrzymać, przychodząc do ośrodka terapeutycznego. Może dowiedzieć się, jakie są ośrodki i gdzie działają, gdzie i kiedy odbywają się mityngi, do kogo w konkretnym przypadku można się zgłosić.
Często alkoholik nie godzi się, żeby cokolwiek w swoim życiu zmienić, zwłaszcza jeśli jest przekonany, że jego picie nie przeszkadza rodzinie. Choroba alkoholowa dotyczy całej rodziny i zawsze przeszkadza, ale może nie być dla rodziny destrukcyjna. Jeśli alkoholik łoży na rodzinę i nie rozrabia w domu, nie można zmusić go do leczenia. W przypadku gdy dopuszcza się przemocy, sprawę zgłasza się do komisji rozwiązywania problemów alkoholowych. Komisja powołuje biegłego, a ten stawia diagnozę i wtedy sądownie można zmusić alkoholika do leczenia. Ale to możliwe jest jedynie w przypadku wyraźnej dysfunkcji, przemocy psychicznej czy fizycznej w rodzinie. W każdym jednak przypadku, nawet jeśli alkoholik pije i twierdzi, że nie ma problemu, członkowie rodziny mogą przyjść do nas, aby nabierać umiejętności, w jaki sposób z nim żyć, nie stwarzając mu komfortu do picia, w jaki sposób działać, by on ponosił konsekwencję swojego picia. Część osób dotkniętych chorobą alkoholową chce zastraszyć całą rodzinę, by ona w żaden sposób się nie wychylała z problemem. Znam jednak takie przypadki, że przełom w chorobie zaczął się za sprawą dziecka alkoholika, które się do nas zgłosiło.
Każdy może zacząć od nowa, tylko trzeba przerwać łańcuch milczenia. Obojętnie kto trafi do ośrodka, zawsze otrzyma od nas pomoc, jeśli nie dla siebie, to dla najbliższych.

2008-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Sosnowiec: bp Ważny skierował do diecezjan swój „list programowy”

2024-06-16 10:03

[ TEMATY ]

bp Artur Ważny

Episkopat News

- Nasza diecezjalna wspólnota nie jest wysokim drzewem. Jest drzewem, które trwa mimo licznych wichur i huraganów. Jest drzewem mocno doświadczonym, ale także drzewem, które się nie złamało, które walczy z przeciwnościami - napisał do diecezjan bp Artur Ważny. Z okazji swojego ingresu skierował do wiernych list pasterski o charakterze programowym. Pismo odczytywane jest we wszystkich kościołach i kaplicach diecezji sosnowieckiej w niedzielę 16 czerwca 2024 r.

Zapowiada w nim tworzenie relacji i wspólne wędrowanie razem z wiernymi. Podstawą tych działań ma być Boża obietnica bycia jak cedr, znane biblijne drzewo.

CZYTAJ DALEJ

Młody pasjonat liturgii

2024-06-04 12:34

Niedziela Ogólnopolska 23/2024, str. 68-69

[ TEMATY ]

liturgia

archiwum prywatne

Dawid Makowski

Dawid Makowski

W życiu bym nie przypuszczał, że teraz będę robił to, co robię, i to na taką skalę, ale... Pan Bóg potrafi zaskakiwać i robi to codziennie! – mówi Dawid Makowski.

Zielonogórzanin od dobrych kilku lat, mimo młodego wieku, nie tylko interesuje się, ale wręcz zachwyca liturgią i świętymi obrzędami. Na swoim koncie ma kilka książek, ponad 300 artykułów i wiele opracowań obrzędowych, a do tego współtworzy internetowy serwis, który przybliża wiernym liturgię Kościoła.

CZYTAJ DALEJ

Marsz za tym co najważniejsze

Pod hasłem "Zjednoczeni dla życia, rodziny i Ojczyzny" w kilkunastu miastach w Polsce odbędą się dziś Marsze dla Życia i Rodziny. Od kwietnia do października marsze odbywają się w ponad 50 polskich miastach. "Chcemy jasno wyrazić sprzeciw wobec działań mających podważyć prawa do życia od poczęcia do naturalnej śmierci" – mówi Vatican News koordynator marszów Paweł Kwaśniak z Centrum Życia i Rodziny. Do udziału w Marszach dla Życia i Rodziny zachęca Konferencja Episkopatu Polski.

Dziś marsze przejdą ulicami m. in. Warszawy, Krakowa i Gdańska, ale też mniejszych miast - Łęcznej, Gryfic czy Dzierżoniowa. Marsz w stolicy rozpocznie o 11:30 Msza święta w kościele pw. św. Aleksandra przy Placu Trzech Krzyży. Następnie uczestnicy przejdą pod Sejm, kancelarię premiera a marsz zakończy się przed Pomnikiem Marszałka Józefa Piłsudskiego przy Belwederze.

CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję