Reklama

A lato przyszło z "Arką Noego"

Niedziela warszawska 28/2001

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Reklama

Koncertów "Arki Noego" nie można nazwać show, na którym rozemocjonowany tłum zrywa z siebie koszulki. Występy grupy na żywo to coś więcej niż show - coś po nich zostaje.

Warszawa jest jednym z 15 miast na wakacyjnej trasie koncertowej grupy. W pierwszy dzień kalendarzowego lata rzęsisty deszcz nie przestraszył chętnych. Na Polach Mokotowskich, omijając kałuże, cisną się przed scenę i duzi i mali. To nic, że ołowiane chmury zasnuwają niebo. Kolorowo jest na scenie, gdzie jako dekoracja stoją żółto-czerwone klocki z abecadłem, a w tyle logo Telewizji Puls wykonane z balonów. Kolorowo jest też wokół sceny. Tam zielony nadmuchiwany smok góruje wysoko nawet ponad zadaszenie sceny.

Występ "Arki" odwleka się kilka minut. Nagłośnienie chyba zmówiło się z niebem bo ciągle "nie sprzęga". W końcu udaje się osiągnąć słyszalną przez wszystkich harmonię kontrabasu, skrzypiec, gitar i akordeonów grającego z "Arką" zespołu "Dikanda". I wtedy Robert Friedrich "Litza" przez mikrofon głośnym: "Dzieeci!" wzywa na scenę pozostałą część zespołu. Z autokaru, który pełni funkcję garderoby wypada młodociana, śpiewająca część "Arki": rodzeństwa Mayka, Wiki i Róża Friedrich, Halszka i Malwina Starosta, Kasia i Ola Malejonek, Martyna i Dominik Szczepaniak, Mikołaj i Marek Pospieszalscy oraz Janette Silva da Piedade, Kamil Ziemowski, Łukasz Chruszcz, Ada Janiszewska, Kaja Chmiel i Marta Sosulska.

Na początek płynie Osiem błogosławieństw, Abecadło, a potem Ziemia Święta. Robert Friedrich jest w jednej osobie gitarzystą i konferansjerem i to szczególnym. Nawiązuje z widownią kontakt, który przeradza się w dialog. - A gdzie jest Ziemia Święta? Tam, gdzie urodził się Pan Jezus. A czy jest na Pradze, albo na Dworcu Centralnym? Bo ja widziałem świętych na Dworcu Centralnym. Tak naprawdę Ziemia Święta jest wszędzie - konkluduje.

Teksty piosenek "Arki" zapisane są w prostych słowach, które niosą najgłębsze przesłanie. Do każdej piosenki można przypisać fragment Ewangelii. "Arka" zorganizowała nawet konkurs dla dzieci na przypisanie do każdej piosenki konkretnych fragmentów z Pisma Świętego. Przed piosenką opowiadającą, że można chodzić po wodzie Robert Friedrich pyta: A kiedy można chodzić po wodzie? Kiedy woda zamarznie? Nie. Żeby chodzić po wodzie trzeba patrzeć Jezusowi w oczy. Robert Friedrich tego rodzaju koncert uważa za "wypłynięcie na głębię". - Są tacy, którzy śmieją się, że zrezygnowałem ze śpiewania w zespołach metalowych, że mam tyle dzieci. Uważają, że zwariowałem. Ja natomiast mam pewność, że jestem tam, gdzie powinien być ojciec - blisko dzieci.

Dar ojcowstwa owocuje w rozmowach z młodą widownią. - Czy wiecie, że Bóg patrzy inaczej na człowieka niż my na siebie wzajemnie. - Patrzy z góry? - Ale jeszcze inaczej. Patrzy sercem. Będziemy teraz śpiewać o najpiękniejszej kobiecie - o Maryi. Najpiękniejszej, bo powiedziała Bogu "tak".

Melodia i teksty piosenek "Arki" łatwo wpadają w ucho - "Jesteś potrzebny mi, bez Ciebie trudno żyć, kto mi pomoże, gdy upadnę?.. i mówią też o codzienności: "Ratuj mnie, gdy myślę tylko o sobie, ratuj mnie, gdy idę do dentysty, ratuj, gdy mam głupie pomysły, jedź razem ze mną na hulajnodze".

