Reklama

Jak być radosnym i zadowolonym? (2)

Niedziela w Chicago 4/2004

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Dostrzegaj posiadane dobra

Reklama

Nauczmy się cieszyć się tym, co już posiadamy tak w dziedzinie materii, jak ducha: że nasze oczy widzą, uszy słyszą, nogi chodzą, umysł jest przytomny, wola umie chcieć, a serce kochać. Jeszcze bardziej powinniśmy uczyć się radowania z darów nadprzyrodzonych. Myślę, że pod tym względem żyjemy w naprawdę luksusowych warunkach. Trzeba otworzyć oczy na wielkość Bożych darów, które już w nas są. Pomyślcie, jak wielkim dobrem jest wierzyć w Boga, dobrego, Wszechmogącego Ojca. Już samo uświadomienie sobie tego powoduje, że powinniśmy skakać z radości. I nie jest to żadna przesada. Czy nie powinniśmy się cieszyć, że Chrystus jest naszym Zbawicielem i najlepszym przyjacielem, że codziennie ofiarowuje nam swoją przyjaźń? „Już was nie nazywam sługami (...), ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego” (J 15, 15). Mówił to nie tylko do Apostołów, których wybrał, nie tylko do kapłanów, ale mówi do nas wszystkich: „Chcę być twoim przyjacielem”. Czy cieszymy się z tego? Może nawet nie myślimy o tym, by Jego przyjaźń przyjąć i odwzajemnić. Jakie to wielkie dobro, jaki nadaje naszemu życiu sens! Ilu ludzi chodzi po świecie i nie widzi sensu swego życia!
Mamy świadomość Bożego planu i wiarę w Opatrzność Boga. Wiemy, że nie pojawiliśmy się tu, na ziemi, przypadkiem, jako rezultat działania ślepych sił przyrody, ale jesteśmy pomyślani od wieków, zrodzeni przed wiekami w przepastnych głębiach Bożego Miłosierdzia, ukochani i prowadzeni z sekundy na sekundę przez Dobrego Ojca, który wszystko tak ułożył, żeby obdarzyć nas szczęściem. Przecież nasza przyszłość to niebo. Powinniśmy sobie jeszcze głębiej uświadomić, czym jest łaska uświęcająca, uczestnictwo w życiu samego Boga, w Jego naturze i w Jego życiu; to, że jesteśmy świątynią Ducha Świętego, że mamy Eucharystię, Matkę Najświętszą, aniołów i wiele innych Bożych darów. Zobaczmy to i ucieszmy się. Wtedy ziemskie troski ustąpią na dalszy plan, zapewne nie znikną, ale okażą się znacznie mniejsze, niż początkowo sądziliśmy.
To wszystko trzeba sobie przypominać, uświadamiać, doceniać, pogłębiając wiarę, a także prosząc o potrzebne do tego łaski. Tu właśnie niezbędna jest nasza praca, wysiłek intelektu, woli, wiary i modlitwy. Wtedy pojawi się radość. Powinniśmy także prosić o łaskę dostrzegania tych wszystkich Bożych darów i ich wartości. Szatan ciągle zamyka nam oczy na posiadane dobro, wyolbrzymia smutek z powodu tego, czego nie posiadamy. Pismo Święte wielokrotnie wzywa do przypominania sobie Bożych dobrodziejstw i do dziękowania za nie. Jeśli prawdą jest to, co powiedział Tomasz Merton, że smutek jest karą za niewdzięczność, to również prawdą jest, że radość jest nagrodą za wdzięczność. Im więcej człowiek dziękuje, tym bardziej doświadcza radości, bo tym wyraźniej dostrzega Boże dobrodziejstwa. Wdzięczność jest jedną z ważnych dróg wyzwalania się ze smutku.
Warto tu przypomnieć anegdotyczne wydarzenie z życia La Piry, burmistrza Florencji. Był głęboko wierzącym chrześcijaninem i urzędując we wspaniałej miejskiej rezydencji, sam mieszkał jak mnich w klasztornej celi, którą sobie uprosił. Miał on przyjaciela księdza prałata, który często narzekał. Ilekroć się spotykali, ksiądz zaczynał utyskiwać: wszystko upada, młodzież jest coraz gorsza, rodzice nieodpowiedzialni, terroryści działają bezkarnie, wszystko prowadzi do zguby. Przez jakiś czas La Pira znosił to spokojnie, próbował go pocieszać, ale pewnego dnia nie wytrzymał i powiedział: „Słuchaj, jest Pan Bóg czy go nie ma?”. Tamten zdziwiony pytaniem odrzekł: „Jest”. Usłyszał więc drugie pytanie: „Chrystus zmartwychwstał czy nie?”. „Czego chcesz, przecież zmartwychwstał...”. „A dusza ludzka jest śmiertelna czy nieśmiertelna?”. „Nieśmiertelna”. „To dlaczego narzekasz?! Bóg jest, Chrystus zmartwychwstał, dusza ludzka jest nieśmiertelna, po co narzekać?”. My także nieustannie musimy sobie przypominać wielkie dary Boże.

