Reklama

Nasze spotkanie z Benedyktem XVI

Zapraszając ciszę...

Niedziela toruńska 25/2006

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Postawiono mi pytanie: Co zapamiętam z pielgrzymki Papieża Benedykta do Polski? Zapamiętam ciszę, zapamiętam skupioną, milczącą twarz Benedykta w celi śmierci św. Maksymiliana Kolbe, zapamiętam Papieża samotnie idącego przez bramę obozową Auschwitz. Tę ciszę potrafiły przekazać nawet media. Ta cisza pozwalała usłyszeć cierpienie niewinnych. Milczenie i cisza brzemienne modlitwą. W ciszy można było postawić pytanie o milczenie Boga i, jeżeli ktoś wytrwał, usłyszeć odpowiedź: „Nie potrafimy przeniknąć tajemnicy Boga - widzimy tylko jej fragmenty i błądzimy, gdy chcemy stać się sędziami Boga i historii. Nie obronimy w ten sposób człowieka, przeciwnie, przyczynimy się do jego zniszczenia. Nie - ostatecznie powinniśmy wytrwale, pokornie, ale i natarczywie wołać do Boga...”.
Papież dał przykład ciszy, która jest przestrzenią Ducha Świętego, która jest samą modlitwą, trwaniem przed Bogiem.
Zapamiętam swoją pielgrzymkę. 50 osób udających się pośrodku nocy na spotkanie z Ojcem Świętym w Warszawie. Wyjeżdżałem z Łubianki o godz. 24.00 z czwartku na piątek - 25/26 maja. Do Warszawy dotarłem ok. godz. 3.30. Pół godziny zajęło dojście z parkingu, gdzie pozostał autobus, do placu Mszy św. Przeszedłem przez policyjną kontrolę i wszedłem do sektoru D2. Od godz. 4.00 rano do 9.30 oczekiwałem na Mszę św. Siedziałem na składanym krzesełku, potem na karimacie, modliłem się, drzemałem. O godz. 7.40 na pl. Piłsudskiego rozpoczął się wspólny program: modlitwy, śpiew, refleksja nad dotychczasowym nauczaniem Benedykta, skierowanym wprost do Polaków. Deszczowa pogoda utrudniała spotkanie. Zarazem spowodowała, że było ono bardziej wyciszone, skupione.
Zapamiętam doświadczenie spotkania Kościoła, który w imię Boże zgromadził się w 300-tysięcznej rzeszy pod przewodnictwem Papieża. Ubi Petrus ibi Ecclesia (Gdzie jest Piotr, tam jest Kościół). Zapamiętam szczególny charyzmat miejsca, gdzie spotyka się Kościół ze swoim Piotrem. Zapamiętam refleksje, które towarzyszyły pielgrzymowaniu. Papież, gdy podejmował pielgrzymkę, stawał wobec trudnego zadania: wszystko, co zrobi, będzie porównywane z poprzednikiem Janem Pawłem II, z jego pielgrzymkami do Ojczyzny, z tym, co mówił i jak mówił, jak nawiązywał kontakt z milionowymi zgromadzeniami. Z drugiej strony pielgrzymowanie Benedykta jest ułatwione. Jan Paweł II był mądrym nauczycielem i wychowawcą - wychował nas do pielgrzymowania, do podejmowania trudów podróży, długich godzin oczekiwania, niepogody, po to, aby być razem, modlić się, radować Kościołem jako wspólnotą, uczestniczyć w Eucharystii. Pozwolił nam zasmakować w obecności Boga, której doświadcza się na skrzyżowaniu drogi trudu Pielgrzyma Papieża i trudu pielgrzymów opuszczających ciepły kąt domowy.
Zapamiętam narastającą temperaturę miłości. Z każdym dniem pielgrzymki kochaliśmy Benedykta bardziej. Należy on do tych ludzi, których, gdy pozna się lepiej, kocha się goręcej. Nawiązywało się głębokie duchowe porozumienie. Odkrywaliśmy wspólnotę drogi. Ona była i jest, ale my zobaczyliśmy ją wyraźniej. Papież nie naśladuje Jana Pawła II po to, aby zyskać poklask. Jest mądrym nauczycielem, który nie pragnie doraźnych efektów, nie pragnie niczego dla siebie, nawet aplauzu rzesz. On jest sobą. Zależy mu, aby kontynuować dzieło głoszenia Ewangelii, które zapoczątkował Jan Paweł II, kontynuować z taką samą mocą i konsekwencją. Staje, jak Jan Paweł II, w oknie na Franciszkańskiej 3, w Krakowie, ale mówi jak Benedykt. Dziś już wiemy, że trudno porównywać, że nie wolno porównywać. Żyjemy w tym samym Kościele, ale rozumiemy więcej, rozumiemy co oznacza, że Kościół jest uniwersalny, powszechny i apostolski, że bramy piekielne go nie przemogą.
Na pl. Piłsudskiego, a potem na Błoniach Krakowskich, widziałem młodzież ubraną w koszulki koloru żółtego z napisem: JP 2, a poniżej z drugim napisem: B 16. Na początku nie mogłem skojarzyć, co oznacza owo B 16. Po chwili pomyślałem, że przecież to pokolenie Jana Pawła II i Benedykta XVI - dwóch papieży, pokolenie ludzi Kościoła, o które tak obawialiśmy się, że utknie w ślepej uliczce, że zatrzyma się w drodze po śmierci Pasterza i Przewodnika. Pokolenie dojrzalsze, jak sądziliśmy, czy jak się je opisuje: świadomie wybierające wiarę, Chrystusa, Kościół i otwarcie przyjmujące Piotra swoich czasów.
Podczas wspólnej modlitwy na dawnym pl. Zwycięstwa nasuwała się jeszcze inna refleksja. Oto spoglądam na dojrzałych, wierzących ludzi, którzy reprezentowani są przez wybranych w wolnych wyborach: wierzącego Prezydenta i Premiera, którzy - jak my - klękają do modlitwy, całują papieski Pierścień Rybaka. Widziałem zasłuchane, myślące, inteligentne i rozmodlone twarze ludzi mających świadomość, że przybyli w sprawach duchowych, dla służby Bożej, chcących budować i umacniać swoją wiarę. Ludzie, którzy z całego serca, z wielkimi emocjami, ze łzami w oczach wołają: „Benedetto”, gdy na placu celebry pojawia się Benedykt XVI, którzy na pewno nie poprzestają na emocjach. Ludzie, którzy słuchają i chcą słuchać tak, aby usłyszeć jak najwięcej, aby niczego nie uronić z wypowiadanych słów. A Pasterz mówił łagodnie, ale mocno i wyraźnie.
Jeszcze jedno zapamiętam: Papieża, który staje z pokorą sługi. Głosi z mocą niezmienną wiarę, ale mówi natychmiast: pragnę zaczerpnąć z waszego tysiącletniego dziedzictwa wiary.
Zapamiętam spotkanie z Bogiem, który wybrał i posłał swego Sługę, którego serce wypełnione zostało po brzegi Bożą dobrocią i miłością.
Zapamiętam uczniów Chrystusa, którzy wpatrują się w niebo i widzą tęczę - znak światła, słońca, które właśnie przebija się przez ciemność chmur.
Wstaje świt...

