Pewnie mojemu młodszemu współbratu w kapłaństwie będzie znowu wstyd z mojego powodu. Ale cóż na to poradzę, że mamy inny sposób patrzenia na świat. On stał się ostatnio mędrcem i autorytetem moralnym. Zwłaszcza od kiedy zrobił na Wielkanoc Grób Pański po myśli Wyborczej i zadzierzgnął więzi z reprezentantami tzw. katolicyzmu otwartego. Zaczął nawet przemawiać ich językiem, namaszczonym powagą i nieomylnością. Przysłał mi niedawno swój tekst na temat moich felietonów, w którym napisał: „Nie kracz Heniu, i bez twojego krakania świat jest beznadziejny i obrzydliwy”.
I kto tu uprawia czarnowidztwo? Bo ja się nie zgadzam z taką oceną świata. Jeśli bowiem wierzyć Księdze Rodzaju, a księdzu tak by wypadało, to wszystko, co Pan Bóg stworzył jest z natury dobre. Nie jest beznadziejne, szczególnie od kiedy świat został zbawiony. Nie uważam też, jakoby świat był obrzydliwy. Tylko ludzie czasem robią na nim rzeczy karygodnie głupie. Ale nawet wtedy nie trzeba krakać, bo kruki i wrony źle się w polskiej tradycji kojarzą.
A to, że czasem ujadam, jak kundel z obrazu w dominikańskim kościele na Nowym Mieście, to znak, że nie tracę nadziei. Jeśliby przez to udało się choćby jednego człowieka skłonić do głębszych przemyśleń lub przestrzec, to znaczy, że było warto. Ksiądz ani dziennikarz nie mogą milczeć. Tych, co nie wołali, gdy trzeba było wołać, Biblia nazywa wszakże dzbanami bez wody i psami niemymi.
Dzisiaj zachęcam do nauki mądrości na przykładzie sąsiadów zza Odry. Jak na światłych Europejczyków przystało, zalegalizowali przed paru laty prostytucję, żeby była zawodem, jak każdy inny. Zmianom w ustawodawstwie towarzyszyły gromkie hasła o równouprawnieniu, zatroskanie o emerytury i ubezpieczenia zdrowotne dla kobiet z odpowiednią wysługą lat, oraz zapewnienia o wyprowadzeniu najstarszego zawodu świata z szarej strefy.
Udało się ponad miarę. Prostytucja stała się tak bardzo legalna, że niedawno w Berlinie jedna z agencji towarzyskich oficjalnie zgłosiła do tamtejszego pośredniaka zapotrzebowanie na nową pracownicę. Urzędnicy zaproponowali więc wolny etat w „handlu seksualnym” - tak to się teraz urzędowo w Niemczech nazywa - bezrobotnej chwilowo młodej specjalistce od informatyki. A jako, że dziewczyna nie przyjęła oferty, w majestacie prawa zagrożono jej odebraniem zasiłku dla bezrobotnych.
Warto o tym doświadczeniu pamiętać. Zwłaszcza, gdyby podobne inicjatywy legislacyjne pojawiły się w polskim parlamencie. A tego wykluczyć się nie da, bo przecież, co tchu, doganiamy Zachód. Dotąd stręczycielstwem i sutenerstwem zajmowały się struktury przestępcze. Ale w nowoczesnej Europie wiele zmierza w tym kierunku, aby ich rolę przejął sprawny aparat państwowy.
Pomóż w rozwoju naszego portalu