Robert Friedrich "Litza", autor piosenek, ojciec piątki dzieci, przykłady czerpie z własnego domu. - Trzeba mieć konkretne doświadczenia, że tej wypadł ząb, ta ma problem z koleżanką w klasie. W tych piosenkach jest nauka Kościoła, w kontekście mojego codziennego życia - mówi.

Czasem problem jest z doborem słów. Niektóre dzieci seplenią czy nie wymawiają "r". Tak było przed rokiem z Różą, córką "Litzy" . - Jeżeli chcesz zaśpiewać "rower jest w lato" to naucz się mówić " r" albo zaśpiewa inna dziewczynka - mówił "Litza". - To zmień tekst na "wrotki" - broniła się Róża. - Ale tu też jest "r". Nie wiedzieliśmy co zrobić, aż w końcu Róża się nauczyła i jedno z pierwszych "r" jakie mówiła jest na płycie - opowiada "Litza".

- Najlepszym testerem tworzonych piosenek są dzieci. - Jak tworzę muzykę i gram, a moje dzieci dłubią w nosie i nie zwracają uwagi, to znaczy, że jest słabe. Wtedy idę do pokoju i próbuję coś z tym zrobić. Ale jak gram i widzę, że one się ruszają - znaczy, że to jest to! - dodaje "Litza".

Na scenie trzeba utrzymywać dyscyplinę, czasem któreś z dzieci zganić. - Są to dzieci głównie muzyków rockowych, więc nie są najgrzeczniejsze. Czasem drą się głośniej niż wokaliści sceny rockowej, muszę upominać, na scenie nie krzyczcie - żartuje Robert Friedrich. Jeśli jest problem z posłuszeństwem, wtedy wracają do autokaru, a na scenę zapraszane są dzieci z widowni.

"Litza" wśród tych, z którymi pracuje bywa nazywany " niemieckim robotem". Wymaga w pracy kompetencji i dyscypliny. Jeśli umówioną godziną była piętnasta, to znaczy, że nie można przyjść trzy po piętnastej.

Układ piosenek podczas koncertu nie jest sprawą przypadku. Zwykle pojawiają się te najstarsze Nie boję się, gdy ciemno jest czy Święty uśmiechnięty. Ostatnia angażuje wszystkich widzów. Już nie trzeba pokazywać kiedy rysować nad głową aureolę, a kiedy odłożyć miarę grubemu czy chudemu. Koncert kończy piosenka Przebaczone winy, darowane długi opatrzona modlitewną intencją o pokój w sercach ludzi i pomiędzy narodami, o jedność w Kościele. To jeszcze nie koniec " pracy" dla "Arki". Ostatni nieodłączny punkt koncertu jest niewidoczny dla publiczności - to modlitwa. W autokarze grupa modli się za osoby i za miejsce, w którym przebywają. Ojcze nasz i w modlitwie spontanicznej kierują wezwania za dalszą część trasy. Modlitwa zaczyna też każdy występ na scenie.

Rozumieją się pomimo odległości

"Arka" zaczęła się od przyjaźni. Najpierw były spotkania w gronie znajomych. Kiedy okazało się, że jest już sześć piosenek, trzeba było wymyśleć nazwę dla grupy. Sięgnięto do Starego Testamentu. " Arka Noego" ma być symbolem Bożego działania, ma mówić o tym, że Bóg zawsze stara się ratować człowieka i czyni wszystko, co jest możliwe w tym kierunku. "Arka" jest nietypowym zespołem. Członkowie pochodzą z różnych miast Polski. Friedrichowie spod Poznania, dzieci Marcina Pospieszalskiego z Częstochowy, Darka Malejonka z Warszawy, Izy Szczepaniak ze Szczecina - podobnie jak grupa "Dikanda", z Lublina jest Joszko Broda. Cała grupa widzi się tylko na koncertach i podczas nagrań w studio. Nagrania również wyglądają specyficznie. Nie ma rejestrowania całej płyty. Nagrywane są pojedyncze piosenki, które potem składane są w całą płytę. Dlatego płyta powstaje czasem cały rok. Tak jest np. z ostatnio wydaną Mamatata mam 2 lata. Pierwsze piosenki powstały już w kwietniu ubiegłego roku, ostatnie w kwietniu tego roku.

Zespół nie ma regularnych prób. Koncerty są zwykle improwizacją. Czasem zdarzają się pomyłki, ale jak śpiewa Kasia Malejonek - Pan Bóg wybacza błędy. - Nie chodzi o zamierzone niechlujstwo - tłumaczy " Litza". - Chcemy, żeby te piosenki były modlitwą, a do modlitwy prób nie trzeba, poza nieustanną modlitwą - wyjaśnia. Starania nie idą w kierunku perfekcjonizmu, ale ku naturalności. Jeśli nawet jakieś dziecko połknie sylabę albo nie dośpiewa, to nie robi się poprawek. Trzeba maksymalnie wykorzystać czas, kiedy mogą być skupione, a jest to tylko godzina. Praca nie jest łatwa. - Po pierwszych dwóch piosenkach powiedziałem, że już nigdy nie będę pracował z tym zespołem, że już wogóle nie będę grał muzyki - wspomina "Litza".

Popularność? A co to takiego?

W tym roku "Arka" zebrała kilka Fryderyków: w kategorii grupa roku, album roku, fonograficzny debiut roku i przebój roku - za piosenkę Święty uśmiechnięty.

- Nagraliśmy tylko trzy płyty, a ile się sprzedało, to już nie nasza wina - tłumaczy "Litza". Po licznych sukcesach nikomu w "Arce" woda sodowa nie uderza do głowy. Dzieci nie odczuwają problemu popularności. W zespole pozawiązywały się przyjaźnie i dla nich ważniejsze są spotkania niż granie i śpiewanie. Popularność kreuje publiczność. Dlatego dzieci zwykle nie udzielają wywiadów, nie rozdają autografów, a jeśli już to autografy pochodzą od rodziców, babci albo dziadka. - Zabraniamy dzieciom robienia zdjęć z ludźmi - nie mogą być traktowane jak gwiazdy. Jako dzieci muzyków rockowych niemal wychowywały się na scenie i wiedzą, że można nie wziąć z tego nic dobrego albo dobrze to wykorzystać - ocenia "Litza".

W "Arce" nie ma gonitwy za popularnością czy sukcesem, może dlatego występom na estradzie nie towarzyszy stres.

Od początku działalności "Arka" zrzekła się tantiem autorskich za wykonywanie utworów. Dzięki temu w radiu i telewizji emisje piosenek były darmowe, zaś "Arka" nie miała żadnych korzyści materialnych z tego tytułu. Podobnie z prezentowanej w telewizji reklamy wapna Frutical. Dochód z reklamy przekazała dla dziecięcego hospicjum w Mysłowicach, Europejskiej Fundacji Społecznej w Lublinie i do Stowarzyszenia Zastępczego Rodzicielstwa w Poznaniu.

Ostatnia informacja i można już powiedzieć plotka głosiła, że zespół zawiesza działalność. - Czy po takim koncercie ktoś jeszcze ma wątpliwości? - pytał "Litza". Na nowy rok szkolny są już nowe pomysły. Przed świętami Bożego Narodzenia "Arka" chce zagrać kilka koncertów w szpitalach i hospicjach dla dzieci w całej Polsce. Trasa będzie nosić nazwę "Arka Noego w Ziemi Świętej". Są już czynione starania, aby dzieciom sprezentować upominki, słodycze i może uda się wręczyć im za darmo płytę z kolędami.