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2006-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Święty Łazarz

Niedziela przemyska 10/2013, str. 8

[ TEMATY ]

św. Łazarz

Wskrzeszenie Łazarza, fot. Flickr CC BY-SA 2.0

Raz w życiu się uśmiechnął, kiedy zobaczył kradzież glinianego garnka. Powiedzieć miał wówczas: „Garstka prochu kradnie inną garstkę prochu”… Ks. Stanisław Pasierb w tomiku wierszy „Rzeczy ostatnie i inne wiersze” pisał pięknie o odczuciach Łazarza: „(...) warto było, ale po to tylko, żeby się dowiedzieć, że On (Chrystus) zanim mnie wskrzesił, płakał ponieważ umarłem...”.

Kiedy Caravaggio, niezrównany mistrz światłocienia, namalował dla bogatego włoskiego kupca, w kościele w Messynie, „Wskrzeszenie Łazarza” obraz nie spotkał się z aprobatą widzów. Porywczy z natury, pełen kontrastów artysta, na oczach zdumionych wiernych pociął malowidło brzytwą, czym wprawił w konsternację nie tylko swego mecenasa, ale i mieszkańców Messyny. Podziel się cytatem Wkrótce w 1609 r., w kościele Służebników Chorych artysta ponownie podjął temat. Martwy, wyciągnięty z grobu Łazarz leży w strumieniu charakterystycznego dla twórczości malarza światła. Pełna patosu scena zyskuje dzięki umiejętnemu zastosowaniu kontrastu światła i cienia. Wśród widzów tej niezwykłej sceny znajduje się także… sam artysta. Wedle Ewangelii św. Jana, z której znamy opis tego wydarzenia, śmierć Łazarza z Betanii wstrząsnęła jego siostrami Martą i Marią. Czasem zdarza się tak (a wszyscy jakoś podświadomie boimy się takiej sytuacji), że kiedy akurat jesteśmy daleko od rodzinnego domu, umiera człowiek nam bliski.
CZYTAJ DALEJ

Niezbędnik Katolika miej zawsze pod ręką

Do wersji od lat istniejącej w naszej przestrzeni internetowej Niezbędnika Katolika, która każdego miesiąca inspiruje do modlitwy miliony katolików, dołączamy wersję papierową. Każdego miesiąca będziemy przygotowywać niewielki i poręczny modlitewnik, który dotrze do Państwa rąk razem z naszym tygodnikiem w ostatnią niedzielę każdego miesiąca. Dostępna jest również wersja PDF naszego Niezbędnika!

CZYTAJ DALEJ

Święty Auksencjusz, biskup

2025-12-17 21:41

[ TEMATY ]

patron dnia

Domena Publiczna

Święty Auksencjusz

Święty Auksencjusz

Auksencjusz pochodził z Mopsuestii, miasta, które obok Tarsu, rodzinnego miasta św. Pawła Apostoła, należało do głównych miast Cylicji.

Ta rzymska prowincja stanowiła łącznik między Małą Azją a Syrią i Libanem (Fenicją). Z tego względu stanowiła ważny punkt strategiczny i handlowy. Chrześcijaństwo przyjęło się tu już w kilkanaście lat po śmierci i zmartwychwstaniu Pana Jezusa. Auksencjusz był na dworze cesarza Licyniusza (306-323) dowódcą jego przybocznej straży. Był więc zaufanym cesarza.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję