Na przestrzeni wieków lud Boży był wiele razy prześladowany. Prześladowania również nie ominęły Jezusa, który przychodząc na świat, by zbawić ludzi, stał się przedmiotem nienawiści ze strony świata.
Maryja, stając się Matką Syna Bożego, od początku swojego macierzyństwa przeżywała wszystkie trudności życia Jezusa i własne, od żłóbka aż po krzyż. Życie Maryi u boku Syna było wędrówką, w ciągu
której występowało wszystko, co typowe dla takiej pielgrzymki: zaskoczenie, zmieszanie, niepewność, lęk, zmęczenie, strach. Zapewne wiele razy zadawała sobie pytanie, co począć w tak trudnej sytuacji.
W Ewangelii Mateusza czytamy o pierwszej próbie, której została poddana Najświętsza Rodzina z Betlejem, gdy musieli uchodzić przed okrutnym Herodem, który chciał zgładzić Dziecię. Ucieczka przed prześladowaniem
była pośpieszna, w nocy, a towarzyszył jej lęk, czy aby zdążą na czas, czy ich siepacze Heroda nie dopadną.
Jezus stał się jeszcze bardziej znakiem sprzeciwu i nienawiści, gdy opuścił zacisze Nazaretu i rozpoczął swą publiczną działalność. Sprzeciw wkradł się nawet w serca rodaków z Nazaretu, a być może
również ze strony rodziny Maryi, ponieważ odmówili uwierzenia w Jego posłannictwo po czym: „Porwali Go z miejsca, wyrzucili Go z miasta i wyprowadzili na stok góry, na której ich miasto było zbudowane,
aby Go strącić. On jednak przeszedłszy pośród nich, oddalił się” (Łk 4, 29-30). Niemniej jednak owa sobota pozostała w pamięci Maryi jako bardzo smutny dzień i zapowiedź tego, co nastąpi w
niedalekiej przyszłości. Mimo wielu obaw po wydarzeniach w synagodze Maryja nie zawahała się, by stanąć przy swoim Synu w czasie ostatniej próby, w ostatnim, najbardziej okrutnym prześladowaniu na Kalwarii.
Chciała być obecna obok Syna w tym strasznym momencie, dobrowolnie towarzyszyła Jezusowi na drodze krzyża, jednocząc się z Nim w najgorszych męczarniach. Każdy szczegół Jezusowej męki zanurzył się boleśnie
w sercu Jego Matki, która wiedziała, że to wszystko jest wyjątkową szansą zbawienia każdego człowieka, że wówczas dokonało się zbawienie świata. Te wszystkie prześladowania, których doświadczył i wycierpiał
Jezus, były konieczne do dopełnienia Jego misji, do urzeczywistnienia planów zbawienia. Przed śmiercią Jezus wiele razy mówił swoim uczniom, że oni również będą prześladowani: „Lecz przed tym wszystkim
podniosą na was ręce i będą was prześladować” (Łk 21, 12). Te zapowiedzi spełniły się po Jego śmierci; podobnie jak Jezus i z Jego powodu oni też byli prześladowani.
Jezus, powierzając Swoją Matkę opiece Jana, w ostatnich słowach z krzyża powierzył ją również wszystkim ludziom. W tym ostatnim akcie Jezus powierzył Matkę Kościołowi, by Kościół troszczył się o Nią
z wiarą i miłością. I z kolei powierzył Kościół Matce, by Ta opiekowała się nim po macierzyńsku i prowadziła go drogą zbawienia.
Prześladowania świadków wiary nie są typowe tylko dla pierwotnego Kościoła, ale są obecne w każdej epoce jego dziejów. W XX stuleciu zaś - może nawet w większej mierze niż w pierwszym okresie
chrześcijaństwa - bardzo wielu dało świadectwo wiary przez cierpienie znoszone nieraz z heroizmem. Wielu wyznawców Chrystusa na wszystkich kontynentach zapłaciło krwią za miłość do Syna Bożego.
Tak samo jak przy Jezusie, również i przy nich obecna była Maryja, Matka wszystkich tych, którzy wznoszą swe modlitwy do Niej, prosząc o wstawiennictwo u Boga, by przetrwać te straszne chwile.