Robert Friedriech "Litza" ma też pomysł na nową piosenkę - o gwiazdach, a właściwie o jednej gwieździe betlejemskiej. O tej, która prowadzi do Jezusa.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2001-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Oto nadchodzi dzień

2025-11-10 13:58

Niedziela Ogólnopolska 46/2025, str. 20

[ TEMATY ]

homilia

Adobe Stock

Listopad zachęca nas wszystkich do refleksji nad przemijalnością i tajemnicą ludzkiej egzystencji i śmierci. Bez względu na naszą wrażliwość, wszystko w wymiarze duchowym i świeckim przypominało nam o uroczystości Wszystkich Świętych i Dniu Zadusznym. Nic, co jest na tym świecie, nie będzie trwało wiecznie. Nie jesteśmy w stanie stworzyć czy uczynić czegokolwiek, co by nie uległo zniszczeniu. Choćby było trwałe jak kamień, i tak ulegnie unicestwieniu. Nie przetrwa. Myśli te nieraz mogą napawać nas lękiem. Każdy chciałby być gotowy na dzień, w którym nastąpi przysłowiowy koniec. Ów lęk przez wielu jest wykorzystywany do szerzenia zamętu, wzbudzania trwogi i innych negatywnych uczuć.

Jezus przygotowuje swoich uczniów, a zatem i każdego z nas na dni ostateczne. W aspekcie nie tylko końca świata, ale i naszego bycia na ziemi tu i teraz. Zakładając, że każdy z nas jest świątynią, możemy powiedzieć, iż każdy może być przyozdobiony pięknem duchowym – dobrymi uczynkami i wieloma innymi walorami duchowymi, wydającymi się nie do zniszczenia. Ale jako żywa świątynia będziemy także poddawani próbie, polegającej na tym, że nasza wiara będzie stawiana przed różnymi wyzwaniami. Przyjdzie na każdego z nas taki czas, że nawet „kamień na kamieniu nie pozostanie na miejscu” w naszym życiu duchowym. Stąd potrzeba naszej czujności, zwłaszcza wtedy, kiedy czujemy się mocni i „nie do ruszenia”. W każdej próbie jednak powinniśmy być stali w naszym zaufaniu do Pana Boga. Jezus przestrzega nas przed „głosicielami dobrej nowiny” z nutą sensacji i wyłącznością na prawdę i zbawienie. Nasza wiara musi być niewzruszona. Jezus nie niesie sensacji, ale przynosi pokój. Bądź zatem wierny i stały w drodze, po której zmierzasz. Świat bowiem nie niesie pokoju, ale przynosi wojnę. Twoja wierność zostanie poddana próbie przez prześladowanie. Niekoniecznie musi ono mieć wymiar spektakularny. Czasem będą to czynić najbliżsi przez okazywanie pogardy, śmiech, kpiny, wytykanie czy inne formy upokorzenia. We wszystkim tym Jezus oczekuje od nas ufności. On w mocy Ducha Świętego będzie przy nas. Da nam niewzruszoną pewność obranej przez nas drogi, bez względu na to, z kim przyjdzie się nam zmierzyć. Może nawet wobec ludzi staniemy się całkowicie samotni i w wymiarze światowym wyobcowani, ale musimy pamiętać, że właśnie wtedy Bóg jest przy nas. Taką postawą ocalimy swoje życie.
CZYTAJ DALEJ

Co znaleźli naukowcy w katedralnej krypcie w Tarnowie?

2025-11-15 14:31

[ TEMATY ]

katedra

Tarnów

Adobe.Stock

Czaszki, kości, fragmenty trumien, ubiorów a nawet roślin znaleźli naukowcy w krypcie Tarnowskich, w podziemiach tarnowskiej katedry. Prace w miejscu wiecznego spoczynku właścicieli Tarnowa były prowadzone wiosną tego roku. O efektach dowiedzieli się mieszkańcy miasta i okolic, którzy licznie wzięli udział w konferencji naukowej „Tajemnice tarnowskiej Katedry” w auli Wyższego Seminarium Duchownego w Tarnowie.

Wyniki badań naukowców przedstawia prof. Anna Drążkowska z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.
CZYTAJ DALEJ

XX Dni Muzyki Kościelnej

2025-11-15 22:44

plakat organizatorów

W sobotę 15 listopada po raz kolejny w Archidiecezji Krakowskiej rozpoczęły się Dni Muzyki Kościelnej.

Cykliczne wydarzenie potrwa do 23 listopada. Organizują je:
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję