Reklama

„Czy myślicie, że ci, którzy tyle wycierpieli gorsi byli od wszystkich pozostałych” (Łk 13, 2)

Niedziela warszawska 9/2004

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

1. Faryzeusz z przypowieści ewangelijnej tak się modlił: „Boże, dziękuję ci, że nie jestem jak inni ludzie: złodzieje, nieuczciwi, cudzołożnicy, jak na przykład ten celnik” (Łk 18, 11). Robotnicy wcześniej wynajęci do pracy czuli się godniejszymi większej zapłaty niż ich towarzysze krócej pracujący. Nie zgłaszaliby zapewne żadnych pretensji, gdyby nie pojawili się ci inni, rzekomo gorsi (Mt 20, 1-16). My dziś też często jesteśmy skłonni uważać się za lepszych od naszego otoczenia. Ileż razy przeżywają to ludzie pominięci na listach osób przewidzianych do nagród i odznaczeń; jakże czuje się pokrzywdzonym niejeden z nieawansowanych, podczas gdy lepsze stanowiska pracy otrzymują czasem nawet w powszechnym przekonaniu na to niezasługujący. A zawiści profesjonalne w ramach tych samych zawodów? Szewc rzadko kiedy przyzna, że jego kolega robi równie dobre buty; stolarzowi niełatwo przychodzi przyznać, że ktoś inny wykonuje równie piękne meble. Rzecz ma się podobnie albo jeszcze gorzej z aktorami, lekarzami, uczonymi różnych dyscyplin itp. Tak zwana „żółta zazdrość”, którą się w takich sytuacjach przeżywa to nic innego jak tylko wspomniana przed chwilą surowość wobec innych i łagodność dla siebie samego.

2. Skąd bierze się zatem taki sposób myślenia? Źródeł jest kilka. Na miejscu pierwszym wymienić należy chyba instynkt samozachowawczy. Człowiek psychicznie normalny myśli i robi wszystko tak, żeby sobie samemu nie wyrządzać żadnej krzywdy i w konsekwencji nie zagrażać swojemu istnieniu. Podnosimy się na duchu, wmawianiem w samych siebie, że nas nie powinno spotkać takie „pokaranie Boże” jak wielu innych powszechnie znanych grzeszników.
Niemałą, niestety zgubną, rolę w tym usprawiedliwianiu siebie i wynoszeniu się ponad innych odgrywa zwykły egoizm, rodzący się zazwyczaj właśnie z instynktu samozachowawczego. Człowiek jest zawsze skłonny do obsługiwania siebie samego bardziej niż swoich bliźnich. Z takiego stanu rzeczy rodzi się chęć bycia chwalonym, uznawanym, ocenianym pozytywniej niż inni.
Spotykane nierzadko w Biblii, nawet Nowego Testamentu, takie schematy myślowe są wyraźnym reliktem starotestamentalnego przekonania o wyjątkowej roli narodu wybranego w dziejach całej ludzkości. Dla ludzi tamtego Prawa liczył się tylko Izrael; jedynie ten naród nazwał Bóg swoją szczególną własnością, tylko z Izraelem zawarł Bóg przymierze, z którym wiązały się różne obietnice. Pobożny Izraelita był przekonany, że na pogan może Bóg zesłać wszelkie nieszczęścia, bo to są grzesznicy nieuznający Jahwe.
Cała sprawa ma zresztą jeszcze inny wymiar: chodzi o nasze oceny słabości z jednej strony innych a z drugiej naszych własnych grzechów. Wobec bliźnich bywamy zazwyczaj o wiele surowsi niż względem nas samych. Bywa, że ta „lepszość” przybiera charakter aż ogólnonarodowy. W historii Polski wyrazem takiego, jak się okazało iluzorycznego, myślenia był emigracyjny towianizm, któremu uległy między innymi tak tęgie umysły jak Adam Mickiewicz i przez jakiś czas Juliusz Słowacki, żeby wymienić nazwiska mężów najbardziej znanych. Przypisywana Polsce wprost mesjańska misja dziejowa wobec innych narodów kojarzy się mimo woli ze wspomnianym już starotestamentalnym przekonaniem o szczególnej roli narodu wybranego w historii zbawienia.
Ta narodowa wyższość bywa niekiedy przedmiotem politycznej propagandy. Z naszej własnej nie tak bardzo odległej przeszłości znamy zjawisko zwane „propagandą sukcesu”. Władzę sprawującym zależało na ukazywaniu wyższości polskiej gospodarki a co zatem idzie z poziomu życia nad warunkami, w jakich wypadło wówczas żyć innym narodom. Wszystko po to, żeby pokazać mądrość u nas rządzących. Wybaczało się wtedy nam samym wiele niekiedy całkiem widocznych słabości po to, żeby wypaść lepiej w porównaniu z innymi, ocenianymi przy tym o wiele surowiej. Podobnie - co jest nam chronologicznie jeszcze bliższe - z ubolewaniem i bezwzględną surowością każdy kolejny rząd oceniał działanie ekipy, po której przejął władzę. Czynią to zarówno ci z prawa, jak i z lewa. Nie ma co udawać. Nie wszystkie dokuczliwości dzisiejszego życia codziennego Polaków da się usprawiedliwić wyłącznie rządami komunistów.
Chlubimy się nie raz tym, żeśmy gościnniejsi i pobożniejsi od innych narodów. Otóż trzeba też lojalnie wyznać, że naszej gościnności na skalę na przykład amerykańską czy brytyjską nie bardzo mogliśmy okazać, bo fale emigrantów nie kierowały się ku nam w takiej samej mierze. Pobożnością zaś w ogóle nie wypada się przechwalać. A zresztą my sami wiemy najlepiej, ile ta pobożność budzi zastrzeżeń, zwłaszcza, gdy chodzi o ukazywanie jej w stylu codziennego życia. W światowych statystykach rozwodów, aborcji i moralnego skorumpowania wcale nie znajdujemy się na końcu. O nałogu pijaństwa lepiej nawet nie wspominać.
Od dumy narodowej droga już prosta i wcale nie taka długa do różnych postaci nacjonalizmu, z którego zrodził się, jakże dobrze nam znany brutalny rasizm germański z czasu ostatniej wojny. Okazało się, że tylu milionom ludzi Adolf Hitler zdołał wmówić, że są narodem panów, podczas gdy cała reszta ludzkości to niewolnicy, stworzeni po to, żeby owym panom z całą uległością służyć. To też przykład aż nazbyt pozytywnej oceny siebie samego przy braku jakiegokolwiek wysiłku, żeby innych w ogóle oceniać. Nawet tego nie byli godni. Tak przecież byli traktowani Żydzi a my Słowianie, niewiele lepiej.

3. W istocie jednak pozostawanie przy tym sposobie myślenia przynosi największą szkodę jego zwolennikom, bo nie pozwala im na stosowanie takich środków profilaktycznych, które by ich chroniły przed powolną samozagładą.
A jakież są te środki profilaktyczne? Właściwie sprowadzają się do jednego: żeby żyć w prawdzie, a dokładniej mówiąc, żeby żyć w prawdzie:
- o Bogu
- o nas samych
- o naszych bliźnich.
Żyć w prawdzie o Bogu, to znaczy nie wątpić w Bożą dobroć i miłosierdzie, ale też nie poddawać się uczuciom karygodnej nonszalancji, która każe myśleć, że Pan Bóg nam wszystko wybaczy i zbawi nas bez jakichkolwiek starań o to z naszej strony. Apostoł Paweł wyraźnie przestrzega mówiąc: „Nie łudźcie się: Bóg nie pozwoli, by z Niego szydzono. Co człowiek sobie zasieje, to też będzie zbierał” (Ga 6, 7).
Żyć w prawdzie o bliźnich to znaczy być przekonanym, że żaden człowiek, choćby był rzeczywiście najgorszym, nie jest uosobieniem samego zła. Od czasu, gdy Bóg stał się człowiekiem w każdym człowieku jest coś z Boga. Trzeba też uwierzyć, że wokół nas naprawdę są ludzie zdolniejsi i świętsi od nas. Nie oszukujmy się. Tacy naprawdę są. Nie skazujmy też nikogo jeszcze za jego życia na wieczne potępienie. Pan Bóg może przecież sprawić, że nasze grzechy, choćby były jak szkarłat czerwone mogą się stać bielsze od śniegu w chwili ostatniego tchnienia. Nie jest łatwo uwierzyć w drugiego człowieka, ale jest to konieczne, jeśli chce się żyć w prawdzie o naszych bliźnich.
Natomiast, żeby można było żyć w prawdzie o samym sobie, należy dokładać wszelkich starań, żeby siebie samego jak najlepiej poznać. Do każdego z nas, bowiem, odnosi się powiedzenie, że człowiek to „istota nieznana”, zarówno dla innych, jak i dla siebie samego. Z uświadomienia sobie tego faktu zrodził się apel starożytnych filozofów: „Człowieku, poznaj siebie samego!”. Każdy z nas tak, bowiem, ukrywa swoje własne ja przed otoczeniem, że w końcu mimo woli fałszuje się przed samym sobą. Poznać siebie samego, to znaczy odsłonić się całkowicie przed samym sobą choćby to miało być przykre i upokarzające.
Potrzeba życia w prawdzie to jeden z naczelnych nakazów w katechezie Jezusa. Zbawiciel oświadcza: „Jeżeli wytrwacie w mojej nauce … poznacie prawdę, a prawda was oswobodzi” (J 8, 31n). Ewangelista powtarza za Mistrzem: „Dzieci, nie miłujmy słowem i językiem, lecz czynem i prawdą” (1 J 3, 18). Życie w prawdzie jest odtwarzaniem w nas obrazu i podobieństwa Boga, o którego prawdomówności Pismo Święte wspomina wiele razy (por. np. Mk 12, 14; Rz 3, 4; Tt 1, 2; Ap 3, 7. 14).

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Obchody Święta Wojska Polskiego. Defilada, pokazy, koncerty. Zobacz plan

W piątek w Warszawie i innych miejscach w Polsce odbędą się obchody Święta Wojska Polskiego. Tradycyjnie punktem kulminacyjnym obchodów będzie defilada wojskowa z udziałem ok. 4000 żołnierzy i 300 sztuk sprzętu, która w południe ruszy przez warszawską Wisłostradę.

Tydzień, w który wypada 15 sierpnia – święto obchodzone w rocznicę zwycięskiej dla Polski Bitwy Warszawskiej 1920 roku – to już tradycyjnie okres wielu wydarzeń związanych z upamiętnieniem Bitwy i wojny polsko-bolszewickiej 1920 roku oraz publicznych imprez, w które angażuje się Wojsko Polskie.
CZYTAJ DALEJ

Jasna Góra: statystyki pielgrzymkowe 2025

2025-08-14 20:54

[ TEMATY ]

Jasna Góra

Karol Porwich/Niedziela

Na uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, na Jasną Górę tylko 13 i 14 sierpnia przybyło około 35,5 tys. pątników. Do tej liczby należy jeszcze doliczyć kilka tysięcy pielgrzymów sztafetowych, którzy dołączali do pielgrzymek na jeden lub kilka dni, nie pokonując z różnych względów całej trasy.

We wszystkich tegorocznych pielgrzymkach odnotowano znaczny wzrost udziału młodzieży, młodych małżeństw i rodzin z dziećmi. Oświadczyny czy śluby to też jedne z częstych wydarzeń podczas pielgrzymek pieszych czy rowerowych na Jasną Górę. Wśród zmagań z tropikalnym żarem z nieba na Jasną Górę przez cały sierpień docierały kolejne pielgrzymki piesze, rowerowe i biegowe.
CZYTAJ DALEJ

W Warszawie ruszyła defilada wojskowa; na czele reprezentacje wszystkich rodzajów Sił Zbrojnych RP

2025-08-15 13:35

[ TEMATY ]

Warszawa

Wojsko Polskie

Siły Zbrojne RP

defilada wojskowa

reprezentacje

PAP

Defilada wojskowa w Warszawie

Defilada wojskowa w Warszawie

Po wystąpieniach najważniejszych dygnitarzy państwowych warszawską Wisłostradą ruszyła wojskowa defilada, w której biorą udział tysiące żołnierzy i setki sztuk sprzętu. Na przedzie maszeruje wojskowa kompania reprezentacyjna, za nią reprezentanci wszystkich rodzajów sił zbrojnych.

Defilada ruszyła po pokazie desantu wojskowych spadochroniarzy, którzy podczas opadania na spadochronach rozwinęli wielką flagę państwową, salucie armatnim oraz wystąpieniu prezydenta Karola Nawrockiego i wicepremiera, szefa MON Władysława Kosiniaka-Kamysza.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję