Jestem zachwycony światem! To dlaczego, jak szalony, pragnę pędzić, byle tylko uciec stąd i gnać za swoją tęsknotą?
A skądże te porywy serca? Poddałem się nastrojowi szczególnego czasu Wszystkich Świętych, dominującej pamięci o tych, którzy odeszli, i jeszcze poznałem treść wiersza Stanisława C., którego fragment cytuję:
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Oto stoję w spojrzeniach zimnego wszechświata,
Lęk chce się grozą na mą duszę rzucić.
Noc płacze nad człowiekiem jak nad kwiatem lata.
Sen mija – życie mija, by nigdy nie wrócić.
I co dalej?! Krzyk rozpaczy łka bezgłośnie nad pustką – przeraźliwą i beznadziejną, a pytania atakują z gradową siłą: gdzie kotwica, gdzie przystań, gdzie chociaż promyk nadziei? Za czym tęsknię, skoro tam nic nie ma, więc tak lekko, bez oporów wchodzę w nicość... A gdzie kompani i dziewczęta, nocne biesiady i rozłożysta czeremcha, pod nią altanka, a w niej mój świat – upojny, lecz miałki jak piasek nadmorskiej plaży...
Coś słyszę... Że co? Że „rozkosz aniołów”, że pręży się ciało i mózg tężeje i ciągle mało i mało...
Reklama
Gdzie sens i cel? Może w tym pudle, co szybko gna i włos rozwichrza, a wstęgi asfaltu nawija na felgi. Gdzie sens i cel? Może ktoś koniecznie chce w morskiej toni sięgnąć dna? W tym życia żywiole jest jednak znak, który zniewala, a jednocześnie budzi z letargu serce i rozum. A czymże to czyni? Tajemnicą głębi i bezkresem dali, tak potężnym, że Boskim się zdaje...
Gdzie jesteś, Sensie i Celu mój, przecież goniłem Cię jak króliczka, lecz dłonie dziurawe pustką dudnią i został mi tylko kokon porzucony przez życie – zbędny i zawadą tchnący. „Wszystko już za mną, a nic przede mną” – tak mówi ślepiec białą laską trącający teraźniejszość.
Nad mogiłami bliskich kłębią się myśli i mrożą w lodowaty kloc. Gdzie się podział mój świat, który był, gdzie są ludzie, których kochałem lub tylko tolerowałem? A ja tu tkwię! Czyżbym był prochem, który się pyszni? Przecież ich los mnie nie dotyczy, ja jestem wieczny! – a może tylko wietrzny, skoro z wiatrem przemijam...
I wreszcie słyszę cichy głos – gdzieś w głębi mojego jestestwa: „duszo moja, duszo moja...”. Czy aby ten głos do mnie należy i czy istnieje coś tak nieziemskiego jak dusza? I nagle – Iskierka, Pierwiastek Życia, który trwa i zaczyna rozgrzewać ten kloc lodowy. A więc jesteś, Nadziejo moja, Sensie i Celu mojego życia, czyli nie cały umrę!
To Ciebie – Niewidzialnego – czuję całym sobą, to Ty scalasz wszelkie pragnienia i porywy mego serca i nadajesz im cel. To Ty gromadzisz pojedyncze szkiełka, bez których nie byłoby przepięknej rozety – Twojego Kościoła. To Ty, Panie, wskazujesz nam Krzyż – w nim jest Nadzieja, nasz Sens i Cel.
Reklama
Tak prosto i jasno nas zapewniałeś: „w domu mojego Ojca jest mieszkań wiele” – a myśmy skazywali się na bezdomność. To Ty wskazałeś nam kierunek, kiedy mówiłeś: „Jam jest Drogą, Prawdą i Życiem” – a myśmy błądzili po ciernistych ścieżkach. To Ty, Panie, zapewniałeś nas, że będziesz z nami aż do skończenia świata i że zbudujesz Kościół swój i „bramy piekielne go nie przemogą”, a myśmy zwątpili, poddali się i w niwecz to obracali.
Skoro już przemówiłeś w naszym wnętrzu, a my dla Ciebie unieśliśmy bramy naszych serc – daj nam, Jezu Chryste, tę łaskę, byśmy zeszli do dołka pokory i dali się Tobie, Panie, podźwignąć. Bez Ciebie, Boże, to tak, jakby nas w ogóle nie było.
Groby mają niezwykłą moc przemawiania. Gdy patrzy się na nie, rodzi się nadzieja, one nadają życiu tu, na ziemi, sens i wskazują cel. Pamiętajmy o naszych bliskich – oni potrzebują naszego wsparcia. W modlitewnym szturmie nieba zanośmy modły żarliwe w intencji tych, którzy już wyprzedzili nas w drodze do wieczności. Nasi bliscy z „drugiego brzegu” też wspierają nas u Boga w człowieczym solidaryzmie.
