Po 123 latach Polska odzyskała niepodległość. W listopadzie 1918 r. odradzające się państwo nie miało jeszcze ustalonych granic. Zagarnięte przez zaborców ziemie Polska odzyskiwała z wielkim trudem, często zbrojnie. W latach 1918-21 państwo polskie prowadziło równocześnie aż 6 wojen. Najbardziej dramatyczny przebieg miała wojna polsko-sowiecka, która zagrażała nie tylko istnieniu odradzającej się Rzeczypospolitej, ale również innych państw nierosyjskich, które dawniej wchodziły w skład imperium carów. Dla bolszewików wojna z Polską to był marsz rewolucji socjalistycznej, która miała ogarnąć najpierw Niemcy, a potem całą Europę.
Z rewolucją na bagnetach
Reklama
Bezpośrednią przyczyną wybuchu wojny polsko-sowieckiej było wycofanie wojsk niemieckich z dzielącej Polskę i Rosję strefy buforowej „Ober-Ost” w lutym 1919 r. W pierwszym roku wojny inicjatywa leżała po stronie polskiej. Podjęto nawet korzystne dla Polski rozmowy pokojowe. Wszystko się zmieniło, kiedy w trakcie pertraktacji pokojowych poruszony został temat przyszłości Ukrainy. Różnice były tak zasadnicze, że nie było możliwości dalszych negocjacji.
W 1920 r. sytuacja, początkowo dosyć korzystna dla Polski, dramatycznie się zmieniła. Na całej długości frontu 700-tysięczna armia sowiecka pod dowództwem gen. Michała Tuchaczewskiego rozpoczęła ofensywę na Zachód. W początkowej fazie Polacy opanowali sytuację i znacznie spowolnili pochód wojsk sowieckich. Po raz koleiny sytuacja Polski uległa znacznemu pogorszeniu w lipcu. Wojska konnej armii Budionnego przełamały linię frontu w Galicji i w niepohamowanym marszu ruszyły w głąb Polski. Miesiąc później sowieci stanęli u wrót stolicy. Sytuacja stała się tragiczna.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Marsz 60 kilometrów na dobę
Od początku lipca nastąpiło przegrupowanie polskich oddziałów. Zaczęto formować armię złożoną z ochotników. W ciągu kilku tygodni do wojska zaciągnęło się 90 tys. ochotników. Nowo wcieleni żołnierze, chociaż słabo wyszkoleni, byli pełni wiary w zwycięstwo i uratowanie niepodległej ojczyzny. Dzięki doskonałym strategicznie odwrotom polskiej armii Sowietom nie udało się zniszczyć żadnej większej jednostki polskiej, chociaż front przesunął się w głąb kraju o setki kilometrów. Coraz bardziej pewni siebie Sowieci zaczęli ignorować przeciwnika.
13 sierpnia sowiecka nawałnica ruszyła na Warszawę. Sowieci zdobyli Radzymin. Armia polska odpowiedziała brawurowym atakiem następnego dnia. Radzymin został odbity. W tym samym czasie znad Wkry ruszyła do natarcia 5. Armia gen. Sikorskiego. Ten niezwykły dowódca pomimo dwukrotnej przewagi nieprzyjaciela potrafił nie tylko powstrzymać sowieckie natarcie, ale w wyniku zajadłych walk zaczął spychać bolszewików na Wschód. W kolejnym dniu bitwy 15 sierpnia nastąpił zasadniczy przełom w walkach. Tego dnia w ciężkich bojach pod Radzyminem, Wólką Radzymińską i Aleksandrowem Armia Czerwona poniosła ogromne straty. Wojska sowieckie, wyczerpane do granic możliwości, atakowane w polu przez piechotę i kawalerię, a z powietrza przez polskie lotnictwo poniosły ogromne straty.
16 sierpnia znad Wieprza ruszyła kontrofensywa wojsk polskich. Sukces ofensywy zależny był od mobilności polskich oddziałów. Wojska polskie posuwały się z zadziwiającą jak na ówczesne czasy prędkością. W swojej pracy Bitwa nad Wisłą historyk prof. Janusz Odziemkowski napisał: „Żołnierze maszerowali w letniej spiekocie (temperatura nieraz przekraczała 30° C), praktycznie bez zaopatrzenia, gdyż kuchnie polowe nie mogły nadążyć za oddziałami. Każdy dźwigał 25-30 kg wyposażenia. Raz po raz wybuchały krótkie walki z napotkanymi oddziałkami czerwonoarmistów. W tych warunkach piechota pokonywała 50-60 kilometrów na dobę. Na sen przeznaczano 4-5 godzin. Za każdą kompanią (batalionem) jechały wozy taborowe; na nich układano żołnierzy, którzy omdleli w marszu. Gdy przyszli do siebie, wracali do szeregu i ustępowali miejsca kolegom. Kiedy jednak dochodziło do walk z uchodzącymi na Wschód jednostkami Armii Czerwonej, w wojsko wstępowały nowe siły. Atakowano z impetem, nie dając przeciwnikowi czasu na odwrót. Dzięki tej ogromnej - jak na ówczesne warunki - szybkości działania, porównywanej z tempem marszu jednostek zmotoryzowanych podczas II wojny światowej, oddziały polskie opanowały przeprawy na Bugu, zanim doszły do nich główne siły 16. Armii”.
W kolejnych dniach ofensywa polska nabierała coraz większego tempa. W ostatnim dniu sierpnia pod Komarowem nieopodal Zamościa słynna konarmia Budionnego została otoczoa i po całodziennych walkach niemal doszczętnie rozbita. Bitwa pod Komarowem była ostatnią wielką bitwą kawalerii w historii. Pobita sowiecka armia cofała się w panice na Wschód.
Klęska Armii Czerwonej
W czasie zwycięskiej Bitwy Warszawskiej Armia Czerwona poniosła druzgocące straty. Do polskiej niewoli wzięto według różnych źródeł od 70 do 100 tys. Sowietów, kilkanaście tysięcy ratowało się ucieczką do Prus Wschodnich. Z kilkudziesięciotysięcznych armii ocalało po kilka tysięcy ludzi. Niektóre oddziały, jak Korpus Konny Gaj Chana czy 4. Armia Szuwajewa, przestały istnieć. Zwycięskie bitwy polskiego wojska doprowadziły niemal do rozpadu armii sowieckiej. Wojska polskie parły na Wschód i stało się zupełnie realne uderzenie na Moskwę. W takiej sytuacji bolszewicy natychmiast rozpoczęli negocjacje pokojowe. Sowiecka Rosja wyraziła gotowość uznania takich terenów przygranicznych Polski, jakich ta sobie życzyła. 12 października podpisano rozejm. Niespełna pół roku później 18 marca Polska i Rosja podpisały w Rydze traktat pokojowy.
Zwycięstwo Polski w wojnie z bolszewikami miało kluczowe znaczenie dla ówczesnej Europy. Warte przypomnienia są słowa ambasadora brytyjskiego w Berlinie, który tak podsumował wojnę polsko-sowiecką: „Gdyby Karol Młot nie powstrzymał inwazji Saracenów, zwyciężając w bitwie pod Tours, w szkołach Oksfordu uczono by dziś interpretacji Koranu, a uczniowie dowodziliby obrzezanemu ludowi świętości i prawdy objawienia Mahometa. Gdyby Piłsudskiemu i Weygandowi nie udało się powstrzymać tryumfalnego pochodu Armii Czerwonej w wyniku bitwy pod Warszawą, nastąpiłby nie tylko niebezpieczny zwrot w dziejach chrześcijaństwa, ale zostałoby zagrożone samo istnienie zachodniej cywilizacji. Bitwa pod Tours uratowała naszych przodków przed jarzmem Koranu; jest prawdopodobne, że bitwa pod Warszawą uratowała Europę Środkową, a także część Europy Zachodniej przed o wiele groźniejszym niebezpieczeństwem: fanatyczną tyranią sowiecką”.
Co zdecydowało o tym niezwykłym zwycięstwie? Na to pytanie najlepiej odpowiada końcowy fragment cytowanej wcześniej pracy prof. Odziemkowskiego: „1 października 1920 r., podczas odwrotu Armii Czerwonej po przegranej bitwie nad Niemnem, łącznik 7. Pułku Ułanów został otoczony przez cofający się oddział bolszewicki. Otoczony ze wszystkich stron, ściągnięty z konia, wyrwał się czerwonoarmistom i zaczął strzelać z karabinu. Ciężko ranny bronił się do ostatniego naboju. Dowódca oddziału, były oficer armii carskiej, nie pozwolił go dobić, kazał opatrzyć i zabrać na wóz. Gdy po kilku godzinach oddział został wzięty do niewoli przez 16. Pułk Ułanów, oficer ów opowiedział o walce ułana dowódcy pułku, mjr. Skrzyńskiemu, dodając: «Musicie zwyciężyć, mając takich żołnierzy»”.