Maryja jest ucieczką dla grzeszników i dla tych, którzy chcą się schronić u Jej stóp z różnych powodów. Kto jest blisko Niej, zawsze ma szansę i nadzieję. W naszym stuleciu „świadectwo dawane
Chrystusowi aż do przelania krwi stało się wspólnym dziedzictwem katolików, prawosławnych, anglikanów i protestantów” (Jan Paweł II). Ojciec Święty Jan Paweł II w jednej ze swoich homilii
mówił: „Pokolenie, do którego należę, zaznało okropności wojny, obozów koncentracyjnych, prześladowań. W mojej ojczyźnie podczas II wojny światowej kapłani i świeccy chrześcijanie byli wywożeni
do obozów koncentracyjnych. W samym tylko Dachau więziono około trzech tysięcy księży”.
Każdy okres historii obfituje w innych męczenników i prześladowanych za wiarę lub z innych powodów. Jest ich bardzo wielu. Św. Jan Sarkander został oskarżony o zdradę stanu i narodu. Bardzo okrutnymi
torturami usiłowano wymusić na nim przyznanie się do winy i zdradę tajemnicy spowiedzi: „Torturowany szeptał: będę się za was goręcej modlił, aby Bóg wam przebaczył”.
Bardzo często przy okazji narodowych świąt słyszymy wspomnienie o tych, którzy nie chcieli się ugiąć i oddać czci bożyszczom XX stulecia, wielu padło ofiarą komunizmu, rasizmu, nazizmu, bałwochwalczej
religii państwa lub rasy. Ciemna noc okupacji rozjaśniała wieloma bohaterskimi aktami miłości. Jednym z wielu był akt wielkiego heroizmu, którego dokonał Maksymilian Kolbe. Aresztowany podczas wojny znalazł
się za drutami Oświęcimia. Matka Boża, którą tak bardzo ukochał, nie wyjednała mu wyzwolenia czy przeżycia obozowej katorgi, ale dała mu bohaterską siłę do podjęcia męczeństwa. Śmierć w bunkrze głodowym
podjęta w imię ewangelicznej miłości dla ratowania innego współwięźnia ukoronowała życie Ojca Maksymiliana chwałą bohaterskiej świętości.
Jednym z wielu, o których wspominaliśmy wcześniej, jest również sługa Boży kard. Stefan Wyszyński. Jemu także Maryja udzieliła wsparcia podczas uwięzienia w Rywałdzie, Stoczku czy Komańczy. W jednym
ze swoich zapisków, podczas uwięzienia w Prudniku Śląskim Wyszyński pisze: „Upływa dziś półtora roku od mej »cywilnej śmierci« w tym zamaskowanym obozie koncentracyjnym, odgrodzonym
wstydliwie od świata festonami drutów, kabli, zasieków kolczastych, murów, posterunków itd. Nie mam przy sobie nic, co nie nosiłoby na sobie śladów cenzury nad moim mózgiem, czynami, życiem. Jest to niezwykle
ciężka świadomość dla człowieka stworzonego do wolności” (S. Wyszyński, Zapiski więzienne). Wcześniej, podczas pobytu w Stoczku wypowiada słowa, które są przyzwoleniem i wyrażeniem zgody na to,
co mu przyszło przeżyć: „Zamknięto mi usta na kłódkę milczenia... związano mi ręce i nogi. Ale nic to, Matko! Masz oczy i dostrzeżesz wszystką niedolę dziecka Twego”.
„Błogosławieni jesteście, gdy ludzie wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was. Cieszcie się i radujcie, albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie”
(Mt 5, 11-12). Słowa wypowiedziane przez Chrystusa zawsze są aktualne, także dzisiaj odnoszą się do wielu świadków wiary minionego stulecia, znieważonych i prześladowanych, którzy jednak nie ugięli
się przed mocą zła!
Największą pociechą dla wszystkich prześladowanych i napiętnowanych jest matka, ona nigdy nie odtrąci, chyba, że sama jest porwana przez śmierć. Matką, która zawsze trwa przy nas, jest Maryja, w każdej
chwili jest nam pociechą i pokojem, dobrotliwa i delikatna, cierpi z cierpiącymi - aż do końca.
Pomóż w rozwoju naszego portalu