W dniach 26-27 maja w Gorzowie Wlkp. odbyły się Pierwsze Dni 
Ewangelizacji poprzez muzykę. W sobotę i niedzielę na scenie amfiteatru 
zaprezentowały się trzy czołowe polskie grupy rockowe: Armia, Houk 
i 2 TM 2,3. Ich koncerty poprzedziły występy grup Anastasis, Malanż (
26 maja) i Mosh (27 maja). Imprezę zorganizowało Katolickie Stowarzyszenie 
Młodzieży działające przy parafii pw. św. Antoniego i św. Stanisława.
  Zanim rozbrzmiały dźwięki gitar, w dniach 23-25 maja 
przeprowadzone zostały w Białym Kościółku rekolekcje dla członków 
kół KSM-u. Przez trzy dni gorzowska młodzież, z pomocą bp. Edwarda 
Dajczaka i ks. Artura Godnarskiego, zastanawiała się nad istotą ewangelizacji. 
Mottem rozważań były słowa Jana Pawła II: "Jeżeli będziecie tym, 
czym macie być, zapalicie cały świat". Śpiewem i modlitwą podczas 
rekolekcji służył zespół Siloe z parafii pw. św. Józefa w Gorzowie 
Wlkp. 
  Przyjazd trzech, niezwykle popularnych zespołów, to głównie 
zasługa Henryki Miler, mamy Marty - prezesa KSM-u działającego przy 
Białym Kościółku. Włożonego przez nią serca, trudu i poświęcenia 
nie sposób przecenić. Weekendowe koncerty bardzo mocno zostały rozreklamowane: 
afisze widoczne na każdym słupie ogłoszeniowym, porozlepiane plakaty 
w środkach komunikacji miejskiej oraz informacje w poszczególnych 
parafiach. Mimo tego w sobotni wieczór amfiteatr nie zapełnił się 
nawet w połowie. Występy rozpoczęły się z kilkunastominutowym opóźnieniem. 
Na początek zespół Anastasis. Ostre, agresywne granie, z hardcorowymi 
inklinacjami, z tekstami o przesłaniu ewangelicznym. Po kilku piosenkach, 
na deskach pojawiła się grupa Melanż. Utwory tej kapeli, utrzymane 
w nurcie klasycznego rocka, stały się dobrym przygotowaniem do najważniejszego 
występu. Około godziny 20.00 pojawiła się Armia. Wpierw krótki wstęp 
Tomka Budzyńskiego przy akompaniamencie gitary akustycznej. Później 
usłyszeliśmy muzykę, do której fani grupy są przyzwyczajeni. Szybkie 
riffy gitarowe, jeszcze szybsza perkusja ("obsługiwana" przez Beatę 
Kozak), ale bez waltorni Banana koncertującego tego dnia z Kultem. 
Na scenie, a zwłaszcza pod nią, zapanowało istne szaleństwo. Armia 
przedstawiła materiał przekrojowy ze swoich płyt. Nie stroniła również 
od coverów, m.in. fragment The Wall Pink Floyd. Lekkim cieniem, na 
niewątpliwie dobry koncert, rzuca się praca ochrony. Brutalne zdjęcie (
a właściwie zepchnięcie) ze sceny kilku tańczących młodzieńców z 
pewnością nie było konieczne. 
  Sobotni niedosyt, spowodowany nienajlepszą frekwencją 
i pracą "panów od bezpieczeństwa", został jednak zaspokojony w niedzielę. 
Choć początek nie zapowiadał aż tak pozytywnych wrażeń. Wspomnę tylko, 
że występujący jako pierwszy zespół Mosh musi jeszcze trochę popracować, 
by zaskarbić sobie większą sympatię słuchaczy. Chwilka przerwy i 
około godziny 19.30, prowadzący oba koncerty ks. Artur Godnarski 
wykrzyknął krótko, ale treściwie: HOUK! Grupa Darka Malejonka rozpoczęła 
swój występ utworem Extra Pan. Atmosfera od pierwszych sekund znakomita. 
Maleo to showman pierwszego sortu. W mig złapał ciepły kontakt z 
szalejącą pod sceną dwustuosobową rzeszą. Ponad godzinny koncert 
wypełniły przede wszystkim dobrze znane przeboje. Nawet kamerzysta 
lokalnej telewizji przy dźwiękach Woman rytmicznie zaczął się poruszać. 
Co chwilę ktoś zbiegał z ławek, by dołączyć do tańczących. Ostre, 
często przesterowane dźwięki mieszały się z pulsującym reggae. Żyję 
w tym mieście i Redemption Song Marleya - oto kulminacja występu. 
Jeszcze tylko bis: Transmission into your heart i ks. Artur zarządził 
przerwę. Pół godziny szybko minęło i... Maleo powrócił na scenę, 
już jako jeden z liderów 2 TM 2,3. "Tymoteusz" zaprezentował się 
w Gorzowie niestety bez Litzy (Robert Friedrich jest zbyt zajęty 
promocją nowej płyty Arki Noego). Grupa zaśpiewała utwory z trzech 
studyjnych płyt: Przyjdź, 2 TM 2,3 i Pascha 2000. Klimat, który wprowadził 
Malejonek z Houkiem, utrzymał się w 100%. Żadnych ekscesów. Tylko 
zabawa, u większości połączona z intencją chwalenia Boga. Artyści 
zdaje się doskonale wyczuwali atmosferę. Tomek Budzyński uśmiechnięty 
od ucha do ucha, Joszko Broda od czasu do czasu pląsający przy mikrofonie, 
czy Angelika Korszyńska rytmicznie uderzająca rękoma o uda. Ale sześćdziesiąt 
minut błyskawicznie upłynęło. Koncert zakończył się niemal punktualnie 
o 23.00 i licznie zgromadzona publiczność rozeszła się do domów.
  Nie sposób pominąć treści orędzia głoszonego ze sceny. 
Armia, Houk i "Tymoteusz" (oraz poprzedzające ich występy grupy) 
przede wszystkim wyśpiewywały teksty o ewangelicznym przesłaniu. 
Jednakże Budzy lub Maleo kilkakrotnie, w przerwie między utworami, 
ogłaszali, kto jest Panem wszystkiego lub do jakiej Matki zanoszą 
swoje prośby, a Ona je wysłuchuje. Prostota przekazu wypływająca 
ze szczerości odczuć. Ks. Godnarski pod koniec niedzielnego koncertu 
poprowadził Modlitwę Pańską oraz udzielił zebranym błogosławieństwa, 
co owacyjnie przyjęto brawami. 
  O. Piotr, opiekun grupy KSM-u przy Białym Kościółku, 
powiedział: "Jest nadzieja, że młodzież usłyszy także Słowo, które 
jest treścią prezentowanej tutaj muzyki". Wspomóżmy artystów modlitwą.
Pomóż w rozwoju naszego portalu

 
              
              
              
                 
             
         
            
     
            
     
            
     
            
     
            
     
            
     
            
     
            
    