Normalnym stanem ludzi skażonych grzechem pierworodnym jest wojna - mówił Rocco Buttiglione - pokój wymaga łaski Bożej (zatem od nas gorliwej modlitwy) i starannego działania ludzi. Rocco
Buttiglione to włoski parlamentarzysta, były minister w rządzie Włoch, wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej, teraz nominowany komisarzem ds. sprawiedliwości, wolności i bezpieczeństwa, a powyższe słowa,
przytoczone przeze mnie z pamięci, wypowiedział podczas konferencji zorganizowanej 10 - 11 września 2004 r. w Krakowie przez Papieską Akademię Teologiczną. Konferencja nosiła znaczący tytuł:
„Scenariusze przyszłości - co chrześcijanie mają do zrobienia w Europie?”.
Fascynujące było już samo miejsce konferencji - odbywała się ona w krakowskiej dzielnicy Przegorzały, na pięknym wzgórzu, gdzie w czasie wojny kazał sobie zbudować pałacyk Hans Frank, hitlerowski
generalny gubernator. Z tarasu pałacyku rozpościera się fantastyczny widok na Wisłę i odległe góry - podobno przy dobrej pogodzie widać nawet Tatry. To właśnie zestawienie: świadomość czasów, gdy
budynek powstał i szerokość spojrzenia w dal i przyszłość, tworzyły klimat konferencji. Na ten klimat wpłynęły też oczywiście niedawne wydarzenia - wejście Polski do Unii Europejskiej, kontrowersje
wokół europejskiej konstytucji, wojna w Iraku i ataki terrorystyczne z tragedią w Biesłanie włącznie.
Konferencja zgromadziła wielkich tego świata - przede wszystkim tych, którzy z troską i w duchu chrześcijańskim chcą myśleć i rozmawiać o przyszłości Europy i świata. Tematy były różne -
ale ciekawe - choć mówiono wiele o ekonomii, to jednak niematerialne efekty zjednoczenia dominowały w dyskusji. Najważniejszy był podstawowy motyw jednoczenia kontynentu - bezpieczeństwo.
Przez stulecia Europejczycy wojowali ze sobą, mordowali się w niekończących się wojnach - wiek XX przyniósł apogeum horroru. I znaleźli się ludzie - katolicy związani we Francji, w Niemczech
i we Włoszech z chrześcijańską demokracją - którzy postanowili zaproponować rozwiązania mogące położyć temu kres. Zjednoczmy się, rozmawiajmy, żeby się więcej nie mordować. W tym zjednoczeniu bardzo
pomogła zimna wojna - łatwiej się jednoczyć „przeciw” niż „dla”, łatwiej się zmobilizować, gdy za miedzą czyha potężny wróg. Teraz tamtego wroga nie ma, choć przyszłość jest
nieznana, pojawia się inne, nie mniej groźne niebezpieczeństwo - terroryzm.
Jedność i bezpieczeństwo wciąż trzeba budować, a głównym narzędziem jest dialog. Dialog oparty na wielkiej trosce, by wysłuchać i zrozumieć każdą „drugą stronę”, by zrozumieć jej racje
i motywy. Terroryści z Biesłana to zbrodniarze - to nie podlega dyskusji. Ale co powoduje, że są w świecie całe społeczności skłonne aprobować dziki terror jako formę walki? Co daje siłę szahidkom
wysadzającym się w powietrze, by przy okazji zabić jak najwięcej ludzi? Co powoduje, że w swoich społeczeństwach są one uznane za bohaterki? Odpowiedź, że to tylko bezrozumna nienawiść nie prowadzi do
niczego... Wojna, terror zaczynają się dużo wcześniej niż wybuchy bomb - mówiono w czasie konferencji. Bodaj właśnie tworzenie atmosfery prawdziwego dialogu i prowadzenie go na wszystkich możliwych
płaszczyznach to najważniejsze zadanie chrześcijan w Europie. I nie tylko w Europie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu