Dziś Jezus stawia nam przed oczyma dwie postaci: faryzeusza i celnika. Faryzeusze prowadzili życie surowe, zachowywali Prawo i na ogół żyli pobożnie. Celnicy natomiast byli uważani za grzeszników, ludzi
bez skrupułów, przedkładających pieniądze oraz robienie interesów ponad wszystko. Rzeczywiście byli grzesznikami. W chwili wejścia do świątyni obaj, mimo że należeli do różnych klas religijnych i społecznych,
byli do siebie zasadniczo podobni. Obydwu łączył jeden cel. Każdy z nich przyszedł do świątyni, aby się modlić. Co takiego się stało, że modlitwa jednego została wysłuchana, a drugiego nie?
Jezus wyjaśnia to w swym opisie faryzeusza i celnika. Faryzeusz z przypowieści zaczął swoją modlitwę od stwierdzenia: „Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie...” (Łk 18,
11). Zaczął od podziękowania, ale zasługi przypisał wyłącznie sobie. W jego postawie trudno znaleźć choćby ślad pokory względem Boga. Uczynił również z Boga swego dłużnika i skoro spełnił dobre uczynki,
przyszedł do Boga po nagrodę. „Skroił sobie moralność na wymiar, jak ubranie, a przy tym nie dostrzegł, że pominął bardzo ważny punkt Prawa: miłość bliźniego. Zabrakło dla niej miejsca w jego ideale
doskonałości, skoro zaliczył wszystkich innych do kategorii złodziei, niegodziwców i rozpustników. Z wielką pogardą traktował również stojącego obok celnika.
Celnik natomiast „stał z daleka i nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu” (Łk 18, 13). Ten człowiek nie porównywał się z innymi jak faryzeusz, on stał przed Bogiem. Bił się w piersi
i z całego serca wyrywała mu się modlitwa krótsza od modlitwy faryzeusza: „Boże, miej litość dla mnie, grzesznika!” (Łk 18, 13).
To zastanawiające, że właśnie grzeszny celnik, a nie sprawiedliwy faryzeusz, potrafił uświadomić sobie prawdziwy stan człowieka przed Bogiem. Jest on przykładem skruszonego grzesznika, który zostaje
wysłuchany. Bo skruszonym i pokornym sercem Bóg nie gardzi.
Aby poznać Boga, trzeba postawy pokory, na co Jezus zwraca szczególną uwagę: „kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony” (Łk 18, 14). Człowiek musi uznać
swoją małość i dostrzec swoją grzeszność. Postawa pokory konieczna jest również do właściwego ułożenia relacji z innymi ludźmi.
Pośród chrześcijan nie brak ludzi należących do kategorii faryzeuszów czy też do kategorii celników. Właściwie wszyscy mamy po trosze coś z jednego i drugiego, raz postępujemy jak faryzeusz, innym
razem jak celnik. Rzeczą najgorszą byłoby postępowanie jak celnik w życiu i jak faryzeusz w świątyni - grzeszyć jak celnik i jak faryzeusz uważać się za sprawiedliwego.
A skoro w każdym z nas jest trochę celnika i faryzeusza, to przynajmniej bądźmy faryzeuszami w życiu i celnikami w świątyni. Jak faryzeusz starajmy się nie być złodziejami, oszustami i cudzołożnikami,
przestrzegajmy najlepiej jak umiemy przykazań Bożych. Jak celnik uznajmy, gdy staniemy przed obliczem Boga, że to niewiele, co zrobiliśmy, jest w całości darem Boga.
Celnik daje nam prosty, ale skuteczny sposób, by tego dokonać. Trzeba najpierw spojrzeć na siebie, w prawdzie i pokorze. Trzeba bić się mocno nie w cudze, ale we własne piersi i wołać: „Boże,
miej litość dla mnie, grzesznika!”. Ta modlitwa zawiera wszystko, co potrzeba. I taka modlitwa jest Bogu miła. Niech to będzie modlitwa pełna pokory i ufności, które najlepiej przemawiają do Bożego
Serca. Jeżeli przyjmiesz Jego łaskę i ty odejdziesz z lekkim sercem!
Pomóż w rozwoju naszego portalu