W pierwszym meczu Szwecja wygrała z Włochami 1:0, w rewanżu zaś padł bezbramkowy remis, co dało awans na Mundial drużynie ze Skandynawii.
Według ks. Albertiniego, sport zawsze łączy ludzi, daje im nadzieję i marzenia. Bardziej niż inne aktywności daje powód do spotkania i współudziału. Mundial, który odbędzie się latem przyszłego roku, będzie dla wielu okazją do dzielenia się radością i cierpieniem. Ale „Mundial bez naszej drużyny narodowej będzie uboższy”, przyznał duchowny.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Wyjaśnił, że „w sporcie jest ten, kto wygrywa i kto przegrywa” i trzeba to brać pod uwagę. Również Włochom zdarza się przegrać. - Sportowo cierpię - stwierdził ks. Albertini. Jednocześnie zwrócił uwagę, że ta porażka stanowi dobrą okazję do zadania sobie pytania, co leżało u jej podstaw. Jego zdaniem mogły to być „błędne decyzje, takie jak poszukiwanie natychmiastowego rezultatu”. Również „przygotowanie taktyczne i techniczne” drużyny narodowej nie było wystarczające.
Duchowny podkreślił jednak, że „przegraliśmy w sporcie, a nie w życiu”. - Tak, cierpimy, ale życie się nie skończyło. Gorycz, rozczarowanie są zrozumiałymi emocjami, lecz powinny pozostać na boisku. Chciałbym powiedzieć cierpiącym mistrzom, kibicom i wszystkim sportowcom, a szczególnie młodzieży: nie uzależniajmy od tego życia. Będą jeszcze okazje, by pojechać na Mundial, a nawet go wygrać. A tymczasem bądźmy wszyscy wytrwali w tym, co robimy - zachęcił ks. Albertini.
Włochy były czterokrotnie mistrzem świata w piłce nożnej: w 1934, 1938, 1982 i 2006 r. Wicemistrzostwo zdobyły zaś w 1970 i 1994 r. Z kolei w 1990 r. zajęły trzecie miejsce.