Uporaj się z cierpieniem

Niezadowolenie i smutek mają źródło nie tylko w braku potrzebnego dobra, ale powstają często z powodu dokuczliwego zła, z czegoś, co odczuwamy jako przykre, co zadaje nam ból. Czasem jest to ból fizyczny jak ból głowy, a niekiedy duchowy, jakieś osamotnienie, posądzenia, oszczerstwa, niechęć, doznawane przykrości, nieudane małżeństwo, alkoholizm w rodzinie, trudne dzieci. Także nasze osobiste słabości zatruwają nam życie. Nie wystarczy chcieć o tym zapomnieć ani przypominać sobie, jakie posiadamy dobra. Nie wystarczy choroby na raka zrekompensować stwierdzeniem, że mamy co jeść. Aby stać się człowiekiem zadowolonym, trzeba i z tym problemem należycie się uporać. Jak? Przede wszystkim na płaszczyźnie wiary. Chcieć dostrzec w nim nadprzyrodzony sens. Pan Bóg o nim wie i jeśli go dopuszcza mimo naszych prób uwolnienia się od niego, to widocznie jest on potrzebny.
W okresie Wielkiego Postu często śpiewamy: „Zbawienie przyszło przez Krzyż, ogromna to tajemnica. Każde cierpienie ma sens, prowadzi do pełni życia. Jeżeli chcesz Mnie naśladować, to weź swój krzyż na każdy dzień i chodź ze Mną zbawiać świat”. Tu mamy wyjaśnienie znaczenia cierpienia. Musimy sobie przypominać, że to nasze cierpienie ma sens, bo wszystko jest sensowne, jeśli jest dopuszczone przez Boga bądź przez Niego zesłane. Trzeba tylko ten sens odkryć.
Zbawienie przyszło przez Krzyż, a więc i nasz Krzyż może i powinien być zbawczy. Cierpienie na tym świecie jest nieraz sprowokowane i spowodowane przez diabła, ale Pan Bóg zawsze je wykorzystuje, by przynosiło zbawcze owoce, aby wiodło do dobra, by w końcu uszczęśliwiało. Pan Jezus nie obiecał, że na tym świecie będziemy zawsze szczęśliwi. To jest zarezerwowane dla życia przyszłego. Ziemskie szczęście przemija. Mamy jednak ciągle wydobywać się z niepotrzebnego smutku. Dwie są sytuacje, w których Pismo Święte mówi o uzasadnionym smutku. Po pierwsze - smutek jest potrzebny po grzechu. Żal jest to ból duszy z powodu grzechu. I po drugie - „Płaczcie z płaczącymi”. Współczucie z bliźnimi usprawiedliwia smutek, a nawet domaga się zasmucenia. W obu jednak sytuacjach powinniśmy się szybko z niego wyzwolić. Z pierwszego przez żal, pokutę i prośbę o przebaczenie, co zawsze przywraca pokój serca, a z drugiego przez pomoc bliźniemu, by jego łzy mogły przemienić się w uśmiech.

