Chodzi o wyrazy mężczyzna oraz starszyzna. Święty Paweł pisze: „nie ma już mężczyzny ani kobiety”, z kolei u św. Łukasza czytamy: „[Syn Człowieczy] będzie odrzucony przez starszyznę, arcykapłanów i uczonych w Piśmie”. Pierwsze z tych słów występuje w Biblii ok. 140 razy, drugie – ok. 50 razy. Słowo starszyzna oznacza ‘grupę najbardziej doświadczonych ludzi, która stoi na czele wspólnoty’. Współcześnie ma ono raczej charakter książkowy. O mężczyźnie wypadnie nam powiedzieć nieco więcej.
Najpierw jednak dodajmy do tego szeregu kilka słów zbudowanych według identycznego modelu. Wyrazy typu dziczyzna, polszczyzna, włoszczyzna, słowiańszczyzna, ojcowizna, ojczyzna można zdefiniować jako ‘ogół tego, co...’ – dzikie, polskie, włoskie, słowiańskie, ojcowe, ojcowskie. Takie właśnie znaczenie niesie cząstka -izna/-yzna. Z czasem niektóre słowa się wyspecjalizowały. Przykładowo włoszczyzna czy chińszczyzna kojarzą się dziś przede wszystkim z kulinariami, ale są również – podobnie jak polszczyzna – określeniami języków.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Sięgnijmy w przeszłość... polszczyzny. Przed XVI wiekiem wyraz mężczyzna był rzeczownikiem takim jak inne z mojego szeregu. Występował w liczbie pojedynczej, odmieniał się jak słowa w rodzaju żeńskim i nazywał ‘ogół tego, co męskie’ (synonim dzisiejszego wyrazu męskość). Z czasem nabrał także drugiego znaczenia – identycznie jak starszyzna, a także szlachta – ‘grupa osobników męskich’. Takie rozumienie tego słowa dobrze widać w przykładzie: „Żaden z mężczyzny sprawy ich bronić nie śmiał”.
W takim zbiorowym znaczeniu wyraz mężczyzna funkcjonował do końca XVII wieku. Później stał się formą liczby pojedynczej rodzaju męskiego (ale z odmianą żeńską). W liczbie mnogiej wykształciła się natomiast forma ci mężczyźni (byli, przyszli, zrobili).
Ciekawe, że na wskroś męski wyraz mężczyzna jest pod względem gramatycznym bardzo podobny do słów w rodzaju żeńskim. Równolegle do mężczyzny funkcjonowała kiedyś forma żeńszczyzna (żeńczyzna), czyli ‘kobieta, niewiasta’, z czasem także ‘kobiecość’. Widać to we fragmencie prawa (ortyli) z 1500 r.: „Ten mąż umarł, a ta to żeńczyzna poszła za drugiego męża (...). Mali tej żeńczyźnie wrocić jej ojczyznę?”.
Słowo to pochodzi od prasłowiańskiego wyrazu żona, który pierwotnie oznaczał ‘kobietę’ w ogóle, a w XVI wieku nabrał również znaczenia ‘kobieta zamężna, mężatka’. Podobne procesy zaszły w wyrazie mężczyzna. Genetycznie wywodzi się on od podstawy mąż, obecnej w wielu językach słowiańskich. Słowo to oznaczało zrazu ‘człowieka płci męskiej’, a następnie ‘człowieka dzielnego i zacnego’. Ten sens zachował się w wyrażeniach mąż stanu, mąż zaufania czy mąż opatrznościowy. Taki przydomek mogły otrzymywać również kobiety.
Reklama
Bardzo ciekawe są inne, nieistniejące już dziś, wyrazy z tej rodziny. Obok przymiotnika męski (pierwotnie mężski) mieliśmy formę mężczyński. Stąd wywodzą się pojemne znaczeniowo słowa męstwo (mężstwo), a także bliskie im męskość, mężność i mężczyskość.
Liczne są w rodzinie słowa mąż wyrazy, które nazywały niegdyś kobietę tudzież żonę: mężata i mężatka. Jest także mężyca ‘dzielna, bohaterska kobieta’. W najdawniejszych tłumaczeniach Pisma Świętego, we fragmencie z Księgi Rodzaju, Adam określa kobietę jako część siebie – kość ze swoich kości. Jan Leopolita, wydawca i korektor przekładu z 1561 r., użył w tym kontekście słowa mężysta. Nieco młodszy od niego Jakub Wujek pisał o mężynie, z kolei Piotr Skarga posłużył się słowem mężatka.
Wszystkie te zabiegi miały dowodzić, że kobieta z męża jest urodzona, tak jak na to wskazywał oryginał hebrajski: słowo iszsza ‘kobieta’ było żeńskim wariantem wyrazu isz ‘mąż’. Zauważmy, że we współczesnych tłumaczeniach, w których występują po prostu mężczyzna i kobieta, tego pokrewieństwa bezpośrednio nie widać. Święty Paweł zamyka dzisiaj tę kwestię stwierdzeniem: „Nie ma już mężczyzny ani kobiety, wszyscy bowiem jesteście kimś jednym w Chrystusie Jezusie” (Ga 3, 28).
Wygodny w użyciu, bo krótki i treściwy, musiał być nieistniejący dziś czasownik mężyć ‘wydawać za mąż’ (widać analogię do słowa żenić). Współcześnie mówimy raczej o wychodzeniu za mąż i jest to forma, która wskazuje na większą sprawczość kobiety. Dość wspomnieć, że kiedy wychodzi ona za mąż, to gramatycznie jest w tym zdaniu podmiotem. A kiedy ją mężyli czy wydawali, stawała się tej czynności przedmiotem, dopełnieniem.
Zarówno on, jak i ona mogli natomiast (i wciąż mogą) zmężnieć, czyli ‘wydorośleć, stać się odważnym’. I takiemu akurat nabieraniu męskości przez kobiety chyba nie trzeba się sprzeciwiać.
językoznawca, adiunkt w Instytucie Języka Polskiego na Wydziale Polonistyki UW, kierownik Laboratorium Efektywnej Komunikacji UW. Prezes zarządu Fundacji Języka Polskiego