Reklama

Pozostało z Uczty Słowa

Ofiara własnej krwi

Niedziela przemyska 45/2003

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

17 kwietnia 1938 r. papież Pius XI dokonał kanonizacji Andrzeja Boboli, zmarłego śmiercią męczeńską 16 maja 1657 r. w Janowie Poleskim. W trzysta lat od tej męczeńskiej śmierci papież Pius XII ogłosił encyklikę Invicti athletae Christi poświęconą biografii św. Andrzeja Boboli i wysławiającą heroiczną miłość i zapał apostolski Świętego, nazywając go „niezwyciężonym bohaterem Chrystusowym”, a także „chlubą i wspaniałym wzorem chrześcijańskiego męstwa”. Jest to jedyny w historii papieski dokument tej rangi, poświęcony w całości jednemu świętemu.
Wyłączmy na chwilę wszystkie przemyślenia nad nicością dnia dzisiejszego. Zapomnijmy na chwilę wszelkich trosk i kłopotów tak bardzo absorbujących nasze życie codzienne. Odizolujmy się na chwilę od tego, co nas boli i co powoduje cierpienie duszy i ciała, i przenieśmy się w dalekie strony Polesia i w noc poprzedzającą 16 maja 1657 r. Czy jesteśmy gotowi?
Oto kraj piasków, błota, piaszczystych wydm, licznych rzek i strumieni, kraj ubogiego ludu. Drogi i bezdroża prowadzące do ludzkich nędznych siedzib to zaledwie ślady kół zalane błotem lub zasypane piachem zależnie od pory roku i pogody, a jadąc po nich można tylko oczekiwać, że rychło rozleci się najemny pojazd żydowski skrzypiący nieprzyjemnie na każdej wyrwie. Zmurszały krzyż za zakrętem, podparty ledwie koślawym patykiem, jak on ciężko stękającym na wietrze. I kilka schylonych ponurych chat, wśród których, prowadzą swoją działalność wróżbici i czarownicy.
Wśród szuwarów i sitowia zarastających brzeg rzeczułki brnie postać trzymająca kostur w ręce i unosząca poły wyliniałego i przetartego habitu. Czarna broda sięgająca pasa i czarny kapelusz na głowie. Strach to, czy istota żywa? Tak, to znany tu powszechnie jezuita - o. Andrzej Bobola. Otwarty i miły dla ludzi, nie poszukujący wygód, niestrudzony apostoł nawracający na wiarę prawdziwą, nazwany „apostołem Pińszczyzny” i „łowcą dusz”. On wykształcony, inteligentny, przedni kaznodzieja. Aż dziw - mówią zwierzchnicy - że chce „tam” żyć i właśnie „tam” apostołować.
W nocy miał straszny sen, a może to była jawa? Zerwał się z przerażeniem, a wspomnienie krwi wypływającej z pokaleczonego, nie znanego ciała, miał długo przed oczami. I wybiegł z izby, i wsiadł do przejeżdżającego wozu z postanowieniem ucieczki w dal i ukrycia się przed złowieszczym snem, przed nadciągającym niebezpieczeństwem. Ale przyszło opamiętanie. Nie wolno i nie trzeba. „Tam” owieczki czekają na sakramenty Kościoła, „tam” postawił go sam Chrystus Pan, a z Nim nie straszny Ogrójec i Golgota.
I słyszy od tyłu wołanie bandy kozackiej. Trzeba stanąć i mężnie znieść spojrzenie nienawistnych oczu. Trzeba „wypić swój kielich goryczy”. Więc czeka spokojnie, tylko serce łomocze jak oszalałe w piersi. Aż poczuł dotknięcie Łaski i ogarnął go błogi spokój i radość, i nieprzeparta chęć zniesienia wszystkiego dla Niego. Bo dla Niego wszystko wytrzyma.
U Jana Dobraczyńskiego opisującego ten moment w powieści Mocarz czytamy: „Czymże jest ból wobec takiego dotknięcia? Czymże może być najokrutniejsze cierpienie? Chyba tylko rozkoszą i szczęściem”.
„To ty jesteś łacińskim księdzem?” - pada pytanie. - „To ty jesteś wrogiem prawosławia?”. „Tak - brzmi odpowiedź - moja wiara jest prawdziwa”. Został obnażony, przywiązany do słupa i obity nahajkami. Związali mu ręce, umieścili między dwoma końmi i tak wlekli 4 kilometry do Janowa Poleskiego, a opadającego z sił bili i popędzali. W starej rzeźni położyli na stół i torturowali przypiekając ciało ogniem, wbijając drzazgi za paznokcie, zdzierając skórę z piersi, rąk i głowy. Poobcinali mu palce u rąk, wykłuli oko, obcięli nos i wargi. Na niezmiennie powtarzane słowa o trwaniu w wierze Chrystusa, oprawcy stawali się coraz bardziej rozwścieczeni i okrutni. Przez dziurę w karku wydobyli mu język i obcięli u nasady, z pleców obdarli skórę na kształt ornatu, a z głowy na kształt tonsury. Wreszcie powiesili u sufitu za nogi, a po dwóch godzinach, dobili dwukrotnym cięciem szabli w szyję.
Papież Pius XII we wspomnianej encyklice Invicti athletae Christi, na zakończenie wstrząsającego opisu męczeństwa pisze: „Odziany w purpurowy ornat własnej krwi, złożył Bogu swą ostatnią i najdoskonalszą ofiarę - samego siebie”.
Na rynku w Janowie Poleskim, w miejscu męczeńskiej śmierci św. Andrzeja, dziś stoją dwa krzyże - prawosławny i katolicki. Do miejsca tego, po 50 latach przerwy podążają procesje i pielgrzymki. A św. Andrzej spogląda z wysokości nieba na lud wierny, któremu przed wieloma wiekami, z tak ogromnym poświęceniem, wszczepił wiarę prawdziwą.
W tle filmu o św. Andrzeju Boboli pt. Duszochwat płyną słowa Psalmu: „O jedno proszę Pana, o to zabiegam, żebym mógł zawsze przebywać w Jego Domu przez wszystkie dni życia”. Tak właśnie postępował św. Andrzej, wielki męczennik za wiarę prawdziwą.
Czy spoglądając z podziwem na Świętego Męczennika potrafimy naśladować jego niezłomną wiarę i męstwo?
Pamiętajmy, to nasz Rodak, Małopolanin. Patron Polski na dzisiejsze trudne czasy.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Depenalizacja aborcji - sprzeczna z Konstytucją i prowadząca do aborcji "na życzenie"

2024-11-07 13:38

[ TEMATY ]

aborcja

projekt

konstytucja

depenalizacja aborcji

Adobe Stock

Projekt depenalizacji aborcji jest niezgodny z Konstytucją RP, nielogiczny wobec ustawy z 1993 r. oraz prowadzi do aborcji "na życzenie", a nawet uchyla furtkę dla trudnej do udowodnienia aborcji pod przymusem - takie wnioski krytyczne płyną z jego analizy, której podjęli się konstytucjonaliści, posłowie i organizacje opowiadające się za ochroną życia.

Na trwającym obecnie posiedzeniu Sejmu posłowie ponownie zajęli się poselskim projektem nowelizacji Kodeksu karnego dotyczącej tzw. depenalizacji aborcji.
CZYTAJ DALEJ

Abp Gudziak: naszą największą nadzieją jest obrona godności

2024-11-07 18:20

[ TEMATY ]

Ukraina

godność

rosyjska agresja na Ukrainę

Vatican Media

Abp Borys Gudziak

Abp Borys Gudziak

„W naszej historii doświadczyliśmy wielu traum, a Kościół zawsze był przestrzenią pomocy i miejscem odrodzenia” – mówi w rozmowie z watykańskimi mediami arcybiskup Filadelfii Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego, który od początku rosyjskiej inwazji, już 11 razy odwiedził Ukrainę.

„Kiedy żyje się w trudnych warunkach, nadzieja jest bardzo ważna” - mówi abp Borys Gudziak, arcybiskup metropolita Filadelfii. W rozmowie z watykańskimi mediami opowiada o tym, jak Kościół ukraiński, pomimo całego horroru wojny, pomaga ludziom pielęgnować cnotę nadziei. „Nasza nadzieja nie jest nadzieją na sukces lub zwycięstwo, ponieważ nie możemy ich zagwarantować. Nie jest też optymizmem. Optymizm mówi, że wszystko będzie dobrze. Być może tak, życzymy sobie tego. Ale nadzieja oznacza: zachowam swoją godność, pomimo trudności lub porażek, ponieważ główną porażką w naszym życiu jest śmierć” – wyjaśnia.
CZYTAJ DALEJ

Rozważania bp. Andrzeja Przybylskiego:

2024-11-08 13:56

[ TEMATY ]

bp Andrzej Przybylski

Każda niedziela, każda niedzielna Eucharystia niesie ze sobą przygotowany przez Kościół do rozważań fragment Pisma Świętego – odpowiednio dobrane czytania ze Starego i Nowego Testamentu. Teksty czytań na kolejne niedziele w rozmowie z Aleksandrą Mieczyńską rozważa bp Andrzej Przybylski.

Prorok Eliasz poszedł do Sarepty. Kiedy wchodził do bramy tego miasta, pewna wdowa zbierała tam sobie drwa. Zawołał ją i powiedział: «Daj mi, proszę, trochę wody w naczyniu, abym się napił». Ona zaś zaraz poszła, aby jej nabrać, ale zawołał za nią i rzekł: «Weź, proszę, dla mnie i kromkę chleba!» Na to odrzekła: «Na życie Pana, Boga twego! Już nie mam pieczywa – tylko garść mąki w dzbanie i trochę oliwy w baryłce. Właśnie zbieram kilka kawałków drewna i kiedy przyjdę, przyrządzę sobie i memu synowi strawę. Zjemy to, a potem pomrzemy». Eliasz zaś jej powiedział: «Nie bój się! Idź, zrób, jak rzekłaś; tylko najpierw zrób z tego mały podpłomyk dla mnie i przynieś mi! A sobie i swemu synowi zrobisz potem. Bo tak mówi Pan, Bóg Izraela: Dzban mąki nie wyczerpie się i baryłka oliwy nie opróżni się aż do dnia, w którym Pan spuści deszcz na ziemię» Poszła więc i zrobiła, jak Eliasz powiedział, a potem zjadł on i ona oraz jej syn, i tak było co dzień. Dzban mąki nie wyczerpał się i baryłka oliwy nie opróżniła się, zgodnie z obietnicą, którą Pan wypowiedział przez Eliasza.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję