Polscy kapłani
Ks. Mariusz Iliaszewicz jest proboszczem w parafii w Juraciszkach i Łazdunach już od 11 lat. Choć dziś jest kapłanem diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej, skończył Wyższe Seminarium Duchowne w Paradyżu. Na Białorusi zainicjował ruch trzeźwościowy, zajmuje się formacją młodzieży, dla której organizuje coroczne rekolekcje formacyjne w Baranowicach. Ks. Zbigniew Wokotrub na Białoruś wyjechał dwa lata temu. „Na Wschód trafiłem dzięki mojemu koledze, który zaproponował mi wyjazd do Wilna, gdzie miał rodzinę, i odwiedzenie swojego kolegi w Lidzie na Białorusi. Bardzo mi się tam spodobało i postanowiłem wyjechać do pracy na Wschód. Bp Adam Dyczkowski zgodził się na ten wyjazd i pobłogosławił mojej pracy” - opowiada ks. Zbigniew. Zamiast do Witebska, gdzie zamierzał pracować, dotarł do Łazdun i Juraciszek. Tamtejszy proboszcz był w tym czasie na urlopie w Polsce i dowiedziawszy się o zamiarach ks. Zbigniewa, zapytał go, czy nie chciałbym pracować razem z nim. „Mówił, że w tej diecezji jest więcej katolików potrzebujących opieki, opowiedział o budującym się kościele i brakach duszpasterskich. Przekonał mnie. W Łazdunach pojawiłem się 3 września 2002 r.” - wspomina ks. Wokotrub. Ks. Mariusz i ks. Zbigniew są dwoma z siedemdziesięciu księży z Polski pracujących na Białorusi.
Białoruskie parafie
Dwaj polscy kapłani w każdą niedzielę muszą odprawić dziesięć Mszy św. Zajmuje im to cały dzień, z krótką tylko przerwą na posiłek. Kościół pw. Świętych Apostołów Szymona i Judy Tadeusza w Łazdunach wybudowano
w 1910 r., ale po wojnie przez wiele lat służył jako magazyn zbożowy.
W Juraciszkach w rok postawiono, dzięki wsparciu „Renovabis” i dobrowolnym opodatkowaniu się przez wiernych, nowy kościół pw. Przemienienia Pańskiego. Wcześniej mieszkańcy wioski chodzili
na nabożeństwa do kaplicy w starej drewnianej szkole. Parafia powstała w 1937 r., ale przez 60 lat po wojnie nie mogła funkcjonować. Dwóch tutejszych proboszczów zostało bestialsko zamordowanych
przez Rosjan i Niemców.
Dziś obydwie parafie liczą około 5 tys. katolików. Katechizacją prowadzoną przy parafii objętych jest około 300 osób w wieku do 7 do 18 lat. Ksiądz ma zakaz wchodzenia na teren szkoły. Pracą katechetyczną
oprócz księży zajmuje się także pięć katechetek świeckich. Brakuje programów katechetycznych, podręczników i materiałów ćwiczeniowych. „Sporym sukcesem jest to, że został opracowany katechizm dla
młodszych dzieci” - mówi ks. Zbigniew. „Nie zawsze jednak da się zrealizować dokładnie zamierzony program. Wśród młodzieży jest wiele takiej, u której widać ewidentne braki, czy to z
powodu zaniedbanej i nieregularnie prowadzonej wcześniej pracy duszpasterskiej, czy niewyniesienia podstawowej wiedzy religijnej z domu” - wyjaśnia ks. Wokotrub.
Obecnie katecheza będzie mogła odbywać się w nowo wybudowanym domu parafialnym przy kościele w Juraciszkach, jeśli księża zdobędą środki na jego wyposażenie. „Te obiekty są już wybudowane i
wymalowane, ale stoją puste, kompletnie niewyposażone. Znajdują się w centrum miasteczka obok pomnika Lenina i nierozebranego cokołu, na którym stał Stalin” - pisał ks. Iliaszewicz w liście
skierowanym do naszej diecezji.
Duszpasterstwo i praca
„Parafianie są raczej biedni - mówi ks. Zbigniew. - Większość, jeśli w ogóle ma pracę, pracuje w kołchozach. Zarabiają tam niewiele, tyle tylko by przeżyć”. Połowa to z pochodzenia
Polacy, którzy zostali tu po wojnie. Liturgia i katecheza prowadzone są w języku polskim. Ks. Mariusz posługuje się językiem białoruskim i rosyjskim, a ks. Zbigniew rosyjskim.
W parafiach działają 22 róże różańcowe, dwie grupy Apostolatu Maryjnego, Komitety Kościelne, młodzieżowa grupa oazowa, duża grupa ministrantów i lektorów, schola muzyczna. Co roku wierni z parafii
uczestniczą w dekanalnej pielgrzymce do Matki Bożej Trokielskiej w sanktuarium diecezjalnym w Trokach.
Sytuacja na Białorusi przypomina sytuację w Polsce sprzed 20 laty. „Ludzie zaczynają się burzyć, chcieliby coś zmienić, jest im naprawdę ciężko - mówi ks. Zbigniew. - Ludzie tu są
bardziej pokorni, młodzież posłuszna i mniej zmanierowana niż u nas, w Polsce. Od parafian doświadczamy wiele życzliwości, są otwarci, pomagają i dzielą się tym, co mają. Szanują kapłanów i chętnie zwracają
się do nas o radę”.
Aby pracować na Białorusi, trzeba mieć tzw. sprawkę, czyli pozwolenia władz państwowych. „Ja tej „sprawki” nie mam, ale pracuję. W każdej chwili mogą mnie wydalić” -
mówi ks. Zbigniew. Decyzji nie da się wymóc, na nic zdały się dwie pisemne prośby biskupa grodzieńskiego. Bez tego dokumentu ks. Zbigniew nie może spełniać samodzielnej funkcji proboszcza. Jedynym dokumentem
uprawniającym go do pobytu na terenie Białorusi są wizy, po które ks. Zbigniew jeździ do konsulatu w Białymstoku. Ks. Iliaszewicz też wielokrotnie był przestrzegany przez władze, by zaniechał swojej ogólnokrajowej
działalności na rzecz duszpasterstwa młodzieży. Mimo to kolejne rekolekcje są w planie, a ks. Mariusz zapala do tego dzieła coraz to nowych kapłanów.
Pomóż w rozwoju naszego portalu