W czasach, w których przyszło nam żyć, nieustannie zmuszani jesteśmy do dokonywania wyborów światopoglądowych. Więcej: od tego wyboru zależy „kim jesteśmy”, jak postrzegają nas inni. Niestety,
utożsamiając się z jakimś światopoglądem, który obecnie świadczy o „wyrazistej osobowości”, często nadajemy mu cechy pseudoreligijne.
Zapewniona nam konstytucyjnie wolność słowa i wyznania, jest szeroką płaszczyzną poszukiwań rozmaitych ideologii, które mają porządkować naszą chaotyczną egzystencję i stać się zastępczą formą tradycyjnej,
często trudnej do zrozumienia religii chrześcijańskiej. Nowe koncepcje wyrastają jak grzyby po deszczu, a zaliczyć do nich można wszelkie przejawy fanatycznego anarchizmu, antyglobalizmu, feminizmu czy
pacyfizmu. Ich treści ujęte w formułę ideologiczną stają się dla swoich wyznawców motorem działania i sposobem na życie. Te nowoczesne systemy myślowe otrzymały miano „religii instant” -
jako że w sposób uproszczony próbują przekazać nam receptę na udane życie, zapewniając jednocześnie jakże ważne poczucie wspólnoty z ludźmi o podobnym światopoglądzie. Instynktownie wyczuwamy, czego oczekuje
od nas otoczenie i znakomicie wpasowujemy się w nowe tendencje. Chwytliwe credo naszych czasów - wyrazistość, staje się motywem przewodnim naszego życia, hasłem, według którego organizujemy samych
siebie. Siłą woli kreujemy swoją nową osobowość: zmieniamy poglądy, przyswajamy kontrowersyjne idee, cudze myśli, ponieważ tylko w ten sposób sprostamy wyzwaniom, jakie stawia przed nami współczesność,
świat zindywidualizowanej jednostki, upozowanej oryginalności, świat, w którym brak jasno określonych celów wyższych, a duchową pustkę próbują wypełnić fałszywe, świeckie „religie”. Wielu
określa religię chrześcijańską jako przestarzałą, nie pasującą do nowej, dynamicznej rzeczywistości, w której nie ma czasu na odwołania do jakże odległej sfery sacrum i refleksję nad duchowymi aspektami
naszej egzystencji. Zbigniew Herbert jednoznacznie, trafnie oceniał jakość współczesności. „Jednym z grzechów śmiertelnych kultury współczesnej jest to, że małodusznie unika ona frontalnej konfrontacji
z wartościami najwyższymi, a także aroganckie przeświadczenie, że możemy się obyć bez wzorów” - pisał. Niewątpliwie to rozluźnienie więzi człowieka z wyznacznikami wiary chrześcijańskiej coraz
bardziej wtłacza go w egzystencję na granicy fałszu i pozoru. Żyjąc bezrefleksyjnie, w ogłuszającym „chaosie bezpłodnych myśli”, człowiek zatraca kontakt z własną duchowością, wyjaławia swoją
osobowość, „traci temperaturę moralną”. Pozostaje wierzyć, że zawarta w poniższych słowach, perspektywiczna wizja ks. Stefana Wyszyńskiego, dotycząca świata i człowieka, nie ulegnie dezaktualizacji:
„Nie tracimy jeszcze resztki nadziei, wiary w świat i w człowieka. Żadna z potężnych dzisiejszych naukowych czy innych teorii nie zdoła pozbawić nas prawdziwej godności. Ponad przejściowe teorie
silniejszą jest tęsknota człowieka do godności ludzkiej i do synostwa Bożego” (Ks. Stefan Wyszyński, Ład w myślach, Włocławek 2001, s. 12; za: „Ład Boży” R. I: 1945 nr 2, s. 3).
Pomóż w rozwoju naszego portalu