Uśmiechnij się do swego Krzyża

Jezus wzywa, byśmy codziennie brali swój Krzyż i naśladowali Go. Jeśli On tak mówi, to znaczy, że nasze cierpienie ma sens. Wiara w sens cierpienia to ważny krok na drodze wychodzenia z niszczącego smutku. Wolno prosić Boga o pomoc, wolno Go pytać, dlaczego nas to spotkało, ale nie z wyrzutem czy buntem. Czasem cierpienie spotyka nas tylko po to, by nas obudzić, by wskrzesić zryw ku dobru. Bóg jest naszym Ojcem, wie o każdym naszym cierpieniu i jeśli go nie usuwa, a ludzkie zabiegi są nieskuteczne, to widocznie jest ono nam potrzebne.
Miłującym Boga wszystko sprzyja ku dobremu (por. Rz 8, 28). Jezus niekiedy zaprasza do uczestnictwa w swojej Męce, a co św. Paweł nazwał dopełnianiem we własnym ciele tego, czego nie dostawało cierpieniom Chrystusa (por. Kol 1, 24). Trzeba to tylko właściwie rozumieć. Cierpienia Chrystusa są nadobficie wystarczające, zadośćuczyniły za wszystkie grzechy całego świata, wysłużyły wszystkie potrzebne łaski. Ale często ludzie, mając możność otrzymania i przyjęcia łaski, nie chcą jej przyjąć, mają serce zamknięte, pokryte skorupą zła, które nie pozwala łasce przebić się do ich wnętrza. Wielu jest takich ludzi. Trzeba im naszą modlitwą, cierpieniem i zadośćuczynieniem uzyskać obfitszą i skuteczniejszą łaskę. Do tego zaprasza nas Jezus. Wykorzystajmy tę szansę.
Ludzie powołani do współdziałania z Chrystusem przez niesienie Krzyża zazwyczaj wiedzą, że jest to także dla nich cenny dar. Przekonują nas o tym święci, np. św. Teresa Wielka czy św. Faustyna. Wielkie dobro wymaga zwykle wielkich ofiar. Często podejmujemy znaczny trud dla osiągnięcia dóbr ziemskich. Ktoś długo się uczy, by zdobyć wiedzę, skończyć studia, ktoś wiele się trudzi, by zbudować dom. Tym bardziej warto się trudzić dla dóbr nadprzyrodzonych. Każde cierpienie dopuszczone przez Boga ma wielką wartość, jeśli potrafimy uczynić z niego dar serca. Cierpienie, którego nie możemy usunąć, trzeba uznać za pożyteczne dla nas i dla innych. Czy potrafimy uśmiechnąć się do swego Krzyża? To nie jest łatwe, ale uśmiechnij się do Krzyża i do Jezusa, choćby to miał być uśmiech przez łzy. Kto tak kocha Jezusa, doświadczy radości, jakiej nie da żadne dobro ziemskie.
Ostatecznym aktem przemiany smutku w radość może i powinna być dla nas śmierć. Głęboko wierzący uczeń Chrystusa przeżywa ją nie tyle jako uderzenie i druzgocący cios, ale - jak Jezus na krzyżu - jako akt ufnego oddania się w ręce Ojca. Tak zamykając ostatnią kartę życia, wejdziemy do radości, której już nikt i nic nam nie odbierze.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Most od jadłodajni do Pałacu Apostolskiego – jak Leon XIV zmienia Caritas

2025-05-14 11:59

[ TEMATY ]

Caritas

jadłodajnia

most

Pałac Apostolski

Papież Leon XIV

PAP/EPA

Papież Leon XIV

Papież Leon XIV

Pierwszy północny Amerykanin i zarazem pierwszy augustianin na tronie Piotrowym wchodzi do Watykanu nie jak monarcha, lecz jak menedżer miłosierdzia z peruwiańskiej prowincji. Robert Francis Prevost -  dziś papież Leon XIV - zaczynał w Chiclayo od naprawiania zbutwiałych dachów parafialnych kuchni; dwie dekady później pomagał reorganizować Caritas Internationalis, a dzień po swoim konklawe zapowiedział Watykańskie Obserwatorium Mobilności Ludzkiej i kampanię „Turn Debt into Hope”. W każdej z tych scen pojawia się to samo credo: przejrzystość to akt miłości, a Caritas - jeśli ma być Ewangelią w czynach - musi działać szybciej, mądrzej i głośniej od algorytmów rynku.

Część I - Andyjskie Laboratorium Miłości
CZYTAJ DALEJ

Amerykanie zauważyli

2025-05-14 09:46

[ TEMATY ]

Samuel Pereira

Materiały własne autora

Samuel Pereira

Samuel Pereira

Przez długie miesiące Donald Tusk i jego rząd żyli w złudnym komforcie braku konsekwencji. Siłowe przejmowanie mediów publicznych, przeprowadzone ze złamaniem ustawy medialnej i wyroków TK, nadużycia w wymiarze sprawiedliwości, brutalne przesłuchania, polityczne aresztowania — wszystko to działo się, jakby Polska stała się na chwilę strefą poza światłymi radarami Zachodu. Aż do teraz. Bo Amerykanie w końcu zauważyli.

List członków Komisji Sprawiedliwości Izby Reprezentantów USA do unijnego komisarza Michaela McGrata to nie tylko dyplomatyczna notka. To sygnał alarmowy: rząd Tuska znalazł się pod lupą największego mocarstwa świata, a to nie wróży dobrze ani jemu, ani – co ważniejsze – bezpieczeństwu Polski. Dlaczego? Bo jednym z filarów naszej obronności jest sojusz ze Stanami Zjednoczonymi. A ten nie opiera się tylko na czołgach Abrams i bazie w Redzikowie, ale również na wspólnych wartościach: wolności słowa, praworządności i pluralizmie politycznym.
CZYTAJ DALEJ

Leon XIV przed wyborem na papieża bardzo lubił podróżować, kilkakrotnie objechał kulę ziemską

2025-05-15 09:34

[ TEMATY ]

Papież Leon XIV

Vatican Media

Zaledwie cztery dni po konklawe nowy papież Leon XIV zasugerował możliwość rychłej podróży do Turcji, z okazji 1700. rocznicy Soboru Nicejskiego. Nie jest to żadnym zaskoczeniem dla tych, którzy już znali jego biografię: jako kardynał, biskup, a zwłaszcza podczas dwunastu lat pełnienia funkcji przeora generalnego Zakonu Augustianów, Robert Francis Prevost podróżował więcej niż którykolwiek inny papież przed objęciem urzędu. „Rzadko widywano go w Rzymie w czasach, gdy był przełożonym generalnym zakonu. Przez trzy czwarte roku był w drodze” - powiedział w rozmowie z austriacką agencją katolicką Kahpress przeor klasztoru augustianów Wiedniu, ojciec Dominic Sadrawetz.

“Dla przełożonego generalnego augustianów ciągłe podróże są wpisane w profil jego pracy” - wyjaśnił o. Sadrawetz, który za czasów bp. Prevosta był wikariuszem regionalnym w Austrii i często go spotykał. „Regularne wizyty na miejscu są ważne, aby dobrze poznać wspólnoty regionalne oraz ich wyzwania - i osobiście poprowadzić ważne spotkania, takie jak np. kapituły zakonu” - powiedział. Choć w zgromadzeniu istnieją również kontynentalni asystenci generała oraz wikariusz generalny, których można delegować do zadań bp Prevost osobiście przeprowadzał wizytacje tak często, jak to było możliwe.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję