W świecie, w którym trwają konflikty zbrojne, narastają podziały, a kryzysy klimatyczne i migracyjne dotykają milionów ludzi, chcemy wspólnie szukać dróg prowadzących do pojednania i trwałego pokoju – mówił gospodarz Zjazdu, abp Wojciech Polak Prymas Polski. Punkt wyjścia jest prosty: wszyscy jesteśmy obywatelami tej samej Ziemi i wszyscy, każdy człowiek, jesteśmy dziećmi Boga. A sytuacja w naszym świecie jest taka, że albo się jakoś porozumiemy, albo zniszczymy ten świat i przestaniemy istnieć. Mamy różne przekonania, w różny sposób wierzymy i wyrażamy swoją wiarę, ale Ziemia jest tylko jedna i – w dobie globalizacji – jakby coraz mniejsza. Czasem nam się wydaje (a przynajmniej niektórym z nas), że Ziemia to jakby ogromny tort i sprawa polega na tym, by z niego wykroić dla siebie jak największy kawałek. Choćby kosztem innych amatorów tortu. To alternatywa z gruntu fałszywa. Gdy współpracujemy, gdy pokonamy pokusę polaryzacji i nadmiernej rywalizacji – „tort” rośnie i staje się coraz bogatszy w składniki. Jest coraz więcej do podzielenia.
Reklama
W Zjeździe uczestniczyło ponad tysiąc osób. Reprezentowali całą Polskę (spora grupa reprezentowała także naszą szczecińsko-kamieńską diecezję) i bardzo rozmaite sposoby myślenia i społecznej bądź kościelnej aktywności. Podczas warsztatów, forów dyskusyjnych i wieczornych rozmów (łącznie było ich ponad sześćdziesiąt! ) widać było bardzo wyraźnie różnice w patrzeniu na świat, ale także gotowość wysłuchania się nawzajem i zrozumienia. Oprócz Polaków byli także cudzoziemcy – modlitwa w czasie czwartkowego nabożeństwa ekumenicznego wybrzmiała w siedmiu językach: angielskim, ukraińskim, polskim, niemieckim, czeskim, arabskim i hebrajskim. Ta modlitwa była w pewien sposób transgraniczna – katedra gnieźnieńska połączyła się telemostem z soborem Mądrości Bożej (Świętej Zofii) w Kijowie i modliliśmy się wspólnie. Niezwykłe było to, że w kijowskim soborze do modlitwy chrześcijan o pokój przyłączył się muzułmanin, Wielki Mufti Krymu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Wielka była różnorodność mówców, prelegentów, trenerów prowadzących warsztaty. Goście przybyli z całego świata. Kardynał Fridolin Ambongo Besungu przybył z Demokratycznej Republiki Konga, w którym od dawna toczą się wojny, a biskup aktywnie uczestniczy w mediacjach, tworzy warunki dialogu między zwaśnionymi stronami, broni dobra wspólnego. Poruszające było świadectwo maronickiego biskupa z Libanu Mounira Khairallaha – gdy miał pięć lat na jego oczach zamordowano mu rodziców. Przebaczył zbrodniarzom, w skrajnie trudnych warunkach stara się, by Liban nadal był (jak to określali papieże Jan Paweł II i Benedykt XVI) „modelem i przesłaniem pokoju”. Greckokatolicki abp Światosław Szewczuk z Ukrainy nie tylko uczestniczył w ważnym forum „Drogi pokoju” (to podczas tego forum nad zjazdowym namiotem ukazała się pełna, mocna i podwójna tęcza, a na ekranie w „chmurze” pojawiło się wielkie słowo „przebaczenie”), ale także uczestniczył w warsztacie „Strategiczne partnerstwo – Polska i Ukraina wobec chrześcijańskiego wezwania do solidarności”. O ekologicznych zobowiązaniach mówił filipiński działacz na rzecz klimatu Naderev Yeb Saho. Długo mógłbym wymieniać znakomitych mówców. Zamiast tego zapraszam na stronę Katolickiej Agencji Informacyjnej, na której znajdują się omówienia większości wydarzeń zjazdowych (www.ekai.pl/xii-zjazd-gnieznienski/).
Nie brakowało na Zjeździe chwil poruszających, symbolicznych. O tęczy już wspomniałem, teraz słów kilka o lampce. To mała gliniana lampka w kształcie gołąbka – symbolu pokoju. Podczas narad komitetu organizacyjnego poświęciliśmy jej dużo czasu, omawialiśmy szczegóły kształtu, wykonania (wykonali niepełnosprawni z krakowskiej „Kliki”), logotypów – szczerze mówiąc trochę mnie to dziwiło, sądziłem, że trochę szkoda wspólnego czasu na taki drobiazg. Ale gdy podczas wielkiego nabożeństwa ekumenicznego w katedrze (i równocześnie w sofijskim soborze) dzieliliśmy się ogniem tych lampek (a ogień został przywieziony przez braci prawosławnych z Jerozolimy), gdy światło tego ognia rozprzestrzeniało się po świątyni – trudno było oprzeć się wzruszeniu. I prostemu wnioskowi – sprawa pokoju jest w naszych rękach.